Wielowyznaniowość chrześcijaństwa jest dla mnie tak naprawdę - TopicsExpress



          

Wielowyznaniowość chrześcijaństwa jest dla mnie tak naprawdę bogactwem. Tak było od początku chrześcijaństwa. Widać to już w Piśmie Świętym, w różnicach pomiędzy Kościołami wywodzącymi się od Apostoła Jana, Apostoła Pawła czy Apostoła Jakuba. Dlatego jestem wielkim przeciwnikiem znoszenia różnic, ujednolicania. W końcu dzięki inności jest możliwa inspiracja, twórczy niepokój, przekraczanie granic własnej tradycji religijnej. Mówiąc słowami ks. Jana Twardowskiego, gdybyśmy wszyscy byli tacy sami, to nikt nikomu nie byłby potrzebny. Wielowyznaniowość wtedy jest zła, gdy każde z wyznań tworzy getto, oddziela sie od innych chrześcijan, traktuje siebie jako lepszych, bardziej Chrystusowych, zawężając chrześcijaństwo do tej konkretnej konfesji, konkretnego Kościoła, konkretnej kultury. Rozdarcie w szczególny sposób ujawnia sie, gdy dany Kościół definiuje siebie przez negacje drugiego Kościoła: nie jesteśmy jak tamci – w domyśle: ci źli heretycy. Dopiero wtedy – uważam – można mówić o grzechu rozdarcia. Moim zdaniem na polu dialogu ekumenicznego zrobiono już dużo, wypracowano wiele wspólnych deklaracji. Jednak ciągle brakuje wprowadzenia życzliwego „ducha ekumenicznego dialogu” w życie przeciętnych duchownych, a przed wszystkim wiernych. Ekumenizm rozgrywa się nad głowami zwyczajnych wiernych, przeważnie jest domena teologów. Trzeba ożywić ekumeniczne deklaracje chrześcijańską praktyką. Dzięki zwyczajnemu spotykaniu się różnych chrześcijan, dzięki wspólnym inicjatywom jest możliwe poznanie siebie, uwolnienie się od niewoli wygodnego stereotypu. Łatwiej bowiem poruszać się w obszarze nieprawdziwych, krzywdzących uproszczeń, jak na przykład: ewangelik-metodysta to Niemiec, a katolik to taki, co modli się do papieża i Maryi zamiast do Boga. Zachęcam do poznawania innych chrześcijan. A o tym jak wartościowe może być spotkanie z „innością”, widać na przykładzie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Wtedy przez udział w nabożeństwach innych Kościołów, możemy spotkać się z innymi chrześcijanami, doświadczyć i nauczyć się czegoś nowego o własnej wierze, naszym Kościele. W końcu zawsze lepiej widać nasze zalety – to, co może być bogactwem dla innych, jak i nasze wady – „inkwizytorskie” postawy wobec innych, wynikające z zawężenia chrześcijaństwa do naszego Kościoła. Myślę, ze odpowiedzialnością każdego chrześcijanina jest być gotowym uczyć się od innych. ks. Jerzy Sikora
Posted on: Fri, 12 Jul 2013 14:22:54 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015