TERAZ Z HORANEM , PROSZE, SKOMENTUJ :/ MOGŁEŚ WIDZIEĆ GO - TopicsExpress



          

TERAZ Z HORANEM , PROSZE, SKOMENTUJ :/ MOGŁEŚ WIDZIEĆ GO KIEDYŚ BO BYL ON NA WIELU BLOGACH, IMAGIN JEST MÓJ ! ZARAZ MOZE BYC AFERA ZE UKRADLAM , BLOGA JUZ NIE MAM ALE BYL I WIELE OSÓB GO CZYTAŁO WIĘC MOGŁEŚ GO JUZ SPOTKAĆ :) SKOMENTUJ CZY SIE PODOBA :C Oglądałem właśnie jakąś głupią komedie romantyczną gdy do drzwi ktoś zadzwonił. Odłożyłem popcorn na bok i poszedłem otworzyć. W drzwiach stała [t.i], cała roztrzęsiona, zapłakana i przemoczona. Na dworze mocno padało. -Boże [t.i.] co ci się stało??- zapytałem z przerażeniem i przytuliłem dziewczynę do siebie. – Wejdź. Jesteś wystarczająco mokra.- Dziewczyna weszła a ja pomogłem jej zdjąć ubranie wierzchnie. – Idź do mojego pokoju rozbierz się i... –nie wiedziałem co robić. Zacząłem gestykulować.- ooo przyniosę ci szlafrok założysz go. – dziewczyna powoli kierowała się w wyznaczone miejsce.- Nie! Idź do łazienki. Tam się rozbierz a ja przyniosę ci ten szlafrok. – [t.i.] wtuliła się we mnie mocno. -Dziękuję – powiedziała ledwo przez łzy i pocałowała mnie w policzek. -Idź się przebierz nie chce żebyś się rozchorowała.- wbiegłem do garderoby i szybko porwałem szlafrok. Zapukałem do łazienki i przez uchylone drzwi podałem jej , go. Nastawiłem wodę na herbatę i poszedłem pod drzwi. Po chwili ostrożnie się tworzyły.[t.i.] wyszły nadal płacząc. -Cho…chodź do pokoju.- byłem bardzo przejęty. W ogóle nie wiedziałem co mogło się stać. – Usiądź. Idę po herbatę. – Szybko zalałem torebkę wodą i dolałem trochę soku malinowego. Wszedłem do pokoju i podałem go dziewczynie. Upiła parę łyków następnie odkładając kubek. Płacz trochę ustał ale nadal była roztrzęsiona. Przytuliłem ją do siebie. –Powiesz mi co się stało? -Ojciec- pociągnęła nosem. -Co znowu?- od razu zaczęło się we mnie gotować. -Wyrzucił mnie z domu…- dziewczyna znów zaczęła mocno płakać. -CO?!- na te słowa pośpiesznie wstałem i zacząłem chodzić po całym pokoju.-JAK TO?!CO? JAK ON MÓGŁ COŚ TAKIEGO ZROBIĆ?! -Mówiłam ci o moim byłym…pamiętasz? Greg. – otarła łzę i zaczęła opowiadać. Przykucnąłem przy niej i popatrzyłem prosto w jej zapłakane oczy. -Pamiętam. Ale… nie rozumiem… -Dowiedział się że z nim byłam. -Ale…poczekaj. On wie że teraz jesteś ze mną? -Tak. Ale Greg i jego rodzina to wróg mojego ojca numer 1. -C….c….co?! Ludzie uczą się na błędach! Ale kurde przez takie coś?! Nie! To po prostu nie mieści się w głowie! -Dobrze wiesz jaki on jest. – [t.i.] zakryła twarz rękami i znów zaczęła płakać. Szybko wstałem i przytuliłem ją do siebie. Siedzieliśmy tak dość długo do póki nie zasnęła. *[t.i.]* Gdy się obudziłam na mojej poduszce leżał liścik z moim imieniem. Dzień dobry, kochanie. Przepraszam musiałem wyjść wcześnie. W kuchni masz małą niespodziankę. Niall. Wyskoczyłam z łóżka i poszłam do kuchni. Na stole leżał talerz z jajecznicą, a obok sok i kolejny liścik. Chwyciłam kartkę. Pod nią leżał klucz. Wzięłam go do ręki i przyjrzałam się obu rzeczom. Otworzyłam kartkę i zaczęłam czytać. Ten klucz, to klucz do NASZEGO domu. Teraz jest też twój. Wrócę o czwartej Pamiętaj- mimo wszystko jestem z tobą. Niall. Zjadłam śniadanie przygotowane przez mojego chłopaka i poszłam się przygotować. Do wizyty miałam jeszcze półtorej godziny. *dwie godziny później* -Jest pani w ciąży. To szósty tydzień.-nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno. Gdy się trochę otrząsnęłam uśmiechnęłam się blado i wyszłam. Wybiegłam ze szpitala z płaczem. Usiadłam na pierwszej lepszej ławce i ukryłam twarz w dłoniach nadal płacząc. -Wszystko się ułoży. – Jakaś starsza pani dosiadła się do mnie. -Tu nie byłabym taka pewna. – szlochałam.