WSPOMNIENIE O OJCU JANIE 20 lutego 2011 w Lesznie zmarł ojciec - TopicsExpress



          

WSPOMNIENIE O OJCU JANIE 20 lutego 2011 w Lesznie zmarł ojciec Jan Bereza, benedyktyn z klasztoru w Lubiniu. Wszyscy znaliśmy postać zakonnika, ale niewielu zdawało sobie sprawę, jak ważną i znaną postacią był ojciec Jan. Urodził się 17 lipca 1955 roku w Warszawie jako Mirosław Bereza. Był absolwentem filozofii na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, w 1982 wstąpił do klasztoru Benedyktynów w Lubiniu i przyjął imię Jan. W 1988 przyjął święcenia kapłańskie, w latach 1999-2002 sprawował funkcję przeora. Od 1998 był członkiem Komitetu Episkopatu Polski do Spraw Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi. W 1988 założył w Lubiniu Ośrodek Medytacji Chrześcijańskiej. Popularyzował wschodnie techniki medytacyjne. Był zaangażowany w dialog chrześcijańsko-buddyjski. W życiu ojca Jana ważną rolę pełniła muzyka. W czasie studiów, za sprawą koleżanki z podstawówki - Antoniny Krzysztoń, trafił do Chóru Akademii Teologii Katolickiej. Został tenorem na pięć lat. Był stałym gościem w legendarnym klubie studenckim Remont i w Stodole. Nie śpiewał ani nie grał, ale robił zdjęcia tym, co grali i śpiewali. Jego zdjęcia są m.in. w albumie Kory, ale miał też kilka wystaw i publikacji w pismach muzycznych. A potem, już jako przeor, organizował koncerty w lubińskim klasztorze. Napisał m.in.: Sztuka codziennego życia (1997), Myśli codziennego umysłu (2007), Posty i tosty (2010). "Dziś wiem, że niekiedy musimy przejść przez wielką burzę i ciemność, aby zobaczyć, kim jesteśmy naprawdę. Dziś wiem, że musimy czasami dotknąć bram piekła, aby pójść do nieba. Dziś wiem, że aby zmartwychwstać, trzeba umrzeć dla siebie. Dziś wiem, że czasami trzeba chodzić nieznanymi ścieżkami, aby powrócić do Boga. Dziś wiem, że trzeba niekiedy upaść, aby powrócić. Dziś wiem, że liczy się tylko miłość." o. Jan Bereza Wspomnienie Bogdana Białka, przyjaciela ojca Jana Berezy. "Janek wyciskał łzy, kontrastując swoją ascetyczną twarz z jedwabną koszulą od Armaniego. Zawsze miałem nieodparte wrażenie, że jest bardzo samotny, chociaż otaczało go tylu ludzi, a wielu uważało się za jego przyjaciół. Ale to była zupełnie inna samotność. Widziałem w nim osobę, która mnie i wielu, wielu innym pokazuje rozliczne drogi w bezdrożnym, jak się czasami wydawało, stepie wiary i niewiary. Ostatni raz widziałem się z nim podczas spotkania z Dalajlamą w Warszawie. Coś planowaliśmy razem wcześniej, a Janek wówczas poinformował mnie, że się wycofuje z projektu. "Dlaczego?" - spytałem. Odpowiedział, wcale na mnie nie patrząc: "Słuchaj. Ja umieram". Minęły dwa lata i Janek odszedł po długiej chorobie i wielu cierpieniach, w 56. roku życia."
Posted on: Sat, 14 Sep 2013 14:57:00 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015