Chciała by ją związał i usta czymś jej zatkałAsfiksjofilia, - TopicsExpress



          

Chciała by ją związał i usta czymś jej zatkałAsfiksjofilia, seks w plastikowych siatkachNie była delikatna, prosiła by ją biłJęczała z podniecania głowę odchylając w tyłZ całych sił ją tłukł, chociaż wiedział, że tak nie możnaZdarł sobie skórę z kostek a ona w końcu doszłaErotyczny koszmar, była coraz bardziej sinaLecz on wpadł jakby w trans i już nie mógł się zatrzymaćMłoda dziewczyna w końcu przestała się ruszaćPodczas kiedy on ją rżnął ona umarła w katuszachUsiadł na łóżku przepraszał, przysięgałPłakał nago nad jej ciałem ze świeżą krwią na rękachMimo to była piękna przy niej czuł się jak w niebieWięc pod osłoną nocy przewiózł zwłoki do siebieNie wiem ile czasu, ile dni i nocyMył ją, robił maseczki i układał włosyMimo to czuł niedosyt, bo miłość nie jest łatwaNosił w sercu dziurę, której nie potrafił zatkaćSkarży się sąsiadka, że na klatce cuchnieOn tłumaczył się, że praktykuje orientalną kuchnięJebało truchłem w całym mieszkaniu przecieżLecz skąd ta stara sklerotyczka mogła o tym wiedziećW sobotę przy obiedzie padł przed nią na kolanaWyjdź za mnie powiedział, już nigdy nie będziesz samaKomedio-dramat wyobraź sobie tą scenkęJakiś pojebaniec właśnie poprosił trupa o rękęBo pęknę, ona była mu bliskaPokazując zdjęcia opowiadał historie z dzieciństwaWygadywał świństwa zawsze jak ją pieściłLubił czuć w ustach chłód jej martwych piersiW tej smutnej opowieści śmierć ma rolę swatkiUbrał martwą kochankę w suknie ślubną swojej matkiRozsypał płatki róż na podłogę i łóżkoPo czym wskoczył w stary garnitur z cylindrem i muszkąW pokoju było duszno jak malował jej rzęsyW tle leciał Barry White - Oh what a night for dancingWiedział, że będzie tęsknić, ich miłość jest zatrutaNiepoprawny romantyk obdarzył uczuciem trupaUpał przyśpieszał gnicie, lecz on był nad wyraz twardyChoć z każdego jej otworu wypełzały tłuste larwyBlado-żółte barwy martwej panny młodejW nudnym życiu jej kochanka stanowiły osłodęW jego sercu płonął ogień, zdjął jej z twarzy welonZe łzami w oczach mówił, że miłość jest ich nadziejąLudzie nas nie rozumieją, ludzie są okrutniRozebrał ją do naga żeby nie pobrudzić sukniPrzeniósł ją do kuchni, położył na stółI z perfekcją chirurga rozciął śliski brzuch na półPowoli jak żółw zaczął wyjadać trzewiaZaplątał się w jelita niczym w korzenie drzewaZakochany dewiant taplał się w jej flakachŚmierć najukochańszej to ponadczasowa strataChwilę jeszcze płakał, rozstanie go zasmucaSilnym pociągnięciem wyrwał z klatki piersiowej płucaNieżyjąca muza obserwuje jak jej miłyPozbawia jej czterech kończyn przy pomocy piłyFioletowe żyły i zgniły odór mięsaNie przeszkadzały mu w jedzeniu swej wybranki sercaW ten sam dzień jeszcze kupił formalinę słoikOddzielił głowę od ramion gwiżdżąc przy tym jak słowikPostawił na nocny stolik pamiątkę po swej boginiŻeby już do końca życia pozostała przy nimSiny ochłap skóry z kośćmi wrzucił do piecaWyciął tylko jeszcze kruki, które nosiła na plecachSpłonęły jak świeca resztki ich romansuObserwował ogień w swoim destrukcyjnym tańcuNa końcu opowieści przyniósł stary aparatTrzymając głowę w słoju włączył samowyzwalaczZakochana para której nikt nie widział więcejZostał tylko napis love forever pod ich zdjęciem
Posted on: Wed, 17 Jul 2013 21:18:39 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015