Marzenia się spełniają cz.15 -chłodno już wracajmy ,żebyś - TopicsExpress



          

Marzenia się spełniają cz.15 -chłodno już wracajmy ,żebyś nie byłam chora-powiedziała dziewczyna Nie odezwała się ani słowem tylko posłusznie wykonałam to co powiedziała. Przez całą drogę powrotną myślałam o tym co powiedział mi Mateusz. Może nie darzyłam Go tak uczuciem jak Marcina,ale zaczynałam coś do Niego czuć. Tak bardzo chciałabym ,żeby moje największe się spełniło. Żeby to wszystko co wydarzyło się w ostatnim czasie było tylko złym snem. A marzenie?Marzenie jest jedno,żeby mój ukochany żył. Tak rozmyślając dotarłyśmy do domu,gdzie w salonie siedział Mati . Kiedy mnie zauważył szybko zerwał się na równe nogi. -boże Lauruś nic Ci nie jest?-zapytał z troską -nie powinno Cię to obchodzić -warknęłam -przepraszam Cię za te wszystkie moje słowa,byłem zdenerwowany,proszę wybacz mi-kiedy to mówił w Jego oczach było widać skruchę -nie wiem,potrzebuje czasu,aby to wszystko sobie dokładnie przemyśleć -powiedziałam -Ja naprawdę bardzo przepraszam,jestem głupkiem. Przez to co powiedziałem mogę stracić osobę na,której tak najbardziej mi zależało -mówił,a w jego oczach pojawiły się łzy. -daj mi czas-powiedziałam, po czym schodami udałam się na górę do mojego pokoju. Położyła się na łóżku i myślałam nad tym jak powinnam postąpić?czy powinnam dać Mariuszowi kolejną szansę?Myśląc tak o tym wszystkim zasnęłam. Kiedy spałam poczułam dziwny ból w dole brzucha,zaczęłam masować miejsce ,w którym bolało lecz to nic nie dawało. Powoli wstałam z łóżka i przytrzymując się ściany zszedłam na dół. Gdzie w salonie na kanapie zastałam śpiącego Mateusza. -obudź się -powiedziałam prawie krzycząc,ponieważ ponownie poczułam ten ucisk. Chłopak od razu zerwał się na równe nogi. -co Ci jest?co się dzieje?- zapytał widząc mnie wijącą się z bólu. -nie wiem,brzuch mnie strasznie boli-syknęłam -jedziemy do szpitala-powiedział stanowczo. Zabrał moje dokumenty dotyczące ciąży i najpotrzebniejsze rzeczy,powiadomił Natalie o tym co się dzieje. Dziewczyna bez zastanowienia szybko wsiadła z Nami do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Matki po drodze chyba złamał wszystkie możliwe przepisy ale za to po 15 minutach znaleźliśmy się w szpitalu. Chłopak pomógł mi wysiąść,a Natalia pobiegła po pomoc. Po paru chwilach zjawiła się przy Nas pielęgniarka z wózkiem. Kazała mi na Niego wsiąść z ruszyłyśmy do gabinetu na badanie. Mateusz z Nati natomiast musieli zaczekać na korytarzu za informacjami dotyczącymi mnie i dziecka. Z perspektywy Mateusza: Jak coś się stanie Laurze lub dziecko nie daruje sobie to. Ona tu jest przeze mnie. Dlaczego jestem taki zazdrosny?Przecież ona ani razu nie dała mi powodu ,żebym czuł się zazdrosny. Powinienem się cieszyć,że mam taką dziewczynę przy swoim boku,a Ja jeszcze mówię jej takie rzeczy po prostu jestem idiotą . Moje rozmyślania przerwał głos Natki . - o czym tak myślisz?- zapytała dokładnie mi się przeglądając. -a o czym mam niby myśleć?- zapytałem z ironią -nie musisz być taki nie miły. Od trzech tygodni jesteś nie do zniesienia nie daje się z Tobą wytrzymać,zachowujesz jak jakiś idiota. Ja podziwiam jeszcze Laure ,że i tak tyle wytrzymuje. Jak ja bym była na jej miejscu,już dawno bym Cię wywaliła że swojego życia- mówiła - chyba nie powinnaś się wtrącać w nasze osobiste sprawy-warknąlem. -a właśnie,że będę Laura to mija przyjaciółka i nie pozwolę Ci jej skrzywdzić,a Ty lepiej zastanów się nad swoim zachowaniem,bo to jak ją teraz potraktowałeś było przegięciem -powiedziała i odeszła. Ona miała całkowitą rację,nie powinienem się tak zachowywać nie wiem co we mnie wstąpiło. Moje rozmyślania przerwało skrzypnięcie drzwi. Szybko wstałeś z krzesła i podszedłem do lekarza,który zajął się moją dziewczyną . -Panie doktorze co z Laurą i dzieckiem?