Grunwald i sobór w Konstancji – zwycięstwo polskiego oręża i - TopicsExpress



          

Grunwald i sobór w Konstancji – zwycięstwo polskiego oręża i intelektu W tym roku mija 603. rocznica jednego z największych w historii zwycięstw polskiego oręża, czyli bitwy pod Grunwaldem. W świadomości społecznej polska wiktoria na polach Grunwaldu kojarzy się wyłącznie z aspektem stricte militarnym. Siłą rzeczy nie jest szerzej znany aspekt starcia na płaszczyźnie walki informacyjnej i działań psychologicznych przed, w trakcie i po samej bitwie. Grunwald był militarnym zwieńczeniem zmagań Polski i Krzyżaków na niwie dyplomatycznej, informacyjnej i propagandowej, realizowanych przez służby przeznaczone do walki informacyjnej. Wszak zarówno Polska, jak i Krzyżacy dysponowali własnymi służbami wywiadowczymi. Finałem tytanicznych zmagań w przestrzeni informacyjnej średniowiecznej Europy było wielkie polskie zwycięstwo na soborze w Konstancji, które jest kojarzone z osobą jednego z najwybitniejszych intelektualistów tamtej epoki Pawła Włodkowica. Rocznica bitwy grunwaldzkiej jest więc znakomitą okazją do przybliżenia dwóch wielkich polskich zwycięstw – nad orężem i nad niemieckimi służbami przeznaczonymi do walki informacyjnej w wiekach średnich. W niniejszym artykule będziemy się koncentrować nad zastosowaniem elementów walki informacyjnej i działań psychologicznych w starciu polsko-krzyżackim. Krzyżackie służby przeznaczone do walki informacyjnej Krzyżacy posiadali sprawnie działające, jak na ówczesną epokę, służby przeznaczone do walki informacyjnej . Krzyżackie dokumenty dotyczące wydatków finansowych oraz informacje na ten temat zawarte w korespondencji urzędników zakonnych szczebla terytorialnego i centralnego dały badaczom i historykom pewien obraz tych zagadnień. Ta tematyka stała się też inspiracją dla literatów, znajdując odzwierciedlenie w powieściach historycznych, które ukazały się na polskim rynku wydawniczym . W dziejach ludzkości znaczną część działań zmierzających do uzyskania możliwie pełnej wiedzy na temat sąsiada (potencjalnego przeciwnika) prowadzono w skrytości. Czynności takie zabezpieczano klauzulą tajności, aby maksymalnie utrudnić stronie inwigilowanej rozpoznanie sposobu zdobywania i kierunku przecieku informacji. Dawało to odbiorcy doniesień potrzebną przewagę, przynajmniej do czasu, gdy przeciwnik nie podjął odpowiednich działań mających na celu możliwie pełne ograniczenie drugiej stronie dostępu do własnych tajemnic (kontrwywiad). W tego typu rywalizacji regułą było, że ci, którzy z różnych powodów trudnili się pozyskiwaniem bądź wykradaniem poufnych informacji, zawsze w momencie zdemaskowania byli narażeni na najsurowsze kary. Z tych właśnie powodów źródła dotyczące działalności ówczesnego wywiadu w ogromnej większości nie są udostępniane badaczom, a w przypadku epok wcześniejszych są one po prostu bardzo rzadkie. Starano się bowiem unikać utrwalania tego typu informacji i doniesień na piśmie, a jeżeli już to się stało, przekazy takie były najczęściej niszczone. Ta uwaga odnosi się szczególnie do starożytności i średniowiecza, w których to epokach komunikacja społeczna z wykorzystaniem pisma była zjawiskiem rzadkim, a zachowane źródła przetrwały jedynie w stanie ograniczonym bądź nawet szczątkowym. Niekiedy jednak historycy mają możliwość dotarcia do szczęśliwie ocalonych przekazów, które dają chociaż częściowy wgląd w omawianą problematykę. W przypadku państwa zakonu krzyżackiego w Prusach zachowała się do naszych czasów znaczna część zasobów archiwalnych kancelarii wielkomistrzowskiej, zawierająca szczególnie cenną kategorię źródeł do badania walki informacyjnej epoki średniowiecza, a mianowicie korespondencję. Najważniejsze i najbardziej szczegółowe informacje na temat funkcjonowania wywiadu i kontrwywiadu przetrwały w listach. Najcenniejsze z nich (zachowane jednak w ogromnej mniejszości) były przesyłane między poszczególnymi przygranicznymi zakonnymi urzędnikami administracji terytorialnej niższego szczebla. Z racji tego, że zasoby kancelarii