CZ. II. Chrzciły się w roku 988 oczywiście także drużyny - TopicsExpress



          

CZ. II. Chrzciły się w roku 988 oczywiście także drużyny waregskie na ziemiach Lachów i Czerwieńskiej, a po pewnym czasie cała ludność tych dwóch polskich krajów przyjęła chrzest oczywiście w tym samym obrządku, jak dom panujący, w bizantyńskim — gdy tymczasem ziemie polskie, podlegając Piastom, należały do obrządku łacińskiego. Skutki tej różnicy trwają do dnia dzisiejszego. Chrystianizacja r. 988 i następnych lat, wychodząca z dworu Anny, wnosiła oczywiście księgi liturgiczne w języku greckim. Wiemy atoli, że chrześcijan na Rusi nie brakło przed rokiem 988. I tutaj sprawdziło się również, że panujący nie nawracał się pierwszy, lecz raczej ostatni, ulegając naporowi coraz liczniejszej większości. U Włodzimierza załamała się zarazem jego linia polityczna. Obok nawracanej przez przybyłe z Anną duchowieństwo bizantyńskie reszty Rusi, istniały tam już dwa obrządki chrześcijańskie. Pod wpływami bułgarsko-serbskimi obrządek bizantyńsko-słowiański z cyrylicą, tudzież łaciński, szerzony przez nowo przybywających drużynników nawróconej już Skandynawii (waregskaja wiara). W pieczarach kijowskich nie brak śladów łaciństwa. Przywieziony przez Annę obrządek grecki nie przyjął się. Nawet znajomość ustaw kościelnych i świeckich przedostawała się na Ruś nie bezpośrednio z Carogrodu, lecz przez pośrednictwo bułgarskiego nomokanonu. Anna nie wywarła w ogóle większego wpływu na Ruś kijowską. Przybyli z nią budowniczowie i malarze cerkiewni i na tym koniec. Na jej dworze nie było nigdy żadnej szkoły. Źródła nie mają o niej niemal nic do powiedzenia. W rażącym przeciwieństwie do Teofanii, przeszła Anna bez wpływu i bez znaczenia. Zapewne dlatego, że była bezdzietną. Gdyby miała syna, byłby to wprawdzie dwunasty syn Włodzimierza, lecz bądź co bądź przedni krwią syn cesarzówny, wnuk cesarza. Lecz Anna zeszła ze świata bezdzietną po 23 latach małżeństwa w roku 1011. Przeżyła o całych 20 lat Teofanię, która zmarła w roku 991. Wiadomo, że łaciński obrządek zeszedł na Rusi na drugi plan, ażeby następnie zaniknąć. Kościół stał się domeną bizantynizmu bezwarunkowo, lecz z dziwnym wyjątkiem: z wyjątkiem książki. Szerzyło się natomiast wszystko, co było ujemnym w bizantynizmie kościelnym. Z Bizancjum przeszło na Ruś eunuchostwo jako kalectwo ascetyczne. Rzezańcy byli na Athosie a w monasterach żeńskich takich tylko przyjmowano na kapelanów, lekarzy, ekonomów. Kościół wschodni tym różni się, między innymi, od zachodniego, że rzezaniec może być kapłanem, podczas gdy na Zachodzie takim święceń się nie udziela. W Kijowie pojawia się pierwszy „skopiec" już w roku 1004 a potem bywali skopcy nawet biskupami. Mnichom na rozmyślaniach pojawiają się anioły ... w postaci skopców, Potężny, wprost przygniatający wpływ na klasztory wywarła święta góra Athos ze swoim chaosem form bogobojności, z których żadna nie jest ściśle bazyliańska, ale też żadna nie wytwarza nowej reguły klasztornej. Monastery na Athosie to szczególny typ anarchii pod pozorami obserwancji, nieraz najściślejszej i tymiż śladami poszła Ławra Peczerska. Nie było tam żadnej wspólnej reguły. Jeden mnich głodził się, drugi wiecznie milczał, trzeci się zamknął a inny kaleczył, a wszystko to razem sprawia wrażenie więcej obłędu religijnego niż ekspiacyjnej za grzechy bliźnich ascezy. Ascetyka wymaga znacznej kultury religijnej — inaczej wyradza się w bezmyślną dewocję a w dalszym następstwie może wieść do obłędu religijnego. Niestety, stało się to zjawiskiem częstym. Istotę rzeczy stanowiło bizantyńskie pojęcie świętości, tak różne od łacińskiego, tak dalekie od wszelkiej kultury czynu. Niestety, miało ono dotrzeć i na Zachód. Brak natomiast na Rusi jakichkolwiek wpływów bizantyńskich państwowych. Za pewne atoli przyjąć można, że hierarchia cerkiewna popierała dążności księcia kijowskiego, żeby zrobić z niego zwierzchnika całej Rusi, spychając innych książąt na stanowiska namiestnicze. Rodowe prawo Rurykowiczów z postępowaniem książąt na dzielnice coraz intratniejsze według starszeństwa w hierarchii pokoleniowej rodu, miało być zastąpione nieograniczoną władzą władcy kijowskiego z następstwem syna po ojcu. Zaznaczono monarszą godność księcia kijowskiego wobec reszty książąt. Jak go tytułować? Nie cesarzem, nie królem, bo kajdzar i basileus jest tylko w Bizancjum; nie wpadnięto jeszcze na pomysł tytułu wielkoksiążęcego. Jakież to znamienne, że założyciel Ławry Peczerskiej a późniejszy metropolita