SCENARIUSZ "BRANKI TATARSKIEJ" Obsada Narratorzy: Honorata - TopicsExpress



          

SCENARIUSZ "BRANKI TATARSKIEJ" Obsada Narratorzy: Honorata Dołhan Justyna Marcicka Margareta Urban Katarzyna Rozner Para przygłupów: Marek Janczura Aleksandra Rogowska Maria Dubniewiczowa: Oliwia Rejman Bazyli Dubniewicz: Piotr Tymczyszyn Eliasz i Szczepan: Michalina Nesterak Julia Szymeczko Hetman Sobieski: Adrian Pruchnicki Król: Bartłomiej Przednowek Pułkownik: Krzysztof Mazurkiewicz Turek: Kamil Haliniak Kozak: Bartłomiej Zuba Tatarzy: Kamila Kucel Izabela Janczura Druga Żona: Aleksandra Nowoświat Dworzanin: Anna Jacek Jasyr: Dzieci z kółka historycznego Akt 1 Scena 1 na ratunek Narrator:..... Scena 2 Narrator Świątynia położona w śroski wsi .... (..) Scena 3 Dworzanin przynosi Królowi list od Hetmana Sobieskiego, a on czyta go na głos Narrator: Wśród dzieci... (...) Akt 2 Scena 1 Wchodzi dzworzanin. Dworzanin: Najjaśniejszy Panie hetman Sobieski prosi o posłuchanie. Król: Proś hetmana ! Sobieski schodzi i ładnym dworskim stylem kłania się. Król: Z jakimi wieściami przybywasz mości hetmanie ? Sobieski lekko zdenerwowany. Sobieski: Najjaśniejszy Panie ! Nieprzyjaciel w granicach, Lwów oblężony. Tatarstwo z Kozakami rozlali się po wchodnich województwach Rzeczpospolitej ! Pustoszą kraj, ludzi biorą w jaryr i pozostaje po nich tylko chaos. Król ostro. Król: Mów kto nimi dowodzi ! Sobieski: Tatatrzy są pod wodzą Dżamba Gireja, a Kozacy Doroszenki. Król: Jak liczny jest nieprzyjaciel ? Siła ich ? Sobieski: A ze 40 tysięcy. Są pod Rarużem , tam zbierają jasyr i łupy z całej okolicy. Król: Dzięi trzeba ratować. Radź mości Hetmanie. Sobieski: Najjaśniejszy Panie mam 3 tysiace ludzi pod bronią. Uderzymy w nich gdy będą zajęci plądorwaniem. Król: Ruszaj mości Hetmanie i niech Bóg Cię prowadzi. Sobieski wychodzi kłaniając się. Scena 2 Sobieski: Mości Pułkowniku bywaj do mnie. Pułkownik: Na rozkaz mości Hetmanie. Sobieski: Szybko zbieraj me wojsko, nie brać wozów, uderzymy na nich jak najszybciej. Pułkownik: Teraz ? Już wieczór. Sobieski; Bedziem szli nocą, uderzymy jak wilki. Pułkowniku powiedz ludziom, że czeka ich ciężka wyprawa. Pułkownik: Rozkaz ! Scena 3 Między jabłonką, a chałupą Diaka. Stół dzieci bawią się z przodu. Bazyli i Maria jedzą posiłek. W tle chór złożony z seniorek i 6 klasy śpiewa " Dunkę ". Maria: Smakuje ? Bazyli: Mario myślę o czym innym, nieprzyjaciel coraz bliżej, co robić ? Maria: Nie martw się kochanieńki. Ukryj trzodę, a co cenniejsze rzeczy Ci spakuję, uciekniesz w las, w jakieś jary. Ja z dziećmi ukryję się w kościele. Spiesz się. Dubniewicz żegna się z rodziną całując ich w czoło, dzieci natomiast całują ojca w rękę. Bazyli: Zostańcie z Bogiem. Maria przytula się do męża. Scena 4 W głębi lasu słychać strzały, Maria zaniepokojona i tulące się do niej dzieci. Tatarzy i jasyr wychodza z drogi. Pełna Panika. Szczepan: O Boże oni nas zauważyli ! Eliasz: Matulu ! Uciekajmy do kościoła ! Maria: Szczepan jest mały nie zdążymy dobiec.. Szczepan: Wezmą nas w jasyr..! Matulu.... Maria: Cicho dzieci ! Cicho.... Ukryję się tu dobrze choćby nie wiem co się działo nie wychodzcie. Dzieci: Dobrze matulu nie wyjdziemy. Przytulają się do matki i uciekają. Po chwili Tatrarzy i Kozak