komturskich, wójtowskich czy prokuratorskich w zasadzie nie przetrwały do naszych czasów, listy takie szczęśliwie zachowały się jedynie dlatego, że ich odpisy bądź oryginały z jakichś powodów wyjątkowo zostały przesłane do kancelarii wielkomistrzowskiej do Malborka. Korespondencja na obszarze Prus gwałtownie rozwinęła się dopiero na przełomie XIV i XV wieku, co przede wszystkim, jak się wydaje, jest spowodowane masowym pojawieniem się nowego, o wiele tańszego materiału pisarskiego – papieru. Wcześniej, już w XIII wieku, urzędnicy zakonni również wysyłali listy, ale działo się to niezwykle rzadko i do naszych czasów zachowały się one jedynie w ilościach śladowych. Na temat organizacji wywiadu krzyżackiego można powiedzieć stosunkowo dużo, z tym jednak zastrzeżeniem, że ogromna większość istniejących przekazów źródłowych odnoszących się do zagadnienia walki informacyjnej prowadzonej przez Krzyżaków pochodzi z XV wieku. W zachowanej korespondencji terytorialnych administratorów zakonnych niejednokrotnie jest mowa o wydawanych przez wielkich mistrzów poleceniach przeprowadzenia akcji zgromadzenia poufnych informacji o charakterze wywiadowczym. Czołowy szpieg krzyżacki, działający w Polsce w drugiej i trzeciej dekadzie XV wieku, mieszczanin toruński Pietrasz Czyres, we własnoręcznie pisanych raportach często informował o realizacji określonych zadań zleconych mu przez wielkiego mistrza . Z kolei przygraniczni administratorzy krzyżaccy zdawali niejednokrotnie relacje z efektów akcji wywiadowczych przygotowywanych i przeprowadzanych przez nich na rozkaz najwyższego zwierzchnika zakonu. Niekiedy takie zadania z polecenia wielkiego mistrza wykonywali, cieszący się jego zaufaniem, przedstawiciele różnych grup społecznych, na przykład rycerze. Czasem w korespondencji urzędnicy krzyżaccy informowali, że otrzymali poufne doniesienia od niewymienionego imiennie w źródle szpiega, który był dobrze znany wielkiemu mistrzowi. Można stąd wysnuć wniosek, że ci również działali z jego polecenia . Pomimo że część agentów krzyżackich działała na bezpośrednie polecenie wielkiego mistrza, to koordynacją i organizacją tego, co dzisiaj nazywamy wywiadem totalnym, zajmowały się komturie przygraniczne. Rola ta przypadała przede wszystkim komturiom: królewieckiej, ragneckiej, bałgijskiej, ostródzkiej, brodnickiej, nieszawskiej, świeckiej. Do zadań komturii chełmińskiej należało rozpoznanie na kierunku południowym, czyli przeciwpolskim . Szpiedzy i informatorzy w służbie Krzyżaków wywodzili się z różnych warstw społecznych, od duchowieństwa i rycerzy po mieszczan, kupców i sołtysów. Ciekawostką jest fakt, że wywiad krzyżacki korzystał też z informatorów, którzy nie byli świadomi tego, że przekazują informacje istotne z punktu widzenia taktyczno-operacyjnego czy strategicznego dla zakonu, a więc – używając współczesnej nomenklatury służb specjalnych – pozyskanych w sposób kapturowy. Otóż w liście z 8 września 1409 roku rezydujący w Bobrownikach wójt okupowanej przez Krzyżaków od końca sierpnia 1409 roku ziemi dobrzyńskiej, Boemund Brendel, informował komtura toruńskiego Albrechta von Schwarzburg, że przybył właśnie do niego z polskiej strony jakiś człowiek pochodzący z Sumina, który był u stolnika o imieniu Tapke. Ten ostatni natomiast przebywał w otoczeniu króla Władysława Jagiełły. Ów stolnik miał przekazać rzeczonemu człowiekowi z Sumina informacje o zbliżającej się do Brześcia Kujawskiego armii polskiej pod dowództwem samego króla. Wydaje się, że będący wówczas w gościnie u wójta bobrownickiego informator był mieszkańcem ziemi dobrzyńskiej pod okupacją krzyżacką. A jednak stolnik Tapke ufał mu i nie zdając sobie sprawy z jego działalności wywiadowczej, wyjawił mu plany militarne strony polskiej . Własnych wywiadowców – informatorów – kuszonych, jak się wydaje, mirażem dobrych zarobków, wielcy mistrzowie pozyskiwali w różny sposób. W liście pochodzącym prawdopodobnie z września 1409 roku opat klasztoru cysterskiego z Koronowa polecał najwyższemu zwierzchnikowi zakonu na służbę wyekspediowanego