Przy wydawaniu decyzji zezwalającej na budowę SST, jak i w - TopicsExpress



          

Przy wydawaniu decyzji zezwalającej na budowę SST, jak i w trakcie realizacji tego projektu, naruszono wiele ważnych krajowych i międzynarodowych przepisów odnośnie prawa własności oraz ochrony zabytków. Zestawmy najważniejsze fakty, które pomogą może w zrozumieniu całej sytuacji prawnej, jaka obecnie powstała wokół budowy SST w związku z zabytkowym terenem Grünebergów. Wróćmy do pewnego etapu sprawy, kiedy zorientowano się, że willa i przyległa do niej nieruchomość stanowią dziedzictwo kulturowe rangi europejskiej. Wówczas poproszono niezależnego eksperta przy ministerstwie kultury Pana dr Cykalewicza, aby wydał opinie, czy można uniknąć kolizji między planowaną inwestycją SST a zachowaniem zabytkowego terenu z willą Grüneberga. Ekspert bardzo rzeczowo w swojej opinii wykazał, że można budować SST i zachować zabytkowy teren. Trzeba tylko przeprojektować kolektor kanalizacyjny, który zaplanowano w miejscu, gdzie stoi willa Grüneberga. Przypomnijmy, że tory tramwajowe nie stanowią problemu, bo biegną obok zabytkowej willi w odległości ok. 12 metrów. Mimo tej jednoznacznej ekspertyzy włodarze postanowili nie zmieniać projektu (pytanie: czemu? głupota? chore ambicje? ) tłumacząc, że zmiany w projekcie będą zbyt kosztowne i nie ma na nie czasu, bo dotacje europejskie przepadną. Pan dr Cykalewicz, widząc bezsens tej argumentacji, opublikował na łamach „Gazety Wyborczej” dnia 16.12.2010 r. swój tekst „Willa nie zagraża szybkiemu tramwajowi”, w którym jeszcze raz wykazał irracjonalność działań urzędników miasta Szczecina. Opinie i apel eksperta ministerialnego dr Cykalewicza całkowicie zignorowano. Aby nie zmieniać położenia kolektora w projekcie, zaczęto forsować pomysł przesunięcia zabytkowej willi, a usłużne lokalne media ogłosiły sukces, że znaleziono kompromis. Podawano liczne przykłady operacji przesuwania innych zabytków i jako dowód pokazywano spektakularne filmiki. Nie zważając na to, że nikt przed podjęciem decyzji o przesuwaniu zabytkowej willi nie sprawdził, czy jest to w ogóle możliwe. Czy się finansowo kalkuluje. Jakie zagrożenia powstają dla substancji zabytkowej obiektu. Nie zrobiono odpowiednich badań w terenie i obliczeń, które powinny poprzedzić decyzję o przesunięciu zabytku. Stwierdzono, że jeżeli inne zabytki przesuwano, to w tym wypadku też się uda. W końcu 29.12.2011 r. prezydent wydał decyzję zezwalającą na realizację SST. W ramach tej decyzji zatwierdzono m.in. „projekt” przesunięcia willi Grüneberga i wywłaszczenie jej współwłaścicieli. Następnie decyzję prezydenta wzięli pod lupę niezależni prawnicy i się za głowę złapali. Ja wymienię najważniejsze aspekty łamania prawa przez ww. decyzję prezydenta. 1. Projekt przesunięcia willi nie spełnia wymogów stawianych mu przez prawo budowlane, albowiem nie można wykonać projektu w zgodzie z prawem, nie robiąc inwentaryzacji obiektu i nie robiąc badań geologicznych terenu. 2. Wywłaszczenie odnośnie nieruchomości, na której znajduje się willa, było delikatnie mówiąc, niepotrzebną nadgorliwością. Jeżeli nawet założymy, że przesunięcie zabytku jest uzasadnione, to należało na czas jego przesunięcia mieszkańców umieścić w lokalach tymczasowych, a po zakończeniu operacji przesuwania umożliwić im powrót do ich domu rodzinnego. Natomiast wywłaszczyć należało część działki, która niezbędna jest pod budowę drogi czyli torowisko. Nie można komuś zabierać jego własności bez jego zgody, żeby utworzyć np. szkołę muzyczną czy muzeum! To jest naruszenie najważniejszych aktów prawnych, jakie strzegą prywatnej własności, czyli Konstytucji RP i Protokołu Nr 1 Konwencji do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. 