(skala ocen - im więcej tym większy gniot) Film klasy M. Fabuła: 6/10, zdjęcia 4/10, dźwięk 4/10 ogólnie 6/10. Najlepsza scena w filmie: rozmowa Serafine i Maconem w kościele Mistrzostwo świata: wszystko tam jest takie proste ... Romans z istotami nadprzyrodzonymi w tle. Może się podobać dla młodszych miłośników tajemniczości bo jest bardzo naiwny, przewidywalny i ma happy end. Nie ma tu brutalnych scen, nie ma wulgaryzmów, nie ma dwuznacznych gier słownych i zastosowany został minimalizm erotyczny. W sam raz na niedzielne popołudnie na obiad z rodziną. Silne wrażenia grozy idą spać a wyciągamy zamiast nich chusteczki i futrzane królicze łapki na szczęście. Książki nie czytałem, więc nie wiem na ile ten film jest wierny. Pewnie jest spełniona tutaj stara zasada kina na podstawie książek: albo nudna wierna adapatacja albo widowiskowa słaba adapatacja :) Książki nie zamierzam czytać więc zostaje przy filmie, który jest przeciętny ale nie trafił w mój gust. Jeremy Irons dużo lepszy niż w D&D, Emma Thompson poniżej swoich możliwości. Jeśli ktoś lubi "Zmierzch" - śmiało oglądać. Jeśli ktoś płytkę "Zmierzch" traktuje jako podstawkę pod kwiatek - niech podłoży kolejną jak tylko "Piękne Istoty" staną się hitem koszykowej wyprzedaży Tesco za 5,99 :)
Posted on: Thu, 03 Oct 2013 10:37:15 +0000