Wiesz, rezygnuję póki co z piania do Ciebie na FB. Nie masz - TopicsExpress



          

Wiesz, rezygnuję póki co z piania do Ciebie na FB. Nie masz zbytnio ochoty się spotkać, sam natomiast zmierzyłbym się z własnym lękiem… Aby się podzielić przekrojowo w miarę dokładnie większością pryzmatów, przez które patrzyłem i teraz patrzę. Zajmie mi długo, ale postaram się je przedstawić, byś Ty przynajmniej, nie była zblokowana na kogo innego. Jak się ogarnę w kilku sprawach. To zacznę pisać. Ciężko działać na bieżąco i jednocześnie myślami wracać. Sporo tego będzie, by nie pisać ogólnikowo. Może pod koniec tego roku albo na początek przyszłego, będę szukał możliwości przekazania Tobie tego materiału. Osobiście postaram się to zrobić? Jakoś nie w głowie mi wysyłanie tego pocztą czy za pomocą pośredników. Ani przez sieć, ani pisać tego na sprzęcie podłączonym do niej. Zobaczymy. Przegrałem, bo się przywiązałem. Ale dziura czasoprzestrzenna. Zawiesiłem się trochę. Wreszcie mam na 95% wolne dwa dni z rzędu. W z ilu wymiarów ten świat się składa tak naprawdę nikt dokładnie nie zbadał. W każdym razie w każdym świecie w obrębie jego wszechświecie. Znajduje się masa przedmiotów, które to same w sobie składają z się z osobnych światów. Zakładając możliwość przemieszczania się w głąb czarnych dziur i powracania z nich bez przeszkód odzyskując,, światy które weń wpadły” tyś światów jest wiele, a w każdym z nich „przedmiotów światów” sprowadzonych w swej wielkości to niewielkiej objętości które straciły masę na skutek działania czarnej dziury. Która to wytraca swoją siłę energetyczną przejmując z kolei masę od planety która weń wpadła. Jak z naukowych obliczeń wynika planeta przypuszczalnie wielkości naszej „Ziemi” wpada by wpadła w taką „czarną dziurę” Energia czarnej dziury zgniotłaby ją do wielkości kulki o wymiarach półtora centymetra średnicy. To jest możliwe, że akurat z taką czarną dziurą ma się styczność. Trzeba sobie też uświadomić to, że my również wpadliśmy kiedyś w czarną dziurę i również możemy być, światem, a raczej pod światem w takim świecie jak nasz. A w swej wielkości przerastającym nas kilkukrotnie. Stawiającym nasz świat na jednym miejscu, co sami byśmy byli w posiadaniu takiego świata. Który niegdyś wpadł. Trzeba to sobie uświadomić. Że jest to w zupełności możliwe. Istnieją przecież takie materiały we wszechświecie jak planety które straciły masę i wielkość na skutek takiego oddziałania. Jak również istnieją one w naszym świecie. Bo są statki, które potrafią podróżować między poszczególnymi wymiarami zbierając takie planety. Zbudowane z niezniszczalnych materiałów. Technologia przyszłości. Jak czasu stale w takim świecie upływa. Tak istnieją możliwości przemieszczania się w czasie. Jak i swobodnej podróży nawet w taką otchłań i powrót z niej. Warto nawiązywać kontakty z cywilizacjami, które wpadły w takie ręce, co z kolei interesują się odzyskiwaniem i dbaniem o takie planety. Teraz można byłoby zbadać, co sami wyprawiamy we wszechświecie i ilu nas jest. I co robimy jak już jesteśmy w posiadaniu takiego świata. Który to niegdyś wpadł w takie tarapaty. Kiedyś jak byłem młodszy, bardziej zainteresowany byłem zgłębianiem wiedzy, niż pogłębianiem świadomości. Teraz to drugie przeważa. Nie wiem czy interesuje mnie bardziej świat zewnętrzny, czy wewnętrzny. Jak obejrzałem film „Men In Black” w młodości zapragnąłem wejść w posiadanie takiego świata. Podoba mi się wizja noszenia, go przez kota. Matrix też nieco zgłębił moją świadomość i pojmowania wielowymiarowości pod światów. Że istnieją statki, które potrafią się przemieszczać wewnętrznie miedzy jednym podwymiarem w obrębie czasu jego trwania. Zdaję sobie też sprawę, że istnieją statki, którymi można podróżować miedzy wymiarami w danym pod świecie czterowymiarowym, wzdłuż i wszerz, jak też między poszczególnymi światami. Czas biegnie do przodu trwa historia, a zapis jej się powtarza. Moja pragnienie posiadania, takich cacek, marzenie tak silne. Wiara w siłę podświadomości. Co do przyciągania w świecie szczęścia i realizacji pragnień. Stała niegdyś na bardzo wysokim poziomie. Obracając się w ruchu Punkowym , który zwracał uwagę i interesował się inną skrajnością jak Masoni, czy Iluminaci i czym się zajmują jednia, a czym drudzy i czy ze sobą współpracują czy jedni o drugich niewiele wiedzą. Próbował ktoś ogarniać wszystko? Czym się zajmuje to cało zoo. Począwszy od ruchów , partie polityczne, organizacje państwowe, również tajne wszystkich szczeblów w poszczególnych krajach jak i organizacje pozarządowe i międzypaństwowe. Z międzycywilizacyjnymi włącznie. Teologii i filozofii. Subkultur, psychologii, Survivalu miejskiego i terenowego. Nie wiem kiedy dorosłem, chcą realizować własną wizję. Kiedy nastąpił ten moment w życiu. Gdzie postanowiłem rozwinąć bardziej ani że li to się wewnętrznie, niż realizować amerykański sen. Za którym goni ponad 80% całej populacji. To, że jestem