sałntrak: listenonrepeat/watch/?v=Uult8HLK2Lo Ema kocury, nie - TopicsExpress



          

sałntrak: listenonrepeat/watch/?v=Uult8HLK2Lo Ema kocury, nie mogę nic dalej nagrać to będzie pisanka. Leżąc w, kurwa, MALIGNIE hahaha na antybiotykach z polskiego sklepu kupionych bez recepty miałem w chuj dziwny sen o ziomeczkach z ekipy, że tak powiem, matczynej. I będzie o tym jak się zmieniliśmy w miarę upływu lat i co to znaczy dekada z perspektywy trzech owych przeżytych. Sean Penn powiedział kiedyś (Sean w ogóle szalony jest max w życiu i ma swoją pojebaną filozofię, którą raczy wszystkich naokoło), że człowiek w wieku czterech lat nabywa wszystkie cechy właściwe dla swojego charakteru i od tego czasu się nie zmienia. Jeżeli jesteś gimbem, ktory słucha Rap Addix i myśli, że wie o czym RA krzyczą to nie zrozumiesz Seana bo to co on powiedział jest kurwa relatywnie trudne do zrozumienia. Kluczem, który otworzy drzwi do komnaty mieszczącej wynik jego obserwacji jest wiek. MŁODE TO GŁUPIE aaaa, chleb się kończy wszystko się kończy tak mówią babcie na całym świecie i one mają rację. Nikt z nas oczywiście tego nie widzi, natomiast każdy z nas czuje, że to dużo waży. Sean jest starszy ode mnie czyli -analogicznie- może mieć rację. Jebany. W miarę upływu czasu przewartościowujesz pojęcie kwestionowania ustalonych prawd... tj. jeżeli otaczasz się ludźmi, którzy potrafią rozjebać twoje poglądy... w przeciwnym wypadku ten sam proces zabierze ci o wiele więcej chwil niż powinien, czyli bez sensu. Zaczynasz rozumieć, że stawianie się w opozycji do, nie wiem, CZEGOŚ, nie polega na upierdoleniu, eufemistycznie rzecz ujmując, temu czemuś głowy przy samej dupie. W miarę upływu czasu zaczynasz się nad tym zastanawiać i, jak bozia dała enough, wyciągać wnioski. Wnioski są miażdżące. Są DEPRECJONUJĄCE jak, nie przymierzając, sam skurwysyn bo okazuje się, że chuja wiesz o tej bitwie a przecież właśnie zapierdalasz galopem na zwiad za wzgórze podjarany tylko i wyłącznie heraldyką. Synku. A babcia mówiła: Nie jedź trza kury zagonić. Wojny były i będą a kur jak nie będzie to nie będzie. A ty kurwa pojechałeś. Synku. I ja ci teraz pomogę bo wiem, że się motasz i jesteś PODATNY na sugestie. Wracając do ziomeczków z ekipy, dla Mara, matczynej... Mój fejsbuń od kilku lat promienieje welonami, śpioszkami, confetti, ryżem i sugestiami polubienia studiów fotograficznych. Nie rozumiem tego i kurwa nigdy nie zgłębię natury szczęścia prezentowanego na wyżej wymienionych. Jest dla mnie bezsensowne. Cztery lata temu komentowałem zażarle wrzuty z chrzcin czy ślubu piórem ostrym i bezlitosnym (tak, kurwa, można powiedzieć piórem w odniesieniu do klawiatury bo se tak zamarzyłem w tej chwili), dzisiaj natomiast wręcz przeciwnie: ignoruję je lub -w poalkoholowym szale- ślę propsy z całego serca. Małżeństwo, rodzicielstwo (jakie słowo łoooo), wycieczki rowerowe po Górach Sowich czy zwykła podjara kolacją tylko we dwoje bo babcia wzięła do siebie POCIECHY są normalne w ogólnie przyjętym modelu nuklearnej komórki społeczeństwa. Kiwka polega na tym, że ja was wszystkich pamiętam w glorii całkiej innej... w odsłonie szczególnej, jedynej i specjalnej z miliarda odsłon, jakie serwuje