- zapytałem - a Pan jest?- zapytał mężczyzna - jestem jej narzeczonym co z Nimi ?- powtórzyłem pytanie -Pańska narzeczona dostała przedwczesnych skurczył gdyby nie szybki przyjazd i Nasza interwencja lekarska teraz napewno byłaby po porodzie- tłumaczył -ale wszystko z Nimi w porządku?-zapytałem z troską - tak ale do czasu rozwiązania musi pozostać w szpitalu musi leżeć, a przede wszystkim musi być pod stałą opieką - powiedział - no dobrze rozumiem ,a czy mógłbym ja zobaczyć?- spojrzałem pytająco - tak ale nie za długo, ona teraz potrzebuje dużo spokoju - powiedział i odszedł. Spojrzałem na drzwi to na Natalie,która pokiwała głową,że powinienem wejść. Złapałem za klamke i nacisnąłem ją . Po cichu wszedłem do sali, w której leżała. Wygladała na taką bladą i osłabioną. Podszedłem do łóżka i usiadł na krześle postawionym przy łóżku. Objołem jej dłoń swoimi i muskałem ustami jej dłoń. Ciągle jej się przyglądałem, zauważyłem ,że jej powieki się unoszą. - co z dzieckiem?- zapytała -ciii.....nie denerwuj się wszystko z maleństwem w porządku-powiedziałem -to dobrze,dlaczego tu jesteś?- zapytała -bo Cię kocham i przeze mnie się tu znaleźliśmy,nie darowałbym sobie gdyby cokolwiek się Wam stalo-powiedziałem. -najważniejsze, że już wszystko w porządku -powiedziała lekko się uśmiechając -wybacz mi proszę- powiedziałem z nadzieją -pod jednym warunkiem,że już nigdy nie powtórzy się taka sytuacja jak wczoraj-powiedziała -obiecuje ,że sue nie powtórzy- powiedziałem . Podniosłem się i lekko musnąłem jej usta. Kiedy rozmawialiśmy w sali pojawiła się pielęgniarka ,która wyprosiła mnie. Pożegnałem się z Laurą i Natką ,która musiała zostać aby ją chronić. Ja niestety musiałem wrócić do domu,ponieważ o 10mam ważne zebrane w firmie. Z perspektywy Laury: Kiedy Mati wyszedł jeszcze myślałam o tym czy dobrze zrobiłam dając mu kolejną szansę. W międzyczasie przyszła Natalia,która powiedziała ,że będzie siedzieć na korytarzu, a ja żebym odpoczywała. Od natłoku wrażeń zasnęłam. W nocy obudziłam się z dziwnym uczuciem jakby ktoś był że mną w sali. Delikatnie uniosłam powieki w górę i zamarłam. Moim oczom ukazała się znajoma sylwetka. -Marcin -szepnęłam. Kiedy próbowała mm wstać poczułam jak zakręciło mi się w głowie i osunęłam się na podłogę. Kiedy się ocknełam zobaczyłam nad sobą pochylonego lekarza i wokoło pełno pielęgniarek. -jak się Pani czuje?- zapytał -dobrze,ale gdzie jest Marcin?- pytałam zdezorientowana -ale nikogo u Pani nie było oprócz Pana Mateusza no i jeszcze ta Pani co siedzi przed salą -tłumaczył -Ale on tu był,proszę zawołać tą panią co jest na korytarzu-mówiłam zdenerwowana. Jedna z pielęgniarek wyszła z sali i po chwili wróciła z Natalią -co się dzieje?- spojrzała pytająco -gdzie jest Marcin?-zapytałam -Laura przecież on nie żyje -odpowiedziała spokojnym tonem -ale on tu był zanim zemdlałam naprawdę go widziałam-mówiłam to patrząc na wszystkich -musi Pani odpocząć nie wolno się tak denerwować bo zaszkodzi to dziecku-mówił lekarz. -Kym podaj jej leki uspokajające -wydał polecenie i wyszedł -ale Ja naprawdę go tu widziałam,on tu był. Chciałam podejść do Niego wstałam z łóżka i wtedy zakręciło mi się w głowie.