tak mało atrakcyjny dla reszty, bo z nimi nie gonię. Wykonując parę niekonwencjonalnych ruchów mógłbym ich przeskoczyć w dążeniach po stokroć szybciej. Pchając tą całą cywilizację w ciągu 10 lat o kolejne 2000. Czas nabiera przyspieszenia, postępowego. Mam też trzy ego. Szkoda, że z sobą nie spędzamy więcej czasu, gdyż wtedy częściej posługuje się tym lepszym - superego. Gorzej jak rzadko mam, teraz ochotę na jego ukazywanie. W ilu wymiarach można opiekować się cywilizacjami. Planetami tak by na nich rozwijało się życie. Jakiego farta ma życie, które rozwinęło się w obrębie czarnej dziury i ktoś pomógł jemu się wydostać z niej i przemieszczać w kolejne podwymiary. Ludzie oświeceni zdają sobie sprawę z istnienia cząstek w świecie, które skupiają blisko siebie takie osoby. Te osoby zaś je potrafią obserwować. Niektórzy potrafią z nimi łagodnie współpracować, robiąc rzeczy dla innych nieprawdopodobne. Jednak nie ma czym się popisywać. Mam tu na myśli iluzjonistów, magików, który rozwinęli możliwość komunikacji i współpracy z bionanocząstakami w postaci przyjaźniej nastawionym mikro cywilizacjom, które niegdyś skupiały i skupiają takie mikro – planety, odzyskane, które cudem trafiły w przyjazny układ do przyjaźnie nastawionej osoby. Co innego daje posiadanie planety mieszczącej się w dłoni, a gwiazdy, która się dostała w taką otchłań. Gwiazda to zupełnie inna moc sprawcza. Jakoś mogąc wybierać z pośród dwóch rodzaj. Czyli na czym skupić się bardziej swoją myśl, by owa stała się rzeczywistością. Ciężko wybierać trzeba dokładnie precyzować swoje marzenia, by mogły stać się w danym wcieleniu rzeczywistością. Zawsze najpierw dokładnie trzeba opracować koncepcję, by mogła stać się rzeczywistością. Musiałbym najpierw znów zacząć z kimś utrzymywać stały stan podniecenia, by przestąp palić stosunki. Krótkotrwałe zbliżenie na jakiś czas nie daje mi satysfakcji. Odpocząłem od siedzenia przy monitorze. Co nie znaczy, że odpocząłem psychicznie. Ile mnie to kosztuje. I nie chodzi mi teraz o zmianę założenia, zmieniając własną postawę do podyktowanych warunków. By się dostosować do czyjejś koncepcji. Uważając ją za lepszą od własnej. Tu cierpi moja sfera mentalna. Gdzie wielkim wyrzeczeniem jest postąpić wbrew własnym zasadom, które mam głęboko zakorzenione. Ile zdrowia psychicznego mnie to kosztuje. Zdrowotnie się to przekładając, na chorobę fizyczną. Tak bardzo jest raniona moja sfera mentalna, że zrobiła mi się jakaś zmiana skórna. Na lewym kciuku przy paznokciu, nie wliczając tych na stopach. Kciuk obrazuje mentalność, a jego choroba świadczy o zaburzeniu. Jakoś nie chce mi się tego bardziej zgłębiać. Czy lewy obrazuje przeszłość, czy przyszłość. Ani też nie chce mi się zgłębiać, by leczyć się w podświadomości, które punkty energetyczne w akupresurze mi siadły, bo i tak nic z tym sam nie zrobię. Nie cierpię pisać wypracowań. Jakoś nie lubiłem tej formy komunikacji. Wyrażania samego siebie. Jest to najmniej bezpieczna forma. Szczególnie jeśli nie chce się czegoś długo utrwalać w pamięci. Widząc, ogrom tego, co chciałbym przekazać. Ile myśli w ciągu minuty, potrafi przepłynąć przez głowę. A ile da się z nich jednocześnie przelać na papier. Szkoda, ale zawsze okrajam wypowiedzi, pisemnie z tego tytułu. Mając o wiele więcej do przekazania. Myśl moja traci płynność, gdy mierzę się, by ją napisać. Nie czyni i nie uczyni mnie to szczęśliwym, mając tyle do przekazania, zdając sobie sprawę jednocześnie z tego, że czas upływa i już nie gra to na moją korzyć. Z jednej strony nie mogę dłużej kogoś blokować, nie dając mu odpowiedzi na niegdyś zadane pytania, z drugiej zaś odpowiadając w ten sposób, sam nie uzyskam już tego, co dla mnie osobiście było najważniejsze, aby chcieć być dla kogoś i przy tej osobie naprawdę poczuć się w życiu szczęśliwym. Każdy inny, niż oczekiwany sposób na wyrażenie najgłębszych uczuć, myśli, doznań i przeżyć. Czynić, będzie ze mnie człowieka, który dał się dobrowolnie zniewolić. Niż, podarował swej wolność drugiemu, oddając swą duszę w warunkach najbardziej zbliżonych do „natury”. Czyli obcując jednocześnie z nią. Za cenę zbudowania bardzo bliskiej intymnej relacji. Czyniąc to w prywatności, przebywając jedynie we dwoje. Dla mnie tak istotnym było zrobienie tego na wspólnym wyjeździe. Mógłbym to o wiele bardziej zgłębić. Poznając samego siebie, nie tak dawno z daty urodzenia i do niej przypisanego tarota. Zarówno karta rydwan, jak i głupiec, przypisana do spraw skrywanych przed światem zewnętrznym i potrzeba odbycia podróży. Bardziej jednak wynika to z tego jakim było się dzieckiem, młodym i człowiekiem wkraczającym w dorosłe życie. Nie podjąłbym się opowiadania swych najskrytszych przeżyć, czy dzielenia się jednym epizodem z życia, który jest rysą, z wybraną przez samego siebie drugą osobą, ani tym bardziej jeżeli wybór tej osoby wiązałby się z dzieleniem się sobą z większym gremium. Nawet jeśli za cel sobie to postawiła, właśnie