do niego okaziciela tego pisma. Miał on bardzo dobrze znać Kujawy i „ziemie Polaków”, gdyż był miejscowy. Opat zapewniał, że sługa ten będzie czynił wiernie wszystko, co wielki mistrz mu rozkaże i można mu całkowicie zawierzyć. Z treści listu można wnosić, że opat wyszukał najwyższemu zwierzchnikowi zakonu odpowiedniego człowieka, prawdopodobnie Polaka, którego być może planowano wykorzystać do działań wywiadowczych. Przy okazji to pismo świadczy o niewiernej postawie cystersów z Koronowa w stosunku do króla polskiego . W kręgu zainteresowań wywiadu krzyżackiego były miejsca pobytu władców, zjazdy stanowe w Królestwie Polskim i na Litwie, sytuacja wewnętrzna w państwach ościennych i jej wpływ na ich aktywność polityczną i militarną. Próbowano zbierać informacje na temat urzędników terytorialnych w Królestwie Polskim, a nawet starano się ich werbować do współpracy. Największym osiągnięciem wywiadu zakonnego z punktu widzenia wzajemnych stosunków przygranicznych z sąsiadami było zwerbowanie do współpracy możliwie wysoko postawionego urzędnika terytorialnego. Zachowane wzmianki źródłowe wskazują, że sztuki takiej udało się zakonowi dokonać w odniesieniu do starosty generalnego Wielkopolski oraz starosty bydgoskiego Tomka z Węgleszyna . Z punktu widzenia przygotowań do wojny energetycznej w zakres zainteresowań wywiadu krzyżackiego wchodziły drogi strategiczne, ich wytyczanie i rozpoznawanie, liczebność armii przeciwnika, ponoszone przez niego straty i przewidywane kierunki ataku. W okresie, od którego można pełniej uchwycić źródłowo działalność wywiadu krzyżackiego, największymi i najgroźniejszymi sąsiadami państwa zakonnego były dwie połączone w unię monarchie o stopniowo kształtującym się ustroju stanowym. W takim systemie politycznym obok króla decydujący wpływ na sprawy polityki wewnętrznej i zagranicznej miało możnowładztwo świeckie i duchowne. Jedną z charakterystycznych form sprawowania władzy w monarchii stanowej były zjazdy na poziomie centralnym (z udziałem monarchy) i terytorialnym (urzędnicy, rycerstwo i duchowieństwo w ramach ziem). One to właśnie ze zrozumiałych względów przyciągały uwagę władz zakonu krzyżackiego, gdyż to na nich często zapadały decyzje brzemienne w skutki dla stosunków politycznych obu państw. Zachowało się stosunkowo dużo przekazów źródłowych, które potwierdzają uczestnictwo szpiegów i wywiadowców krzyżackich w tego typu zjazdach. Pierwsza wzmianka dotyczy roku 1405. Wówczas to komtur toruński Fryderyk von Wenden otrzymał od podskarbiego zwrot kosztów za wysłanie wywiadowcy na zjazd do Poznania, na którym Polacy mieli debatować nad kwestią zbrojnego zajęcia przejętego w 1404 roku przez Krzyżaków Drezdenka. Ten sam urzędnik wyekspediował szpiega na odbywający się w drugiej połowie maja 1407 roku w Gnieźnie zjazd panów polskich z udziałem króla Władysława Jagiełły. Szczególne zainteresowanie wywiadu krzyżackiego wzbudzały oczywiście te zjazdy, na których ważyły się losy pokoju między Polską, Litwą i Zakonem. Mieszczanka brodnicka Peczkyn, która w swojej prywatnej sprawie udała się do Poznania na odbywający się tam w połowie czerwca 1413 roku zjazd świeckich i duchownych panów z Królestwa z Władysławem Jagiełłą, była świadkiem przedłożenia królowi przez dygnitarzy żądań wypowiedzenia wojny zakonowi. Było to konsekwencją mordu i rabunku na mieszczanach polskich, dokonanego w maju tego roku niedaleko Gniewa. Jeden z najlepszych szpiegów krzyżackich drugiej i trzeciej dekady XV wieku, mieszczanin toruński Pietrasz Czyres, donosił wielkiemu mistrzowi Michałowi Kuchmeistrowi we własnoręcznie napisanym raporcie z 4 sierpnia 1420 r., że król polski wzywał świeckich i duchownych panów Królestwa na 15 sierpnia na zjazd do Nowego Korczyna, gdyż potrzebował ich rady w ważnej sprawie. Z dalszych doniesień Czyresa wynikało, że miano tam debatować nad kwestią konfliktu o tron czeski lub przygotowań do ewentualnej wojny z Zakonem . Z kolei wywiadowca krzyżacki Bose Kuncze działający na Mazowszu próbował dostać się na dwór króla Władysława Jagiełły pod