nam ten bufet. Pamiętam was jak jedliśmy kilogramy i mdleliśmy z wycieńczenia bo zapominaliśmy jeść przez siedem dni z rzędu. Pamiętam co robiło z nami jedzenie, kiedy już sobie o nim przypomnieliśmy i pamiętam... nieważne. Tzn. dla ciebie czytelniku nieważne bo ciebie nie było i patrząc na te zdjęcia rozumiesz ich aurę. Normalne rodziny, normalne chłopaki. Właściwie masz rację, jednak wciąż martwi mnie Sean i jego wiekopomna linijka... Sprawdziłem to pragmatycznie. Będąc we Wro (tak, tam gdzie se wyjebałem z koncertu) spotkałem kilku znajomych z Bogatyni, zabrałem ich na backstage i pogadaliśmy. Kurwa... Kocham ich tak samo jak wcześniej bo TO ONI ale nie są już ludźmi, z którymi kiedyś sie spotykałem na ławeczce, natomiast pozostali sobą. W czasach zamierzchłych zawsze widziałem w nich cechy, które teraz stanowią podstawę ich charakterów. Zawsze. Zawsze miałem z tego śmiechy bo -w czasach zamierzchłych- było to marginesem, jezeli chodzi o całokształt ich postawy. Po prostu czasem najebani chcieli się przytulić do jakiejś dupy i gadali coś o cieple, i że piwo to nie wyjście. Po lirycznym liściu dochodzili do siebie i urywaliśmy rynny z budynków widząc w tym jakiś cel. Dzisiaj margines stał się częścią lwią i oni, po przebyciu kilku tysięcy sesji rzucania sie w otchłań odkryli, że stworzono ich do rzeczy ważniejszych niż skoki na dyńkę chuj wie gdzie. Mnie nie stworzono. Ja dalej zrywam blachy z budynków bo mój margines odszedł ode mnie naturalnie. Próbowałem zrobić miejsce dla jego ekspansji. Próbowałem długo. Poświęciłem na to dekadę. Cechy, które tworzyły mój charakter w czasach zamierzchłych stały się jednak podstawą i nigdy nie dopuściłem do ich rozmycia. Jebie mnie pojęcie rodziny w społeczeństwie. Nie ma mnie tam i nigdy nie będzie. Sean miał rację. Powiedzmy. I teraz, UWAGA, przewiduję przyszłość poszczególnych przedstawicieli mojego pokolenia... Imiona zmieniam bo przypał wiadomo. JÓZEF: kiedyś punkowiec z... kurwa idę po wutke bo mi zamkną, zara będe. Zdążyłem, elo. JÓZEF punkowiec z zacięciem na oi punk, czyli bez sensu. Jebać fuzję dwóch frontów. Odbiegając od muzyki to ja pamiętam Józefa jak skakaliśmy przy Skaferlatine z zajebanym browcem na dwóch. Biba życia w ogóle, ja wtedy odkryłem, że jak wypocisz alkohol napierdalając piruety do muzyki spocony jak świnia to nie masz kaca nazajutrz, alk jest prosto rozjebać. I Józef lubił, na przykład, w połowie skakania se zasypiać na schodach wypowiadając przedtem milion ważnych zdań życiowych. Ja go słuchałem i śmiałem się w chuj bo on miał zawsze rację. Widział ludzi takimi jakimi wtedy byli i nie pudłował. Ja mówiłem JÓZEK a ten jaki? a on ogarniał tym swoim rozbieganym wzrokiem nasz cel, poświęcał mu sekundę i mówił tego jebać i np. za pół roku się okazywało, że ten pan zachował się jak główny rapowo reprezentant Kato. JÓZEK miał rację zawsze, miał taki talent. Ja to mówię w czasie przeszłym bo my nie mamy Present Perfect ale tego czasu używam podczas tej relacji. On ten talent dalej posiada. Chodzi mi o to, że jak już teraz JÓZEK napierdoli się na weselu odpowiednio i usiądzie na schodach to mnie nie będzie. Nikt go nie zapyta o profil psychologiczny biesiadnika, a on będzie chciał