Ilarion, tytułował książąt Włodzimierza i Jarosława kaganem, tytułem przejętym od Chazarów. Istne znamię dwoistości wpływów cywilizacyjnych od samego początku: wpływów cywilizacji bizantyńskiej i turańskiej. Tendencja monarchistyczna natrafiła jednak na opór nieprzełamany. Samowładztwo przeciwne było wszelkim pojęciom tak waregskim, jakoteż słowiańskim. Okazać się to miało zaraz przy pierwszej próbie wzmocnienia władzy książęcej, przedsięwziętej w roku 996. Biskupi chcą, żeby Włodzimierz wprowadził na miejsce msty rodowej sądownictwo kryminalne z urzędu, z mocą karania na gardle. Teoria sądownictwa państwowego była atoli zgoła niezrozumiałą dla ochrzczonego „kagana" i próba skończyła się negatywnie. Ruś, Serbia, Chorwacja, podobnie jak Polska, Czechy, Połabie, słowem cała Słowiańszczyzna tkwiła w ustroju rodowym, który z bizantynizmu dawno był już wykluczonym, a który wprowadzili Słowianie bałkańscy na nowo. Poszanowaniem dla prawa rodowego tłumaczy się też stanowczą odmowę Włodzimierza co do sądownictwa kryminalnego; nie chciał naruszać instytucji msty, wprost nie śmiał tego zrobić. Kościół chciał ją znieść, jak to robi zawsze i wszędzie, i jak zawsze i wszędzie natrafił także na Rusi na opór. Waregowie, przybywając na Ruś wyzbywali się wprawdzie prawa rodowego, organizując się według prawa nowego, drużynniczego, lecz szedłszy w związki krwi ze Słowianami, sami korzystali z ich prawa rodowego i bronili go. Część tylko Waregów (coraz mniejsza) stanowiła warstwę wojowników, drużynników; większość powiększająca się raptownie z pokolenia w pokolenie, przechodziła do zajęć pokojowych, zwłaszcza odkąd dano spokój „drodze do Grecji". Natomiast stawał się wojownikiem niejeden Słowianin. Prawo rodowe, to całkowity samorząd we wszystkim a wszystkim, co nie tyczy wojny; sprawami zaś, związanymi z wojną, choćby pośrednio, zajmowali się wyłącznie drużynnicy. Samorząd, a bez urzędników, w ręku starszyzny rodowej z jednej strony, a z drugiej biurokracja bizantyńska. Czyż można sobie wyobrazić większe przeciwieństwo? Pod ministrami, naczelnikami wielkich działów, krzątały się „biura nieprzeliczone". Jakby chciano zaznaczyć jaknajdobitniej, że społeczeństwu nie wolno zrobić ni kroku o własnej woli i według własnego uznania o własnych potrzebach — unosił się nad tym wszystkim strateg danej themy), generał, znający się z urzędu na wszystkim a wszystkim, zarzucający na całą ludność gęstą sieć swojej administracji wojskowej, w której każdy oficer decydował o wszystkim, co mu się z urzędu dostało pod rękę i był panem mienia a często też życia ludzi prostych; prostych, bo nie zasiadających na urzędzie. Czyż taka niewola miała nęcić ludy ościenne? Nęcił je Carogród jako łup, rade by panować nad tym państwem, lecz nikt nie tęsknił za tym, by do tego państwa należeć. Serbowie, Bułgarzy, Ruś nawet, zaledwie organizująca się, oparte były na jakimś duchu społecznym, choćby w stopniu prymitywnym. Bizantyńskie urządzenia sprzeciwiały się wszelkim ich pojęciom. Była to przepaść i dlatego Bizancjum nie zdołało przeprowadzić należycie ekspansji swej cywilizacji pośród Słowian. Terenem tej ekspansji miały natomiast stać się Niemcy i tam miała cywilizacja bizantyńska osiągnąć z czasem swe szczyty. Gdy Teofania kończyła życie, syn jej, Otton III, liczył zaledwie jedenaście lat. Regentką została wdowa po Ottonie I, Adelajda lombardzka, a faktycznie sprawował rządy nadal arcybiskup Willigis. Oczywiście, że myślano o koronie cesarskiej. W Rzymie istniało już stronnictwo cesarskie (zawiązek Gibelinów) a w latach 983 i 984 papieżem był były kanclerz Ottona II (Jan XIV). Występuje atoli do gwałtownej walki partia Krescencjuszów i spokrewnionych z nimi Teofilaktów (Greków z pochodzenia). Wśród ciągłych krwawych wstrząsów papieże są wynoszeni i strącani, na wygnaniu lub w więzieniu. Ażeby się pozbyć hegemonii niemieckiej, decydują się Krescencjusze uznać zwierzchnictwo bizantyńskie. Willigis przyśpiesza akcję. Liczącego lat 15 Ottona ogłasza pełnoletnim w roku 995, uchwala się „Romfahrt" i zarazem postanawia się przedłużyć na nowe pokolenie związki krwi z dworem bizantyńskim. Na wyprawę rzymską bierze Willigis z sobą kandydata do tiary, Brunona, z książąt karynckich i upatrzonego do Carogrodu posła, Jana Philagatosa, jednego z nauczycieli młodego cesarza. Bruno zostaje papieżem (Grzegorz V) i koronuje Ottona na cesarza w maju 996 roku. Philagatos otrzymuje arcybiskupstwo Piacenzy, żeby posiadać szczebel dostojeństwa stosowny do wielkiego