pretekstem załatwienia prywatnej sprawy z biskupem płockim Jakubem z Kurdwanowa. Wywiad krzyżacki starał się też prowadzić działania dezintegracyjne w obozie przeciwnika. Skrzętnie zbierał wszelkie informacje o Królestwie Polskim i Wielkim Księstwie Litewskim, aktywnie wspierając wszelkie inicjatywy, które dawałaby nadzieję rychłego rozpadu unii obu tych państw. Osobą, którą służby zakonne przeznaczone do walki informacyjnej wspierały w działaniach dezintegracyjnych, był najmłodszy brat króla Władysława Jagiełły książę Świdrygiełło. Był on tym ciągłym malkontentem, który znaczną część dorosłego życia poświęcił na walkę o zdobycie władzy na Litwie i, co za tym idzie, przekreślenie warunków unii z Królestwem Polskim. W realizacji tych zamierzeń mógł oczywiście liczyć na zakon. Przy czym ze zrozumiałych względów Krzyżacy nie udzielali mu aktywnego wsparcia wówczas, gdy utrzymywali przyjacielskie kontakty z Witoldem, na przykład w latach 1405–1409 czy w okresie między 1427 a 1430 rokiem. Krzyżacy starali się podejmować także bardziej subtelne gry operacyjne z przeciwnikami. Próbowali ich dezinformować czy też wręcz inspirować. W przeddzień rozpoczęcia wielkiej wojny, gdy znaczna część wojsk zakonnych stacjonowała już na południowych obszarach przygranicznych, przygotowując się do wtargnięcia do Królestwa Polskiego, wielki mistrz Ulrich von Jungingen wydał wielkiemu marszałkowi Fryderykowi von Wallenrode polecenie przygotowania planu odsieczy zamku Friedeburg nad Wilią, na objętej powstaniem antykrzyżackim Żmudzi. Wobec szczupłych sił, jakie miał do dyspozycji, marszałek zdecydował się na podstęp. Polecił mianowicie zredagować list do zakonnego wójta żmudzkiego (rezydującego w zamku nad Dubisą), w którym znalazły się nieprawdziwe informacje na temat wielkości krzyżackiej armii operującej na północnym wschodzie, miejsc jej koncentracji i planowanych kierunków uderzenia. List ten miał być w taki sposób wysłany do wójta, by po drodze przechwycili go Żmudzini bądź ludzie Witolda. Marszałek spodziewał się, że w rezultacie pozyskanych tą drogą wiadomości wielki książę zmieni swoje plany militarne . Kontrwywiad zakonu krzyżackiego, aby zminimalizować możliwość swobodnego przemieszczania się i operowania obcych szpiegów i wywiadowców na terenie państwa zakonnego, stosował pewne formy prewencji, szczególnie w miastach. W tym zakresie wykorzystywano z powodzeniem wewnętrzne przepisy porządkowe, które początkowo powstawały w innych celach. Zachowało się sporządzone na piśmie około 1394 roku zarządzenie dotyczące gości w oberżach i pielgrzymów w Chełmnie. Wynika z niego, że przyjezdny, nieznany właścicielowi gospody, powinien być przez niego zgłoszony burmistrzowi. Gdyby władze miasta miały jakieś wątpliwości co do tożsamości gościa, powinien on być zatrzymany do wyjaśnienia. W przypadku gdyby właściciel gospody nie zgłosił przyjezdnego, a ten wyrządziłby jakieś szkody w mieście, wówczas oberżysta był również zobowiązany do pokrycia kosztów. Rychło okazało się, że te wewnętrzne zarządzenia można było z powodzeniem wykorzystać w skali całego państwa do ograniczania poruszania się ewentualnych szpiegów bądź wywiadowców przeciwnika . W kręgu zainteresowania kontrwywiadu zakonu krzyżackiego była także opozycja, którą w konspiracji organizowali mieszczanie i rycerstwo na terenie państwa zakonnego. Wywiad i kontrwywiad zakonu krzyżackiego stanowiły integralną część systemu stworzonego na terenie ziem opanowanych przez Krzyżaków. Pozwalały im nie tylko zdobywać poufne i aktualne informacje z obozu przeciwnika oraz dotyczące aktualnej sytuacji wewnętrznej sąsiednich krajów, ale ułatwiały też prowadzenie aktywnej polityki zagranicznej. Bitwa pod Grunwaldem – aspekt walki informacyjnej Największym starciem militarnym średniowiecznej Europy była bitwa pod Grunwaldem. Nie ulega żadnej wątpliwości, że w czasie przygotowywania i prowadzenia tej bitwy król Władysław Jagiełło stosował elementy walki informacyjnej. Prowadząc w szerokim zakresie rozpoznanie (zdobywanie informacji – wywiad) oraz pozorowanie