Oszlifowane diamenty Romuald Szeremietiew Listopad jest - TopicsExpress



          

Oszlifowane diamenty Romuald Szeremietiew Listopad jest miesiącem, w którym czcimy Wszystkich Świętych i obchodzimy Dzień Zaduszny, wspominając naszych zmarłych. Odchodzą oni z tego świata w różny sposób. Zwykle godzimy się na śmierć, która przychodzi po długim życiu lub po ciężkiej chorobie. Porusza nas, gdy ktoś traci życie przedwcześnie, nagle. Zwłaszcza, gdy odejdzie tragicznie. Szczególnym rodzajem tragicznie zmarłych są ci, którzy ponieśli śmierć w obronie wartości ważnych dla istnienia wspólnoty narodowej. Dlatego Polacy odwiedzający cmentarze kładą kwiaty i zapalają znicze także na grobach i pod pomnikami upamiętniającymi zmarłych, którzy tracili życie służąc Ojczyźnie. Filozof, ojciec Józef M. Bocheński, w opracowaniu na temat etyki wojskowej (De Virtuti Militarii) pisze: Należy także zwrócić uwagę na jeden aspekt chrześcijańskiego ideału żołnierskiego, mianowicie na jego ścisły związek z ideałem religii w ścisłym słowa znaczeniu. Wielkość żołnierza nie polega na tym, że idzie zabijać, ale na jego gotowości do ofiary z życia dla wielkich celów duchowych i nadprzyrodzonych. Otóż ofiara jest najważniejszym i centralnym aktem każdej religii. Charakter żołnierski pojęty w świetle nauki wiary ma więc coś z charakteru religijnego: żołnierz idący w bój z gotowością oddania najwyższego dobra doczesnego - własnego życia - dla spełnienia obowiązku wobec Boga i społeczeństwa, jest duchowo pod pewnym względem ściślej niż inni zjednoczony z Chrystusem i wykonuje czyn o wysokiej wartości nadprzyrodzonej. Przyznając rację ojcu Bocheńskiemu, tym bardziej możemy docenić, czym była śmierć polskich żołnierzy walczących o wolność i niepodległość Ojczyzny. Druga wojna światowa i lata po jej zakończeniu to okres, gdy wierni Polsce musieli zdawać najtrudniejszy egzamin z patriotyzmu, składając w ofierze swoje życie. W tym czasie możemy odnaleźć rzeszę polskich patriotów zgładzonych zarówno przez Niemców, dziś nazywanych nazistami, jak i przez Rosjan (Sowietów). Przy tym obaj najeźdźcy ze szczególną zajadłością starali się zniszczyć polskie elity, warstwy przywódcze polskiego narodu. Polacy dla Niemców mieli być tylko prymitywną masą niewolniczą, dla Rosjan - posłusznymi poddanymi moskiewskiego komunizmu. W obliczu losu, jaki Polakom zgotowali ich sąsiedzi trzeba było bronić się i na plan pierwszy wysunęła się walka zbrojna, a wraz z tym powinności żołnierskie. Stąd też rolę najważniejszą w tym czasie odgrywali dowódcy wojskowi. We wrześniu 1939 roku broniło polskich granic 39 dywizji piechoty, 12 brygad kawalerii, 2 brygady pancerno-motorowe, 3 brygady górskie, 3 bataliony czołgów i 14 brygad Obrony Narodowej. Jednostkami tymi dowodzili pułkownicy i generałowie. Spośród nich w czasie wojny życie straciło 15 dowódców dywizji, 6 dowódców brygad kawalerii, jeden dowódca brygady pancerno-motorowej, 1 - brygady górskiej i 1 - batalionu czołgów oraz 8 dowódców brygad ON. Spośród 73 „wrześniowych” dowódców życie straciło 32 (44 proc.)! Przy czym tylko 8 spośród nich zginęło na polu bitwy lub zmarło w wyniku odniesionych ran. Pozostali zostali zgładzeni w niewoli, w łagrach i obozach koncentracyjnych. Niemcy np. zamordowali w Auschwitz płk. Jana Karcza - dowódcę Mazowieckiej Brygady Kawalerii i płk. Aleksandra Stawarza - dowódcę 2. Brygady Strzelców Górskich, natomiast dowódcę 55. Dywizji Piechoty płk. Stanisława Kalabińskiego osadzili w Buchenwaldzie i następnie rozstrzelali. Ponurymi rekordzistami w mordowaniu polskich wojskowych okazali się Rosjanie. W sowieckich katowniach wśród dziesiątków tysięcy zgładzonych polskich oficerów zamordowano także czterech dowódców dywizji piechoty, trzech - brygad kawalerii i sześciu - brygad Obrony Narodowej. W hierarchii woskowej najwyższym stopniem jest generał. Wiadomo też, że generałowie są w armii najmniejszą liczebnie grupą i z racji zajmowania najwyższych stanowisk rzadko są narażeni na bezpośrednie starcie z wrogiem. Generałowie giną w wyjątkowych sytuacjach. Ta reguła okazała się zawodna w przypadku polskiej generalicji. We wrześniu 1939 roku w Wojsku Polskim pełniło służbę czynną 97 generałów różnych stopni w tym 3 kontradmirałów. W ramach mobilizacji na wojnę powołano do czynnej służby kilkudziesięciu generałów, będących w rezerwie lub w stanie