poselstwa. Tegoż jeszcze roku wyjeżdża Philagatos do Carogrodu, ażeby dla młodziutkiego cesarza prosić o rękę jednej z córek Konstantego VIII (Bazyli II pozostawał w stanie bezżennym). Fakt, że kapłan obrządku bizantyńskiego mógł zostać arcybiskupem diecezji Włoch północnych, wskazuje, jak Włochy ówczesne przywykłe były do liturgii wschodniej. Projekt małżeństwa spełzł jednak na niczym. Ledwie Otton opuścił Rzym, ażeby wracać do Niemiec, Krescencjusze wypędzają Grzegorza V. a na jego miejsce osadzają Philagatosa (Jana XVI), uznając zwierzchnictwo bizantyńskie. Jakimi drogami i sposobami to się stało, nie wiadomo. Otton powraca pośpiesznie tegoż samego jeszcze roku 997, odzyskuje Rzym, przywraca Grzegorza V, a na niedawnym swym wychowawcy mści się prawdziwie po bizantyńsku. Na próżno św. Nil, (mimo lat z górą 90) przybył do Rzymu i błagał o litość nad swym ziomkiem. Okaleczonego i oślepionego antypapieża wleczono wśród urągowiska przez całe miasto; ledwie że zdołał go z resztką życia zabrać św. Nil do swej pustelni. Niektórzy zwalają winę ohydnej zbrodni na Grzegorza V. Bawił natenczas w Rzymie wielki Gerbert, najpoważniejszy ze środowiska Ottonów i Teofanii sławą, tudzież wiekiem, starszy od Ottona III równo o 50 lat. Taka różnica wieku nie zezwala, żeby go mienić „przyjacielem cesarza" w zwykłym znaczeniu tego wyrazu. Cesarski młodzieniaszek żywił względem swego mistrza widocznie synowskie przywiązanie, skoro i potem po skończonych naukach koresponduje z nim poufnie. Z tej korespondencji dowiadujemy się np. jako Otto nazywa siebie Grekiem i wydrwiwa barbarzyństwa saskie2. Wszyscy badacze zgodni są co do tego, że Gerbert posiadał na Ottona wpływ i utrzymał go. Zaufanie do tego mistrza miało wnet wydać dobre owoce. Coś się nagle zmieniło w otoczeniu Ottona III i w nim samym. W roku 999 dopuszczono nawet Gerberta do tiary. Jako Sylwester II (999-1003), okazał się bezwzględnym zwolennikiem ruchu kluniackiego w całej jego rozciągłości. Zwolennikami do połowy byli wszyscy Ottonowie, o ile chodziło o reformę samego kleru, od plebana lub mnicha aż do samego papieża — i dlatego Cluniacenses godzili się nieraz z nimi i z innymi potem cesarzami z Niemiec; lecz rozchodzono się w dalszej drodze, bo cesarze życzyli wprawdzie powodzenia reformom, lecz pragnęli, by zreformowany Kościół podlegał ich supremacji. Nie porzucili cezaropapistycznego stanowiska, lecz zachodzi wyjątek co do Ottona III po roku 999, tudzież co do jego następcy, Henryka II (1002-1024),. który został nawet kanonizowany (w r. 1146). Przez jedno pokolenie przynajmniej trwała w Europie supremacja siły duchowej nad fizyczną. Triumf Gerberta jest wykładnikiem triumfu Cluny, a przez to Kościoła francuskiego. Cywilizacyjne przodownictwo Francji zaczyna się już od synodu w Rheims w roku 991, na którym zażądano w sposób najostrzejszy przeprowadzenia reform kluniackich. Z Francji też wyszedł Sylwester II, wykonawca programu. Jak gdyby nowy duch owionął Europę. W roku 998 Otton wcielał wprawdzie południowe Włochy do swego cesarstwa „rzymskiego", lecz po dwóch latach zmienia się położenie. Wpływy bizantyńskie biorą górę. Nie pomogła trzecia wyprawa włoska. W roku 1001 cesarz musiał uciekać z Rzymu. Schronił się do Rawenny, oczekując tam na nowe wojsko z Niemiec. Wtedy posyła ponownie do Carogrodu o rękę cesarzówny, wyprawiając tam tym razem arcybiskupa mediolańskiego Arnulfa. Niespodzianie kończy się życie Ottona III. Zmarł na ziemi włoskiej w styczniu 1002 r., dożywszy zaledwie 22 lat wieku swego. Henryk II próbował dalej walki o południowe Włochy, lecz spotkał się ze zwycięskim orężem Bazylego II. Przesadza się w wychwalaniu Bazylego II, bo powodzenie przyciąga sympatie. Nie zmienił systemu. Mobilizacje zawodziły nadal i trzeba było na nowo oprzeć się na zaciężnych, którzy garnęli się od Norwegii do Saracenów; wojaków przyjmowano chętnie zewsząd, a wiedziano na całym świecie, że u cesarzy wschodnich można na żołnierce dojść do dobrobytu, bo łupów żołnierzowi nie żałowano. Bazyli II odnosił osobiste sukcesy wojenne, bo był wielkim wodzem a zwycięstwa zapewniały mu przywiązanie armii, dzięki czemu mógł przeprowadzić niejedno ulepszenie, nie wywołując szemrania szeregów swoich. Podniósł wielce stan armii, lecz opierało się to li tylko na jego osobistym wpływie i skończyło się wraz z jego życiem. W roku 991 wypadły mu równocześnie dwie wojny: z Bułgarią i kalifatem w Syrii. Sam dowodząc na wschodzie, odnosił tam zwycięstwa, gdy tymczasem car Samuel