Alex siedział sam w pokoju. Ostatnio przyszli jacyś dziwni - TopicsExpress



          

Alex siedział sam w pokoju. Ostatnio przyszli jacyś dziwni ludzie, którzy zamontowali kamery w jego domu. Mama kazała mu sie zamknąć w pokoju i siedzieć cicho, aż oni pójdą. Sama poszła ich przywitać. Po wyjściu monterów mama weszła do pokoju i usiadła obok niego. Alex położył głowę na jej ramieniu. - Mamusiu... Kiedy będę mógł wyjść z domu? Tu jest zimno. - Mama nic nie odpowiedziała, tylko przytuliła go mocniej do siebie. - Mamo... Czemu nie mogłem zobaczyć tych ludzi? - Mogłeś. To oni nie mogli zobaczyć ciebie, mój skarbie. Ci ludzie źle by na ciebie zareagowali. Nie spodziewali się że mieszkam z kimś. - Siedzimy tu już długo. Jest zimno i mokro. Ile jeszcze tutaj będziemy? Gdzie jest... - Gdzie jest co? - Nie... Przepraszam, nie chciałem znowu o tym mówić. Wymsknęło mi się. - GDZIE JEST CO?! - Tata... - Powiedział smutny Alex, i wiedząc co go czeka zdjął koszulkę i położył się na brzuchu, na zimnej, kamiennej podłodze. Mama zdenerwowana wstała i zdjęła pas ze stojącego obok krzesła, po czym zaczęła niemiłosiernie obkładać go po plecach klamrą. Kiedy skończyła, cała posadzka była we krwi, a on sam jedynie płakał, leżąc w swoim, trwającym około dziesięciu minut transie, w którym krew odpływała mu od kończyn, a on sam był jak kłoda. - Już po wszystkim... - Wyszeptał pod nosem i przyłożył krwawiące plecy do zimnej posadzki, łagodząc ból. Jego matka wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami. Alex zamknął oczy i wyobraził sobie świat zewnętrzny. Musiał być piękny... ***** Alex usłyszał dziwny ruch w korytarzu. ,,To oni" pomyślał. Znów musiał się ukrywać przed ludźmi, którzy przyszli go złapać. Udało się. Poszli... ***** Jego matka nie wracała od kilku dni. Sam chodził po domu, szukając i nawołując, jednak nie mógł jej znaleźć. Po kilku dniach chodzenia usłyszał hałas na zewnątrz, i otwieranie drzwi do świata. Po chwili wbiegło kilkunastu ludzi, i już nie zdążył się ukryć. Przykryli go kocem i zaprowadzili do drzwi. Kiedy drzwi się otworzyły, jasne światło zalało pomieszczenie. Spojówki Alexa zmniejszyły się gwałtownie, i musiał zamknąć oczy. ,,Tu jest ślicznie" pomyślał. Ta zieleń ziemi, błękit nieba... Kocham to miejsce! Wprowadzili go do samochodu. Na spalonym domu wisiał wielki napis ,,DO WYBURZENIA." a na bramie, która stała przed długim wjazdem do zniszczonego budynku, widniał napis. ,,SZPITAL PSYCHIATRYCZNY, FRANSCESCA CITY" ***** - Imie. - Powiedział funkcjonariusz policji. - Alex... - Nazwisko... - Co takiego? - Zdziwił się Alex. - Nazwisko! - Chłopie, daj mu spokój, skąd ma to wiedzieć? - Powiedział drugi policjant. - Macie jego akta? - Sprawdzają teraz. Daj mu odpocząć. - Czy mógłbym... Poczekać przed waszym domem? - Spytał Alex. Policjanci spojrzeli na niego ze zdziwieniem. - Słucham? - Przed domem. - Alex pokazał oczami komisariat. - Poczekaj... Daj sobie spokój na jakiś czas. Za minutę pójdziesz do lekarza. ***** Po powrocie policjantów do pokoju przesłuchań, Alexa nie było. Nie wiadomo gdzie zniknął. Z jego kart odczytano następującą historię: ,, Jego matka spłonęła w pożarze szpitala psychiatrycznego we Francesca City. Po tym wydarzeniu młody chłopak zaczął mieć halucynację, i gdy pewnej nocy zniknął z domu, a ponad dwumiesięcznie poszukiwania nie zdały się na nic, ojciec powiesił się na strychu. Po śmierci ojca poszukiwania umorzono." ***** (Trzy lata później - w dwudziestą rocznicę śmierci matki Alexa.) 17.08.1997 - szpital we Francesca City zaczął się palić. Do pożaru wysłano jednostki strażackie. Wszyscy strażacy biorący udział w akcji, zgodnie twierdzili, że widzieli jak kłęby dymu układają się w obraz dziecka, przytulającego się do szkieletu.
Posted on: Fri, 26 Jul 2013 14:05:13 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015