ta druga osoba. To już chyba wynika z wczesnych lat młodości i wieku dojrzewania. Jakoś gdy byłem, dzieckiem zarzekałem się związania z drugą osobą. Wolałem chronić swe delikatne i czyste wnętrze, przed nieodpartym uczuciem. Później, gdy jedynie w myślach zaczynałem się przyrównywać do poznawanych dziewczyn. Kształtując sobie obraz własnego ideału kobiecości. Marzyła mi się ta jedna, która w pełni mnie zaakceptuje, takim jakim jestem. Która umożliwi rozwój mojemu lepszemu ja. Człowiek największą walkę toczy zawsze sam ze sobą. Nie chciałbym z czasem podziwiać klęski tego delikatnego ja, nad tym drugim, co jemu szkodzi. Nie daje mu rozwinąć skrzydeł. Chciałem wcześnie poznać to jedyną, potrzebowałem jej do wspólnego kształtowania pozytywnej wizji. Przejaw buntu zaniedbywanej delikatności w okresie młodości. Charakteryzował się, opuszczaniem się celowym w nauce. To lepsze Ja potrzebowało wsparcia w osobie o odmiennej płci, która to jednocześnie, będzie stanowić odpowiedź na każde zadane pytanie tego bezbronnego, skorego w sumie do kształtowania, delikatnego Ja. W myślach mam przynajmniej zarys tego, co chcę przekazać. W sumie sporo tego jest. Forma nie bez znaczenia. Znajomi zaleli mi czas potrzebny dla samego siebie. Wybiło mnie to trochę ze stanu oderwania, który jest mi potrzebny do zagłębienia się we własną osobowość. Zrobię sobie przerwę, poleżę pod kocem. Pozwolę myślom pobłądzić. Wcale jakoś nie nastraja mnie pozytywie, mając w świadomości. Szczątkową wiedzę. Jak należy postępować z osobami, które mogło dotknąć, coś podobnego, co sam przeżyłem. Nie jest mi potrzebne wcale wsparcie wielu osób. Wręcz wzbraniam się od sytuacji, w której miałbym w swej bliskości więcej niż jedną zaufaną osobę. Wiem, czego mogłaś się dowiedzieć i w związku z tym, co ewentualnie chciałaś, mogłaś mi zapewnić, do spółki z całą resztą osób, którym stałbym się bliższy, a one zachowałby swoją prywatność w stosunku do mnie. Jakoś mi się nie widzi zostać zmieszanym z szarą masą. Raczej takimi osobami, którym bliższym byłbym ja sam, niż oni dla mnie. Za wielce ryzykowne mam otwieranie się w ten sposób. Jedynie chęć bycia z Tobą maksimum w porządku. Powoduje to że zamierzam zaryzykować własnym spokojem dla pokoju duszy osoby drugiej. Nie zdawałbym się na kogoś, kto w pełni nie jest osobą odpowiedzialną. Która nie potrafi sama za siebie zdecydować, a zdaje się na opinię osób, które ma za zaufane. Tylko przez wgląd na Twoją osobę i to, że wciąż jesteś znaczącą postacią dla mnie. Decyduję się na taką formę przekazu. Skrajnie niebezpieczna sytuacja, przynajmniej w moich oczach. Otworzę się, wielki stres to dla mnie. I tak przywykłem nieco do radzenia sobie z nim. Ale to co zamierzam napisać, nie powinno się znaleźć w rekach osób trzecich. Sporo tego będzie binduję to w książeczkę. Dam Ci się z nią zapoznać. Oczekując zwrotu, wystawionym w tym czasie na ekstremalny stres. Nie tak prędko minie, może więc lepiej nie narażać się, aż tak bardzo, na tak duże niebezpieczeństwo. Dopóki sam odnajdywałem motywację w tym co samemu przeżyłem, było niegdyś lepiej. Dobrze jednak będzie myślami wrócić przynajmniej tyle wstecz, do czasów, kiedy to potrafiłem się tym motywować. Wtedy to też spotkałem Ciebie, rzeczywistą postać w osobie, niegdyś wizualizowanej. Chciałem się spotkać z Tobą w cztery oczy, by móc na spokojnie porozmawiać. Inaczej byś wszystko wtedy odebrała. Nie wątpię w to, że Twoja mama nie jest dobrym specjalistą. Jednak tylko z Tobą chciałem wcześniej porozmawiać, aniżeli z nią. Wiesz chciałem zbudować z Tobą z wiązek na naszych wspólnie ustalonych warunkach. Ciekawym mógłby być. Czy podobne wartości wynieśliśmy oboje z naszych domów rodzinnych. Wiesz patrzyłem na Ciebie poważnie, widząc w Tobie przyszłą mamę. Nie jestem przyzwyczajony do kopiowania. Nie chciałem jakoś mieć w każdym temacie Twoją mamę przez wgląd na to, że sam chciałbym z Tobą wieść lepsze życie, aniżeli nasi rodzice. Zarówno moi jak i Twoi. Skupiłem się na Tobie. Widząc w Tobie olbrzymi potencjał. Chciałem zgłębić z Tobą każdy temat wspólnie. Nasze domy się nie co różnią, choć myślę że oparte są na podobnych wartościach. Wiesz patrząc na Ciebie. Zastanawiałem się jaką byś się okazała mamą. Dobrze, że sporo rozmawiałaś w własną. Przejmowałem się wszystkim. Zdając sobie sprawę z tego, że tym razem, muszę trafić na doskonałą osobę pod każdym względem, bym przy niej mógł poczuć się naprawdę dobrze, bezpiecznie, docenianym i akceptowanym. Chciałem z Tobą wyjechać podzielić się swoimi obawami. Szukałem doskonałej kandydatki na przyszłą żonę. Fajnie, że masz taką mamę, która wiele mogła Ci przekazać. Z drugiej strony, sam widziałem u niej coś czego nie chciałbym widzieć u Ciebie, gdybyś miała być ze mną. Decydując sięw przyszłości na dzieci, sam w okresie ich najmłodszych lat sam zrezygnowałbym z pewnych uciech jakie oferuje bycie dorosłym. Stałbym się o wiele bardziej odpowiedzialny. Nie