dotarł przez Tessalię i Attykę aż pod Korynt (w r. 996), a Serbia uznała jego zwierzchnictwo. Dopiero gdy Bazyli mógł przerzucić się do Europy, złamał Bułgarię w latach 1009-1014, „Bułgarobójca". Dobiły Bułgarię walki dynastyczne, aż w r. 1018 ostatni car tej dynastii poległ pod Dyrrachium. Odtąd też wszyscy Serbowie podlegali na nowo cesarstwu; w Belgradzie zbudowano cytadelę bizantyńską. Chorwacja nawet uznała pod królem Krzesimirem III protektorat bizantyński2. Obszar państwa bizantyńskiego był przeszło zdwojony, od Dunaju po Syrię, od Italii po Armenię z bezsprzeczną powagą na całym Wschodzie. W walce z tym wznowionym nagle mocarstwem ponosił Henryk II w latach 1022 i 1023 takie klęski, iż Bazyli przywracał Wielką Grecję. Terytoria bizantyńskie sięgnęły poprzez Apulię aż po granice państwa kościelnego. Bezskutecznie urządzał wyprawy do Włoch południowych, Konrad II (1024-1039) i również bezskutecznie starał się o rękę cesarzówny bizantyńskiej, Teodory, młodszej córki Konstantyna VIII. Starsza jej siostra, Zoe, miała osławić Bizancjum do najwyższego stopnia. Liczyła już 50 lat, kiedy ojciec kazał ją poślubić upatrzonemu na swego następcę prefektowi stolicy, Romanosowi Argyrosowi; a ponieważ ten był żonaty, więc ... bizantyńskie prawo małżeńskie zyskało nową instytucję: rozwód. Wnet Romanos III (1028-34) zasiadł na tronie. Pragnąc naśladować Bazylego II, dowodził również osobiście w wojnie z islamem i utracił zdobycze tamtego cesarza. Oficjalnie panuje cesarzowa Zoe (1028-1050), która wyprawia rzeczy, wprawiające nawet Carogród w osłupienie. W zmowie ze swym nowym kochankiem, staje się w ciągu niespełna jednej doby wdową i powtórnie mężatką, mordując Romanosa, a poślubiając i ogłaszając cesarzem Michała IV (1034-1041). Powagę państwa ratował jedynie generał Maniakes, który ze strat Romanosa odzyskał Edessę, a potem w roku 1038, gdy Saraceni zajmowali Sycylię, odebrał im Syrakuzy. Lecz gdy zdobywał Palermo, odwołano go. Wnet stracono tam całą armię i stosunki we Włoszech przybrały obrót wręcz katastrofalny dla Bizancjum. Zaraz potem w roku 1040 wybucha powstanie bułgarskie, które wprawdzie stłumiono, lecz Serbia oderwała się wtenczas od cesarstwa. Dwór Michała IV zajęty był wyłącznie intrygami osobistymi. W r. 1040 utworzył się przeciwko niemu spisek, na którego czele stali Michał Cerulariusz (Keirularios) i Jan Makrembolites (jego dziewierz). O Cerulariuszu świadczą wszystkie źródła, że przejęty był namiętną żądzą wywyższenia się i władzy. Dwa zaś źródła (Psellos i Sylidzes) twierdzą, że chciał przywłaszczyć sobie tron. Cała niemal historia cesarstwa składa się z historii uzurpatorów; czemuż by Cerulariusz nie miał należeć do ich rzędu? Spisek wykryto, przywódców uwięziono, Cerulariuszowi kazano się postrzyc. Odmówił zrazu. Wkrótce Makrembolites popełnił samobójstwo, czy też został skrytobójczo zamordowany: spadł ze skały, czy też został zepchnięty i zrzucony? Wydarzenie to wstrząsnęło Cerulariuszem i postrzygł się. Czy przejęty samobójstwem krewniaka, którego był do spisku wciągnął, czy też chcąc uniknąć takiego samego mordu — tego już nikt nie dojdzie. Niebawem zmarł Michał IV w roku 1041 (zapiszmy, że śmiercią naturalną) a Zoe adoptowała jego synowca Michała V, któremu ...po kilku miesiącach publicznie wyłupiono oczy! Jak gdyby zaginęła w Bizancjum wszelka myśl! Zanim sam zginął, nowy cesarz ułaskawił Cerulariusza. Jako mnich, nie mógł już próbować gry o tron. Doznano też nowych ciosów we Włoszech południowych, gdzie w latach 1040 i 1041 powstały nowe niepodległe księstwa i hrabstwa normandzkie: Apulii i Awersy. Lecz równocześnie panuje zamęt w kurii papieskiej. Wprowadził go na nowo Konrad II, nawracający ostro do bezwzględnego cezaropapizmu. Przeciwko niemu wystąpiły po raz pierwszy miasta lombardzkie, lecz pokonane zaświadczyły tylko, że na terenie włoskim odbywa się również walka dwóch cywilizacyj. Walczą antypowie, jednych wyganiają, drudzy rezygnują i znów rezygnacje swe odwołują, aż powstał pomysł rozpaczliwy: ażeby zwolennik ruchu kluniackiego mógł posiąść tiarę, musiał ją kupić, gdy inaczej nie można. W ten sposób został papieżem w roku 1045 Grzegorz VI. Lecz nie zdało się to na nic, mimo całej osobistej zacności i uczoności tego papieża. Symonii nie było danym wydać skutków dodatnich i cel nie uświęcił bynajmniej środków. Aż doszło do tego, iż było równocześnie trzech papieży. Ruch kluniacki odniósł wówczas właśnie wielki triumf, lecz zgoła inną drogą. Propaganda przeciwko mście zdobywała