3. Nie można burzyć zabytków wpisanych do rejestru zabytków i wobec których toczy się postępowanie o wpis do rejestru. Ponieważ Polska w tej kwestii podpisała Konwencję z dnia 3 października 1985 r. o ochronie dziedzictwa architektonicznego Europy. A budynek warsztatu Felixa Grüneberga i otoczenie willi zniszczono przed prawomocnym zakończeniem postępowań w sprawie ich objęcia ochroną przez wpis do rejestru zabytków. To są tylko trzy najważniejsze zarzuty prawne wobec decyzji prezydenta zezwalającej na realizację SST, ale trzeba też wspomnieć, że nadmierne wywłaszczenie nastąpiło wobec innych nieruchomości, gdzie ludziom zabrano ich ziemię albo budynki, bez potrzeby przeznaczenia ich na drogę. Ich właściciele też dochodzą, czy będą dochodzić swych racji przed sądem. Teraz, aby ratować realizację SST i własną skórę zaczęto stosować proceduralne zagrywki, wykorzystując układy i układziki. Wojewoda, który miał za zadanie skontrolować decyzję prezydenta, nie wykonał wymaganych prawem procedur kontrolnych, umywając ręce przepuścił projekt SST jako zgodny z prawem. Obecnie, jak wiadomo, sprawa znalazła się w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, który zgodnie z obowiązującą specustawą miał rozpatrzyć sprawę w ciągu 2 miesięcy (!). Minął już rok, a sąd dopiero 12.09.2013 r., rozpatrzył wniosek stowarzyszenia „Ocalmy Zabytek” (z dnia 22.08.2012 r.!) o uznanie go jako strony w toczącym się postępowaniu. Ta cała zagrywka sądu w przeciąganiu w czasie ma tylko jeden cel – udaremnić proceduralnie pozew skarżących decyzję prezydenta i wojewody. Gdyby sąd miał rozstrzygać pod względem merytorycznym, to musiałby wydać wyrok uchylający obie zaskarżone decyzje i zatrzymać budowę. Sądowi jednak nie zależy na sprawiedliwości, przeciągnął sprawę w czasie, aby zadziałał art. 31 ust 2 specustawy, który stanowi, że po 14 dniach od rozpoczęcia budowy nie można zatrzymać inwestycji, nawet gdyby decyzja prezydenta naruszała prawo! Tak więc budowa SST będzie dalej realizowana i nie zostanie zatrzymana z powodu bezprawnej decyzji prezydenta. Problem jednak będzie z dotacjami z Unii Europejskiej, która jasno stawia sprawę, że dotujemy tylko projekty, które są w zgodzie z krajowym i międzynarodowym prawem. Ponadto pojawia się sprawa odszkodowań w związku z bezprawiem decyzji prezydenta. Już w lipcu br. roku złożony został pierwszy pozew w Strasburgu, dotyczący bezprawnego wyburzenia budynku warsztatu Felixa Grüneberga, opiewający na kwotę sześciocyfrową. Nie wysokość finansowych roszczeń ma tu znaczenie, ale uznanie tego pozwu za zasadny przez Strasburg spowoduje przepadek dotacji unijnych. Tego, o czym tu piszę, nie dowiecie się z lokalnych mediów, albowiem po przeprowadzonej bezprawnie eksmisji mieszkańców, zapadła zmowa milczenia na temat bezprawia wokół projektu SST i jego realizacji. Dziennikarzom, którzy chcą na ten temat pisać (bo temat chyba jest arcyważny dla mieszkańców Szczecina), redakcje nie dopuszczają do publikacji ich artykułów. Ponadto sprawą były zainteresowane trzy ogólnopolskie rozgłośnie radiowe (programy 1, 2 i 3). Jednakże szczecińscy dziennikarze, którzy przygotowywali dla nich materiał, wycofali się i przerwali w trakcie swoją pracę. Czemu? Ja mam na ten temat swoje zdanie. Komuś najwyraźniej zależy, aby o bezprawiu urzędów i instytucji państwowych odnośnie projektu SST społeczeństwo nie wiedziało i żyło dalej w euforii sukcesu, jakim ma być Szczeciński Szybki Tramwaj. Po trupach do celu, a ewentualne dodatkowe koszta w postaci utraconych dotacji i odszkodowań dla pokrzywdzonych zrzucimy na podatników. A zabytki, dziedzictwo kulturowe...? Kto będzie się takimi głupstwami, czy drobnostkami przejmował! Życzę teraz przyjemnej jazdy „szybkim” tramwajem, który wywiózł nas jako społeczeństwo na margines prawa i kultury. Zdaję sobie dobrze sprawę, że większość w tym kraju ma za nic prawo i kulturę. Dlatego żyjemy i jeszcze długo będziemy żyć w polskim piekiełku. Bo Polak przed szkodą i po szkodzie głupi.
Posted on: Thu, 26 Sep 2013 20:15:30 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015