-tłumaczyłam -spokojnie musisz odpocząć ,później o tym porozmawiamy- mówiła łagodnie. Po jej wyrazie twarzy było widać,że nie wierzy w to co jej opowiedziałam. Pielęgniarka podała mi lek,po chwili poczułam jak moje powieki stają się ciężkie,próbowałam z tym walczyć lecz nie dałam rady i zasnęłam. Obudziła mnie pewna rozmowa,postanowiłam jeszcze nie otwierać oczu. -ona mówiła,że był to Marcin,martwię się o nia-to był głos Natki -może to wszystko przez ten stres,a może to jej się śniło -odpowiedział Mati -nie wiem ,ale nie wyglądała za ciekawie,a może tego było za wiele i ona zaczyna wariować-mówiła -chyba Ty zwariowałaś -warknął chłopak. Skoro nikt mi nie wierzył,że widziałam Marcina to nie mogę powtarzać tego bo naprawdę pomyślą,że zwariowałam. Otworzyłam oczy udając zaskoczoną widząc tu chłopaka. -kochanie jak się czujesz?-zapytał z troską -dobrze głowa mnie trochę boli- powiedziałam -ale napewno?nie wyglądasz za dobrze-mówił bacznie mi się przyglądając -tak ,wszystko w porządku- posłałam mu uśmiech -Laura Natalia mi mówiła,że widziałaś Marcin-spojrzał wyczekująco -to musiało mi się śnić no sam wiesz sen na jawie-uśmiechnęłam się -to wszystko przez ten stres,musisz dużo odpoczywać -powiedział po czym dodał -popołudniu moja mama przyjedzie do Ciebie,żebyś miała towarzystwo-powiedział -dziękuje,wiesz co napiłabym się soku-powiedziałam -no dobra to ja pójdę -po tych słowach wyszedł z sali - ja wiem,że Wy myślicie,że zwariowałam.Słyszałam Waszą rozmowę ,ale ja wiem swoje -powiedziałam pewnie -ale sama dobrze wiesz,że to jest niemożliwe ,żeby on żył.-powiedziała -a może on żyje?- spojrzałam na Nią pytając. Nic mi nie odpowiedziała,ponieważ do sali wszedł chłopak. -proszę taki jaki lubisz- powiedział podając mi sok owocowy -dziękuje- odpowiedziałam. Jeszcze w trójkę powiedzieliśmy przez godzinę. Skrupulatnie omijałam temat Marcina. Jednak Mateusz musiał jechać do firmy. Kiedy wychodził, przyszła do mnie jego mama. -dzień dobry jak się czujesz?-zapytała z troską -już lepiej-odpowiedziałam. Z Panią Anną dogadywałam się świetnie więc postanowiłam z Nią porozmawiać o tym co się wydarzyło w nocy. - mogłybyśmy porozmawiać?- zapytałam -to ja was zostawię same-powiedziała Natalia i wyszła. -no to o czym chciałaś porozmawiać?- zapytała -może Pani pomyśli,że zwariowałam ale dzisiejszej nocy był u mnie Marcin-powiedziałam - Lauro przecież Marcin nie żyje to był tylko sen-tłumaczyła ale widać było po Niej zdenerwowanie,które pomimo tego że chciała to ukryć widziałam je bardzo dobrze -on był tu naprawde-powiedziałam stanowczo - byłaś na pogrzebie więc co myślisz że kogo pochowalismy-powiedziała nerwowo -dobra nie wierzcie mi ale Ja wiem swoje on tu był -powiedziałam nerwowo Już więcej nie rozmawiałyśmy na ten temat. Matka chłopaka posiedziała że mną do wieczora. Ktoś próbował się do Niej dodzwonić lecz nie odbierała. Wieczorem przyszedł Mateusz i został przy mnie na noc. 2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ: Obudził mnie okropny ból brzucha, powoli zeszłam z łóżka, kiedy stanęłam na podłodze czułam jak jakaś ciecz spływa po moich nogach spojrzałam w dół. Pod nogami zauważyłam dużą kałuże wody. - no to się zaczęło- mruknęła. Pomimo bólu pleców i brzucha, wolnym krokiem podszedła do drzwi. Uchyliła je, od razu Natalia zerwała się na równe nogi. - co się dzieje?