i maskowanie (zakłócanie informacyjne – dezinformacja), a także ukrywanie (obronę informacyjną – kontrwywiad), tak pokierował działaniami przeciwnika, że doprowadził go do podjęcia bitwy w najbardziej niekorzystnych dla niego warunkach. Jak wiadomo wojska sprzymierzonych były liczniejsze od zakonnych, jednak ich uzbrojenie i wyposażenie znacznie ustępowało krzyżackiemu . Stawiało to Jagiełłę w trudnej sytuacji. Zdając sobie z tego sprawę, zdecydował się na podjęcie działań, które sprowokowałyby zakon do podjęcia walnej bitwy w otwartym polu, a więc w warunkach sprzyjających stronie przeważającej liczebnie. Zaplanował zatem marsz na Malbork, aby sprowokować Krzyżaków do wystąpienia całością sił. Chciał uniknąć oblegania licznych, potężnych i silnie strzeżonych zamków krzyżackich. Patrząc pod tym kątem, można dostrzec, że koncepcja ta została zapoczątkowana w Brześciu w grudniu 1409 roku. Zapadły tam pierwsze decyzje o koncentracji sił i wymuszeniu walnej bitwy drogą pozorowania zagrożenia Malborka. Temu zamysłowi podporządkowany został marsz, jak również liczne podjazdy, które niepokoiły pogranicze krzyżackie od strony Nowej Marchii, Kujaw i Żmudzi, co dezorientowało Krzyżaków i uniemożliwiało im ocenę rzeczywistej sytuacji. Posługując się współczesną terminologią, działania te można bez wątpienia utożsamiać z zakłócaniem informacyjnym, czyli dezinformacją, ponieważ wnosiły do dowództwa krzyżackiego coraz bardziej nieuporządkowaną wiedzę o rzeczywistym otoczeniu – zwiększały entropię informacyjną. W czasie bitwy Jagiełło sam kierował swoimi wojskami – głosem i przy pomocy gońców, którzy przenosili rozkazy i meldunki nawet na znaczne odległości. Istotną rolę odgrywały w tym sygnały optyczne dawane ruchami chorągwi oraz akustyczne, na które oprócz dźwięku trąb i bębnów składały się ustalone okrzyki i hasła rozpoznawcze. Przedsięwzięcia te można utożsamiać z obroną informacyjną, ponieważ znaczenie sygnałów ukryto przed Krzyżakami . Ponadto przed bitwą Jagiełło ukrył swoje wojska w leśnej gęstwinie, co również jest tożsame z obroną informacyjną. Król Polski prowadził przez cały czas intensywne rozpoznanie terenu i przeciwnika, wykorzystując do tego liczne podjazdy. Wymownym epizodem unaoczniającym efekty rozpoznania i zakłócania informacyjnego może być akcja podjazdowa przeprowadzona podczas przygotowywania przeprawy przez Drwęcę. W jej następstwie nie tylko dokładnie ustalono rejony rozmieszczenia wojsk krzyżackich, ale także określono bezpieczne miejsce na rozbicie obozu dla wojsk własnych, korzystne drogi przemarszu oraz punkty zaopatrzenia w żywność, wodę i drewno. Odkrycie obecności krzyżackiej i fortyfikacji Drwęcy spowodowało także zmianę decyzji o kontynuowaniu zamierzonego wcześniej marszu. Zdecydowano się wykonać obejście rzeki u jej źródeł, a następnie kontynuować marsz na Malbork, pozorując zamiary zaatakowania stolicy wroga. Fakt ten był wielkim zaskoczeniem dla zakonu, który początkowo ocenił przedsięwzięcie jako ucieczkę. Oznacza to, że wykonanym ruchem wojsk wprowadzono również elementy zakłócenia informacyjnego – dezinformacji. Innym przykładem świadczącym o zespalaniu zdobywania informacji z obroną informacyjną i zakłócaniem informacyjnym może być dzień 15 lipca, kiedy to wojska sprzymierzonych zatrzymały się nad jeziorem Łubień. Zwiad doniósł wówczas o ruchach wojsk krzyżackich. Jagiełło przeprowadził rozpoznanie terenu i nakazał uchwycić zalesiony, pofałdowany teren, na zachód od jeziora. Powstał w ten sposób jak gdyby przesłaniający ekran, który mógł zapewnić czas i należyte warunki do ukrycia sił własnych. Jest to typowy element obrony informacyjnej i zakłócania informacyjnego zastosowany w następstwie przeprowadzonego wcześniej rozpoznania. Również przy samym ustawianiu wojsk na polu bitwy Jagiełło zastosował element walki informacyjnej – wykorzystał światło słoneczne do oślepiania wojsk krzyżackich, co w spełnianej funkcji jest tożsame z zakłócaniem informacyjnym, ponieważ rażące słońce nie pozwalało rycerzom krzyżackim na dokładne obserwowanie przeciwnika w bezpośrednich starciach . Polskie zwycięstwo nad krzyżacką propagandą na soborze w Konstancji Zapomnianym i powszechnie przemilczanym w podręcznikach historii faktem jest polskie zwycięstwo nad zakonem krzyżackim na soborze w Konstancji , którego autorem był najwybitniejszy polski uczony ówczesnej epoki Paweł Włodkowic. Otóż pamiętać należy, że Krzyżacy oprócz akcji zbrojnej na Wschodzie prowadzili regularną operację propagandową w Europie Zachodniej, próbując dezinformować na temat swoich działań nie tylko Rzym, ale także dwory królewskie. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej znajdujące się w orbicie swoich działań zbrojnych i politycznych stawiali w negatywnym świetle. Krzyżacka operacja dezinformacyjna dotyczyła nie tylko ludów pogańskich, ale także chrześcijańskiej od paru wieków Polski. Po klęsce grunwaldzkiej Krzyżacy nie zaprzestali prowadzenia działań propagandowo-dyplomatycznych. Propaganda krzyżacka posługiwała się najczęściej zarzutem, że oddziały armii polsko-litewskiej są pogańskie i utożsamiała niebezpieczeństwo grożące państwu zakonnemu ze strony pogan z zagrożeniem dla całego chrześcijaństwa. Często przedstawiała polskie działania wojenne jako bezprawne. Manifesty i listy Krzyżaków, których działania propagandowo-polityczne były wspierane przez pisma króla węgierskiego Zygmunta Luksemburskiego, docierały do książąt i miast Rzeszy, na dwory Francji i Anglii, do kurii papieskiej. Była to akcja bardzo kosztowna. Na przykład mistrz krajowy niemiecki donosił w liście z grudnia 1411 roku wielkiemu mistrzowi, iż rozesłał dalej manifesty i materiały przysłane mu z Malborka, ale koszta tej akcji propagandowej oblicza na 4000 guldenów. Przynosiła jednak owa propaganda pewne rezultaty. Tak na przykład kronika mnicha z Saint-Denis, oficjalnego historyka dworu francuskiego, wyrażająca opinie tego środowiska, określała wyraźnie walkę Krzyżaków z Polakami jako bój chrześcijan z poganami oraz ich obrońcami. Nieprzyjaciele Krzyżaków nazywani są w tej kronice „Turkami”, Litwini „Saracenami”, a Witold opisany jest jako „król Saracenów”. Określenia te wzbudzały we Francji i Europie Zachodniej pejoratywne skojarzenia, a wywodziły się z tradycji wypraw krzyżowych. Polacy przeciwdziałali tym akcjom dyplomatyczno-propagandowym zakonu krzyżackiego. W połowie 1411 roku ruszyło do Rzymu poselstwo polskie, w skład którego wchodzili: Andrzej Łaskarz, prepozyt włocławski, uczony prawnik i dyplomata; Marcin z Wrocimowic, chorąży krakowski; Zbigniew Oleśnicki, późniejszy biskup krakowski i wybitny polityk. Dwaj z nich, Marcin i Zbigniew, byli uczestnikami bitwy grunwaldzkiej. Według relacji zapisanej w „Rocznikach” Długosza, poselstwo odniosło sukces, a papież uznał walkę Jagiełły z Krzyżakami za „wojnę sprawiedliwą”. Do kluczowej konfrontacji pomiędzy Polską a Krzyżakami doszło na soborze w Konstancji. Otwarty w końcu 1414 roku sobór był prawdziwym zgromadzeniem narodów chrześcijańskiej Europy. Przybyły liczne rzesze duchowieństwa (33 kardynałów, 5 patriarchów, 300 biskupów, przedstawiciele korporacji kościelnych i 37 uniwersytetów); obecny był król węgierski i rzymski Zygmunt Luksemburski, książęta, posłowie władców chrześcijańskich, wielcy panowie. Na czele delegacji polskiej stanął arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Trąba. Polska delegacja składała się z około dwustu osób, a było wśród nich wielu doświadczonych polityków i dyplomatów, znakomitych prawników, jak Andrzej Łaskarz, wybrany biskupem poznańskim, i Paweł Włodkowic, rektor uniwersytetu krakowskiego. Stan rycerski reprezentowali dwaj sławni rycerze: kasztelan kaliski Janusz z Tuliszkowa i starosta kruszwicki Zawisza Czarny z Garbowa. Zgromadzenie soborowe w Konstancji trwało ponad trzy lata (do 22 kwietnia 1418 roku). Najważniejszą dla Polski i Litwy sprawę konfliktu z Krzyżakami prowadził Paweł Włodkowic. Przedstawił ją soborowi nie jako lokalny konflikt polityczny, ale jako problem doktrynalny, który powinien znaleźć się w orbicie zainteresowań całego świata