brałbym na ręce dziecka mając w krwi alkohol. Zdając sobie sprawę że przenoszę nań, nienajlepszy poziom emocjonalny i dodatkowo mogę tym sprawić, że dziecku w podświadomości zakoduję niższy poziom wartości. Obawiałem się tego. Patrzyłem, że gdybyś dała mi możliwość w owym czasie, bym się przy Tobie na nowo obudził. Chciałbym więcej dla swoich przyszłych dzieci. Niż mieliśmy oboje w dzieciństwie. Jakoś stałe zostawianie dziecka pod opieką osoby trzeciej. Nie czyniłoby mnie szczęśliwym. Rozumiem, że być może każdy rodzić potrzebuje mieć możliwość zaczerpnięcia oddechu i odprężenia w postaci wyjścia. Mając swe pociechy pod opieką, ale z pewnością nie chciałbym robić tego stale. Chciałbym być również czynnym rodzicem w każdym okresie jego życia. Jednak nie zawsze starałbym mieć możliwość kontroli i wpływu na podejmowane decyzje. Bo to nie uczy samodzielności. Chcąc czasem uchronić dziecko, stwarzając mu lepsze warunki w obawie przed popełnieniem, podobnych błędów do naszych. Moglibyśmy stać się przesadnie przezorni, nie ucząc decydowania za samego siebie. Będąc nadopiekuńczy i chcąc mieć udział w każdej decyzji jaką podejmie nasze dziecko. Czyniąc jego życie ani to trochę lepszym od naszego. Wręcz wypadkową mogłoby się stać, coś czego sami jako rodzice się obawialiśmy, czyli będąc nadopiekuńczym, dziecka nie uchronilibyśmy przed własnymi błędami, a uczynilibyśmy jego życie podobnym do naszego. Przed czym chcieliśmy je uchronić, gotując mu nieświadomie podobny los do naszego. Chciałem stworzyć z Tobą najpierw dokładnie wspólną wizję przyszłości i celów. Nie neguję w całości Tego, czego doświadczyłem u Ciebie w domu. Sporo mi się podobało. Naprawdę. Tym czasem, im jestem starszy, tym mniej poważniej myślę. Chcąc rozwinąć tą myśl, powstałby osobny rozdział. Napiszę jak najwięcej o sobie samym. Z jakimi myślami, się mierzyłem. Do czego dążyłem niegdyś i na czym obecnie postanowiłem się skupić. Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że pozory mogą mylić. Sam teraz też jakoś nie staram się dbać o to by w oczach znajomych wyglądać lepiej. Często gram osobę głupszą. Spędzając czas mało produktywnie. Nie rozwijam rozmowy na wiele tematów, jakoś nie zależy mi na pochlebnej opinii, ani też w żadne spory i potyczki słowne nie lubię się pakować. Jestem nadal przyjazny. Choć mam masę uprzedzeń. Do tego kompleksów, które dla większości mogły być błahymi, a sam się przejmuję. Nic, w młodości potrzebowałem dziewczyny z którą mógłbym się od początku realizować, do schyłku. Uważałem, że zbiorę się do bycia o wiele bardziej wydajnym i efektywnym. Gdzie siłą napędową będzie związek z tą drugą osobą. Spotkałem Ciebie dopiero, gdy już miałem ścisły pogląd na to jak ma wyglądać i co sobą reprezentować ta druga połowa. Wtedy, gdy przeżyłem już dostatecznie wiele, by potrafić cię sobie wizualizować. Lubię swoje przebranie i nie zamierzałem go porzucać. Striptiz emocjonalny, ciężka sprawa. W młodości uważałem się że wezmę się dopiero za siebie i porzucę przebranie, złe nawyki i zachowania. Gdy spotkam kogoś, godnego, który będzie odwzajemniaj czyste w stu procentach uczucie. Jesteś taką osobą, przynajmniej dla mnie. Wartą o wiele więcej. Dziś zostaje mi przelać na papier, kilka jakże odmiennych własnych spojrzeń. 4.04.13 Tyle popisałem ostatnio. W zasadzie kiepsko jest się wyrażać piszą, gdy potrzebą jest rozmowa o sobie przez dwie godziny dziennie i słuchanie kogoś drugie tyle. Jaki to ja jestem nieco zakręcony. Ludzie z braku kontaktu którzy są w miarę blisko mnie popadają w paranoiczne skłonności. Jeśli sam się ograniczam, w kontaktach z nimi. Tak się dzieje w sumie tylko z tymi co by chcieli mieć ze mną kontakt i na odwrotnie. Ze mną nie mając kontaktu z tą Jedyną osobą którą chciałbym mieć w bezpośredniej bliskości. Już wyjaśniam sam napotykając problem niegdyś problem dość poważny. Założyłem, że nie chce mieć przy sobie zbyt wielu osób, a w zasadzie to chciałbym jedną i tylko tą bym wpuścił poznawać moje wnętrze, która to zaś mogłaby się stać jednoczenie rozwiązaniem wszystkich moich problemów i była w stanie zaspokoić moje dalsze rodzące się potrzeby. M1 Jak się już do kogoś zbliżysz, a przynajmniej czujesz, że znalazłeś odpowiednią osobę, by to zrobić. Pewnym momencie ta osoba robi manewr i zrywa z tobą kontakt. Czy więź powstała z tęsknoty, utrzyma tą relację, tak by można było coś na niej potem zbudować. Czy może wszystko omiecie niegdyś popiół. M2 Tak zupełnie oderwane od kontekstu, później to jakoś poskładam. Wszystko w chronologiczną całość. Teraz jakoś układam plan. Zarys. Gdyż poprzedniego nie mogłem zrealizować. Musiałem zmienić priorytety, wszystko. W zasadzie dzielenia się swoją koncepcja unikałbym, czyniąc to pisemnie. W życiu czegoś takiego nie zakładałem jak napisanie, czegoś takiego. Mając potrzebę bieżącej realizacji. Gryyy. M3 No cóż, pewien etap nie do przeskoczenia, z drugiej strony trzeba się wrócić, by móc kilka większych