sobie okręg po okręgu, diecezję po diecezji aż wreszcie w roku 1041 stanęła we Francji Treuga Dei. Był to pierwszy praktyczny przykład supremacji siły duchowej nad fizyczną, przykład dobrodziejstw, mogących spłynąć z przodownictwa Kościoła. Francja poczyna przodować przez swój Kościół. Szczególne bywają, dziwaczne nieraz powikłania idei z rzeczywistością, gdy idea chce się przebić poprzez rzeczywistość, by się móc zrealizować. Urządza wyprawę rzymską drugi z Salijczyków, Henryk III (1039-1056), strąca wszystkich trzech papieży. Grzegorz VI wyjeżdża wtedy do Niemiec (zmarł w Kolonii w roku 1048) a towarzyszy mu kapelan jego Hildebrand — ten, który miał stać się największym wykonawcą kluniacyzmu. Po śmierci swego zwierzchnika wyjechał do Francji i wstąpił do klasztoru w Cluny. Tam przebył kilka wstrząsów, przez jakie przechodziła nadal kuria rzymska. Tam też poznał się z Brunonem Egisheim z Górnej Alzacji, a biskupem z Toul nad Mozelą we Francji północnej. I znowu duch kluniacki plącze się z duchem niemieckiego cezaropapizmu. Henryk III, podobnie jak Ottonowie, sprzyjał reformie Kościoła, byle Kościół pozostał od niego zależnym. Biskup z Toul stał się jego wybrańcem do tiary i przyjął tiarę z cesarskiej poręki. Wtedy Benedykt IX, niefortunny ulubieniec Konrada II, którego pontyfikat był pasmem skandalów, usuwa się i wstępuje do klasztoru w Grotta Ferrata, przyjmując obrządek bizantyński. Nowy zaś papież bierze z sobą w roku 1049 do Rzymu Hildebranda. Nie uważając cesarskiej nominacji za dostateczny tytuł do noszenia tiary, poddał się w Rzymie wyborowi przez kler i lud. Tu rozeszły się opinie Henryka III a mężów z Cluny, a wybraniec cesarski stał się, jako Leon IX (1048-1054) pierwszym w szeregu papieży, oznaczanych jako „hildebrandini". Nareszcie Cluny zdobyło tron papieski. Natenczas bizantynizm zdobywa się na silny atak przeciw Rzymowi i cywilizacji łacińskiej. Wytwarza się wielki ruch historyczny w mocnych posunięciach, obmyślanych przez wybitną indywidualność Cerulariusza. Zjawia się on ponownie na widowni w gronie zaufanych znanego z lekkomyślności magnata, który staje się tegoż jeszcze roku 1042 trzecim mężem 64-letniej Zoy i panuje jako Konstantyn IX Monomach (1042-1054). Ani ten nie zajmował się rządami a Cerulariusz był u niego w łaskach. Sięga wprawdzie po władzę Maniakes, lecz poległ w bitwie pod Ostrowem w Górnej Macedonii w lipcu 1043 roku. Tegoż roku Cerulariusz zostaje patriarchą carogrodzkim. Widocznie nie do opozycji należał, skoro otrzymał tę godność. Bezpośredni poprzednik Cerulariusza, patriarcha Aleksy, utrzymywał stosunki z papiestwem najlepsze i Monomach był także usposobiony przyjaźnie. Niemiecki cesarz, Henryk III (1030-56), najpotężniejszy z cesarzów salickich pozostawał w przyjaźni z Konstantym Monomachem przez cały przeciąg jego panowania. W liście do niego stwierdza z dumą, że w jego żyłach płynie też krew grecka i zawiadamia, że pragnie wprowadzić też u siebie grecki obyczaj. Zastał więc Cerulariusz stosunki pokojowe z Zachodem tak u władz świeckich, jakoteż kościelnych. Wypada to zaznaczyć, gdyż on miał wkrótce stać się twórcą stanowczego rozłamu Kościołów. Zaznaczmyż, że nie zanosiło się bynajmniej na to, lecz on tego pragnął. Inna rzecz, czy rozłam nie byłby nastąpił i bez Cerulariusza. On go nie wytworzył, nie wywołał, lecz przyspieszył. Cerulariusz przyjął od razu tytuł patriarchy ekumenicznego, rozumiejąc przez to, że inni patriarchowie wschodni winni jemu podlegać. W pięć lat potem zaczyna się pontyfikat Leona IX papieża (1048-54), który nawiązywał z dalszymi patriarchami stosunki bezpośrednie, a w pismach swych zaznaczył, że uważa ich za równych w godności carogrodzkiemu. Papieże wpisani byli w dyptychy u patriarchy jerozolimskiego, antiocheńskiego i aleksandryjskiego długo jeszcze potem, gdy skreślono ich w Carogrodzie. Spór zaostrzał się; tym razem patriarcha carogrodzki postanowił zwolnić się zarazem od wszelkich choćby pozorów zawisłości od Rzymu. Zadanie to utrudniał mu Konstantyn Monomach, ten sam, który mianował go przedtem patriarchą. Pomiędzy basileusem a papieżem zachodził bowiem sojusz polityczny. Leon IX wystąpił przeciw najazdowi normandzkiemu na Italię; polityka papieska zwracała się do dworu carogrodzkiego, dając z początku stanowczo pierwszeństwo panowaniu bizantyńskiemu nad południowymi Włochami. W pewnym momencie zwracał się Cerulariusz przeciwko Monomachowi i potem przeciw jego następcy. Ponieważ już raz przedtem spiskował i myślał o tronie