Zaburzenia odżywiania to poważny problem społeczny. Gdy kolejna - TopicsExpress



          

Zaburzenia odżywiania to poważny problem społeczny. Gdy kolejna dieta zawodzi, a zdrowie i samopoczucie się pogarszają, pora spytać o przyczynę. Bo nadwaga lub niedowaga to tak naprawdę wołanie o miłość Osoby, które łudzą się, że kilka kilogramów mniej zmieni ich życie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zwykle wierzą, że gdzieś jest ktoś (superdietetyk czy superterapeuta) albo coś (superskuteczna dieta czy magiczna tabletka), co bez ich udziału przemieni ciało, a tym samym zagwarantuje cudowny związek, świetną pracę czy bliskie relacje z ludźmi. Tymczasem w problemie nadwagi (czy innych zaburzeń odżywiania) tak naprawdę nie chodzi o jedzenie, kilogramy czy nawet zdrowie. Nadwaga (czy niedowaga) to wołanie o miłość, a ów rozpaczliwy krzyk wydobywa się za pośrednictwem pulchnego lub wychudzonego ciała. REKLAMA Chodzi o emocje Zdaniem psychologów ewolucyjnych karmienie to jeden z podstawowych rytuałów: dawanie jedzenia to – dawanie miłości. Jeśli przyjrzysz się niemowlęciu, które najedzone leży przy piersi matki, zauważysz jego błogość. Właśnie owej błogości z sytości, poczucia bezpieczeństwa i bycia kochanym i zadbanym najbardziej brakuje osobom będącym na diecie. Ssanie w żołądku, pustka w brzuchu, bolesne skurcze jelit, niepokój ruchowy – właśnie w ten sposób ciało domaga się jedzenia. Chcę przestać jeść, ale nie mogę – to uczucie, w którego zagłuszeniu nie pomaga silna wola, uświadomienie sobie strat wynikających z nadwagi czy świadoma (z głowy, a nie z ciała) decyzja o odchudzaniu. Jak to jest, że ty – osoba rozsądna, dbająca o siebie, silna, zdecydowana, szybka w działaniu – nie potrafisz się oprzeć pokusie zjedzenia kolejnej czekoladki czy dodatkowej porcji obiadu? Pacjenci skarżą się, że tygodniami udaje się im wytrwać na restrykcyjnej diecie, godzinami katują się w siłowni, stosują do zaleceń terapeuty, ale… pewnego dnia budzi się jakiś demon, który rozrywa je od środka i każe złamać wszystkie obietnice. I, wbrew temu, co twierdzą terapeuci zajmujący się zaburzeniami odżywiania, demon atakuje ze wzmożoną siłą wtedy, kiedy w życiu pozornie nie dzieje się nic trudnego. Odczucie pustki w brzuchu mówi, że w tym miejscu w ciele ukryły się lęki, toksyczne relacje (z mężem, dziećmi, szefem, rodzicami), traumy z przeszłości (jakaś bolesna strata, molestowanie seksualne, wypadek) i przede wszystkim głód miłości i bliskości (chcę, ale się boję). Pełny talerz czy kolejne opakowanie czekoladek to próba zagłuszenia owej pustki, ale działa jedynie na krótko. Po chwilowej uldze emocje wracają ze zdwojoną siłą. Pojawiają się różne uczucia: wstyd, złość, poczucie winy, wściekłość, bezradność. I pokusa, by je zajeść, bo ból jest nie do wytrzymania. Tak wpada się w błędne koło, z którego trudno się uwolnić. To prawda, że głównym mechanizmem kompulsywnego objadania się (podobnie jak innych uzależnień) jest zajadanie emocji. Odkrycie, jakich – pozwala przerwać ten mechanizm i świadomie zrezygnować z kompulsji (chęci podjadania), a nie jedynie ją powstrzymywać. Niestety, najczęściej pacjenci nie wiedzą, jakie emocje zajadają. Sytuacje, które zapisują w dzienniczkach emocji, powodujące ochotę na podjadanie, to najczęściej racjonalizacja (wydaje im się, że powinni czuć np. złość, lęk czy smutek). Prawdziwe uczucia rodzą się w ciele. Trzeba je poczuć, a potem przeżyć, a nie odreagować zachowaniem, np. kompulsywnym objadaniem się, czy przegadać. Uczucia te są pewnie stłumione od lat i z głowy trudno będzie znaleźć do nich dostęp. Dlatego sama terapia uzależnień czy terapia oparta jedynie na rozmowie, bez pracy z ciałem, są skuteczne jedynie na krótką metę. Zaburzenia odżywiania to przede wszystkim problem ciała (uczuć w nim zamrożonych). Ciało i umysł są ze sobą ściśle połączone. Problem nadwagi przejawia się nie tylko w postaci zbędnych kilogramów, ale także w napięciach (blokadach), spłyconym oddechu czy braku energii (witalności). Stres tuczy Jak twierdzi Achim Peters, lekarz, autor książki: Głodny mózg, głównym winowajcą otyłości jest samolubny mózg, który zajmuje najważniejsze miejsce w hierarchii metabolizmu. Nasz apetyt sterowany jest poziomem energii. Jeśli masz mało energii – jesz, a kiedy poziom energii wzrasta – czujesz się syta. Od momentu powstania ludzkości, w sytuacji stresu dowodzenie przejmuje mózg, który przede wszystkim zarządza naszą energią i uruchamia wewnętrzny układ stresowy: walcz albo uciekaj. W sytuacji zagrożenia wzrasta zdolność reakcji, wydzielają się hormony stresu, podnosi się poziom cukru we krwi, serce bije szybciej, wyostrza się koncentracja i szybkość myślenia. Kiedy zagrożenie mija, wewnętrzny mechanizm stresowy wraca do fazy spoczynku. Te wszystkie procesy potrzebują mnóstwa energii, a najwięcej głównodowodzący, czyli mózg. U osób kompulsywnie objadających się mózg ma mniejszą zdolność czerpania energii z wewnętrznych zasobów, np. z tkanki tłuszczowej. Choć organizm wysyła komunikat: Mam rezerwy, mózg woła: Jeść!. Kompulsje (chcę przestać jeść, ale nie mogę) to nic innego jak stale podwyższone pogotowie stresowe, czyli syndrom przewlekłego stresu, będący skutkiem nieprzeżytych emocji. Dodatkowym stresorem mogą być te diety, które dla organizmu są sygnałem: Uwaga! Będzie głodówka. Nic więc dziwnego, że kiedy kończymy dietę, ciało domaga się nadrobienia zaległości i zmagazynowania rezerw. Dlatego walka z nadwagą przy pomocy silnej woli czy rozsądku nie odnosi skutku. Otyłość to skutek zaburzonej równowagi pomiędzy homeostazą energii w mózgu a homeostazą emocjonalną. Jeśli potrafimy w naturalny sposób przywracać ową równowagę, czyli: czuć to, co naprawdę czujesz i rozładowywać stres (najpierw z ciała, a dopiero potem poprzez intelekt), szczupła sylwetka będzie tu niejako ubocznym efektem. /dalej czytaj na stronie: kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/zaburzenia-odzywiania-nadwaga-i-niedowaga-przyczyny-leczenie/b9q5b
Posted on: Wed, 27 Nov 2013 13:50:22 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015