kroków zrobić na przód. Nie mogę kogoś tak zostawić, trochę zaniedbałem własny wizerunek u tej osoby. Pora dać jej szerszy wgląd, dlaczego z oferowanej opcji nie skorzystałem. M4 A teraz trochę żałuję, że tak wyszło, gdy już żadne nie chce ustąpić. Przynajmniej nie oczekując niczego, sam podzielę się w miarę jak najpełniejszym własnym obrazem. Co to zmieni, ta jedna osoba poczuje się lepiej. Sam przez pewien czas, stracę poczucie bezpieczeństwa, nie będąc z tą osobą w obustronnie bliskiej relacji. M5 Jestem samotnikiem jak każda mistrzowska wibracja. Jedenastki mają to do siebie, to urodzeni samotnicy. Wibracja z liczby 29 jak u mnie, to też nie to co 38. Suma ich koncepcji 67 daje liczbę 13 ( śmierć, zmiana, odrodzenie ) Obie strony mają na siebie bardzo silny wpływ emocjonalny. Silna więź przemian. 4 następnie 2. Bardzo łagodne przyjazne wibracje. 38 to wibracja ludzi, którzy w wierzeniach, religiach, zostają potem uważane za święte. 29 to też wibracja osób, które mają z kolei osoby łagodne z liczby 2 i 9 wizjonerstwo, przemiana. O datach sporo, można powiedzieć, lubię je czytać. M6 Zdają sobie sprawę na ile tematów poruszyło się niegdyś rozmowę i nie było czasu jej rozwinięcia. Dokładnego omówienia i wspólnego ustalenia stanowiska i patrząc na to na ile idealnie myślenie się pokrywało, aż żal, że nie postanowiłem listownie bezgranicznie zaufać. Wiele lepiej wyglądałoby to. ( wrócę do tej myśli później w swoim czasie ) Chroniczny brak czasu na szerszą wypowiedź. M7 Zdając sobie sprawę z tego, że doprowadzić do debaty słownej z egoistycznymi wrogami społeczeństwa jakimi są Masoni i Iluminaci. Jakie stanowią zagrożenie dla rozwoju i przyszłości cywilizacji. Tylko dlatego, że sami uważają siebie za osoby nad wymiar odpowiedzialne i w granicach rozsądku spowalniając rozwój przyczyniają się do względnego pokoju na świecie. Utrzymując wojnę i strefę bezpieczną dla statków chcących zbliżyć się do Ziemi na odległość.( znajdę jak zaistniej potrzeba tą informację, nie każdemu to wiedzieć ) W zamian za własny obóz pracy i system monetarny. Dający stabilność w postaci ich przewagi nad całą resztą podatników, którzy są w ich rękach. O to dbają jedni. O drugich później ( muszę się zbierać do pracy.) 5.04.13 M 8 Opowieść o „ kulkach galaktykach patrząc przekrojowo historycznie. Ma ścisłe powiązanie z „ mitami ”- prawdą utrzymywaną w granicach mitów. O ludziach gigantach i odnalezionych szkieletach – archeologia historyczna. Jak i o ufoludkach i małych ludziach. Istot pozaziemskich. Posiadających umysł i o istotach mających jedno i drugie (umysł i duszę). Jak i jedynie o istotach duchowych. Bardzo rozległy temat na inny czas o którym teraz wspomnę. M9 Umysłem określić wymiar w którym chciałbym, by znalazła się niedługim czasie cywilizacja. Wymiar jest to jak wiadomo odrębny świat z własną linią czasową , a zarazem historyczną. W do którego można się przemieścić z sąsiedniego, większego na pozór, bądź mniejszego, nie wiadomo, dokładnie nie wyodrębnionego świata. Na skutek istnienia takiej możliwości ( Zapisane w biegu ) M10 Szlug i herbata w domu na 16 minut przed objęciem stanowiska sprzedawcy. Kiedy znajdę czas na naukę o alkoholach. Jakoś ogarniać trzeba również teraźniejszość o wokół siebie. Prócz całego wymiaru. Zerkając na maleńkość świata. Niewiele ze mnie wychodzi, co do mnie przychodzi. Więcej mnie, aniżeli mniej, w związku z tym? M11 Wróciłem z pracy. W połowie piwka. Odsapnąłem trochę, będąc w połowie piwka, przeglądając wiadomości. Może teraz ciut nieco o teraźniejszości. O czym myślałem w pracy. Co należy ująć, gdy będzie czas poczytać. Zdaję sobie sprawę, że sporo tego będzie, w postaci książki. Tylko jeden egzemplarz dla określonego odbiorcy. Do zniszczenia przez stwórcę, a przynajmniej pozbawiania kilku stron i zamaskowaniu akapitów. Określiłem przeznaczenie tych zapisków. 06.03.13 M1 Może juto w dzień będzie Słońce to zrobię jakieś zdjęcie. W miejscu pracy zakupów przy użyciu kartą zrobiłem w tamtym miesiącu na ponad 1,3k nie licząc płatności zrobionych gotówkowo. Poszalałem oddalając się nie, co w czasie od lepszej koncepcji. Chciałem po prostu odreagować. To nie na stałe. Chciałem wyluzować. Teraz pora się zebrać w tym miesiącu za realizowanie koncepcji. W końcu mam sobie sprawić ultrabooka za 3k Z przenośnym Internetem w abonamencie. Dobra pobłażając sobie trochę. Na koniec marca zostawię więcej. Wystarczy 1300 złotych. By w połowie kwietnia kupić ten sprzęt. Pomoże mi to w pracy i ułatwi możliwość zapisywania, co ciekawszych myśli. Tak więc dwa miesiące poszalałem a teraz pora włączyć na siebie samego ogranicznik. M2 Przyniosłem 3 kufel Vetter’a do domu jeszcze jeden i będzie do kompletu zastawy. By można było nie tylko przy szklankach posiedzieć ze znajomymi. Tak naprawdę po pora aby już tylko posnuć myśli o tym, co by się chciało. Zbliżyć się myślami do swych pragnień. Nie mając w swej bliskości kogoś do koggo można byłoby mówić spokojnie i szeptem. Szlugi i dobranocka. 