dla siebie, więc rzucono na niego podejrzenie, że nie zarzekł się jeszcze tamtych zamiarów. Był to nonsens; mnich postrzyżony nie mógł zostać cesarzem, bo nie mógł stanąć na czele wojsk i żaden generał nie byłby uznał takiego władcy. Wymyślono tedy średnią hipotezę, przypuszczając, że dążył do teokracji, ażeby połączyć w swym ręku władzę duchowną i świecką. Państwowość tego rodzaju nie mieści się (jednak w ogóle w chrześcijaństwie, ani, w szczególności, w bizantynizmie, raczej cesarz mógłby ogłosić się zarazem patriarchą, niż patriarcha cesarzem! Nie brakło atoli powodów do podejrzeń, które udzieliły się też współczesnym historykom. Pośród podejrzanych objawów nie na ostatnim miejscu mieści się sprawa czerwonych ciżem, które Cerulariusz stale nosił. Sprawa była nader drażliwa, gdyż takie ciżmy były przywilejem wyłącznie osób cesarskiej rodziny, osób monarszych. A zatem przypisywał sobie stanowisko monarsze. To nie ulega wątpliwości, lecz nie musiało się za tym kryć nic takiego, co by zagrażało tronowi Monomacha. Papież rzymski był monarchą. Cerulariusz chce mu być we wszystkim równym; lecz papież włada nad państwem własnym, kościelnym, a patriarcha carogrodzki tego nigdy nie posiadał. Nasuwa się przypuszczenie, że Cerulariusz dążył do ustanowienia takiego państwa, a mogło było ono powstać tylko w południowych Włoszech z tamtejszych diecezyj obrządku bizantyńskiego, złączonych w osobny patriarchat. Z Wielkiej Grecji utworzone państwo patriarchów ekumenicznych byłoby mogło rozstrzygnąć walkę cywilizacji na półwyspie apenińskim. Napór na cywilizację łacińską zdwoiłby się. Od północy niszczyłyby ją wojska niemieckie, od południa rugowałoby ją bizantyńskie państwo kościelne. Jeżeli państwo papieskie nie wytrzymałoby tych kleszczy, bizantynizm zająłby zwarte przestrzenie od Bałkanu poprzez Włochy do Niemiec. Na tych obszarach nie było miejsca dla kierunku kluniackiego, a więc ani dla cywilizacji łacińskiej. Ze wszystkich swych działań i przedsięwzięć najwięcej starań i energii poświęcił Cerulariusz na kampanię o przynależność Wielkiej Grecji do patriarchatu carogrodzkiego. Pod kierunkiem Cerulariusza wszczyna się gwałtowna walka przeciwko łaciństwu, obliczona całkiem na zimno Pisze się traktaty polemiczne, teologiczne pamflety, łącząc często jedno z drugim. Kwestia „Filioque" schodzi na drugi plan wobec zarzutu o posty sobotnie przez wielki post, a nawet o golenie brody przez duchowieństwo i szereg spraw jeszcze drobniejszych. Z drobiazgów, często zabawnych, sformułowano już 28 zarzutów o herezję; niebawem ilość ich miała wzróść do 60. Widocznie chodziło o poruszenie mas, bo uciekano się po większej części do argumentacji prostackiej, urągającej najskromniejszemu choćby wykształceniu teologicznemu. Dla przykładu zatrzymajmy się nad kwestią opłatków: Ogół bizantyński roznamiętniał się coraz bardziej sprawami liturgicznymi. Spory dogmatyczne zajmowały inteligencję, lubiącą teologizować, lecz wszyscy palili się do zagadnień obrzędowych. Przesadne przywiązanie wagi do form stanowiło cechę cywilizacji bizantyńskiej. W tym społeczeństwie wszystkie przejawy życia politycznego, publicznego a nawet osobistego poddane były drobiazgowym przepisom etykiety, od których nie zwalniały ani ranga, ani stan. W takim społeczeństwie podać w wątpliwość ceremoniał jednego z najważniejszych obrzędów religijnych, znaczyło to zająć od razu uwagę całego ludu i poruszyć w nim najczulsze jego strony. W Bizancjum wszyscy przywiązywali wagę do obrzędów świeckich i religijnych, a tych, którzyby chcieli od tego się usuwać, uważano za barbarzyńców. Poselstwa od barbarzyńców ujmowano sobie częstokroć bardziej ceremoniami, jakimi przepełnione bywały przyjęcia dworskie, niż mądrymi wywodami układów. Niewłaściwość w ceremoniale stanowiła przestępstwo (jak w Chinach) i tym się tłumaczy wiele z bizantyńskiej religijności. Toteż „Bizantyńcy nie mogli tolerować skandalu wywoływanego przed ich oczyma dzień w dzień przez kapłanów łacińskich, konsekrujących Ciało Pańskie na chlebie niekwaszonym". Używanie opłatków bez kwasu i chleba kwaszonego sięga w czasy najdawniejsze chrześcijaństwa, lecz odkąd rozdzieliło się to na zachód i wschód i kiedy powstała forma opłatków, tego już nie dojdzie najbardziej drobiazgowe badanie; wyczerpano już wszelkie środki i sposoby, wszystkie trudy nie zdały się na nic. Przez długie wieki uznawano oba rodzaje za pełnoprawne i jednakowo ważne; również potem i jeszcze w XI Wieku Grzegorz VII, św. Anzelm i patriarcha z