zauważają Marię i szarpiąc porywają ją do jasyru. Scena 5 Targ niewolników. Maria: Nie sprzedawaj mnie ! Mój mąż zapłaci Ci za mnie każdą sumę okupu. Kozak: Na pewno nie ma, aż tyle złota ile dadzą mi za Ciebie tutaj bogaci kupcy. Maria: Ulituj się ! Mam dwoje dzieci ! Pozwól mi do niech wrócić ! Kozak: Jak pojadę po okup to mogą mnie pochwcić i ukarać. Nie będę ryzykował ! Zamilcz ! Jakiś bogaty Turek zainteresował się Tobą. Turek: Ile chcesz za tę niewiastę ? Kozak: Ona jest warta wiele złota ! Turek: Ile ? Kozak: Jest młoda, piękna, zdrowa. Turek: Ile pytam ?! Kozak: 100 sztuk złota ! Turek podaje mu sakwę złota. Turek: Masz ! Zabieram ja do Konstantynopola do Turcji. Maria: O Boże ! Już chyba nigdy nie zobaczę swojej wsi, męża ani dzieci... Kozak liczy pieniądze i rozkłada je na dwie kupki. Kozak: Dla mnie..... Dla Tatara.... Turek chwilę patrzy na Kozaka i bierzę Marię za rękę. Turek: Chodź już. Wychodzą. Scena 5 Turek: Dlaczego widzę smutek na Twej twarzy ? Maria: Tęsknię za swoim krajem. Turek: Spójrz jaką branstoletę dla Ciebie kupiłem.... Maria: Piękna ! Ale wolałabym zobaczyć swoje dzieci... Turek: Zobacz jaki naszyjnik Ci kupiłem.... Maria: Cudowna ! Ale wolałabym zobaczyć swoją wieś... Pozwól i wrócić do Polski. Turek: Nie ! Nigdy ! Zbyt mocno Cię kocham ! Maria: Proszę ! Turek: To niemożliwe ! Chyba po mojej śmierci ! Maria: Gdy Ty umrzesz niewiadomo, czy pozwolą mi stąd wyjechać. Turek po chwili namysłu Turek: Pozwolą ! Dam Ci glejt. List żelazny z moją zgodą na Twój wyjazd. Ale nie wyjedziesz teraz, dopiero gdy spocznę w grobie. A oto list. Podaje rulon. Maria kłania się. Maria: Panie ! Dziękuję Ci. Scena 7 Maria radośnie idąc. Maria: Witajcie ! Wróciłam ! Bazyli zdziwony. Bazyli: Kim jesteś i czego od nas chcesz ? Maria: Nie poznajesz mnie ? Tak bardzo się zmieniłam ? Bazyli: Nie wiem kim jesteś. Podchodząc do niej przygląda się chwile. Nie to niemożliwe ! Macha niecierpliwie ręką. To już tyle lat. Zastanawia się. Ile to już będzie ? Chyba 28 lat minęło jak jej nie ma... Ona na pewno nie żyje.... Maria chwyta go za rękę. Maria: To przecież ja, Twoja żona Maria... Druga żona podbiega. Żona: Co ?! To jakaś oszustka ! Bazyli nie zwraca uwagi na jej uwagi, stoi nieruchomo i powtarza bezwiednie. Bazyli: Maria.... Maria.... Maria.... Maria pochyla głowę. Maria: Nie jestem oszutką. Żona szarpie Dubniewicza za rękaw. Żona: I Ty jej wierzysz ?! To jakaś przybłęda ! Wypędź ją ! Ona chce Cię oszukać ! Maria nie zwracając uwagi na kobietę podchodzi do męża. Maria: A gdzie Eliasz ? Gdzie Szczepan ? Gdzie moje dzieci ? Bazyli: Synowie moi w poli, a Ty skąd znasz ich imiona ? Maria: Jak mogłabym zapomnieć ich imiona ?! Dubniewicz chwyta ją za ramiona. Bazyli: Mario, to Ty ? To na prawdę Ty ?! Żona: Uważaj mężu, to jakaś oszustka ! Przecież to ja jestem Twoją żoną, już ponad 20 lat. To ja zajmowałam się Twoimi dziećmi. Maria: Dziękuję Ci za to. Jednak prawdą jest, że ja byłam tu kiedyś gospodynią, żoną i matką wcześniej niż Ty. Dubniewicz zwraca się do drugiej żony. Bazyli: Uspokój się ! Trzeba nam się poradzić kogoś mądrego co teraz zrobić? Chodźmy po radę do księdza. Wiersz Justyny. The end.
Posted on: Sun, 30 Jun 2013 13:15:34 +0000

Recently Viewed Topics




© 2015