Trochę po czasie, bo wystawa miała swój finisash 01.09, ale nie - TopicsExpress



          

Trochę po czasie, bo wystawa miała swój finisash 01.09, ale nie refleksja (wg mnie :). Chodzi o wystawę Marka Rothki w MN w W-wie. Wystawa "biedna", jeśli chodzi o liczbę obrazów, bo tylko 17 (!) i tylko kilka (!) pochodziło z interesujące mnie najbardziej, dojrzałego okresu malarza. Ale dla mnie (i nie tylko) te kilka kolorowych i ciemnych, ogromnych płócien stanowiło swoiste chapel, a każda praca była swoistym ołtarzem dostarczającym przeżycie duchowe zarezerwowane, jak mi się kiedyś zdawało, tylko dla kreacjonistów, a nie dla ateisty=>ewolucjonisty. No, ale ja nie o tym chciałem... Obrazy znajdowały się w 3 salach, natomiast odwiedzana chronologicznie jako pierwsza, zawierała rzeczy związane z twórczością Rothki. Dla mnie istotne było to, że muzyka była poteżną inspiracją Marka Rothki. Wiadomo, że Rothko miał charakter skąpca. Na sobie oszczędzał na maxa. Ale jedyne na co wydawał fortunę, to na muzykę (miał setki płyt). W jego pracowni rozbrzmiewały utwory m. klasycznej, m.in. Beethovena i Mozarta (którego ubóstwiał). Rothko pragnął, by jego prace miały w sobie siłę muzyki. I tu mi przyszło pytanie, jak artysta, który idzie w awangardzie swojej dziedziny (przynajmniej, jeśli chodzi o lata 40 i 50-te; oczywiście razem ze swoimi innymi kolegami), a więc tworzy prace na wskroś nowoczesne z inspiracji dziedziny sztuki, ale z jej zupełnie przeszłych czasów i w zasadzie poza swoją naturą (jeśli by odjąć fakt, iż muzyka to najbardziej abstrakcyjna z dziedzin sztuki) , no bo klasycyzm, a już romantyzm?! Gdzie tu jedno z drugim... :) A jednak w całym pięknie złożoności homo sapiens, nie jest to odosobniony przykład. I pragnę podać ów kompozytora, który idealnie pasuje, bo tworzył także pod wpływem Rothki, myślę tu o wspaniałym Mortonie Feldmanie. Dam przykład (dosłowny)... youtube/watch?v=qxSt_w2ODaQ
Posted on: Sat, 14 Sep 2013 15:39:33 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015