- zapytała z troską - zaczęło się .....rodzę- starała się mówić opanowanym głosem - chodź- powiedziała i pomogła jej usiąść po czym, szybko pobiegła do dyżurki dla pielęgniarek. Zauważyłam , że w jej kierunku zmierza położna z wózkiem. - jak się Pani czuje?- zapytała - okropnie boli- syknęłam - nie długo będzie po wszystkim- powiedziała posyłając szczery uśmiech - niech już będzie po- mruknęłam - teraz to jeszcze nic, jedziemy- powiedziała. Z Natalią pomogła mi usiąść na wózku i ruszyła w kierunku porodówki. Kiedy byłyśmy przed drzwiami krzyknęłam jeszcze do dziewczyny. - Zadzwoń do Mateusza- po tych słowach już jej nie widziałam. Czekał już tam na mnie lekarz i dwie położne. - jak się czujesz ?- zapytał Lekarz - wspaniale- powiedziałam z sarkazmem Po chwili znajdowałam się już na łóżku. Lekarz mnie zbadał i powiedział, że mam rowarcie na 6 cm więc nie długo zacznę rodzić. Popodłączali mnie do różnych aparatur, miniotorujących stan dziecka. Po pół godzinie do sali wpadł Mateusz i jak na zawołanie zaczęłam rodzić. - kochanie dasz radę zobaczysz- mówił uspokajająco - zamknij się- krzyknęłam łapiąc go za krawat - Pani Lauro spokojnie, bo jeszcze tego biedaka Nam Pani udusi- zaśmiał się lekarz Kiedy poluźniłam zaciśniętą rękę na krawacie Mateusz odetchnął z ulgą. - Kiedy powiem, że masz przeć robisz to do kiedy Ci nie zakaże- oznajmił lekarz - zrobię wszystko, ale niech już będzie po wszystkim - warknęłam - No to zaczynamy, teraz- powiedział i zaczęłam przeć, starając się oddychać tak jak przygotowywała mnie położna. - dobra odpocznij chwilę- powiedział, a ja opadłam bezsilnie na poduszkę - no to zaczynam- powiedział I ponownie wykonałam poprzednią zadanie. Po chwili poczułam ulgę, i usłyszałam długo wyczekiwany głos. Spojrzałam na lekarza, który trzymał maleństwo. - no to gratuluje macie piękną córeczkę- powiedział , a po chwili dziecko położył na moich piersiach. Z moich oczu popłynęły łzy, spojrzałam na chłopaka , po którym też było widać zadowolenie. - jesteś piękna- powiedziałam i musnęłam jej główkę. - taka śliczna , jak mamusia. - powiedział Mati i mnie przytulił. - za chwilę dostaniecie ją z powrotem, musimy ją zbadać- powiedziała położna i zabrała ją. Położyła na przewijaku w drugim końcu sali, a lekarz piediatra zaczął ją badać. Dostała 9 punktów. Dla mnie i tak była idealna. - byłaś wspaniała- szepnął chłopaka - dziękuje- powiediałam, po czym poczułam jak całuje mnie w czoło. - zmęczona?- zapytał - i to jak, ale jak damy na imię tej księżniczce-?- zapytałam wyczekująco - hmm...nie wiem Konstancja?- zapytał - chyba cię pogieło nigdy nie dam jej tak na imię- powiedziałam oburzona - no przecież żartowałem- powiedział -polskie czy angielskie?- spojrzałam pytająco -a może takie i takie?- zapytał - hmmm polskie..........A może Ania?a angielskie wymyśl ty- powiedziałam - Ania może być, a angielskie Leah?- zapytał - Leah? świetne w takim razie będzie Leah Anna , a właśnie a nazwisko?- zapytałam - oczywiście, że Hoffman- powiedział pewnym siebie tonem - jesteś pewien?- spojrzałam pytająco - ależ oczywiście, będzie Leah Anna Hoffman- powiedział Przynieśli nam malutką, którą bardzo mocno przytuliłam do swojej piersi. - jesteś przepiękna, miała ciemne włoski i piękne niebieskie oczy, takie jak Marcin. Wyglądem bardzo przypominała swojego ojca. Po godzinie przewieźli mnie na moją salę. Oczywiście, odwiedził Nas tłum gości. Rodzice Mateusza, Łukasz , który akurat był w Londynie w sprawach służbowych. Rodzice zadzwonili i poinformowali mnie, że przylecą za dwa dni. Oczywiście dziadkowie byli zachwyceni swoją wnuczka i na zmianę trzymali ją na ręcach,. -zmęczona?