naprawdę ciężki powrót do rzeczywistości z równoległego wszechświata. co z tego, że miejsce "tuż przy granicy z golden circle" okazało się kilometr od sceny, że praktycznie cały koncert trzeba było przyswoić z telebimu, że nawet ten telebim zasłaniało morze wyciągniętych rąk. Ale atmosfera wielkiego święta była. a niżej przedstawiony pan Gore nadal czyni cuda. to może ja się wreszcie dzisiaj wyśpię i uspokoję puls?
Posted on: Sat, 27 Jul 2013 18:10:12 +0000
Trending Topics
Recently Viewed Topics
© 2015