1 :32 na osi Korci popisać. Może by tak browarem i jeszcze trochę poklękać. Nie wiem, nalałem piko szybko wypiję. Nie wliczając że kupiłem spodnie Mustangi , pierwszy raz buty Adidasa, gatki i jeszcze mi zostały a wypłaty z poprzedniego miesiąca jeszcze nie było. A już w ogóle zakup pomarańczowej porcelanowej doniczki ozdobionej skromnym prostym malowanym wzorem by zmienić aloesom. Wraz z kwiatkiem Fittonią. To poszalałem i jeszcze zostało. M5 ad M2 db Będą w fazie poszukiwania tego przyjaciela od rozmów o wszystkim. Na każdy osobisty temat. Znajdując wreszcie odpowiednią osobę i milcząc będąc z nią. Zdając sobie sprawę z tego, że dopóki u niej nie rysuje się taka konieczność, a zarazem potrzeba. A nawet jeśli. To i tak nie miałem zamiaru zgłębiać wszystkich tematów z osobą która mojej osobie na rozmowę nie poświęca więcej ilości czasu, aniżeli komu innemu. Mając kogoś stojącego bliżej, kto z kolei mi w stu procentach osobiście nie odpowiadał. Nie stanowiąc dla mnie aż takiego autorytetu. Do póki się nie zmieni ta sytuacja. Nie chciałem mieć tej osoby w każdym osobistym temacie, by stworzyć własny związek. Tym bardziej, że sam dla tej osoby przyglądającej się z boku, chcącej posiadać kontrole i wgląd. Nie znaczyłem zbyt wiele. Na jej zasadach związek, który chciałem stworzyć, doskonale, by nie funkcjonował, a nawet jeśli to z pewnością. Nie jej pierwszej dałbym o tym porozmawiać, co chciałbym przekazać, zachowując minimum prywatności do bezpiecznego funkcjonowania, a jednocześnie dzieląc się nią tym samym okazując pełnię zaufania na czym dopiero da się zbudować prawdzie głęboką relację. Z osobą do której kieruję tą myśl. Chciała sobie stworzyć bezpieczną lukę, by mieć pełny ogląd. Wcale nie winię i mnie to nie irytuje, zachowanie mamy w opiece nad dzieckiem. Dorosły zaś potrzebuje prywatności by móc samemu siebie realizować, a nie zamierzenia opiekunów. W każdym razie to taki jeden z niuansów, który zaważył nad całością. Nie dla mnie związek z kimś, kto już ma w swoim obrębie, osobę do rozmów o wszystkim. I dla niej ma więcej czasu, aniżeli dla mnie. Miałem lepszą wizję przyszłości i tego jak mogliśmy żyć mając tyle lat, co nasi rodzice, opiekunowie. Myślę, że raczej ciężko jest stworzyć związek, z osobą która z powodu bardzo silnej więzi rodzicielskiej nie jest w stanie wyodrębnić własnego zdania i nie posiada za grosz własnej prywatności. Trzeba byłoby się zgadzać i akceptować to czego nie reprezentuje swoją postawą osoba do, której nie czuje tyle, co do swego wybranego partnera. I liczyć się z opinią w każdym temacie tego kogoś. Gdy on sam nie tworzy idealnego związku, jest to jeszcze trudniejsze. Jednocześnie dbać o swój własny normalny wizerunek, k kogoś kto twoich kryteriów w Twoich oczach nie spełnia i wypacza Twój własny swoimi domysłami, u osoby na której szczególnie Ci zależy. Przez domysły, insynuacje i manipulacje tej osoby wiele straciłem. Żyć jednocześnie przez większość życia jednocześnie licząc się z jej zdaniem, pojmowaniem rzeczywistości i ustalanym przez nią samą priorytetów. Na jej zasadach i warunkach przyjmując jej system i chronologię wartości. Zrezygnowałem. Uznałem, że skoro sam nie pasuję do jej świata i by wolała widzieć kogo innego u Twojego boku, trzeba odpuścić. Jakie to trudne dla mnie było, widząc i zdając sobie sprawę z tego, że jeśli tak postąpię. Prawdopodobnie zostanę zupełnie sam ze sobą i tego stanu nie zmienię. Przyzwyczaić się do samotnego funkcjonowania, poddać się tej myśli, że tego się w stanie nie będzie dało zmienić. Nie łamiąc własnych zasad, tego co leży u podstaw mojej własnej natury. Jakoś nie czytałem ostatnio tego, co napisałem. Naprawdę o wiele więcej mógłbym powiedzieć niż napisać. Tak na marginesie patrząc czy cokolwiek się zmieniło. Widzę, że Twoja znajomość z Hubertem kucnęła. I mamy czworo wspólnych znajomych. Dziś mam wolne 16. 30 na osi, wstałem wcześnie ale znajomi mi czas dnia wolnego zabrali. Spałem tylko pięć godzin i zastanawiam się, czy nie lepiej by było teraz się położyć na trochę. Bo miałem zamiar dziś popisać więcej, ale jakoś mnie to wybiło z mojej melancholii. 7 marca ciekawe ile czasu zajmie mi napisanie przynajmniej najważniejszych pryzmatów. Chyba jednak najpierw poleżę, może udam mi się przysnąć, póki nikogo prócz mnie nie ma w domu. Tak zrobię. Po spaniu mam lepiej myśli poukładane, co chcę przekazać i w jakiej formie to zrobić. Czuję się tym zgwałcony trochę, że w taki sposób, chcąc być zupełnie w porządku wobec Ciebie w stu procentach szczery. Muszę tyle napisać. Gdzie mało mam takiego czasu kiedy mogę siąść na spokojnie z myślami. Źle się czuję sam ze sobą moje alt er ego gnębi to słabsze. Każąc. Nie będę się jakoś szczególnie powtarzał. Wiesz mniej wiesz trochę i na tym będę bazował wypowiedzi. Bez powtarzania. Słyszałaś ode mnie, że opowiedziałem już raz tą historię. Pewnej dziewczynie prosząc o