W najnowszym numerze Polityki(nr.40) w wersji papierowej i edycji - TopicsExpress



          

W najnowszym numerze Polityki(nr.40) w wersji papierowej i edycji cyfrowej . Polecam przeczytać pełną wersję. Czy ciało należy do Kościoła? Czyje jest ciało? Kościół katolicki w Polsce tracąc rząd dusz chce utrzymać kontrolę nad cielesnością człowieka od poczęcia aż do śmierci. In vitro, aborcja, wychowanie seksualne, antykoncepcja, celibat, związki partnerskie, eutanazja - to różne oblicza tego samego zjawiska: odbierania prawa do dysponowania własnym ciałem. Zakaz in vitro czy całkowity zakaz aborcji może przyniosą spokój sumieniu niektórych katolików, lecz naruszą prawa wielu niekatolików. To jest realny problem społeczny, polityczny, ustrojowy, którego się nie rozwiąże pohukiwaniem z ambon. Seks jest potężną siłą i nie tylko religie chcą go kontrolować; rządy, ruchy polityczne i wychowawcy także. W chrześcijaństwie już u jego początków pojawił się lęk przed ciałem, zwłaszcza kobiecym, jako domeną diabła. Duży udział w kształtowaniu tego skrajnie pesymistycznego (i antykobiecego) poglądu miały starożytne prądy gnostyckie, takie jak manichejczycy czy katarowie, uważające ciało za więzienie, z którego należy jak najszybciej się uwolnić, unikając seksu, małżeństwa, nie płodząc potomstwa. Rzeczywistość była bowiem skażona złem i grzechem, elita duchowa powinna żyć w ubóstwie i czystości. Podobną niechęć ciału okazywali niekiedy starożytni Grecy (stoicy) i Rzymianie (Seneka). Szczególnie silnie porządkowano seks w chrześcijańskiej Europie wieków średnich. Wierzący musiał się pilnować na każdym kroku, by nie zgrzeszyć nie tylko czynem, ale samą nieczystą myślą. Za niedopuszczenie do poczęcia (czyli skupienie się na rozkoszy) groziły surowe kary: seks oralny i analny karano surowiej niż spędzenie płodu. To wtedy upowszechnił się pokutujący do dziś w polskich konfesjonałach zwyczaj wypytywania, głównie dziewcząt i kobiet, o szczegóły: ile razy, z kim, jak? Niektórzy duchowni widzieli w rozkoszy grzech ciężki – kobieta miała rodzić, a nie zażywać przyjemności, małżeństwo miało służyć państwu, wydając na świat robotników i żołnierzy. Katolicyzm od tamtych czasów rości sobie prawo i obowiązek (względem Boga i człowieka) porządkowania seksu za pomocą instytucji małżeństwa, zakazu aborcji, zakazu seksu pozamałżeńskiego, a także sztucznej antykoncepcji. Mimo zmiany oficjalnego nastawienia Kościoła, głównie w wyniku reform soborowych z połowy XX w., mimo prób stworzenia teologii małżeństwa, bardziej życzliwej seksualności (mówił o tym także Karol Wojtyła), te filary – ustawione w średniowieczu – nadal podtrzymują gmach katolicyzmu społecznego. A Paweł VI w 1968 r. potwierdził status quo: żadnych złudzeń, panie i panowie, podtrzymuję zakaz pigułki antykoncepcyjnej i prezerwatyw. Nietrudno też wskazać u nas przykłady obsesyjnego podejścia do aborcji. Sam słyszałem, jak kaznodzieja w szczelnie wypełnionym, także dziećmi, krakowskim kościele akademickim w radosny czas świąt Bożego Narodzenia straszył wiernych rozważaniami, co by było, gdyby Maryja zdecydowała się na aborcję. (O tym, co i jak na temat aborcji czy in vitro opowiada się na wielu lekcjach religii - pisaliśmy w POLITYCE 36 i 37). Obsesja na punkcie ciała jest obecna nie tylko w chrześcijaństwie: islam, judaizm, religie orientalne są również purytańskie. Kto kontroluje ciało, kontroluje duszę, a przede wszystkim - ład społeczny. Tak było przez wieki, ale tak przestało być, przynajmniej na Zachodzie, w czasach nowożytnych. Nie tylko liberalne elity, ale także masy mieszkańców demokracji wyzwoliły się spod wpływu i władzy religijnej. Sprawy seksu i prokreacji znalazły się w sferze wolności osobistej. Nieuchronnie związany z demokracją proces emancypacji kulturowej dotarł też do Polski. Moralność zredukowana. Kościół nad Wisłą próbuje ten proces zatrzymać. Naciska na wiernych, na media, na polityków, na parlamentarzystów, aby zakazali aborcji, najlepiej całkowicie. Aby zabronili procedur in vitro, związków partnerskich i małżeństw homoseksualnych, eutanazji z wyboru. Efekt jest taki, że na inne ważne dla wierzących tematy, duchowe, etyczne, egzystencjalne zaczyna brakować naszym kaznodziejom zainteresowania i czasu. Słowo "moralność", które dotyczy przecież wszystkich sfer życia, zostało drastycznie zredukowane i obsługuje teraz de facto tylko obszar seksualności człowieka. Ktoś niemoralny to nie ten, który kłamie, oszukuje, zawodzi bliskich, stosuje przemoc, ale jedynie ten, kto się "niemoralnie prowadzi", czyli z nieuporządkowanym, jak to katolicyzm nazywa, życiem seksualnym. Widać tu charakterystyczną wybiórczość i hipokryzję. Abp Henryk Hoser pozwala więc pracować z ministrantami księdzu skazanemu za pedofilię, ale zwalcza energicznie ks. Lemańskiego, który bronił godności poczętych in vitro. pełna wersja polityka.pl/kraj/analizy/1556923,1,cielesne-obsesje-kosciola.read
Posted on: Sun, 06 Oct 2013 14:36:39 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015