Grado, Dominik, nie nadawali żadnego znaczenia tej odmienności. Cerulariusz był zbyt inteligentnym, żeby nie zdawać sobie sprawy, że podnosi kwestię, która właściwie nie jest żadną kwestią; był zbyt biegłym w teologii, żeby mógł nie wiedzieć, że ta odmienność liturgiczna nie stanowi wcale kwestii teologicznej. Rozdymał sprawę sztucznie i umyślnie, bo chciał całą ludność roznamiętnić przeciw łaciństwu. Pod jego egidą powstawały pisma polemiczne, w których posunięto się aż do twierdzenia, że konsekrowanie opłatka jest teologicznie nieważne, że w cieście niekwaszonym nie może przebywać Ciało Pańskie, a zatem łacinnicy nie posiadają Sakramentu Ołtarza, nie mogą tedy być zbawieni. Powstaje urągliwa nazwa „azymitów". Wywodzono uczenie, z całą erudycją bizantyńską, jako tylko chleb kwaszony może być „żywym", podczas gdy niekwaszony jest martwy i wymaga dopiero ożywienia przez zaczyn. Łacinnicy, używając opłatka, zdają się uważać Ciało Chrystusa za pozbawione duszy. Uważać opłatek za ożywiony można by tylko, przyjmując tezę manichejczyków, że nie ma w przyrodzie ani jednego przedmiotu nieożywionego. Trąci to również żydostwem, macami paschalnymi; ale św. Paweł usunął żydowskie przepisy, a więc opłatek jest niezdatny, ażeby zapewniać zbawienie, i to nie jest stół Pański, lecz starozakonny. Czemuż łacinnicy przez brak konsekwencji nie zatrzymali obrzezania? Odpowiadano ze strony rzymskiej, że Mojżesz ustanowił mace na Wielkanoc, lecz na Zielone Świątki kazał używać chleba kwaszonego. Wszczęto też studia czy Chrystus Pan przy ostatniej wieczerzy, ustanawiając Przenajświętszy Sakrament użył ciasta czystego, czy też sfermentowanego. Pedantyczne dociekania wskazywały, że działo się to w porze przynależnej do święta Paschy, a zatem na chlebie niekwaszonym. Bizantyńcy powynajdywali atoli uczone wątpliwości, co do tekstu. Przypominali szósty sobór ekumeniczny (680 r.), który obłożył klątwą mieszkających z żydami i jadających z nimi mace — i wywodzili z tego, że używanie opłatka w administrowaniu Sakramentu podpada pod klątwę; lecz sobór ów widocznie mówi tylko o spędzaniu z Żydami świąt wielkanocnych i o niczym więcej. Czemuż Focjusz, który tak wojował z Kościołem zachodnim i tyle wymyślał zarzutów, nie poruszał wcale sprawy opłatków? Bardzo zaś znamienny jest fakt, że opłatki były w użyciu także w Aleksandrii, w tamtejszym obrządku bizantyńskim i że stwierdza to list samegoż Cerulariusza do patriarchy antiocheńskiego, Piotra. Główny atak Cerulariusza zwrócony był na Wielką Grecję. Arcybiskup Ochridy, bizantyniec, na dawnej bułgarskiej stolicy patriarszej (czy też zbizantynizowany Bułgar?) wyprawia obszerne pismo do arcybiskupa w mieście Trani nad Adriatykiem w prowincji Bari, a mnich carogrodzki Niketas Stathatos popiera sprawę pamfletem. Czyż długo jeszcze będą się trzymać herezji łacińskiej, w której nie ma nawet prawdziwego Sakramentu Ołtarza? Ileż podobnych pamfletów puszczono w obieg? Cerulariusz wywołał nastrój wrogi Rzymowi tak dalece, iż w pewnym momencie mógł zamknąć w Carogrodzie kościoły łacińskie. Ze strony papieskiej zwrócono uwagę, że w Rzymie i okolicy nie brak klasztorów i kościołów greckich, których jednak nikt nie myśli zamykać. Papiestwo nie sprzeciwiałoby się utworzeniu nowego patriarchatu obrządku bizantyńskiego (tak rozpowszechnionego we Włoszech), gdyby Bizancjum pozostało przy katolicyzmie. Faktem jest, że Stolica apostolska wówczas cesarstwu bizantyńskiemu sprzyjała, przenosząc je nad niemieckie. Gdyby dwór bizantyński poparł był orężnie zamiary Ceruraliusza, papiestwo byłoby się samo wplątało w sieć. Wszakże jeszcze potem, w r. 1053, kiedy Normanowie rugowali Bizantyńców do reszty z Włoch, papież Leon IX wystarał się o wojsko przeciw Normanom (lecz poniósł klęskę pod Civitate). Sprzyjał tedy dworowi carogrodzkiemu. Lecz Cerulariusz popełnił ten błąd, że od razu wystąpił przeciw papiestwu. Przyjął tytuł patriarchy ekumenicznego, co zwrócone było oczywiście przeciw Rzymowi. Wszcząwszy kampanię o przynależność diecezyj południowo włoskich do patriarchatu carogrodzkiego, użył sposobu jak najnierozsądniejszego: chciał przekonać biskupów i duchownych Wielkiej Grecji, że winni opuścić Rzym, bo łaciństwo jest herezją. Czy Cerulariusz liczył na Monomacha, że sprawę przynależności kościelnej Wielkiej Grecji poprze wyprawą wojenną? Lecz Monomach nie chciał żadnej wojny. Doświadczywszy dwa razy, jak generałowie radziby go usunąć, obcinał nawet budżet armii, osłabiając siłę obronną państwa, byle osłabić