Opowiadanie: Utracona miłość Opowiem wam historie która na - TopicsExpress



          

Opowiadanie: Utracona miłość Opowiem wam historie która na zawsze odmieniła moje życie... Maksa znałam prawdę mówiąc od dziecka, tyle że był dość długi okres kiedy się nie widzieliśmy ponieważ wyjechał z rodzicami zagranice... Jakieś dwa lata temu Maks wrócił do Polski, w pierwszym momencie go nie poznałam całkiem się zmienił no w sumie nie ma się co dziwić wyjechał z kraju kiedy miał 16 lat teraz ma 20. Chcieliśmy odnowić nasza przyjaźń, zaczęliśmy się coraz częściej spotykać i spędzać ze sobą bardzo dużo czasu. Traktowałam go jak brata. Któregoś dnia dostałam wiadomość od cioci z Włoch że zaprasza mnie do siebie na dwa tygodnie, w sumie nie chciałam wyjeżdżać bo wiedziałam, że będzie mi brakować Maksa. Ale On przekonał mnie do wyjazdu i jakieś dwa dni później wsiadłam w autokar do Włoch, z Maksem umówiłam się, że będziemy ze sobą rozmawiać wieczorami na gadu. Po tygodniu Maks zaczął mi pisać , że poznał jakąś dziewczynę, że jest cudowna itp, że się w niej zakochał.. Byłam w szoku ale sama nie wiedziałam dlaczego przecież on był moim przyjacielem.. Dlaczego czułam zazdrość, ból i złość... Ciocia zauważyła, że coś się ze mną dzieje bo przestałam jeść i chodzić na plaże ciągle siedziałam w pokoju. po dwóch dniach ciocia wyciągnęła mnie z pokoju i zaczęłyśmy rozmawiać opowiedziałam jej o Maksie. W końcu ciocia mi przerwała i powiedziała "Dziecko Ty po prostu jesteś w nim zakochana", nie wiedziałam co powiedzieć, chciałam zaprzeczyć ale w tej chwili zrozumiałam, że ciocia ma racje, po prostu wcześniej nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Postanowiłam, że wrócę do Polski i powiem mu co czuje, choć nie wiedziałam jak mu to powiem ale wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię stracę Go. Rozmawiając wieczorem z Maksem napisałam mu, że na drugi dzień wracam do Polski i że bardzo bym chciała żeby przyszedł po mnie na peron. Miałam tylko nadzieję,że jej nie zabierze ze sobą, nie zniosła bym jej widoku..;/ W sumie nie znałam tej dziewczyny ale czułam do niej niechęć. Rano wsiadając do autokaru zastanawiałam się czy robię dobrze ale stwierdziłam, że raz się żyje. Całą drogę myślałam jak ja mam mu to powiedzieć. Po przekroczeniu granicy napisałam do maksa sms-a o której mniej więcej będę na miejscu. Im bliżej byłam domu tym bardziej się bałam, że on będzie tam z nią. No i nadeszła chwila, której bałam się najbardziej, autokar stanął przy peronie ludzie zaczęli wychodzić w sumie wyszłam prawie ostatnia, zauważyłam go od razu... był sam... Tak się ucieszyłam, że podbiegłam do niego od razu i przytuliłam się mocno... Całą drogę myślałam jak mu to powiedzieć ale kiedy był tak blisko nie umiałam myśleć normalnie i palnęłam po prostu "Maks Kocham Cię".Nic nie odpowiedział... nie wiedziałam jak się zachować wiec odsunęłam się i zaczęłam mówić " Przepraszam nie powinnam, Ty już masz kogoś , zapomnij o tym co powiedziałam" Maks stał i patrzył, po chwili przyciągnął mnie do siebie i powiedział -" Nigdy tego nie zapomnę tyle czasu na to czekałem" Byłam w szoku nie miałam pojęcia o co mu chodzi -"Maks ale na co tyle czekałeś??" Maks odsunął się troszeczkę i patrzył mi prosto w oczy.. -"Majka czekałem na ten dzień bardzo długo ale w końcu się doczekałem, Kocham Cię odkąd pamiętam jeszcze przed moim wyjazdem z rodzicami ale w tedy byłem za głupi żeby Ci o tym mówić a teraz kiedy wyjechałaś nie umiałem sobie miejsca znaleźć " Stałam jak wryta, byłam w takim szoku, że nie umiałam się poruszyć. A Maks mówił dalej: -" Postanowiłem że będę ci pisał o tym co czuje ale nie do końca tak otwarcie, chciałem żebyś zrozumiała jak bardzo mi na Tobie zależy" Z tego dnia pamiętam wszystko każde jego słowo dotyk... Spędziliśmy razem cudowne dwa lata, było naprawdę pięknie, czułam się jak w niebie te dwa lata były czymś najpiękniejszym co mogło mnie spotkać... Ale stało się coś czego nigdy nie zrozumiem... Pokłóciliśmy się sama teraz nie wiem już o co nam poszło.. Wyszedł ode mnie, był naprawdę zły... wsiadł na motor i odjechał.. Mogłam go zatrzymać ale nie zrobiłam tego.. Chciałam go przeprosić dzwoniłam ale nie odbierał.. Dzwoniłam po znajomych ale nikt go nie widział... Nie wiedziałam co mam robić ... W końcu zadzwonił telefon, to była mama Maksa.. -" Majka słuchaj Maks miał ... wypadek" -"Wypadek?? Co z nim?? w którym szpitalu jest??" Lzy płynęły mi po policzkach, czułam potworny ból w sercu.. -" Majka.. Maks.. nie żyje, przykro mi" Słuchawka wypadła mi z ręki, upadłam na podłogę i płakałam jak dziecko, prosiłam Boga żeby to był zły sen, żebym się obudziła a on był o bok, cały i zdrowy... Ale tak oczywiście nie było teraz już byłam sama.. Dwa dni po wypadku odbył się pogrzeb, kiedy się wszyscy rozeszli zostałam sama na jego grobie.. Wiedziałam i wiem to że to była moja wina gdybym go zatrzymała, nie pozwoliła wyjść.. żył by teraz... straciłam przyjaciela i ukochaną osobę.. zostałam sama całkiem sama... moje życie straciło sens... Wiecie mam dla was jedną rade tak od serca nigdy ale to nigdy nie pozwólcie odejść swojej prawdziwej miłości, bo stracicie ją na zawsze.. Ja pozwoliłam Maksowi odejść a teraz teraz jego już nie ma... Miło jeśli ktoś to przeczytał, do napisania tego namówiła mnie przyjaciółka z terapii.. dwa tygodnie po śmierci Maksa próbowałam się zabić teraz chodzę na terapie, które i tak mi nie pomagają.. Ja już nie chce żyć bez niego to są moje ostatnie słowa... Żegnajcie i mam nadzieję, że weźmiecie moją rade do serca... Nie moje Więcej opowiadań poproszę 10 lików /Iga
Posted on: Mon, 01 Jul 2013 10:47:13 +0000

Recently Viewed Topics




© 2015