wskazywać. On będzie smutny wtedy. Zacznie albo nie zacznie odpierdalać ale jak zacznie to nikt nie skuma, że on jest zły bo zamienił margines na większość, że go poddał... Nie ma sensu, żebym wymieniał tutaj postawy innych moich ziomeczków: wydaje mi się, że to wyżej jest wystarczająco plastyczne. Zmierzam do tego, że jeżeli kiedyś byłeś moim przyjacielem i zabrało mi cię dorosłe życie to jesteś nim dalej. Nie masz natomiast wlotu na obszar, gdzie bawię się z ludźmi mającymi odwagę pielęgnować podstawę zostawiając margines tam gdzie jego miejsce, czyli w piździe. Nie miałes odwagi zakwestionować swojej natury, zgłębić jej naprawdę. Podjarany czaszką na proporcu galopowałeś wierząc, że jedziesz po coś. Wróciłeś ze zwiadu z gorącym info prawie zajeżdżając konia i wyplułes co widziałeś meldując się oficerowi, który zaczął zadawać ci pytania. ALE ILU DOKŁADNIE? NA KTÓRYM SKRZYDLE KAWALERIA? JAKIE KURWA FLAGI? SĄ ALIANCI CZY SAMI STOJĄ JESZCZE? I ty kurwa nie wiedziałeś. Jechałeś tam tylko po to, żeby ogarnąć wzrokiem przestrzeń. To, co ujrzałeś rozjebało ciebie ale nie oficera. On chciał faktów, których nigdy nie zebrałeś bo -według ciebie- chodziło tylko o stosunek zajebistości czaszki do symboli wyszytych na proporcach wroga. Nie skumałeś, że metodyka jest kurwą, którą trzeba zaprosić wszędzie. Ona przyjdzie tam, gdzie nie spodziewasz się jej obecności. NIE OGARNĄŁEŚ bomby i wycofałeś się z walki rozumiejąc, że to wymaga wysiłku. Galop trzeba kontrolować i przegrasz, jeżeli jedziesz na oślep drąc mordę bez sensu. Nie chciałeś przegrać więc to zostawiłeś. Poszedłeś za głosem STABILIZACJI, zostawiając w tyle wyzwania. Nie zrozum mnie źle: rodzina to TYTAN, jeżeli mówimy o odpowiedzialności i propsy za to przyjacielu, natomiast ja cię dalej widzę na tym weselu gdzie żaden z biesiadników nie rozumie twojego wkurwienia. Zgadzam się z Seanem, jebany miał rację: jeżeli w wieku czterech lat zajebałeś focha na babcię to zawsze będzie to stać między wami. Jeżeli jesteś inteligentny to będziesz słuchać z uwagą jej przypadkowych panczy przy kuchennym stole. Będziesz ją kochać coraz bardziej w miarę upływu czasu bo zaczniesz rozumieć to o czym mówi. Twoja niechęć do niej pozostanie na tym samym levelu, ale w obliczu rosnącego ładunku zrozumienia, jakie niosą kolejne lata ona wyblaknie i przestanie być ważna. Odnosi się to do babci, nie do moich przyjaciół. Od moich przyjaciół wymagam więcej niż podsumowania życia bochenkową metaforą. Ja szukam ludzi, którzy margines, jeżeli już koniecznie muszą, poszerzają w granicach rozsądku. Rozsądku właściwego dla ich natury, czyli oksymoron. Nazwij sobie to jak chcesz ale Rap Addix dalej stoją pod namiotem czekając na twoją relację z tzw. wycieczki i lepiej dla nas wszystkich, żebyś wrócił z konkretami. Nie kwestionuj błędów przeciwnika, podaj nam fakty na tacy i my zrobimy to za ciebie. Jeżeli teraz się wkurwiłeś to możesz zmykać do domowego ogniska. Jeżeli masz jaja to podasz nam fakty z delikatną sugestią. Jebać twoje sugestie ale propsy, że walczysz i tak, możesz usiąść i się napić po wycieczce. Zasłużyłeś. Synku.
Posted on: Sun, 03 Nov 2013 22:11:29 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015