spoczynku. Według niepełnych ciągle danych z rąk niemieckich zginęło 27 polskich generałów - wśród nich awansowani w czasie wojny na generałów pułkownicy AK (m.in. Stanisław Rostworowski „Odra”, Stefan Rowecki „Grot”); Rosjanie po 17 września 1939 roku zamordowali co najmniej 45 polskich generałów, a w końcowym okresie wojny jeszcze 3. Ponadto 3 generałów WP uśmierciły władze „Polski Ludowej”. Sowieci postępowali ze szczególnym okrucieństwem, nagminnie stosując tortury, wyniszczającą pracę w kopalniach i przy wyrębie lasów, mordując także ciężko chorych i starców. Gen. Leopold Szyjkowski, lekarz wojskowy był poza wojskiem od 1922 roku. Miał 81 lat, gdy NKWD przyszło go aresztować. Był ciężko chory i będąc w stanie agonalnym zmarł. Deportowano jego żonę, także w podeszłym wieku, która zmarła w czasie transportu w głąb Rosji. Generał Mariusz Zaruski miał 74 lata, gdy został aresztowany we Lwowie przez NKWD. Był zesłańcem syberyjskim z czasów carskich. Po powrocie z zesłania stworzył w Zakopanem GOPR. Walczył w Legionach Polskich i zapisał się czynami bohaterskim jako dowódca pułku w wojnie z bolszewikami w 1920 roku. Odznaczony orderem Virtuti Militari i pięciokrotnie Krzyżem Walecznych. W stan spoczynku przeszedł w 1926 roku. Propagował sport żeglarski. Zorganizował Yacht Klub Polski, był jego pierwszym komandorem. Z jego inicjatywy powstała Liga Morska i Rzeczna. Był projektodawcą Inspektoratu Wychowania Morskiego Młodzieży. Silnie związany z harcerstwem. Jako kapitan szkunera „Zawisza Czarny” nie wypłynął w sierpniu 1939 roku w planowany rejs, nie chcąc opuszczać Polski w zagrożeniu. Osadzony w więzieniu sowieckim, wycieńczony zapadł na cholerę i pozbawiony opieki lekarskiej zmarł w Chersoniu w 1941 roku. W celi z Zaruskim Sowieci zamknęli też dziekana generalnego Wojska Polskiego biskupa generała Karola Boguckiego, który zmarł kilka dni po Zaruskim. Zapoznając się z losami polskich generałów znajdujących się w sowieckich więzieniach napotykamy niewyobrażalne dowody okrucieństwa i zbrodni popełnianych na masową skalę. W świadomości Polaków ukształtował się pogląd, że sprawcami tych mordów byli zbrodniarze w mundurach NKWD. Nie zawsze tak było. Generał Józef Olszyna-Wilczyński, dowódca Grupy Operacyjnej „Grodno” zatrzymany w czasie ewakuacji na Litwę przez sowieckie czołgi został wraz z adiutantem zastrzelony przez oficera sowieckiej brygady. Ciała obu mężczyzn zostały zmasakrowane. Rosjanie zakrwawioną czapkę generała pokazywali jako swoje trofeum. Generał Stanisław Dowoyno- Sołłohub, były dowódca 12 Dywizji Piechoty w Tarnopolu, przeniesiony do rezerwy w 1936 roku, został zastrzelony przez dowódcę sowieckiego oddziału w majątku pod Kobryniem przed własnym domem na oczach żony. Można przeczytać takie wspomnienie: Gdzieś na Wołyniu bolszewicy wzięli do niewoli polskiego pułkownika, lekarza. ... rozpruli mu brzuch, okręcili wnętrzności na kołowrocie studni i puszczając w ruch korbę zmuszali go do biegania wokół, kłując go bagnetami wśród śmiechów. Zabici i zamordowani generałowie mieli różne życiorysy. Wywodzili się z armii zaborczych, głównie rosyjskiej i austriackiej oraz z Legionów Polskich. Byli wśród nich zwolennicy i przeciwnicy marszałka Piłsudskiego i rządzącej Polską sanacji. Byli wśród nich zresztą nie tylko Polacy, bowiem był też Białorusin, Czech, był Gruzin i Żyd. Pierwszego (gen. Stanisław Bułak Bałachowicz) zabili Niemcy, pozostałych (gen. Pranciszka Paulika, gen. Aleksandra Czecheidze, gen. Szymona Kurza) zamordowali Rosjanie. Wszyscy ci generałowie przybyli z różnych stron do Wojska Polskiego i wszyscy bronili Polski. Zapłacili za to straszliwą cenę wystawioną im przez Niemców i Rosjan. Prof. Stanisław Pigoń, rektor Uniwersytetu Wileńskiego, ale także dowódca pociągu pancernego w wojnie z bolszewikami 1920 roku zauważył, że: „należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów”. To spostrzeżenie odnosiło się do Krzysztofa Kamila Baczyńskiego poety nazywanego „drugim Słowackim”, który zginął w powstaniu warszawskim 1944, mając zaledwie 23 lata. Jeżeli jednak skojarzymy myśl Pigonia z przypomnianym wyżej wierszem Norwida o diamencie gwiaździstym świecącym wśród popiołów uświadomimy sobie, że brylanty to są po prostu oszlifowane diamenty.
Posted on: Wed, 20 Nov 2013 13:57:17 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015