Osiedle Ruda w mieście stołecznym. Jedno z niewielu osiągnięć - TopicsExpress



          

Osiedle Ruda w mieście stołecznym. Jedno z niewielu osiągnięć z zakresu urbanistyki, architektury, czy pod jaką tam jeszcze kategorię budowa osiedli z wielkiej płyty może podejść, przełomu lat 70 i 80 ubiegłego wieku które można uznać, biorąc pod uwagę obszar stołeczny, za udane. Na tym osiedlu blok. Moloch mieszkalny na ponad 300 mieszkań wysokości 12 pięter. Albo 14, jeśli liczyć naziemne piwnice. W molochu tym windy. Jest ich wiele, a dokładnie 8. Osiem szybów windowych w 5 klatkach schodowych. Po dwie więc na klatkę, a każda klatka wyremontowana i utrzymana w czystości. Może nie pachnąca nowością, może nie tchnąca nowoczesnością, ale schludna i zadbana. Nowe drzwi, czyste szyby, cyfrowe domofony, brak maziaji czy też maziajów jak mówią niektórzy. Daleko od luksusu, ale na przyzwoitym poziomie jak to mawiają. W takich warunkach codziennie mija się około 600 mieszkańców plus trudna do określenia liczba osób przechodnich. Listonoszy, służb porządkowych, gości chcianych i niechcianych. W tym ulu, tym ogromie możliwości przypadku który może się przytrafić - dać przydatne doświadczenie, nauczyć czegoś nowego - Ja. Wszedłem do klatki z nr. 3, i wybrawszy windę z numerem 2 trafiam na parę. On - koło siedemdziesiątki, twarz opalona, wąs i broda godne kapitana kutra rybackiego - siwe. Postawa wciąż nieprzygarbiona, dumna jakby. Z pewnością wyrażająca pewną powagę. To poważna sprawa być kapitanem kutra rybackiego. Szczególnie w Warszawie. Brakuje tylko kufajki w ustach i wytatuowanej kotwicy na przedramieniu. Bo nawet czapka którą ma na głowie taka jakby trochę marynarska. Ona - trochę młodsza, ale nie jest to różnica pokoleń. Na oko 60-65 lat. Zadbana, lecz z wyraźnym trudem przychodzi jej dochowanie kroku mężowi. Stoi prosto, ale w tej postawie braknie zdecydowania. Usta wąskie, zaciśnięte, choć może kiedyś były pełniejsze. Teraz nawet szminka nie pomaga. Z oczu jednak patrzy dobrze, prawie łagodnie. Po parze widać że nie jedno razem przeszła, nie jeden sztorm na otwartym morzu odparła. Niejednego się nauczyła podczas życia od siebie nawzajem, i osobno. Niejednego mogłaby nauczyć innych. Ona, do męża, jakby mnie, wciśniętego w tylną ścianę windy, nie zauważając; - Och, tak jakby trochę mi się w głowie zakręciło. On, z niezmienną powagą i dumą którą wyrażał każdy włos na jego siwej brodzie, każdy por jego skóry, każda wyimaginowana przeze mnie kotwica na jego ręku czy kufajka w ustach: - Chyba w dupie poprzewracało.
Posted on: Sun, 28 Jul 2013 09:41:23 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015