Szła ulicą słuchając muzyki, nagle zdjęła z uszu słuchawki - TopicsExpress



          

Szła ulicą słuchając muzyki, nagle zdjęła z uszu słuchawki i odwróciła się . Czuła, że jest w niebespieczeństwie . Myślała, że ktos ją śledzi, lecz nikogo za nią nie było . Włożyła słuchawki do plecaka i przyspieszyła . Bardzo się bała . Spojrzała na zegarek, zostały jej 2 minuty. Pomyślała, że nie zdąży. Było widać już szkołę, pobiegła szybko i stała przed drzwiami. - Już dawno po dzwonku - powiedziała woźna Rose nie odpowiedziała, szybko pobiegła do szatni i zdjęła buty , zakładając halówki . Weszła po schodach szukając klasy 22 , w której powinna mieć chemię . Znalazła . Otworzyła drzwi i przeprosiła za spóźnienie . Usiadła w otatniej ławce. Szesnastoletnia Rose nie miała przyjaciół . Nikt jej nie lubił . Dziewczynka nigdy nie miala przyjaciela . Rose jest bardzo nieśmiałą osobą, rzadko odzywa się na lekcij. Szybko minęły te 4 godziny lekcyjne . Rose właśnie wracała do domu. Nie można tego nawet nazwać domem . Mieszkała z macochą która kazała dziewczynce robić wszystko za nią. Rose wcale nie chciała wracać do domu . Lubiła szkołę . Miała tam święty spokój. Jej matka zginęła w wypadku a ojciec umarł na raka dwa lata po urodzeniu dziewczynki. Rose wtedy zamieszkała z ciotką, która po paru latach oddała ją do domu dziecka . Dziewczynka spodobała się pewnej wysokiej pani : Margarett. I teraz Rose męczy się z nią strasznie. * * * " Podszytemu strachem obojętne, czy spotka anioła, czy diabła " - Rose, Rose! - nagle Rose usłyszała jakis głos Odwrócła się - nikogo nie było .Nie odpowiadając poszła do kiosku jak kazała jej pani Margaret. - Poproszę gumy orbit i gazetę party, jakąś nową - powiedziała do pani kasjer w kiosku Ktoś puknął dziewczynkę w plecy - Aaa ! - kryzknęła ze strachem Rose - Nie martw się, to ja Martin . - Co ty ode mnie chcesz ? - spytała - Eee... przepraszam Rose chciałem powiedzieć że jutro mamy na 9:00 - powiedziała zaskoczony Martin - Emm... dzięki - powiedziała - Doskonale to wiedziałam - pomyślała - Proszę - powiedziała sprzedawczyni - Suma to 5,45 Rose podała pieniądze i poszła do domu Nagle z krzaków wyszedł starszy od Rose chłopak , łysy, napakowany . Złapał za rękę Rose i zrobił groźną mine, torba z zakupami spadła na chodnik . Nagle z krzaków wyszło pięć podobnych chłopaków .Śmiali się - No co, co ? - powiedział starszy chłopiec - czego odemnie chcecie ? - spytała zastraszona Rose Chłopacy zaśmiali się . - Czyżby Rose Monthel ? - powiedział - Tak - powiedziała Rose - Rosalia ! - krzyknął jeden z nich - Twój braciszek Conar był nam trochę kaski winny za samochód, ale nam nie dał , uciekł . To ty nam dasz te pięc tysiaków - powiedział - Ale...ja... - mruknąła - No śmiało ! - krzyknął - Ja nie mam brata - powiedziała Rosalia - Hahahaha, zwłaszcza - krzyknął jeden z nich - Jutro ma być kaska , czekamy przed szkołą -krzyknął i wlazł spowrotem w krzaki Rose zaczęła biec i szybko znalazła się w domu. Oddała zakupy macosze i poszła do swojego pokoju.. //xoxo
Posted on: Thu, 19 Sep 2013 21:41:10 +0000

Trending Topics



iv class="stbody" style="min-height:30px;">
Il nostro Andrea Maestrelli delizia la platea a Valona, Vlorë,
BAIT AL MAMOOR - THE ANGELS QIBLAH At the seventh Heaven,
Elianna comes home with yellows almost everyday. She has started

Recently Viewed Topics




© 2015