chrześcijańskiego. W traktacie „O władzy cesarza i papieża wobec niewiernych”, zaprezentowanym soborowi latem 1415 roku, Paweł Włodkowic przedstawił koncepcję prawa wszystkich narodów, także pogańskich, do swobodnego bytu: prawo do rodziny, własności i organizacji państwowej. Włodkowic przedstawił również stanowisko Polski, która zdecydowanie odrzucała zasadę nawracania mieczem i domagała się potępienia tych metod. Praktycznie zatem przedstawiciel Polski na soborze podał w wątpliwość rację istnienia państwa krzyżackiego nad Bałtykiem. Przybyła do Konstancji w grudniu 1415 roku duża grupa nawróconych Żmudzinów potwierdziła zasługi Jagiełły i Witolda dla świata chrześcijańskiego. Żmudzini oskarżyli wówczas Krzyżaków, ujawniając krzywdy, jakie zakon wyrządził ich krajowi. Sobór docenił misyjne zasługi króla polskiego i księcia litewskiego. Prowadzenie akcji misyjnej na Żmudzi polecił arcybiskupowi lwowskiemu Januszowi Rzeszowskiemu i biskupowi wileńskiemu Piotrowi Jastrzębcowi. Jednakże spór polsko-krzyżacki nie został rozstrzygnięty od razu. Prokurator (pełnomocnik) zakonu na Soborze, Piotr z Ornety, zlecił wynajętym prawnikom przygotowanie pism polemicznych. Wśród polemistów był niemiecki dominikanin Johann Falkenberg. Na zlecenie Krzyżaków Falkenberg napisał w 1416 r. księgę „O doktrynie władzy papieskiej i cesarskiej”. Była to polemika z wystąpieniami Pawła Włodkowica i gwałtowny atak na politykę polsko-litewską. Falkenberg pisał o użyciu „sił pogańskich” dla zniszczenia „braci z domu niemieckiego” (tzn. Krzyżaków), a w podsumowaniu stwierdził, że Polacy i ich władcy zasłużyli na utratę królestwa, a nawet na śmierć i niewolę oraz utratę wszelkich dóbr. Księga „O doktrynie...” nie była jedynym pismem Jana Falkenberga w służbie krzyżackiej ofensywy dyplomatyczno-dezinformacyjnej. Wcześniej jeszcze, zapewne w 1412 roku, napisał on paszkwil zatytułowany „Satyra przeciw herezji i innym niegodziwościom Polaków oraz ich króla Jagiełły”. (W średniowiecznej łacinie satyra oznaczała pismo polemiczne.) Zarzucał w nim polskiemu królowi i Polakom liczne zbrodnie, gwałty i świętokradztwa. Dowodził, że walka przeciw królowi Polski i jego ludowi zasługuje na wieczną nagrodę. Władcy chrześcijańscy mają obowiązek zabić Jagiełłę i zgładzić jego ludzi; zasłużą w ten sposób na zbawienie. Falkenberg w swoich atakach na króla polskiego i Polaków używał m.in. takich stwierdzeń: „Król Polaków jest (…) bożkiem i wszyscy Polacy są bałwochwalcami i służą swemu bożkowi Jagielle. Wszyscy, nie tylko dzisiejsi panowie, ale również przedstawiciele klas niższych, którzy z miłości wyruszają, aby eksterminować Polaków i ich króla zasługują na życie wieczne. Bez żadnej wątpliwości zabijanie Polaków i ich króla (…) jest większą zasługą, niż zabijanie pogan. Wszyscy (…) którzy dla obrony chrześcijaństwa podejmują się, z miłości, zabić obecnych władców Polaków i ich króla zasługują na Królestwo Niebieskie. Szkodliwa społeczność Polaków, której głową jest Jagiełło, jest cała paskudna (…). Tak więc dzisiejsi władcy mają obowiązek otwarcie wytępić mieczem zemsty wszystkich Polaków lub ich większą część, z ich królem, i powiesić na szubienicy w pełnym blasku słońca wszystkich książąt i szlachtę. Jest oczywistym, że wszyscy którzy zostają zabici na wojnie, udzielając pomocy Polakom i ich królowi Jagielle, będą skazani na gorycz wiecznego potępienia” . Reprezentujący w sporze z Krzyżakami Polskę Paweł Włodkowic pozostał wierny swoim ideałom sprawiedliwości i praworządności. W odróżnieniu od swych niemieckich adwersarzy nie żądał bezpośredniego ukarania zakonu ogniem i mieczem. Wręcz przeciwnie – wymagał, aby wpierw przeprowadzić śledztwo dla zbadania nieprawości zakonu krzyżackiego i aby postępowanie Krzyżaków było oceniane przez niezależny trybunał – w tym wypadku przez sobór. Jeżeli w wyniku tego procesu okazałoby się, że zakon jest winny herezji, Włodkowic dopiero wtedy wskazywał na konieczność jego rozwiązania. Nie żądał zabijania jego rycerzy, lecz powstrzymania ich od dalszego popełniania przestępstw, a więc