Opowiada o tym jak cierpiał i jak zwyciężył z jednym z - TopicsExpress



          

Opowiada o tym jak cierpiał i jak zwyciężył z jednym z najbardziej agresywnych nowotworów; opowiada o przeszczepie wątroby, który przeszedł, ponieważ wie, że to może pomóc innym w pokonaniu choroby. Przeszedł przez to dzięki wierze, dzięki sile mentalnej („to nie jest czas na umieranie") a także dzięki miłości, której doświadczył ze strony swojej żony i dwóch córek. Wyznaczył sobie cel: wrócić na boisko. Gdy udało mu się to osiągnąć Barcelona zrezygnowała z przedłużenia kontraktu ze swoim lewym obrońcą. Podobno Éric Abidal więcej wyraża swoim spojrzeniem niż słowami, jednak tym razem słów nie zabrakło. Wszyscy mieli łzy w oczach słuchając jego pożegnania z Barceloną. Wszyscy, począwszy od sztabu technicznego, poprzez fizjoterapeutów i kibiców, skończywszy na zawodnikach. „To przez nich tak się wzruszyłem" - wyznał. „Oni" są tymi samymi przyjaciółmi, którzy wieczorem poprzedzającym zaplanowany przeszczep przyszli do jego domu by śpiewać i dodawać mu otuchy. Zarówno jemu, jak i jego kuzynowi, Gérardowi, który ofiarował mu fragment swojej wątroby, co uratowało życie genialnego lewego obrońcy ze złotych czasów w historii katalońskiej drużyny, za kadencji Pepa Guardioli. Płakaliśmy wszyscy z wyjątkiem dwóch osób: Sandro Rosell, prezydent klubu, i Andoni Zubizaretta, dyrektor sportowy, nie chcieli żeby Francuz kontynuował grę, nie przedłużyli z nim kontraktu i zaoferowali mu stanowisko dyrektora technicznego szkółek Barcelony. Jednak Éric Abidal, (Lyon, 11.09.1979), nie chciał jeszcze zawieszać butów na kołku, po tym jak przezwyciężył raka wątroby, przeszedł pięć operacji i transplantację. Udało mu się powrócić na boisko w pełni formy po to, by walczyć z największymi. El Mundo: Dlaczego nie przedłużono z tobą kontraktu? Dlaczego zarząd, pytany o to tysiąckrotnie, nie udzielił odpowiedzi? Éric Abidal: Z obawy o to, że coś złego spotka mnie na boisku; nie chcieli wziąć na siebie odpowiedzialności, która w takim wypadku mogłaby zostać na nich zrzucona. Jednak ja chcę nadal grać, skoro dostałem na to pozwolenie od lekarzy. Éric Abidal opuścił salę konferencyjną we łzach. Zawodnicy wstali ze swoich miejsc, także mieli łzy w oczach. To był smutny dzień dla Barcelony. Razem ze swoim sąsiadem z Sant Just Desvern poszedł coś zjeść a potem, wraz z nim, udał się do hotelu Alma, by tam udzielić wywiadu po raz pierwszy od chwili, gdy w marcu 2011 roku podał do publicznej wiadomości informację o tym, że cierpi na nowotwór wątroby. Wtedy nikt nawet nie marzył, że uda mu się go w taki sposób pokonać. Nikt prócz niego. „To nie jest czas na umieranie" - zapewnił wówczas. To przekonanie, to pragnienie by zobaczyć jak rosną jego córki i by nadal móc kochać swoją żonę, ta wiara w Boga i potrzeba gry w piłkę, jak u dziecka, którym nadal jest, połączyły się z wiedzą zespołu Oddziału Onkologii Wątroby w Clínic de Barcelona. Złe uczucia nie imają się Abidala, nawet teraz, po tym jak przezwyciężył najgorsze. „Moja matka nauczyła mnie jak być mądrym i jak patrzeć na pozytywną stronę wydarzeń". Dzięki temu tego popołudnia wydaje się być zadowolony. Chce wrócić do domu po wykonaniu ciężkiej pracy. Chce być piłkarzem. Rozczarowany? Tak, ponieważ chciałem kontynuować moją karierę w Barcelonie i nie spodziewałem się tego. Jednak odchodzę z dobrymi wspomnieniami, po tym jak zyskałem tu wielu przyjaciół i zdobyłem wspaniałe trofea. Barça była więcej niż klubem: była moją drugą rodziną, z którą dzieliłem więcej czasu niż z moją żoną czy moimi córeczkami. Czuję gniew z tego powodu, jednak taki jest futbol - skomplikowany, gdy coś dobiega końca. Wygrałeś swoje prywatne mistrzostwo wracając do zawodowego futbolu. Czy zawieszenie butów na kołku w tej chwili byłoby nie odebraniem tego pucharu? Ztrywializowaniem tego ogromnego wysiłku, który podjąłeś by móc być w takiej formie? O nie, puchar