-Ojciec wyrzucił mnie z domu, a ja nawet nie wiem jak mój chłopak zareaguje na to że jestem, w ciąży. -Na pewno bardzo pokocha malucha. -Ale to nie jest jego dziecko… - Gdy miałam 16 lat zaszłam w ciąże z moim pierwszym chłopakiem. Myślałam że to koniec świata. Myliłam się. Bardzo mnie wspierał. Teraz ja wspieram jego. Leży w tym szpitalu. -Co się stało?- zapytałam ocierając łzę. -Ma raka. -Przykro mi. -Wszyscy wierzymy że z tego wyjdzie. Jest co raz lepiej. Ty też wierz. Jeśli uwierzysz na pewno będzie wszystko dobrze. -Dziękuje – uściskałam ją mocno. – Będzie dobrze. Na pewno. Zasługuje pani na to. – ucałowałam ja w policzek. -Trzymam za was – pogłaskała mnie po brzuchu. – kciuki. -Dziękuje pani. – wstałam z ławki i ruszyłam do domu z zamiarem wyznania wszystkiego Niallowi. *Niall* -Kochanie?! -Idę! – weszłam do salonu i ściągnąłem kurtkę potem szybkim krokiem podszedłem do [t.i.] z wielkim bukietem róż, czule ją całując. -To dla ciebie. – powiedziałem z wielkim uśmiechem i wręczyłem jej bukiet. -Z jakiej okazji? -Bez okazji. Tak po prostu. Bo cię kocham bardzo. – uśmiechnąłem się do niej szeroko a ta posmutniała i przeniosła wzrok na bukiet. -Niall… musimy porozmawiać- bawiła się kwiatami. -Poczekaj.- wziąłem kwiaty i wsadziłem do wazonu- Lou zaprosił nas na grilla. – pociągnąłem ją za rękę i udaliśmy się do auta. Po chwili odjechaliśmy. – Chciałaś porozmawiać. -Potem. Jak wrócimy do domu. – Podjechaliśmy pod dom Lou. -Ne przejmuj się tak tym ojcem.- położyłem swoją rękę na jej kolanie a ta westchnęła. -Idziemy?- przytaknąłem, wyszedłem i otworzyłem jej drzwi.- dziękuje.- musnęła delikatnie moje usta. *3 godziny później*[t.i]* -Już minęły trzy godziny a twój ojciec jeszcze nie dzwoni. Łał. Nie chce sprawdzić jak idzie nauka w czytelni? – zaśmiał się Zayn, a Niall zakrztusił się chipsem. Popatrzyłam na niego pytająco. -Nie mówiłeś im? – zapytałam szeptem. -Ale czego? – dopytywał Harry. -Dobra. Koniec tematu.- blondyn przepił wodą. -Nie. Nie sądzisz że powinni wiedzieć? Niall, jesteście przyjaciółmi. -Hallo! My też tu jesteśmy!- Zayn wymachiwał rękami. -No więc… mieszkam u Niallera bo ojciec wyrzucił mnie z domu…- tym razem to Harry się zakrztusił. -Harry, słońce widziałem cie w telewizji!! – Lou wbiegł na taras z piwami. -Jak to?! Gdzie?! – poderwał się lokowaty i zaczął biegnąć do telewizora. -Na Animal Planet. – zaczął śmiać się tak że o mało co się nie popłakał. Cała paczka wybuchła śmiechem. –Macie. –Lou wręczył każdemu piwo. -Lou daj też [t..]. Córeczka tatusia się buntuje. -Że co? – zdziwił się lou. -Ojciec wyrzucił ją z domu. – sprostował Harry. -Możecie przestać?! – zirytował się blondyn. - O jeju droczę się tylko. Dobrze wiesz że was kocham – Zayn objął mnie ramieniem i pogłaskał po głowie. -To dać to piwo czy nie? – Zapytał wybity z rzeczywistości Lou. -Nie – odpowiedziałem szybko i stanowczo. * W domu* -O boże ale jestem zmęczona-przetarłam oczy. -Nie zapomniałaś o czymś? – chłopak przyciągnął mnie do siebie i pocałował. -O czym? -Chciałaś porozmawiać… -Aa tak. – Wyswobodziłam się w uścisku chłopaka i ciągnąc go za rękę zaprowadziłam do salonu-Usiądź. -Kochanie, o co chodzi? -Jeśli powiesz że nie jesteś gotowy – wzięłam oddech- zrozumiem. Będzie to rudne ale zrozumiem. -Masz raka?