- szepnął Mateusz - tak i to bardzo- powiedziałam lekko powstrzymując powieki przed zamknięciem. - dobra, koniec odwiedzin jutro je odwiedzicie, obie są zmęczone i muszą odpocząć- powiedział Mateusz tonem nie wnoszącym sprzeciwu. - to My odwiedzimy Was jutro - kobieta. Oboje pożegnali się z Nami i wyszli. - w końcu sami- powiedział zadowolony Mateusz - tak- mruknęłam, nie wiedząc kiedy zasnęłam. Po porodzie zostałam jeszcze z dzieckiem przez trzy dni w szpitalu. Obie czułyśmy się świetnie więc lekarze nie mieli żadnych przeciwwskazań co do tego, abyśmy opuściły szpital. W międzyczasie moi rodzice razem z Kubą przylecieli do Nas. Reszta moich przyjaciół nie mogła z Nimi przylecieć, pomimo tego, że chcieli. Oczywiście ze szpitala miał odebrać Nas Mateusz. - witam moje piękne Panie- powiedział wchodząc do sali - a Witamy- powiedziałam trzymając Leah na rękach. - i jak gotowe do opuszczenia tego miejsca?- zapytał rozglądając się po sali. - chodźmy już stąd- powiedziałam. Naprawdę świetnie się tutaj Nami opiekowali,ale już miałam dość tych białych ścian. - a co tak nie dobrze, jest Pani u Nas?- zaśmiał się lekarz wchodząc do sali. - nie no Panie doktorze dobrze mi tu było, ale chyba powinnam zwolnić miejsce dla innych kobiet- powiedziałam - a już myślałem, że źle Ci tutaj było- powiedział na co wszyscy zareagowaliśmy śmiechem, budząc tym samym małą. - no to koniec spania, może ją nakarmie i dopiero pojedziemy do domu?-spojrzałam na chłopak - nakarm ją, mam dużo czasu- powiedział rozsiadając się na krześle - widzę, że świetnie sobie dajesz radę, a ta wogóle przyszedłem się pożegnać i życzyć dużo zdrowia a i zapraszamy ponownie- spojrzał na Mateusza - może kiedyś, ale najpierw niech Leah trochę podrośnie- mówiłam - tak niech podrośnie- rzucił Mateusz, po Jego minie widać było, że nie jest zadowolony z tego co powiedziałam. Lekarz wyszedł z sali, a chłopak się nic do mnie nie odzywał. - gniewasz się?- spojrzałam pytająco - a mam tego nie robić? myślałem, że będzie mieć ze sobą NASZE dziecko- rzucił i wstał. - to nie jest tak, że nie chce. Ale chodzi oto, że powinniśmy zaczekać. Chce iść na studia i wykorzystać daną mi szansę, którą zdobyłam dzięki temu , że wygrałam konkurs taneczny. A jak sam się domyślasz z dwójką dzieci nie jest to możliwe- tłumaczyłam - a Leah jak ma się do mnie zwracać jak podrośnie? Wujku?- zapytał z ironią - nie wiem , nie zastanawiłam się nad tym, ale jej prawdziwym ojcem jest Marcin- mówiła . Było mi przykro , że go nie i nie może zobaczyć swojej córki. - no właśnie nie ma Go, więc pozwól mi być ojcem dla Niej- powiedział podchodząc do Nas -przemyślę to- powiedziała patrząc mu w oczy, w których widziałam smutek. - proszę nie smuć się, i tak skoro weźmiemy ślub to ona i tak będzie Twoją córką- przekonywałam go. - ale Ty narazie nie chcesz ślubu- powiedział gorzko - czy Ty potrafisz zrozumieć mnie i to , że mam jakieś marzenia w życiu, które chciałabym spełnić- syknęłam - no to je spełniaj Ja wogóle się dla Ciebie nie liczę- powiedział i wyszedł z sali. - malutka i co Ja mam teraz zrobić?- spojrzałam na dziewczynkę, którą spoglądała na mnie tymi swoimi niebieskimi oczkami, w których widziałam Marcina. Malutka była bardzo podobna do swojego ojca i kiedy na Nią patrzyłam powracały wspomnienia. - i co ja mam teraz zrobić?