Z życia architekta: Z zawodowym zaciekawieniem obserwuję - TopicsExpress



          

Z życia architekta: Z zawodowym zaciekawieniem obserwuję toczącą się sprawę projektu dworca PKP w Bydgoszczy. W skrócie - PKP zrobiło przetarg nieograniczony, w którym postawiono nacisk na a) najkorzystniejszą cenę, b) termin wykonania dokumentacji. Wygrało biuro, które w swoich szeregach ponoć nie ma uprawnionych architektów, ale korzysta z takowych jako podwykonawców. Architektoniczna brać mniej lub bardziej zrzeszona wyraża swoje głębokie zaniepokojenie, również w mediach ogólnodostępnych. Zaniepokojenie dotyczy faktu, że powinien być konkurs a nie przetarg, że firma młoda i nie ma doświadczenia w tego typu obiektach, że nie mają uprawnionych, etc... Co do idei konkursu jako narzędzia do uzyskania dobrego obiektu to się zgodzę - zanim wybuduje się coś w tak newralgicznym dla miasta miejscu i o takiej funkcji, warto sprawdzić, co się da z inwestycji "wycisnąć" pod względem estetycznym, formalnym i inżynierskim. Oczywiście - co się dzieje później z projektem w dalszych fazach, to już inna sprawa (i to, czy przypomina budę, która widniała na planszach konkursowych). Ale idea słuszna. Natomiast dalsze aspekty sprawy już nie są takie oczywiste: 1. Wygrali przetarg, który miał określone wymogi - w tym zapewne legitymację aktualnymi uprawnieniami i przynależnością do właściwych izb. To nie jest trudno zweryfikować i zarzut środowiska architektów to lekkie pudło. 2. Firma wygrała również krótkim terminem - tutaj widzę wielkie niebezpieczeństwo. To jest PKP. PE-KA-PE. Uzgodnienie z nimi czegokolwiek jest jak szybki zwód lodowca przez Alpy. Popełnili grzech uber-optymizmu i odbije się to na nich czkawką. 3. W stanowisku protestujących kolegów architektów widzę pewną niekonsekwencję. Podzielam opinie, że kryterium ceny to dramat. Ale wypominanie że biuro jest młode i niedoświadczone... Konia z rzędem temu, kto zbierze rozsądny pakiet biur projektowych, które w ciągu ostatnich trzech lat projektowały dworzec kolejowy. W środowisku wciąż się narzeka, że "młodzi nie mają szans się przebić" oraz że trudno o jakąś świeża i nową myśl architektoniczną, ale chwilę później wypomina się brak doświadczenia. 4. Brak konkursu okazał się w jednej kwestii znaczący w pewnym umiarkowanie pozytywnym sensie. Przetarg był (mam nadzieję, może naiwny jestem) obiektywny, miał jasne kryteria i komisję złożoną z ludzi spoza kręgów zawodowych. Nie od dziś wiadomo, że konkursy architektoniczne naznaczone są piętnem "ustawionych" i że jedyne na co mogą liczyć startujący spoza określonych kręgów to miejsca poza szczytem pudła lub wyróżnienia. Ciekawym, kto by wygrał konkurs, gdyby był... 5. Chłopaki z Allplan (zwycięzcy) mają teraz przerąbane. Musieliby zaprojektować Taj Mahal i Centre Pmpidou w jednym, żeby nie spotkać się z krytyką. Nie mają szans, wszystko, co zejdzie poniżej poziomu "awesome" zostanie zdruzgotane. Jakiś procent niezadowolonych zawsze się znajdzie (wielkość biust rzeczą gustu), ale w zaistniałej sytuacji nie widzę szans na pozytywny oddźwięk opinii publicznej, szczególnie związanej zawodem.
Posted on: Thu, 25 Jul 2013 07:25:17 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015