prywatność. Sądziłem, że tylko tym mogę jej w jakiś sposób pomóc, ukazując że ktoś przykładowo taki jak, ja może mieć gorzej, a jednocześnie znajdować się w lepszym stanie psychicznym od jej. Przytoczyć jej reakcję na moje łzy, były słowa” Czemu jej za to sprawy nie zrobisz”. Zbyt czystym uczuciem ją darzyłem by to zrobić. Nie chciałem dodatkowo nikogo widowni, kto by mógł na tym pożerować. Chciałem tylko, by za to co zrobiła, znalazła sobie Kogoś innego, na kogo będzie musiała się na nowo otwierać. Bo na mnie nie była osobą w stu procentach otwarta. Więc po tym czego się dopuściła wykorzystując mnie do swej koncepcji. Nie słuchając mnie ani wcale w tym czasie, gdy postanowiła tak postąpić. Chodziłem przy niej prosząc i tłumacząc jak komu dobremu. Starając się motywować i tłumaczyć jak wielkie dla mnie ma to znaczenie. Nie dając mi się z tego tytułu się nacieszyć. Nawet tego sobie nie byłabyś w stanie dokładnie wyobrazić. A sam o ile mogę coś o tym napisać. To po prostu nie chcę, aż tak daleko wracać do wspomnień złych wspomnień. Wole myśleć o czymś miłym co mnie w życiu spotkało. Głównie o Tobie, dla mnie jesteś kimś wyjątkowym i niezmiernie ważnym. Nie wiem, co mi zrobisz jak mnie złapiesz. Czy mnie dotkniesz wypowiedzią w najczulsze miejsce i ten dotyk sprawi przyjemność i ukoi trochę ból. Czy mnie dopijesz czymś, co dodatkowo mnie w jakiś sposób bardziej jeszcze dotknie psychicznie. Nie mogłem inaczej postąpić chcąc i wierząc w istnienie prawdziwej czystej wielkiej miłości. Starałem się tej osobie takie uczucie dać. Nim postanowiłem z nią chodzić za rękę po ulicy. Otwierając się w tym czasie. na nią. Trwało to jakieś trzy miesiące, nim zaczynaliśmy stanowić. Wcześniej do rozmów tylko po pokojach, po za pomieszczeniami nie, nim zyskała na tyle moją akceptację. Trzy miesiące głównie rozmawialiśmy. I czułem, że nie jest na mnie do końca otwarta. Teraz uważam to za jedną z przyczyn, przez które nie miałem na nią zupełnie wpływu. Wtedy Traciłem siłę na bezskutecznej rozmowie gdy zaistniała wspomniana sytuacja i to pewnie jeden był z powodów dla których nie udało mi się jej nakłonić by poszła właściwą drogą. Miałem lekki żal, że również to tyle czasu gdy była ze mną postanowiła ukrywać, a jak już się nie dało, przyszła z komunikatem, że zamierza tak postąpić, a jak komuś powiem to mnie znienawidzi i z pewnością nie będę miał możliwości zrobić cokolwiek, bo jeśli wspomnę o tym komuś, to również nie tylko jemu, ale i sobie wyrządzi krzywdę. Ucieknie i się zabije i wtedy i tak zostanę z niczym. Została mi możliwość, delikatnych prób nakłonienia jej i przedstawienia tego wszystkiego w swoim pozytywnym świetle. Starałem się, było to dla mnie nadmiar ważne. Bałem się, że jak wykonam jeden ruch, po innej myśli, niż jej. Zrobi coś strasznego. Słowem starałem się przekonać, tracąc siły. Coraz bardziej mnie to przygnębiało. Samemu jedynie zbierając siły do rozmowy. Bladłem bardziej i bardziej. Widząc, że sobie z nią, mogę nie poradzić. A jak coś zrobię innego, co nie będzie zgodnego z jej myślą, skrzywdzi mnie podwójnie. Co mi jest zastanawiali się najbliżsi, gdzie moja wcześniejsza radość życia. Potraktowałem poważnie, pierwszą rozmowę gdy pojawiła się u mnie pierwszy raz po kilku miesiącach, dziwnych zachowań i uników. Choć z miejsca chciałem wyjść do drugiego pokoju i powiedzieć o tym rodzicom. Wziął bym ślub wcześniej z nią. Gdyby normalnie myślała. Również o tym jej powiedziałem w pierwszej rozmowie. Gdy mi postanowiła zaufać. Piszę o tym, bo to Cię interesowało bynajmniej kiedyś. Po pewnym czasie dialogów, gdy niczego nie uzyskałem. Zakomunikowała mi, że wyjeżdża popełnić samobójstwo. Chcesz wyjechać dobrze, pojadę z Tobą, bo Cię samej nie puszczę nie zostawię. Więc jak tka postanowiła, zmieniłem jej plan na nieco mniej hardcorowy. Nie wiedząc już czy zyskuję tym czas czy tracę ale bynajmniej jej nie zostawię samej ze sobą. Bo może to mieć fatalny skutek. Chciała jechać. Pojedziemy we dwoje. Byłaś na mazurach kiedyś zapytałem. Chyba gdzieś była już nie pamiętam. Ale obraliśmy ten kierunek. Sam zamiast opłacić uczelnię. Postanowiłem zmienić przeznaczenie pieniędzy, na ten wyjazd, od którego może wszystko zależeć. Dotarliśmy, gdzieś za Pisz, nad jezioro, którego dziś nazwy nie pamiętam. Trzy noce w trasie. Rano byliśmy nad jego brzegiem. Dni krótkie więc pora założyć obóz. Dobrze, że na miejscu był materiał. W kilka godzin stworzyłem szałas. Ze spadowym dachem z Wejściem wielkości normalnych drzwi. Ścięte kilkunastoletnie świerki składały się na konstrukcję. Zaraz za wejściem było palenisko obłożone kamieniami. W dachy otwór na nim. Dwa i pół metra w głąb, wolna przestrzeń. Na końcu legowisko wyłożone również jak dach igliwiem. Tak spędziłem z nią chyba ze trzy noce. Cały czas starając się ją nakłonić do zmiany zdania. W końcu trochę udało mi się ją przełamać i zgodziła się wrócić ze mną do Lublina. Na noc do kolegi i jej koleżanki. W