Never say never ~1 28 września W poniedziałek idę do - TopicsExpress



          

Never say never ~1 28 września W poniedziałek idę do nowej szkoły. Nie chcę… A może powiem, czemu dopiero teraz? Czemu nie, choć nie zbyt lubię o tym rozmawiać… Wróćmy, zatem do 5 września… … - To jutro idziemy na te zakupy?- Spytała mnie moje najnajnaj(…) najlepsza przyjaciółka. - Kasia.. Ale jutro miałyśmy iść do Gośki na urodziny. - no właśnie! Nie mam się, w co ubrać!- Krzyknęła. - niech ci będzie. Wpadnij po mnie.- Powiedziałam. Pożegnałyśmy się i Kasia musiała już iść. Mieszka ona w miejscowości obok, nie mamy daleko gdyż ja mieszkam na samym „końcu” miejscowości, w której ja mieszkam… Wróciłam do swojego pokoju, otworzyłam okno, wychyliłam się. Nagle usłyszałam straszny pisk od strony lasu, szybko wyskoczyłam przez okno i tam popędziłam (z mojego okna do ziemi jest jakiś metr.) To, co zobaczyłam na ulicy mnie przeraziło. Dwa zgniecione auta, z obydwu wychodziło dwóch pijanych kolesi, którzy mieli tak 18 lat. Popatrzyli się na mnie jak na jakieś ciastko, zaczęli się do mnie zbliżać. Nic im się nie stało… Lecz nie zwracałam na nich uwagi, ponieważ moją uwagę przykuło coś innego, pomiędzy maskami samochodów dostrzegłam rurkę, i torbę mojej przyjaciółki. Łzy napłynęły mi do oczu, podbiegłam tam, jeden z kolesi do mnie podszedł. - dasz się umówić na randkę?- Spytał właśnie wtedy, gdy ja zobaczyłam zamknięte oczy mojej przyjaciółki. Chłopak spytał ponownie. -, więc jak? – Spojrzałam na niego. Wkurzyłam się na niego, na nich obydwu. Osiemnastolatek zaczął się do mnie zbliżać, bo mnie pocałować. Waliło od niego wódką. Odepchnęłam go tak mocno, że upadł dwa, trzy metry ode mnie.. Nie wiem skąd we mnie taka siła, ale to nieważne. Skorą ją mam to musze wydostać stamtąd Kasię. Odsunęłam trochę samochód i wyciągnęłam ciało dziewczyny. Było lodowate, sprawdziłam puls, choć wiedziałam, że nikt nie przeżyłby czegoś takiego. Nie żyje, łzy napłynęły mi do oczu. Moja przyjaciółka, która była mi bliższa niż rodzina, była dla mnie jak siostra! Zginęła przez tych dwóch palantów!.. Opanowałam się i zadzwoniłam po policję i pogotowie. Byli po piętnastu minutach, gdy na nich czekałam zadzwoniłam do Gośki, jutrzejszej solenizantki i zarazem kuzynki Kasi. Dziewczyna mnie uspokajała…, Gdy byłam w domu, zobaczyłam, że moje oczy są niebieskie przeplatane z różowym… O wypadku wiedziała tylko moja rodzina, znaczy w miejscowości, w której mieszkałam wiedzieli tylko oni… Zresztą znali ją tylko z widzenia.. Czasami bywała na jakiś wypadach z nami, ale to nic nie znaczyło... Przepłakałam cały weekend. W poniedziałek wstałam ledwo z łóżka, wyciągnęłam z szafy czarne rurki, bordową bluzę i trampki takiego samego koloru.. Zawsze byłam raczej osobą pogodną, wszyscy mnie lubili, zazwyczaj ubierałam cos ciemnego i jasnego.. Ale nigdy całe na ciemno… Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone, zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły. Nigdy się nie malowałam. Po kilku minutach byłam na miejscu, pokręciłam się jednak po okolicy i gdy zadzwonił dzwonek dopiero weszłam do szkoły. Pierwszy mieliśmy polski z panią, która jest bardzo sympatyczna. Wszyscy ją lubią, rozmawia z uczniami.. No ogólnie jest fajną nauczycielką. Weszłam do klasy i podeszłam do jej biurka. Powiedziałam, że zgłaszam nie przygotowanie i który numer, ona nawet nie podniosła wzroku znad papierów. Zajęłam swoje miejsce. Czułam wzrok wszystkich na mojej osobie. Słyszałam jak chłopaki siedzący za mną szepczą coś, że dziwnie się ubrałam i mam dziwny wyraz twarzy… Lubili mnie wszyscy, Ne to złe określenie, byłam tolerowana. Sporo osób gadało różne rzeczy na mój temat, ale się tym nie przejmowałam. Pani zaczęła sprawdzać listę. Gdy powiedziała moje nazwisko odpowiedział „jestem”. Podniosła wzrok z nad dziennika by się upewnić, jak zawsze to robiła. Popatrzyła na mnie jak na ducha. - coś się stało?- Zapytała- wyglądasz jakoś… inaczej. Zdarzyło się coś w weekend? Jesteś smutna. Nie chciała o tym rozmawiać… - nic, sprawy rodzinne.- Odpowiedziałam spokojnie i lekko się uśmiechnęłam. - rodzice się jej rozwodzą.- Powiedział chłopak siedzący za mną, a reszta tylko się cicho śmiała. Nerwy mi puściły. Mi umarła przyjaciółka a ten sobie żarty robi?! Odwróciłam się, i przyłożyłam mu z całej siły w twarz, tak mocno, że zleciał z krzesełka. Na jego policzku został ślad po mojej pięści. - Ania, co się z tobą dzieje?!- Krzyknęła nauczycielka. Spojrzałam na nią, w oczach miałam pełno łez. Złapałam za plecak i wybiegłam z klasy, a następnie ze szkoły. Zarzuciłam plecak na plecy i biegłam przed siebie. Zatrzymałam się dopiero za zakrętem gdzie nie było widać szkoły. Wyjęłam telefon. Spojrzałam na swoje odbicie w jego szybce. Moje oczu są lekko różowe i trochę śnieżne. Mama nie popierała tego, że uderzyłam „kolegę”, jednak mnie zrozumiała. Dyrektorka mnie zawiesiła, moja rodzicielka oznajmiła jednak, że zmieniam szkołę… *** Teraz już wiecie czemu pod koniec września idę do innej szkoły, do szkoły do której uczęszczała Kasia… CDN.... jak wam się podoba? jak ktoś nie czytał prologu* to mogę go dodać w komie :) Jak myślicie co będzie dalej? :3 Jestem-Ombra.
Posted on: Sat, 02 Nov 2013 14:21:21 +0000

Trending Topics




© 2015