uwolnienia ich od błędu: zatem, jak tylko błędy zostaną zniszczone, dusze osób będą zbawione. Włodkowic nie domagał się fizycznego zgładzenia zakonu krzyżackiego, lecz rozwiązania jego formuły. Zakon – jak twierdził Polak – przekształcił się w ciągu wieków w „sektę” opierającą się na niebezpiecznej herezji. W przypadku rozwiązania porządku krzyżackiego oraz potępienia i zabronienia tejże herezji, zło zostałoby unieszkodliwione. Pośród cech „herezji” krzyżackiej znajdowały się: dominacja siły, lekceważenie prawa i moralności, duch wojny i zaciekły militaryzm. W ten sposób, gdy zakon krzyżacki nawracał ogniem i mieczem, Polska w imieniu Pawła Włodkowica upomniała się przed całą Europą o prawa pogan i broniła ich. Niemiecka operacja dezinformacyjna nie powiodła się. Tezy reprezentującego na soborze w Konstancji stronę niemiecką dominikanina Falkenberga zostały uroczyście potępione, najpierw na soborze w 1417 roku, a później przez papieża Marcina V na publicznym konsystorzu 10 stycznia 1424 roku i zostały odwołane przez Johanna Falkenberga w tym samym roku. Tak więc polityka niemiecka poniosła po Grunwaldzie kolejną klęskę, tym razem na płaszczyźnie informacyjno-dyplomatycznej. Operacja propagandowo-dyplomatyczna zakonu krzyżackiego wymierzona w Polskę, która trwała kilkadziesiąt lat i miała na celu dezinformowanie ośrodków naukowych, politycznych i kościelnych w Europie Zachodniej, jest kolejnym przykładem, że nawet najlepiej funkcjonująca propaganda, gdy opiera się na dezinformacji i manipulacji, musi w końcu ponieść klęskę w zderzeniu z faktami i prawdą. Tomasz Formicki Autor jest dyrektorem Polskiego Systemu Walki Wręcz HALLER Niniejszy podrozdział opracowano na podstawie książki Sławomira Jóźwiaka „Wywiad i kontrwywiad w państwie zakonu krzyżackiego w Prusach”, Malbork 2004. W oparciu o archiwalne dokumenty źródłowe dotyczące walki informacyjnej służb wywiadowczych zakonu krzyżackiego i Królestwa Polskiego Władysław Korkozowicz napisał powieść „Przyłbice i kaptury”, na podstawie której w latach 80. powstał serial pod tym samym tytułem. W „Krzyżakach” Henryka Sienkiewicza także spotykamy się z epizodem szpiegowskim, gdy Sanderus, pochodzący spod Malborka, parający się handlem relikwiami, prowadzi działalność wywiadowczą wśród Krzyżaków na rzecz Zbyszka z Bogdańca, pomagając mu ustalić miejsce przetrzymywania przez Krzyżaków Danuśki. Sławomir Jóźwiak, „Wywiad i kontrwywiad w państwie zakonu krzyżackiego w Prusach”, str. 16–17. tamże, str.17. tamże, str.22. tamże, str.187. tamże, str.32–33. tamże, str.87. tamże, str. 68–70. tamże, str. 52–53. tamże, str.196. Bitwa ta stoczona 15 lipca 1410 roku przez połączone siły Królestwa Polskiego i Wielkiego Księcia Litewskiego z wojskami Zakonu Krzyżackiego należy do najważniejszych wydarzeń w średniowiecznych dziejach Europy Środkowo-Wschodniej. Brak dokładnych danych co do liczebności wojsk biorących udział w bitwie. Według danych przedstawionych przez Dominika Strasburgera, armia polsko-litewska liczyła około 31 500 zbrojnych żołnierzy, natomiast wojska krzyżackie posiadały ponad 27 000 rycerzy. Zygmunt Ryniewicz podaje, że wojska prowadzone przez Jagiełłę liczyły 27 000 żołnierzy (14 000 jazdy polskiej, 10 000 Litwinów i Rusinów oraz 3000 Tatarów), natomiast wielki mistrz Ulryk von Jungingen 3000 jazdy pozostawił nad Wisłą, a z 11 000 rycerzy zagrodził drogę wojskom króla Jagiełły pod Grunwaldem, cyt. za: Leopold Ciborowski, „Walka informacyjna”, str. 22, Toruń 1999. Prawo używania sygnałów miał tylko trębacz królewski. Na pierwszy dźwięk trąby wojsko wstawało i zbroiło się, na drugi odgłos trąby siodłało konie, na trzeci – ruszało w drogę. W czasie bitwy hasło i odzew brzmiały: Kraków – Wilno, cyt. za: L. Ciborowski, „Walka informacyjna”, str. 23. L. Ciborowski, „Walka informacyjna”, str. 22–24. Sobór w Konstancji trwał od 16 listopada 1414 r. do 22 kwietnia 1418 r. Cyt. za: Jędrzej Giertych, „Polska i Niemcy”, Wrocław 1996, str. 41– 42.
Posted on: Sat, 13 Jul 2013 21:06:50 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015