- szepnęłam. Po nakarmieniu jej , wzięłam się za ubieranie córeczki, włożyłam Ją do fotelika. Wzięłam nosidełko i torbę i wyszłam z sali. Na korytarzu siedział Mateusz, kiedy zauważył , że wyszłyśmy od razu do Nas podszedł. - daj ją i te torby nie powinnaś tego dźwigać- powiedział zabierając fotelik i torbę. - dziękuje - powiedziałam, ale już nie usłyszałam , żadnej odpowiedzi. Kiedy weszedliśmy ze szpitala udaliśmy się do samochodu, wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy w kierunku domu. Przez całą podróż nie zamieniliśmy ze sobą, ani słowa. Gdy w końcu dojechaliśmy do domu. Mateusz zabrał Leah i torby i ruszył w kierunku drzwi wejściowych. Ja zrobiłam to samo. Oczywiście jeszcze nie zdążyliśmy nacisnąć na klamkę , a drzwi się otworzyły. Oczywiście w środku już czekali stęsknieni dziadkowie. Szybko wzięli małą i poszli z Nią do salonu. Chłopak zostawił rzeczy i ruszył w kierunku drzwi wyjściowych. - gdzie jedziesz? przecież dopiero co wróciłyśmy- rzuciłam - wrócę, jak w końcu zdecydujesz czego tak naprawdę chcesz w życiu- powiedział i wyszedł. Ja nie chciałam , że zostawiał Nas same i ruszyłam za Nim. - Mateusz stój- krzyknęłam Ale nie zwracał uwagi na to, że Go wołam. Wsiadł do samochodu i z piskiem opon odjechał. Z moich oczu wypłynęły łzy. - a Mateusz gdzie pojechał?- zapytała Anna - odszedł- rzuciłam i ruszyłam w stronę salonu. Wzięłam małą po czym udałam się z Nią na górę, nie zwracając na szereg zadawanych w moją stronę pytań. Kiedy byłyśmy już w pokoju położyłam malutką do łóżeczka, a następnie Ja sama też się położyłam. Kiedy tak leżałam usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Nic się nie odezwałam , ale i tak ta osoba weszła do środka. Jak się okazało był to Kuba. - nie chce rozmawiać, zostaw mnie- rzuciłam nie patrząc na Niego - nie przyszedłem rozmawiać, po prostu będę przy Tobie- powiedział i położył się na łóżku obok mnie. Nic się nie odezwałam tylko wtuliłam w Niego i zasnęłam. Mała chyba wiedziała, że potrzebuje spokoju, ponieważ przespała całą noc. NASTĘPNEGO DNIA: Mój humor był o wiele lepszy. Spojrzałam przez okno i świeciło słońce, postanowiłam wykorzystać odpowiednią tą pogodę. Wstałam wzięłam prysznic, po czym ubrałam białe rurki, błekitną koszulową tunikę i na to sweterek i balerinki. Włosy związałam w warkocz, wykonałam delikatny makijaż po czym wzięłam się za szykowanie rzeczy dla małej. Nakarmiłam ją po czym ubrałam. W całym domu panowała cisza co oznaczało, że wszyscy śpią. Wzięłam tosta, którego szybko zjadłam popijąc sokiem, wsadziłam małą do wózka. W międzyczasie zostawiłam im wiadomość na lodówce , że wychodzę. Kiedy byłyśmy już gotowe wyszłyśmy z domu i udałyśmy się do parku. Przez całą drogę zastanawiałam się gdzie Mateusz spędził wczorajszą noc, bolało mnie, że tak po prostu zostawił mnie i Leah same ,ale wiem, że nie wróci dopóki nie podejmę decyzji. Kiedy spacerowałyśmy alejkami, ogarnęło mnie dziwne uczucie, że ktoś za Nami idzie, ale gdy obejrzałam się do tyłu nikogo nie było. Może moja psychika już wariuje przez to wszystko co ostatnimi czasy wydarzyło się w moim życiu. Usiadłam na ławce i myślałam o swoim życiu i o tym jakie decyzję podjęte przeze mnie byłyby najlepsze. Kiedy tak siedziałam zauważyłam przechodzącego chłopaka obok Nas miał trochę dziwny wyraz twarzy.. Ubrany był w szarne dresy , czarną dresową bluzę, miał kaptur na głowie i