Imagin o Victori 8. Auto stanelo z piskiem opon. Bylam taka - TopicsExpress



          

Imagin o Victori 8. Auto stanelo z piskiem opon. Bylam taka przerazona. -Wysiadaj!!! Wolalam byc posluszna. Bylismy.. Niewiedzialam gdzie. Jakis duzy,stary i z pewnoscia opuszczony budulynek. Jeden z nich popchnol mnie abym szla prosto. Weszlam do jakiejs. Ogromnej hali. -Czego odemnie chcecie?! -Niczego. Od cb niczego. Co najwyzwj kasy od twojej rodziny.!! -Nie ujdzie wam to nasucho!! Zobaczycie Harry mnie znajdzie!!! I policja!!! -Ty mi tu lepiej na mnie nie unos glosu!! Suko.-uderzyl mnie w twarz i popchnol tak ze az polecialam na lustro ktore rozbilam. -Aauuu!! -Oj nie marudz! Siedz cicho. Zaczelo robic mi sie ciemno przed oczami. Czulam jak ciepla ciecz splywa po moich plecach. Mysialam sb cos przeciac. Glowa mi pekala. Nagle zrobilo mi sie ciemno przed oczami. Czulam potem juz tylko bol.. Coraz to silniejszy bol. To w nogach to na brzuchu na glowie wszedzie!! Bol!! I nagle glucha ciemnosc. *Oczami Hazzy* Gdy sie obudzilem mojej ukichanej nie bylo przy mnie. Zmartwilem sie. Sprawdzilem cale mieszkanie. Nie bylo jej. Ale zaraz zobaczylem kartke. Uspokoilem sie. Pewnie zaraz wroci. Ale nie wracala. Nie wracala. Czekalem. Czekalem. Czekalem Byl juz wieczor a jej nie ma! -Victoria co sie z toba dzieje?! Gdzie ty jestes?! Dosc tego jade na policje!! *Komisariat* -Wiec co sie stalo? Wczym moge pomuc?-zapytal policjant -Moja dziewczyna. Wyszla rano z domu. Zostawila karteczke ze zaraz wroci. Ale jeszcze nie wrocila. Boje sie ze cos sie jej stalo!! -Prosze pana. To niejest taka grozna sprawa. Moze sie z kims zapoznala. I zapomniala wrocic do domu. -Watpie. Ma pan tu jej zdjecie. Blagam. Szukajcie jej !! Prosze. -Zrobimy co sie da. Dowidzenia. Wyszlem. Niewiedzialem co robic. Moze jej poszukac? Tak to bylo dobre wyjscie. Szukalem cale miasto. Nie bglo jej nigdzie. Boze o sie z nia teraz dzieje? *Oczami Victori w tym samym czasie* Obudzilam sie cala obolala. I co mnie zszokowalo bylam bez spodni. Yy?? Czemu nie mialam spodni?! Ale to byl moj najmniejszy problem. Wszystko mnie bolalo. Gdzie sie nie dotklam czulam bol. Krew mialam wszedzie. A glowa bolala najbardziej. Probowalam sie podniesc. Nie dalam rady. Nie mialam sily. -Obudzila sie?-slyszalam rozmowy merzczyzn. -Chyba tak. A co? -Nic. Trzeba ją niezle urzadzic. Zeby stracila pamiec.! Kto sie nia teraz zajmie? Ja czy ty? -Ty. Slyszalam zblizajace sie kroki w moja strone. -Blagam nie.!!!-zwijalam sie z bolu po pierwszym kopnieciu-Co ja wam zrobilam?! Blagam nie!!-plakalam. Kolejne uderzenie w twarz. -Wstawaj! -Nie dam rady! -Wstajawj mowie!!-kopnol mnie. -Aaa.-zwijalam sie z bulu. Z ogromnym trudem wstalam. -Idz tam.-wskazal reka. Utykalam. Boze jak mnje wszystko boli!! Stanelam w kacie pomieszczenia. Zaczelam plakac jeszcze mocniej. Do pomkeszczenja wszedl meszczyzna. Podszsdl blizej mnie i zaczol calowac. Rekoma zjechal nirzwj i sciagnol moje majtki. Zaczol lizac mnke wszedzie. -Przestan!-odepchnelam go resztkami sil. -Bo? Nie masz sily uciec ani mnie powstrzymac!! No niestety. Nie mialam juz sil. Poddalam sie. Teraz robil zemna to co chcial. -Przstan!!! Blagam dosc!! -Nie!! Bol byl tak silny i bylo go tak duzo ze juz prawie go nieczulam. Teraz bylam workiem treningowym. Znowu mnie bili. Chcialam umrzec!! To jedyne co teraz chcialam!! Bylam taka glodna. Juz chyba tydzien mnie przetrzymywali a ja nic nie jadlam. Bol,obfite krwawienie,glod,zmeczenie. To wszystko co czulam przez ten tydzien. Lezalam sama w hali. Oni gdzies tam wyszli. Zobaczylam ze telefon lezy niedaleko mnie. Zaraz! To moj telefon.! Resztkami sil wstalam i poszlam po niego. Wykrecilam numer Hazzy. -Holo?! Harry?! RATUJ MNIE!! ONI MNIE TU BIJA!!!HARRY!! BLAGAMMM!!! RATUJ MNIEEE!! -Victoria?! Spokojnie! Gdzie jestes? -Nw duza hala! Nw Harry!!!!! Pomocy!!! Nagle usluszalam jak porywacze wchodza do sali. -Co tu sie robi?! -jeden z nich uderzyl mnie i popchnol. Padlam na ziemie -Aaaaaaaaaaaauuuuuu!!!!!!!! -Victoria?! Victoria co sie tam dzieje?!-bylo slychac glos Hazzy przez telefon . Ale ja stracilam przytomnosc. . . . . Obudzil mnie dzwiek sygnalu karetki i glos Harrego. -Victoria? Bedzie dobrze obiecuje ci to! Bedzie dobrze.! Napewno. Victoria nieodchodz odemnie!! -Nie odejde. -powiedzialam slabo-Gdzie jestem? -W karetce. Obudzilas sie! -Tak. Jak mnie znalazles? -Policja namierzyla twoj telefon i znalezlismu to miejsce. Wszyscy policjanci zajeli siw lapaniem tych porywaczy. Nikt nie zauwazyl cb. Lezacej na srodku sali w kaluzy krwi. Cierpiacej. Jak tylko cie zobaczylem podbieglem i potem bylem z krwi.. -Dobrz juz Harry. Musze ci cos powiedziec. -nie przemeczaj sie! -Nie. Harry muszs. Jak mi wyznales milosc na plazy i ja powiedzialam ze twz cie kocham.. Klamalam. Klamalam. Wybacz mi. Ale teraz zrozumialam ze naprawde cie kocham. Te wszyskie chwile z toba. Byly to najwspanialsze chwile w moim zyciu. Kocham cie-zamkalam oczy. Niewiedzialam czy umarlam czy zemdlalam czg zasnelam. Ale usluszalam tylko krzyk Hazzy. -Victoria!! No ratujcie ją!!!! No!! Victoria!!!! Czy Victoria przezyje? Co bedzie z ich miloscia? Beznadzieje. Hiranowa
Posted on: Sat, 14 Sep 2013 22:25:04 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015