13.7.2013 Muzyka pozwoliła zrozumieć tragedię - TopicsExpress



          

13.7.2013 Muzyka pozwoliła zrozumieć tragedię wołyńską Refleksje po koncercie Filharmonii Lubelskiej w katedrze w Łucku Łzy wzruszenia, zachwyt, refleksja. Koncert Filharmoników Lubelskich w Łucku na Ukrainie do głębi poruszył publiczność. Opinie były zgodne. Tylko sztuka jest w stanie przełamywać zmowy milczenia nad dramatami historii. Koncert, który odbył się 13 lipca, upamiętniał ofiary ludobójstwa na kresach wschodnich przedwojennej Rzeczpospolitej. Już sam wybór miejsca tego niewątpliwego wydarzenia artystycznego był wyjątkowo trafny. Wiele z napadów zbrojnych band ukraińskich nacjonalistów spod znaku UPA, miało miejsce właśnie w okolicach Łucka. - To miasto, z którego było widać łuny pożarów. Potem na ulicach pojawiali się uciekinierzy ze spalonych wiosek, którzy uniknęli zagłady - mówi Zdzisław Niedbała z kancelarii prezydenta Lublina, który kilka godzin wcześniej wraz z polską delegacją odwiedzał dawne polskie wioski na Ukrainie. Inicjatywa zorganizowania koncertu właśnie w Łucku wyszła od polskiego konsulatu w tym mieście, podjął ją Jan Sęk, dyrektor Filharmonii Lubelskiej im. H. Wieniawskiego. Przygotowania programu trwały kilka miesięcy. Sami artyści przeczytali wiele książek na temat masowych mordów na Wołyniu, rozmawiali z żyjącymi świadkami tych wydarzeń i ich krewnymi. Odkrywana w ten sposób tragedia budziła wielkie emocje. W Łucku towarzyszyła artystom Czesława Borowik, znana reportażystka. Przyznaje, że w rozmowach z artystami wielokrotnie przewijał się, żal że o tamtych tragicznych wydarzeniach nie uczy się w szkole, że tak mało mówi się na ten temat. Koncert otwierała "Dolorosa" przejmujący organowy utwór Roberta Grudnia w wykonaniu kompozytora. Wymowę "Dolorosy" doceniło w 2011 roku Polskie Radio, umieszczając go w albumie "Wołyń 1943". - Zostałem wychowany w poszanowaniu historii, głównie tej o której nie mówiło się w szkole. Nie jest to pierwszy mój utwór, poświęcony polskiej historii. Jednak zmierzyć się z tematem Wołynia było naprawdę trudno. Współpracuję z Ukraińcami, ale mam też przyjaciół, którzy masakrach polskich wsi stracili swoich krewnych. Nieraz całe rodziny. Utwór ten to hołd ich pamięci - wyjaśnia Robert Grudzień. "Dolorosa" to hołd bardzo udany, co potwierdziło wykonanie podczas koncertu w Łucku. - W różny sposób można przekazywać emocje, ale muzyka to najlepszy sposób komunikowania się. Potwierdziła to właśnie Dolorosa - przyznała Jolanta Chełmińska, która przyjechała na uroczystości do Łucka. - Dolorosa przez te kilka minut trzymała w takim napięciu, że słychać było brzmienie każdej nuty, przy całkowitym milczeniu wszystkich - dzieli się swoimi refleksjami Czesława Borowik. - Na mnie największe wrażenie wywarł właśnie utwór organowy Roberta Grudnia, który najbardziej skupiał uwagę, ale oczywiście cały koncert był wspaniały i cieszę się, że mogłam w nim uczestniczyć. Po ostatnich dźwiękach Dolorosy zapadła dłuższa chwila ciszy. Później rozpoczął się koncert orkiestry symfonicznej Filharmonii Lubelskiej, która zaprezentowała "Epitafium Wołyńskie" Marcina Mirowskiego, młodego kompozytora muzyki filmowej i teatralnej a obecnie także rezydenta Filharmonii Lubelskiej. - Marcin Mirowski opowiadał o swoich przygotowaniach do tego utworu, o zgłębianiu historii tragedii Wołynia, rozmowach z ocalonymi, historykami, osobami badającymi ten temat i tę ogromną pracę słychać było w każdym dźwięku. Przepiękny utwór i wykonanie - dodaje Jolanta Chełmińska. Orkiestrę poprowadził Wojciech Rodek, znany dyrygent i dyrektor artystyczny instytucji. - Świetny, młody dyrygent, każdy dźwięk był dopracowany. Filharmonia Lubelska ma powody do dumy - twierdzi Jolanta Chełmińska. Kulminacją programu była III Symfonia "Symfonia pieśni żałobnych" op. 36. Henryka Mikołaja Góreckiego. Jako solistka wystąpiła znana sopranistka i pedagog - Ewa Verdin. Artystka pochodzi z Lublina, a na codzień związana jest z Teatrem Operowym w Łodzi i Akademią Muzyczną we Wrocławiu. - Rewelacyjne wykonanie i przepiękny głos. Byłam oczarowana. Cieszę się, że panią Verdin można usłyszeć także w Łodzi - mówi Jolanta Chełmińska. Artystka wykonywała już wcześniej ten utwór kilkaktotnie, mimo to wciąż budzi w niej wielkie emocje. - Za każdym razem jest on dla niej nowym wyzwaniem. Kiedy poprosiłam ją o przeczytanie fragmentu tekstu na potrzeby reportażu, płakała - zdradza Czesława Borowik. Reportażystka dodaje, że po koncercie zarówno ona jak i większość publiczności z trudem opanowywała silne emocje. - Czułam łzy zastygłe na policzkach. Takie reakcje były w każdym rzędzie. Wiele rozmawiałam z mieszkańcami Łucka. Jedna z kobiet pochodzenia polskiego przyznała, że wciąż boli to co siedemdziesiąt lat temu stało się na Wołyniu, jedna z sióstr zakonnych - że dziękuje Bogu za wolną Ukrainę i to, że przelana krew nie poszła na marne. Zmroziły mnie te słowa, bo ona chyba nie rozumie tych zdarzeń. Najwyraźniej nie można budować okna na wschód bez kultury i takich wykonań, jak koncert Filharmonii Lubelskiej w Łucku - konkluduje Czesława Borowik. Koncert był wstępem do uroczystości poświęconych pamięci polskich ofiar nacjonalizmu ukraińskiego. Następnego dnia, w niedzielę w łuckiej katedrze odbyła się ekumeniczna mszy św., odprawiona pod przewodnictwem nuncjusza apostolskiego na Ukrainie Thomasa Edwarda Gullicksona oraz arcybiskupa lwowskiego obrządku łacińskiego Edwarda Mokrzyckiego. W uroczystościach uczestniczył Bronisław Komorowski prezydent RP oraz wicepremier Ukrainy Konstiantyn Hryszczenko. - słowo Kamila Wrzesińska fot Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Łucku
Posted on: Thu, 18 Jul 2013 08:48:12 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015