okulary. Zaniepokoiłam się i postanowiłam wracać do domu. Gdy byłyśmy już przy wyjściu znowu zauważyłam tego chłopaka siedział na ławce i bacznie się Nam przyglądał. Szybkim krokiem udałam się w drogę powrotną miałam dziwne uczucie, że powinnam unikać tego człowieka. Kiedy tylko otworzyłam drzwi od razu naskoczyła na mnie rodzicielka. - gdzie Ty byłaś? martwiliśmy się o Ciebie- wykrzyczała - po pierwsze nie krzycz bo małą obudzisz, a po drugie byłam z Nią na spacerze, jest ładna pogoda, a jej przydało się trochę świeżego powietrza- powiedziałam poirytowana - martwiliśmy się o Ciebie, przepraszam, że tak naskoczyłam na Ciebie- widać było po Niej skruchę - dobrze, ale wiadomość Wam zostawiłam w kuchni, chociaż ją przeczytaliście- kiedy to mówiłam wyszedł Kuba z kuchni krzycząc - zostawiła kartkę, że...- nie skończył bo spojrzał na Mnie - że już jestem- uśmiechnęłam się cwaniacko - gdzieś Ty była?- zapytał z wyrzutem - a na spacerze,a teraz wybacz muszę dziecko nakarmić- powiedziałam i ruszyłam w stronę salonu. Wyciągnęłam Leah z wózka , rozebrałam po czym położyłam ją sobie na ręce i zaczęłam karmić. Kiedy ją karmiłam usłyszałam jak otwierają się drzwi. - i co wiecie gdzie ona jest?- zapytał zdyszany Mateusz - ciii.....nie krzycz tak jest w salonie, karmi małą- wyszeptała matka . Odłożyłam małą do wózka i wyszłam na korytarz. - Mateusz możemy porozmawiać?- spojrzałam na Niego pytająco - nie wiem- powiedział unikając mojego wzorku. - proszę- wyszeptałam - dobra- powiedział obojętnie - mamo zajmiesz się Leah?- zapytałam - ależ oczywiście już idę do tej mojej kochanej wnuczusi- powiedziała i zniknęła w salonie. - chodźmy do mnie- powiedziałam po czym oboje ruszyliśmy schodami na górę. Po chwili byliśmy już w moim pokoju. - stanęłam przy oknie, a Mateusz usiadł na łóżku. - o czym chciałaś porozmawiać?- zapytał - gdzie spałeś dzisiejszej nocy- spojrzałam na Niego - u rodziców, a gdzie miałem niby spać- odpowiedział - martwiłam się o Ciebie, ale teraz najważniejsze dużo myślałam o tym wszystkim o czym rozmawialiśmy wczoraj w szpitalu i podjełam decyzję- mówiłam to podchodząc do Niego . Ukucnęłam przed Nim i spojrzałam mu prosto w oczy. - no więc jaką decyzję podjęłaś?- zapytał wyczekująco Nic nie odpowiedziałam tylko wpiłam się w Jego usta pomimo tego, że nie widzieliśmy się jeden dzień, a ja za Nim już tęskniłam. Najpierw chłopak był zaskoczony lecz po chwili zaczął oddawać moje pocałunki. Kiedy oderwaliśmy się od siebie staraliśmy się uspokoić Nasze oddechy. - czy to oznacza, że się zgadzasz?- zapytał - tak zgadzam się,ale obiecaj mi, że Leah dowie się o tym kim był jej prawdziwy ojciec- spojrzałam na Niego prosząco - oczywiście, że się zgadzam- powiedział po czym zatopiliśmy się w pocałunku. - wrócisz?- zapytałam z nadzieją - jasne, że tak już nawet nie wrócę do firmy tylko zostanę z Wami- powiedział przytulając mnie - chodźmy do małej, a tak wogóle byłam w parku i jakiś facet dziwnie mi się przyglądał może już jestem przez to wszystko przewrażliwiona i za bardzo wyolbrzymiam nie, który syuację- powiedziałam - mówiłaś o tym Natali?- zapytał - nie jeszcze z Nią nie rozmawiałam, chyba powinnam jej o tym powiedzieć , prawda?- - nie powinnaś tylko musisz. A jeśli chodzi o spacery to możesz chodzić ze mną lub Natalią i swoją mamą. Nigdy sama obiecaj mi to- - obiecuje, chodźmy już-. Powiedziałam po czym wyszedliśmy z pokoju i zszedliśmy na dół. Gdy wszedliśmy do salonu, akurat siedziała tam Natalia z moją mamą i malutka. - Natka możemy porozmawiać?