cztery osoby w domu. Liczyłem, że na tym spotkaniu polegnie cały jej plan. Sam z kumplem sporo wypiłem. Spaliśmy w cztery osoby na jednym łóżku. Jedna noc od której sporo zależało. Chodziło mi, żeby ktoś z boku się tym zainteresował ze znajomych, aby to nie wyszło ode mnie, aby nie utracić jej zaufania. Myślałem, że takie rozwiązanie jest optymalne. Abym nie ucierpiał, jak mówiła, że mnie zostawi. To trzeba zrobić, coś by kto inny na to zwrócił baczniejszą uwagę. W duchu myślałem, że sobie z tym poradzę i ogarnę to w najmniej łamiący, jej myślenie sposób. Że jej zamiar nie wyjdzie ode mnie samego, a jednocześnie ktoś jej przeszkodzi. Po nocy u kolegi. Wróciliśmy do mnie. Spędziliśmy z tydzień. Ona u mnie w mieszkaniu. W czasie gdy moja mama była w szpitalu. Później musiała zmienić miejsce pobytu. Wiesz naprawdę, nie mam chęci o tym pisać, trudno jest mi nawet wracać i wspominać tamte czasy. Minęło parę godzin, znowu inna myśl mi zaplątała głowę. Zależało mi na obustronnym pełnym zaufaniu. Zasadzie, bez myśli jednostronnej. Pewnej przestrzeni prywatności między sobą. By właśnie nie była to gra. Jak lepiej w oczach partnera będzie się wyglądać. Z tą dziewczyną, co się podzieliłem swoim problemem, uwierzyła znowu w siebie. Stanęła na nogi z fatalnego stanu psychicznego i dało jej to swoistą wiarę w siebie samą. Za to sam postanowiłem więcej się nie zwierzać w takich warunkach. Może co prawda zapewniła mi troszkę czasu we dwoje oczy w oczy. Ale nim doszedłem do siebie wycierając łzy. Wpadł jej brat z jej chłopakiem. To bardzo niestabilna para w owym czasie była, mniejsza zresztą o tą relację. Nie miałem czasu odsapnąć i dobrze dojść do siebie. Prosiłem o prywatność i co najwyżej o rozmowę na ten temat z jej psychiatrą. Jednak nie dotrzymała danego słowa i podzieliła się tym z bratem. A on z mym najbliższym w owym czasie można powiedzieć nawet przyjacielem. W każdym razie mam się z tym nie najlepiej. Znajomymi, przyjaciółmi jesteśmy do tej pory. Nawet raz od niego usłyszałem danie na ten temat. Ale to było raz i rozmowy nie zamierzałem ciągnąć. Później w miarę krótkim czasie wycofałem Si ze znajomości i łatwo to było zrobić ponieważ oboje mieszkali w Świdniku. W niedługim czasie poznałem Ciebie. Później jeszcze dwa razy miałem to szczęście. Że akurat nie było mnie w domu jak planowali złożyć mi niezapowiedzianą wizytę po godzinie 22. Cieszyłem się z tego że gdzieś akurat byłem jeszcze po za domem. Dla mnie nie dotrzymanie słowa i nie poszanowanie prywatności i dzielenie się tym na dodatek z osobą tak mało odpowiedzialną jak jej brat. Wystarczyło bym sam czuł się nie swojo długi czas. Wtedy to już siebie zdążyliśmy zacząć się poznawać. Wiem, że osiągnęła pewien sukces na arenie mody. Z wiadomości, którą otrzymałem na telefon. Druga w cale nie dobra była oznajmiająca, że znów rozstała się z tym chłopakiem. Sam odpisałem raz myśląc i robiąc to skutecznie. Bo więcej wiadomości nie otrzymałem. Do dziś przykładowo wisi zaproszenie od jej brata na tym dziwnym portalu sprzeczności -owym. Chciałem się na Ciebie otworzyć, ale weź to rób dwa razy w krótkim czasie. Postanowiłem tym razem bardziej zadbać o samego siebie i o swoje późniejsze samopoczucie. Zresztą musiałem ochłonąć sam i trochę się w sobie zebrać. Nie zdrapuje się strupów z ran, które są jeszcze zbyt świeże. Z drugiej strony czasem jest to niezbędne, by nie powstała większa blizna. Przepraszam, wręcz za to gdy u Ciebie zrobiła się szybko taka konieczność, by bardziej zgłębił ten temat. Nie czułem się na siłach, będąc z Tobą od jakiegoś już dłuższego czasu w biegu, w ciągłej rozłące i niedosycie. Nie mogłem tego robić w pośpiechu. Wybacz. Źle też się mam przytaczając to pisemnie. Mi samotność daje większe poczucie bezpieczeństwa niż jednostronna bliskość z mojej tylko strony. Po za tym ludziom o niskich horyzontach myślowych nie dałbym na tym pożerować. Bo jak się wampir dorwie do takiego miejsca to już może stale pić. Dlatego wolałem tamtej dziewczynie przynajmniej oszczędzić, poddania to ocenie oślepianej publiczności. Starając się przy tym sobie na nowo ułożyć życie, by czuć się szczęśliwym, kochanym potrzebnym. Jakoś nie w smak mi robienie z tego tytułu, komuś dodatkowej krzywdy. Co i tak w końcu wina spoczywa na źle zarządzających, samej góry, w których to rękach znajdują się wszystkie instytucje. Jak już to odwołałbym się i przytoczył swój własny pogląd na to jak państwowość, kształtuje przyszłość narodów. Po prostu takie nam państwo przedkłada perspektywy. Że przyszłość pokoleń jest niepewna i prze ich sposób zarządzania, dzieje się tyle zła, którzy to sami są jego przyczyną, a jeszcze w ich mniemaniu wina spoczywa na sprawcy. Gdzie są na pewien sposób są poniekąd bardziej odpowiedzialni za zaistnienie całej sytuacji, kształtując wizję. A raczej odbierając stworzenia sobie lepszej.
Posted on: Fri, 18 Oct 2013 00:56:47 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015