Czas na kolejny fragment opowiadania. Zapraszam! :) Mój dzień w - TopicsExpress



          

Czas na kolejny fragment opowiadania. Zapraszam! :) Mój dzień w pracy składa się z dwóch etapów; początku dnia i wytrzymaniu do pierwszej przerwy, oraz ostatnich trzech godzin. Dziele sobie tak ten czas, bo łatwiej mi się wtedy pracuje. Przerwę mam o 13, wiec od 7 myślę już o niej. A po odpoczynku, który trwa jedynie pół godziny, pracuje do 16. Taki system dzielenia dnia, daje pewnego rodzaju komfort psychiczny. Wiem, że muszę zrobić 6 godzin po czym zostaje mi ostatnie trzy godziny harówki. I tak żyje sobie z dnia na dzień, od przerwy do przerwy. Na tym systemie opiera się cale moje życie, które toczy się wewnątrz korporacji. Obecnie jest pięć po trzynastej, a ja właśnie zacząłem swój lunch time. Kiedy rzucam wszystkie obowiązki i idę na to wolne, czuje się jakbym był najszczęśliwszym człowiekiem świata. Mogę poprowadzić dłuższą rozmowę z kumplami, coś zjeść czy zwyczajnie się odstresować. Z kolei po wszystkim, powracają nerwy i destrukcyjne myśli. Od tygodnia na przerwach siedzę w osamotnieniu. To chyba wina tych notatek, które robię. Czyżby się okazało, że ta czynność ma negatywny wpływ na moje życie społeczne? Cóż, chyba doszedłem do kolejnej myśli! Już wiem o czym mogę zrobić kolejne notatki. Problem w tym, że ja chyba nie wyciągam z nich żadnych wniosków... ****** „Tu jesteś!”- Agnieszka wykrzyknęła entuzjastycznie „No jestem, jeszcze w kosmos nie poleciałem”- odparłem mając nos w zeszycie „Ale dzisiaj luzy, co? Ja praktycznie nic dzisiaj nie robiłam! Większość dnia spędziłam na kurniku, ale ani słowa nikomu!”- szepnęła do ucha rozchichotana „Haha dobry numer z ciebie! Ale u mnie bardzo podobnie”- zamknąłem zeszyt, po czym spojrzałem na twarz przyjaciółki Agnieszka zerknęła na mnie, po chwili kierując oczy na ciemny zeszyt „Co tam piszesz?”- zapytała zaciekawiona „A nic takiego ważnego” „Ej no pochwal się, mi możesz pokazać”- powiedziała stanowczo, próbując niemal wyrwać mi notatnik z ręki „Tak sobie rysuje. Z nudów”- odpowiedziałem, sukcesywnie chowając zeszyt do torby „A no właśnie. Ostatnio zauważyłam, że unikasz stołu gdzie przesiadują chłopaki. A wybierasz osamotniony stolik. Pokłóciłeś się może z Łukaszem albo Piotrkiem?” „Nie, skąd. Po prostu natłok pracy i tyle. Nie mam za bardzo siły gadać o pierdołach. Rysowanie mnie relaksuje” „A na pierdoły ze mną to masz siły, co?”- zapytała lekko rozbawiona „Ty to co innego. Jesteś moją ładowarką!”- odparłem z śmiechem I pojawił się dzwoneczek, który zwiastował ostatnie trzy godziny pracy. Nie cierpiałem tego momentu, ale wiedziałem również, że przybliża mnie to do chwili, w której opuszczę mury tego znienawidzonego budynku. Powiedziałem dziewczynie, że czas na nas i zabrałem swoje klamotki. Droga powrotna na stanowisko, to kolejny powód by zacząć notować. Jeżeli nie robię tego na tablecie czy w zeszycie, to zawsze można to robić w mózgu. Co prawda wszystkie swoje mądrości tam nie zostaną, ale zapamiętam chociaż myśl główna, którą potem mogę rozpisać w tradycyjny sposób. Teraz pod lupę wziąłem to, co powiedziała Agnieszka. Ten notatnik nie ma już tylko wpływu na mnie, ale również na osoby trzecie. Jeżeli ona zauważyła, że coś jest nie tak, to coś musi być na rzeczy. Nie chce by ludzie zaczęli mnie brać za dziwaka. To co, mam się z tym ukrywać? Nie wiem, notować w kiblu? Osz kurna, to jest dopiero dziwne.... **** Jak cudownie. Świeże powietrze, słoneczko świeci. Ja poza firmą. I tak już pozostanie to końca tego dnia. Bowiem jest szesnasta dziesięć, czyli pierwszy dzień tygodnia pracy przeszedł do historii. Zbytnio się dzisiaj nie nalatałem wiec mam siły na coś więcej, niż oglądanie telewizji czy granie w gry. Postanowiłem wiec spotkać się z kumplem, Wojtkiem. Agnieszka była pewnego rodzaju kubłem zimnej wody. Ostatnio żyłem głównie pracą i tymi notatkami! Trzeba się wziąć za siebie, a skoro jest pretekst, chęć i czas, to trzeba to wykorzystać. Teraz jestem w drodze powrotnej wiec mam chwilkę, by sobie trochę nabazgrolić. I to robię. W autobusie i tak nie ma nic ciekawszego do roboty. No chyba, że kogoś podnieca widok spoconych robotników, czy paradujących bachorów gadających bez sensu. Dzisiejsza młodzież