- spojrzałam pytająco - jasne- powiedziałam i poszliśmy do kuchni - no to o co chodzi? - byłam dziś z małą na spacerze i spotkałam tam faceta był ubrany w szare dresy, czarną bluzę dresową , kaptur miał na głowie ,a na nosie okulary przeciwsłoneczne. - wiesz ,może jestem przewrażliwiona, ale on dziwnie mi i małej się przyglądał. Jakieś dziwne uczucie podpowiada mi, że powinnam unikać tego człowieka- mówiłam i przytuliłam się do Mateusza. - no ok dobrze , że mi powiedziałaś, a za to wyjście powinnaś dostać porządny opieprz- spojrzałam na mnie ze złością - już dostała- rzucił chłopak - będę z Tobą wychodzić na te spacery i zobaczymy co to za typ. Nie denerwuj się - mówiła uspokajająco. Kiedy rozmawialiśmy rozległ się płacz małej. Od razu udałam się do salonu. - chyba jest głodna- powiedziała rodzicielka podając mi ją na ręce. -i co malutka już w brzuszku burczy- powiedziałam i dostawiłam ją do piersi. Kiedy się najadła podniosłam ją do góry, żeby się jej odbiło. - to teraz trzeba Cię przewinąć. - a mogę Ja to zrobić?- zapytał z nadzieją chłopak - jasne, chodź to się nauczysz- powiedziałam robiąc mu miejsce na sofie Mateusz usiadł na wyznaczonym miejscu, zachowywał się wobec małej bardzo delikatnie i ostrożnie. - no to co córeczko tatuś dał radę- powiedział po ym jak przewinął dziecko. - Ja jestem w szoku, jak na pierwszy raz to spisałeś się genialnie- powiedziałam i pocałowałam go w usta - no w końcu się pogodzili- powiedziała uradowana kobieta - zgadzam się - dodała Natka Resztę dnia spędziliśmy w domu, nawet się zdziwiłam , ponieważ Kuba i Mateusz zaczęli się dogadywać. Byłam zmęczona więc leżałam i odpoczywałam razem z Leah. Obiad zjedliśmy całą rodziną. A kolacja była niespodzianką na którą kazał mi Mateusz ubrać się w coś eleganckiego. Kiedy zszedłam na dół nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W jadalni było pełno pozapalanych świec , stół pięknie zastawiony i obsypany płatkami róż. -I jak podoba się?- wyszeptał Mateusz obejmując w pasie od tyłu - jest ślicznie, dziękuje- powiedziałam i musnęłam Jego usta. - chodź zjemy, bo wszystko wystygnie- powiedział po czym pomógł mi usiąść przy stole. - z racji tego, że karmisz Ty masz wodę, a Ja wino. - powiedział - dobrze, że pomyślałeś, a co tak pięknie pachnie?- zapytałam - potrawka z kurczaka z ryżem. A muszę się pochwalić, sam gotowałem- powiedział triumfalnie się uśmiechając. Wzięłam pierwszy kęs do ust. - mmm....pyszne- powiedziałam zachwycona - cieszę się- posłał uśmiech. - a z jakiej okazji ta kolacja?- spojrzałam pytająco - a z takiej, że się zgodziłaś i jeśli chodzi o Twoje marzenia to rzeczywiście, masz rację z Naszym dzieckiem możemy zaczekać- powiedział -dziękuje- powiedziałam wstając od stołu i podeszłam do Nieho. Usiadłam mu na kolanach i musnęłam Jego usta. Nasze pocałunki stawały się coraz namiętniejsze, jedna ręka Mateusza wędrowały po moich , a druga po plecach. Kiedy oderwaliśmy się od siebie patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. - jak już będę mogła to obiecuje, że następny wieczór skończy się inaczej- wyszeptałam - wiem- powiedział i musnął moje usta. Usiedliśmy przy kominku, wtuliłam się w ramiona chłopaka i słuchałam bicia Jego serca, słowa nie były Nam potrzebne oboje wiedzieliśmy to samo, że teraz już będzie tylko lepiej. Dżela
Posted on: Sun, 23 Jun 2013 21:03:50 +0000

Trending Topics




© 2015