Wszystko zaczęło się w momencie, gdy wychodząc z pracy - TopicsExpress



          

Wszystko zaczęło się w momencie, gdy wychodząc z pracy zorientowałem się, że czegoś ważnego zapomniałem. Cóż, musiałem się wrócić, a to przynosi pecha. Myślałem jednak, że pech dotyczy tylko osoby wracającej się. Zapomniałem, że rodzina to system naczyń połączonych... Spokojnie wracamy sobie z przeszkola, jak zwykle wstąpiliśmy do sklepiku po ciasteczka, dla odmiany wyszliśmy z jajkiem niespodzianką. Młody skoncentrowany na rozpakowaniu, dobraniu się do zabawki ukrytej, nie zauważył wyboju, stópka się omsknęła, i pacnął jak długi na asfalt. Nawet nie zauważyłem kiedy, z poziomu gleby usłyszałem rozpaczliwe "MOOOOJEEEEEE JAAAAAAJOOOOO !!!!! BIUUUUU..." Rozpłaszczony, lamentuje za jajem, więc chyba bez większych strat. Stawiam go na nogi, widzę lekkie zadrapanie ręki, więc biorę się za ratowanie jajka. W miarę całe, zdmuchnę z czekolady pył, małe kurzątko mu nie zaszkodzi ;) Ale On się nie uspokaja, lamentuje na temat rączki... Chyba muszę interweniować medycznie, szybko zabezpieczam czekoladowe skorupki, Jasiu, pokaż buzię - bez rysy, pokaż rączki - NIIIEEEE.... Ocho, zlokalizowałem szkodę na ciele. Niedobrze to wygląda, zdarte górne nadgarstki, łokieć, przedramię. Trzyma się za rączki, boli, brudno, na jednej ręce lekkie rozcięcie, tragedia. Omiatam wzrokiem ziemię, szkła na szczęście brak, więc wyjmuje podręczną apteczkę. Cóż, jedyną możliwą reakcją jest wzmożony szloch na granicy paniki "NIE CHCĘĘĘ!!!! Będzie szczypaaaaało !!! Bez plasteeeeerkaaa!!!". Trudno, byłem bezwzględny. Patrzę niżej, dziura w spodniach i do miejsc do opatrzenia dodaję kolano. I tak mu się upiekło, że wody utlenionej nie miałem w zasobniku :) Dzięki temu okazało się, że płukanie rany nie zawsze boli. Wygląda jak kupka nieszcześcia. [SCENY DRASTYCZNE POMOCY MEDYCZNEJ OCENZUROWANO] Wreszcie czas na terapię psychiczną. Przytulenie, uspokojenie, do domu dotarł na rączkach. Ciężki coś się zrobił. Tylko te rączki za dobrze nie wyglądają. Nie zważając na protesty porządnie umyliśmy w domu, obejrzałem, narzeka że boli, trochę spuchnięte chyba. Co pół godziny zarządzam kontrolę ruchliwości, kości raczej całe :) czasem zapomni się i zegnie palec. Czasem ! Bo całe popołudnie trzyma ręce założone, splecione na klacie, bo są zranione. Cóż, chory mężczyzna ;) Wymaga pełnej obsługi. - Tato, chcę ciasteczko - Proszę - Ale mam chore rączki, pomóż mi - Jak i w czym ? - W zjedzeniu, do buzi mi pomóż I karmię go jak oseska... Przy bananie odmówiłem współpracy. Zostawiłem obok na talerzyku. Za chwilę patrzę, stoi nad bananem, nachylony gryzie go bez użycia rączek, jak piesek :) - Chcę pić - Proszę - Ale moje rączki nie mogą trzymać kubka, pomóż mi Wymyśliliśmy picie przez rurkę. Nawet nieźle to idzie. - Tato, chcę siusiu, pomożesz ? Za niego się nie wysikam, mam szukać pensety ? - Jak ? - Podnieś ubikacje, zsuń mi majteczki i posadź. Luzik. Chwilę potem zrealizowałem procedurę odwrotną, rozbudowaną o spuszczenie wody... - Tatku, pomożesz mi się pobawić ... ??? - Zbuduj z klocków pociąg i nim jedź, a ja będę patrzył i się śmieszył :) Na szczęście nie zechciał rysować...
Posted on: Sat, 22 Jun 2013 06:10:35 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015