już mam. Odebrałem go, kiedy wróciłem na boisko po operacji wycięcia nowotworu. To był dla mnie najtrudniejszy mecz. Choć już wiedziałem, że będę musiał przejść przeszczep, jadnak byłem na to mentalnie przygotowany. Nie poddałem się z dwóch powodów: ponieważ chciałem zobaczyć jak dorastają moje córki i ponieważ chciałem grać. Sądzę, że to nie jest moment by to porzucić, ponieważ jestem w tej chwili w dobrym stanie zdrowia. Będę kontynuować grę dopóki lekarze nie powiedzą mi, że nie mogę tego dalej robić. Chcę dobić do trzydziestki piątki biegając po boisku. Zostały mi jeszcze dwa lata. Rosell mówił dziś rano o „wartościach klubu", jednak gdzie się te wartości podziały? Czy tak wiele by kosztowało Barcelonę pozwolić Abidalowi rozegrać jeszcze jeden sezon? To była trudna decyzja, którą podjęło wielu ludzi. Tu nie decyduje jedynie trener, klub leży w gesti swoich socis. Dla mnie skończyło się to źle, jednak rozumiem i szanuję tę decyzję. Chcę pamiętać dobro, które mnie spotkało i spróbuję zapomnieć o tym, co było złe. Czy pomogło ci w tym twoje wychowanie i twoje pozytywne podejście do życia? Tego nauczyła mnie moja matka: jeśli ktoś mówi mi „tak" cieszę się; jeśli mówi „nie", szanuję to. „W takim razie wróć, gdy skończysz karierę" - powiedziano. Czy to próba zachowania dobrego wizerunku? Taka jest oferta klubu? Ta oferta mi się podoba, ponieważ uwielbiam dzieci i chciałbym uczyć najmłodszych o tym, co sam przeżyłem. Takie rozmowy zarząd prowadzi z nami wszystkimi, jesteśmy częścią drużyny, która sięgnęła po wszystkie trofea i powinniśmy nadal pracować na rzecz klubu. Dla mnie to luksus mieć zapewnioną taką przyszłość. Z przyjemnością będę tu pracować, gdy przejdę na emeryturę. Twój powrót po 402 dniach osobistej kalwarii podniósł na duchu drużynę, która borykała się z nieobecnością trenera, Tito Vilanovy, który także przechodził wówczas leczenie onkologiczne. Czy klub tego nie docenił? Nie sądzę by była to kwestia sportowa, jak już mówiłem. Tylko Tito Vilanova może zrozumieć moją walkę. Zarząd nie chciał podjąć ryzyka ze względu na obraz klubu i ze względu na moje córki: zero ryzyka i visca el Barça. Jednak mój stan zdrowia jest dobry, nie jestem głupcem, nie ryzykowałbym własnym życiem. Przyznałeś, że nie jesteś w swojej najwyższej, stuprocentowej formie. Na ile oceniłbyś swoją gotowość do gry, w porównianiu z tym, co było przed chorobą? Na osiemdziesiąt procent, mniej więcej, jednak prawda jest taka, że tego nie wiem. Mam grać, więc gram, to boisko weryfikuje twoją fromę. Ciało jest jak maszyna, która jeżeli rok stała nieużywana musi ponownie dostroić się krok po kroku. Jednak czuję się dobrze po tych spotkaniach, które rozegrałem i moim pragnieniem było pozostanie tutaj co najmniej przez jeszcze jeden sezon. Czy po tym jak przeżyła najbardziej wspaniały okres w historii tego klubu rodzina Barçy zaczyna się powoli rozpadać? Nie, każdego roku muszą być pewne zmiany, pewne odnowienie, a ja pragnę tego, co jest najlepsze dla drużyny. Ja odchodzę, ale przyjdą inni, którzy będą mieć te same cele. Problemem Barçy może być zatrzymanie tych, którzy już wygrali wszystko. Zostałeś więc bez swojej drugiej rodziny, a twoje córki, twoja żona, co o tym sądzą? Są gotowe spakować walizki? Walizki? [śmiech] Prawda jest taka, że w tej chwili jeszcze nic w tym kierunku nie zrobiliśmy. To skomplikowane, nikt nie chce zostawić swoich przyjaciół. Będziemy cieszyć się wakacjami, które nas teraz czekają, jednak niezbyt dłogo: nasze serca zostają tutaj. Nie porzucę mojej drugiej rodziny, ona zawsze będzie ze mną: przeżyłem tu sześć cudownych lat i moi koledzy stali się moimi przyjaciółmi. Będziemy utrzymywać ze sobą kontakt. ALE TO TYLKO CZĘŚĆ WYWIADU Z 30 MAJA, RESZTĘ MOŻECIE PRZECZYTAĆ TUTAJ ----> fcbarca/48623-abidal-moje-serce-zostanie-w-barcelonie.html ~Puyi ;3
Posted on: Mon, 10 Jun 2013 17:02:52 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015