to jakiś śmiech na sali. Spędzam sporo czasu w komunikacji miejskiej wiec mam chwile na to, by posłuchać o ich problemach. I przeraża mnie to, kim mogą być przyszli Polacy. Owszem ja też bylem cielęciem, ale za pewno nie miałem tak zjechanej mózgoczaszki jak dzisiejsza dzieciarnia. Niedawno natknąłem się na dwie dziewczyny w wieku około trzynastu lat. Jedna z nich cieszyła się, że.... uwaga... zostanie matką! Co to za patologia?! Moje rozważania pseudo-filozoficzne czasami mnie rozwalają. Zdarza się, że biorę sobie te swoje analizy pod lupę podczas snu i myślę sobie, że jestem trochę szurnięty. Może nawet i nad tym będę myślał. Chociaż, to by mnie wpędziło w jakaś lukę nieskończonych rozważań, bo nie wiem do jakiej konkluzji można by było dojść w tym przypadku. Reasumując, jeżeli kiedyś będę sławny,a ten notatnik zostanie wydany, to będzie bestsellerem. Jestem tego pewien... **** Za oknem ciemność. Gwieździste niebo, oraz księżyc który swoim odbiciem ozdabia szklankę z zimną wodą. Schładzam swoje przegrzane ciało, bo upał jest niemiłosierny. Nie przeszkadza mi to jednak w tym, by ostatnie chwile przedsenne, wykorzystać na ostatnie zapiski. Jest bowiem co opowiadać. Po powrocie z pracy spotkałem się Wojtkiem, tak jak planowałem. Udaliśmy się na piwko w centrum miasta. Sporo czasu się z nim nie widziałem, więc drogę do celu użyliśmy jako chwile do pogadania. Smutno mi się zrobiło, kiedy chłopak oznajmił, że rozstał się z dziewczyną. A w dodatku, przyłapał ją na zdradzie. Szkoda mi go, bo to dobry chłopak. Długo był sam; czekał na swoją miłość. Olka od początku epatowała swoją seksualnością; lubiła spojrzenia innych mężczyzn, prowadziła niewinny flirt z nieznajomymi. Dlatego też odradzałem mu spotykanie się z nią. Ale jak faceta zamruczy, to będzie szedł w zaparte. No i się Wojtuś nam nadział. Rok zmarnowany. O dziwo, nieźle się trzymał. To dość uczuciowy typ i myślałem, że chce się wyżalić na męskim ramieniu. A on ten temat potraktował jak coś bardzo ulotnego. Zaskakujące. Prawdopodobnie się już pozbierał, a zapewne okoliczności zerwania w tym też pomogły. Nie mniej jednak, to nie był temat naszego spotkania. Mimo, że to był dość duży news dla mnie, to Wojtek miał w zanadrzu jeszcze większa bombę; mianowicie, wyjeżdża on do Kanady! No szok! Strasznie mu tego zazdroszczę. Wreszcie wyrwie się z tej Łódzkiej dziury. Szaro bure miasto, bez większej przyszłości. On to bardzo ambitny typ, więc trzymam za niego kciuki i myślę, że rozwinie swoje skrzydła za oceanem. Szkoda, że mi los nie podaruje czegoś takiego.Tylko ciągle spuszcza kłody pod nogi... Kiedy nasze spotkanie dobiegło końca, zostałem zaczepiony przez nią. Niewysoką brunetkę o hipnotyzująco niebieskich oczach. Spytała mnie, czy nie zrobię zdjęcia jej, oraz towarzyszce z która była. Oczywiście zgodziłem się. Wziąłem aparat w dłoń i cyknąłem zdjęcie na sławnej ławeczce Tuwima. I wtedy zdarzyło się to... nie wiem co we mnie wstąpiło, ale zapytałem czy nie chciałaby... zdjęcia ze mną! No mi się takie rzeczy nie zdarzają! I za pewne walnąłem buraka, ale o dziwo dziewczyna się zgodziła. Usiadłem razem z nią. Objąłem ją delikatnie a ona oparła głowę o moje, męskie ramie. Teraz jak „patrzę” na tą sytuację, to ona wydaje się co najmniej dziwna. Nieznajomi się tak nie zachowują... tak myślę przynajmniej. Kiedy jej koleżanka nas sfotografowała, piękność siedząca tuż obok mnie dała mi buziaka i oznajmiła, że jestem super słodki. Ha ha, jeden z nielicznych komplementów jaki usłyszałem od nieznajomej mi osoby płci przeciwnej! Po wszystkim dziewczyny ruszyły w przeciwnym kierunku... teraz trochę żałuje, że nie zapytałem o numer telefonu. Jak widać, człowiek uczy się całe życie i następnym razem, trzeba będzie myśleć a nie dać się ponieść chwili. Mimo wszystko było miło, mogę przyznać. A teraz mamy noc, a ja samotnie siedzę w domu i spisuje ten pokręcony dzień. Tydzień zaczął się bardzo pozytywnie i liczę, że kolejne dni będą równie obiecujące jak ten. A tymczasem ja gaszę światła i ruszę w kierunku łoża, by po przebudzeniu wrócić do mojego drugiego domu, który mieści się w moim miejscu pracy... Dobranoc I jak sie podoba? :D
Posted on: Sat, 03 Aug 2013 14:30:23 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015