- zapytał z przerażeniem. - Proszę nie przerywaj. Nie mam raka. OK. Nie będę owijać w bawełnę, przejdę do sedna. – blondyn oglądał dokładnie moją twarz jakby chciał z niej odczytać co się stało. Spuściłam wzrok na ziemie. – Wtedy kiedy mówiłam Ci że ojciec wyrzucił mnie z domu przez Grega to nie powiedziałam ci najważniejszego. ON znalazł test ciążowy. Ojciec. Ojciec go znalazł. A dokładniej znalazł mój test ciążowy. Wskazywał dwie kreski… wiesz co to znaczy? – mówiłam drżącym głosem. -Tak, wiem.- jego ręce mocno drżały. -Nic ci nie mówiłam bo nie byłam pewna. –łzy powoli spływały po moich policzkach. – Ale.. byłam dziś u ginekologa- tu wybuchłam płaczem. –to 6 tydzień. -Ale… -zdenerwowany chłopak wstał – przecież my…. My nie. To nie może być moje dziecko!!- krzyczał - to było 6 tygodni temu. Wtedy właśnie zerwałam z Gregiem… -CO?!- podeszłam do niego – BĘDZIESZ MIAŁA DZIECKO… Z TYM… Z NIM!? -Niall, kochani błagam.- Próbowałam go dotknąć ale on odsunął moją rękę.- Mój ojciec wtedy wyjechał. On to wykorzystał. Przyszedł i…- szlochałam. -Nie nie…. – blondyn złapał kurtkę i wybiegł z domu. -Niall!! Gdzie ty idziesz!? Niall!- zamiast odpowiedzi usłyszałam zatrzaskiwanie drzwi. Kucnęłam, zwinęłam się w kulkę i zaczęłam krzyczeć. Po 2 godzinach jego dalej nie było. Zaczynałam się martwić. Zadzwoniłam do Harrego. -Ymm… Hej. Sorry że dzwonie tak późno ale… jest u was Niall? -Nie. Coś się stało?- Harry był wyraźnie zaskoczony. -Ymmm… Nie ważne. Trochę się pokłóciliśmy? – bardziej zapytałam niż stwierdziłam. – Gdyby się odezwał to dajcie mi znać. -No dobra.. -Dzięki. Pa.-Byłam bardzo przejęta tym że chłopak się nie odzywa . Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. -Niall? – to był on. -Garderoba. -Co? – skrzywiłam się próbując domyślić się co ma na myśli. -Garderoba! Nie potrzebuje jej. Po co mi ona?- uśmiechnął się szeroko. -Co ty bredzisz? Nie ważne. Gdzie ty byłeś?- Podeszłam do niego powoli. -Rozmyślałem. I doszedłem do wniosku że nie potrzebuję garderoby. Pomaluje ją i będzie śliczny pokoik.! -Czekaj… czyli ty? -Tak! Jak chce wychować to dziecko tobą.- uniósł mnie i okręcił wokół osi.- Kocham dzieci. Będzie piękne. Kocham je wszystkie i to też.- postawił mnie powrotem i czule pocałował. – Kocham was. -A my kochamy ciebie. *kilka miesięcy później* -Kochanie! Mam niespodziankę! -Co tak krzyczysz? -Zamawiała pani najlepszą na świecie ekipę remontową? – zapytał z uśmiechem a obok niego pojawili się chłopaki potrzebnymi rzeczami. – idź się prześpij a my zaczniemy – pocałował mnie w czoło i uszył do pokoiku. *luty.* -Spokojnie! Oddychaj. -Zamknij się wreszcie! -To nic takiego! Tylko poród. – panikował. To spróbuj przecisnąć arbuza przez dziurkę wielkości mandarynki!- odwróciłam się do Liama.- zabierz go stąd. Błagam -Ok. Panowie bierzemy go.- chwycili go za nogi i ręce i wynieśli z Sali porodowej. -Kocham cię. Dasz radę.- krzyczał *Rok później* -Nialler!! Szybko! -Co? -On chodzi!! Rozumiesz? Chodzi! -Aaaaaaaaaaaa – do pokoju wpadł blondyn krzycząc i włączając aparat. Mały James Greg Horan przestraszył się tak że upadł na ziemie. -Co narobiłeś!? Chodź James dam Ci amciu. – wzięłaś go na ręce i wyszłaś -Ej no ale… Boże. – blondyn spuścił głowę. *3 lata później* -Czy ty Niallu Horanie bierzesz sobie za żonę tą oto {t.i.i.n.]? -Biorę. -Czy ty [t.i.i.n.] bierzesz sobie tego oto Nialla Horana za męża? -Biorę. -Ogłaszam was mężem i żoną. Nałóżcie sobie obrączki na znak waszej miłości. – obok was pojawił mały James z tacą na której były obrączki. *20 lat później* -Mamo! Tato! -Co się stało, James? -Oświadczyłem się Kate. Jest w ciąży. KTOS CZYTA WGL ? CHCECIE EJSZCZE ? /S
Posted on: Mon, 12 Aug 2013 22:17:08 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015