generałów i dlatego wprowadzał rządy cywilne. Cesarz dał nawet wmówić w siebie, że patriarcha czyha sam na jego tron. Okoliczności tak się złożyły, że papież Leon IX znalazł poparcie Monomacha przeciw Cerulariuszowi. Papież musiał wystąpić ostro, skoro mu zarzucano herezję i wyprawił w roku 1053 do Carogrodu kardynała Humberta, jako komisarza, mającego prawo sądzić i karać. Zanim kardynał dopłynął do Carogrodu, zmarł Leon IX w kwietniu 1054 roku. Cała akcja odbyła się podczas wakansu na Stolicy apostolskiej. Legat zażądał odwołania zarzutów o herezję. Stathatos odwołał, lecz patriarcha odmówił w ogóle wszelkich rozmów z legacją. Cesarz rozkazuje mu stawić się i zapowiada, że sam będzie obecny przy rozmowie. Patriarcha odmawia. Natenczas legat spisał akt klątwy na Cerulariusza i jego zwolenników i dnia 16 lipca złożył go uroczyście na ołtarzu u św. Zofii. Zaraz potem zgłosił się na audiencję pożegnalną u cesarza. Monomach mimo klątwy pozostał przyjazny, przyjął łaskawie i obdarował według zwyczaju. W dwa dni potem legat wyjechał. Cesarz cofnął go z drogi, by jeszcze próbować porozumienia. Legat wraca, więc pragnie przywrócić zgodę; a zatem nie chce zgody Cerulariusz, skoro legat z orszakiem ostatecznie wyjeżdża. Jest rzeczą widoczną, że patriarcha chce jawnego zerwania z Rzymem i dąży do tego bezwzględnie. Czy z drugiej strony kardynał nie spodziewał się, że Cerulariusz będzie przez cesarza złożony z godności? Widocznie patriarcha obawiał się tego, skoro urządza bunt. Ucieka się do wypróbowanego już środka: porusza lud stolicy i doprowadza do tego, że Monomach uważał swój tron za zagrożony. Spokorniał, przyrzekł zastosować się do wskazówek patriarchy. Wtedy Celurariusz zwołuje naprędce synod (przygotowany już chyba przedtem po cichu), na którym wyklęto łacinników. Bullę papieską spalono publicznie dnia 25 lipca 1054 r.. Schizma została tedy cesarzowi narzuconą. Delegacja papieska nie wracała z Carogrodu wprost do Rzymu, lecz udała się wpierw do Perejasławia i Kijowa. Schizma Cerulariusza nie przyjęła się na Rusi. Ówczesny metropolita kijowski, Ilarion, pozostawał w rozterce z patriarchatem a następca Jarosława (którego dni już się kończyły), Izasław I był stanowczym zwolennikiem Rzymu. Sam obrządek łaciński osłabiał się atoli na Rusi od r. 1043; w owym roku po raz ostatni przybyły ze Skandynawii nowe drużyny, wnoszące „łaciństwo”. Lecz związki rodzinne łączyły Rurykowiczów długo jeszcze ze światem łacińskim. Pięciu synów Włodzimierzowych żeniło się z księżniczkami łacinniczkami, a potem pięcioro dzieci Jarosława zawiera związki małżeńskie łacińskie. Tymczasem w Bizancjum po śmierci Konstantyna Monomacha (w roku 1055) frymarczy Zoe nadal tronem. Cerulariusz wywołuje bunt przeciw Michałowi VI, urządza dwukrotnie rozruchy ludowe, a 31 sierpnia roku 1057 staje nawet osobiście na ich czele i wprowadza na tron Izaaka Kommena. Był on przedstawicielem wielmożów małoazjatyckich a zarazem uznawanym przodownikiem generalicji. Miał się jednak Cerulariusz i na nim zawieść, bo także nie chciał wojować o Włochy. A gdy patriarcha próbował rozruchów, został uwięziony w listopadzie 1058 roku. Nie można mu odmówić charakteru, gdyż wolał umrzeć w więzieniu, niż cofnąć się i ukorzyć. Wtedy poczyna się szerzyć wśród ludu opinia o świętości Cerulariusza. Brak nam należytego wglądu w te wypadki, znamy tylko ich wynik: Izaak zraził się tak dalece, iż nie tylko sam abdykował, ale też zniechęcił do tronu swego brata, Jana. Kommenowie ustępują dobrowolnie innemu wielmoży, Konstantynowi Dukasowi (1059-67). Ani ten jednakże nie myśli wojować o Włochy i generalicję również usuwa od rządów. Równocześnie Hildebrand obsadza tron papieski nadal według własnego zdania. Po krótkich pontyfikatach Wiktora II (1054-57) i Stefana X (1057-58), zdarzył się jeszcze jeden wypadek symonii i przemocy, lecz już ostatni. Winny tego Benedykt X zrzucony jest w grudniu 1058 r. przez synod w Sienie, a Hildebrand przeprowadza pierwszą elekcję przez kardynałów. Nowy papież, Mikołaj II (1059-1061) zamienia to od razu w kanon kościelny. Zrobiono walny krok ku niezawisłości papiestwa. Duch Cluny triumfował. Tegoż roku odnosi papiestwo wielki triumf polityczny: Robert Guiscard, natenczas książę Apulii, uznaje się lennikiem Stolicy apostolskiej wraz z innymi książętami i hrabiami normańskimi. Papież monarchą niewątpliwym i zwierzchnikiem lennym innych monarchów.
Posted on: Sat, 03 Aug 2013 10:47:49 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015