Sam chciałem napisać list otwarty w tej sprawie, ale Kasia Bonda - TopicsExpress



          

Sam chciałem napisać list otwarty w tej sprawie, ale Kasia Bonda mnie uprzedziła, dlatego udostępniam link, ponieważ podpisuję się pod jej tekstem obiema rękami. Zwykle stoję na stanowisku, że z krytykami się nie dyskutuję, ale są pewne granice chamstwa, arogancji i pogardy. Jackowi Szczerbie z „Gazety Wyborczej” udało się je wszystkie przekroczyć jednym akapitem. Zygmunt Miłoszewski "Dziś rano w Gazecie Wyborczej przeczytałam recenzję najnowszej książki Marka Krajewskiego „W otchłani mroku”. Nie zamierzam wdawać się w merytoryczne dysputy z krytykiem Jackiem Szczerbą, który - jednocześnie nazywając autora polskim mistrzem kryminału retro - nie zostawia na nim suchej nitki. Pomijam też fakt, że używa punktacji - niczym juror w trakcie zawodów jazdy figurowej na lodzie, a nie krytyk literacki. Owe punkty zaś stosuje w jednym celu: zdeprecjonować niemalże cały dotychczasowy dorobek najbardziej znanego polskiego pisarza literatury kryminalnej. Choć cała gotuję się na taką niesprawiedliwość, pozostawiam i to bez komentarza. Krytyk ma bowiem do tego pełne prawo. Jest rzeczą całkiem naturalną, że książka (lub też sam autor) może przypaść krytykowi do gustu bądź nie. Niepokoi mnie jednak fakt, iż znany i ceniony krytyk, by jeszcze bardziej zgnębić leżącego już na deskach Autora, pozwala sobie na chwyt poniżej pasa, a opiniotwórcza gazeta to publikuje. I to jest właśnie rzecz, która mnie dziś zbulwersowała. Krytyk złośliwie zwraca bowiem uwagę na fakt, iż książka została zadedykowana żonie, zaś fabuła zawiera elementy makabryczne, perwersyjne (cytat), odstręczające estetycznie (cytat). Zdaniem Pana Szczerby jest to osobliwe (cytat). W sposób przewrotny używa dodatkowo wyrwanego z kontekstu przykładu apropos żony jednego z bohaterów, którą to postać fikcyjną krytyk zestawia z żoną Krajewskiego. W mojej opinii to nieeleganckie, krzywdzące, oburzające! Postanowiłam napisać otwarty list do Pana Krytyka. Panie Jacku, Tak, to kryminał. Taki właśnie gatunek uprawia Marek Krajewski. Ponadto wielokrotnie przyznawał się do swojej innej wielkiej miłości – horroru. I takie właśnie elementy występują w jego powieściach, choć nie są dominujące. Ma pan prawo do oceny merytorycznej, ale na Boga, niech Pan nie miesza do swojej opinii „dedykacji”. To czysta, nieelegancka złośliwość. Czy Pana zdaniem autor kryminału nie ma prawa zadedykować własnej książki komu tylko chce? Żonie, matce, mężowi, dziecku? Komuś, kto jest mu najbliższy i zdaniem autora na to zasłużył. Dedykacja jest tajemnicą tej dwójki. Jest pisarz i ktoś, kto jest z nim blisko. Nie powinno się tego oceniać i wchodzić z butami w cudze życie. To jakiś absurd! Nie ma powieści kryminalnej bez ciemnej strony mocy. Na tym się zasadza. To jest jej jądro. Zło, agresja, przemoc, makabra, mrok. Czy żonie lub innej bliskiej osobie można dedykować wyłącznie ckliwe romanse? Tak się składa, że Marek Krajewski takowych nie pisze. Książka – także powieść kryminalna – jest dziełem, które rodzi się w jakimś odstępie czasu. Osoba najbliższa w naturalny sposób uczestniczy w tym procesie. Proszę Pana o rozwagę podczas pisania innej recenzji. Bo choć zdarza się, że widzowie serialu identyfikują postać fikcyjną z grającym ją aktorem, nakładając fikcyjne zdarzenia, cechy, profil psychologiczny na osobę, która jedynie odgrywa pewną rolę, krytykowi literackiemu opiniotwórczej gazety, to po prostu nie przystoi. Z poważaniem Katarzyna Bonda"
Posted on: Fri, 06 Sep 2013 08:32:11 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015