Dzielę się z Wami tą wiadomością, bo może komuś da to do - TopicsExpress



          

Dzielę się z Wami tą wiadomością, bo może komuś da to do myślenia... Sammy! Od dłuższego czasu zbieram się, żeby do was napisać, bo chciałam się z kimś podzielić moją historią. Myślę, że dla wielu młodych osób mogłaby ona być przestrogą. Kiedy poszłam do podstawówki zaczęłam trenować gimnastykę artystyczną. Byłam całkiem niezła i to było coś, co uwielbiałam robić. Kiedy w piątej klasie zaczęłam rosnąć, rozwijać się, dojrzewać wcale mi się to nie podobało. Nie do końca rozumiałam, co się dzieje z moim organizmem i bałam się. Wśród gimnastyczek nie ma miejsca dla dużych osób, a ten sport to było wszystko, co się wtedy dla mnie liczyło. Nie chciałam rosnąć, nie chciałam tyć, nie chciałam ważyć więcej, choć to byłoby przecież normalne... Przestałam jeść praktycznie z dnia na dzień. Zabierałam posiłki do pokoju, odnosiłam puste talerze, moja mama nie miała o niczym pojęcia. A ja stopniowo chudłam. Kiedy sytuacja zmuszała mnie do zjedzenia posiłku, zmykałam pędem do toalety by wszystko zwrócić, chociaż tego nie znosiłam. Zwykle ograniczałam swoje dzienne jedzenie do jednego owocu, jogurtu lub kanapki, ale zdarzały się takie dni, kiedy nie jadłam nic. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, co sobie robię. Mama zaczęła zauważać zmiany, kazała mi jeść w kuchni, na widoku, ale nie chodziła przecież ze mną do łazienki... Szybko zaczęły się moje problemy ze zdrowiem. Cały czas byłam zmęczona, mój organizm gorzej znosił ćwiczenia, a moje kości stały się łamliwe. Nie mogłam już trenować, bo przez mój stan kontuzja goniła kontuzję (a to złamana ręka, a to skręcona kostka). Mnóstwo czasu byłam zmuszona spędzić w szpitalach, w towarzystwie psychologów i dietetyków, którzy mieli mi pomóc przybrać na wadze. Przytyłam, w końcu i tak przestało mi zależeć, skoro straciłam gimnastykę. W drugiej gimnazjum ważyłam 37 kilogramów i tyłam dalej. Teraz mam 20 lat, 165 wzrostu i ważę około 62 kilo. Nie jest to coś, co mi się podoba. Nie zdążyłam się do tego przyzwyczaić, zawsze byłam chuda, a teraz z całą pewnością mogę powiedzieć o sobie, że jestem już gruba i tłusta. Chcę coś z tym zrobić, ale trochę się boję, że znowu wpadnę w taką paranoję, a nie jest to coś, co chciałoby się przechodzić drugi raz. Nadal mam hipowitaminozę, która jest konsekwencją tamtych zaburzeń, a moje stawy strzykają tak, że starsi panowie w kościele się ze mnie śmieją. Teraz dotarłam już do tej granicy, w której patrzenie w lustro sprawia mi przykrość i zamierzam to zmienić. Tym razem nie zamierzam się głodzić. Wiem, że to nikomu nie może wyjść na dobre. Tym razem stawiam przede wszystkim na zdrowie. Porzucam słodycze i fast-foody, które kiedyś wręcz we mnie wpychano i zaprzyjaźniam się bliżej z owocami, warzywami i mięsem. I ćwiczę, ale nie przesadzam. Najpierw muszę poznać nowe możliwości mojego organizmu z całą pewnością znacznie zmniejszone od czasu regularnych treningów. Nie stawiam sobie żadnego wagowego celu, chodzi mi o dobre samopoczucie, a nie o cyferki. Chcę zacząć czuć się dobrze we własnej skórze i wierzę, że mi się uda. Wasza stronka jest dla mnie źródłem inspiracji, chęci i pozytywnej energii i bardzo wam za to dziękuję! Trzymajcie kciuki! Kochanie! 3mam kciuki za Ciebie z całego serduszka! Mam nadzieję, że wkrótce pokochasz swoje ciałko i już zawsze będziesz o niego bardzo dobrze dbała! Jesteś bardzo mądrą osóbką i bardzo odważną skoro odważyłaś się na taki krok, jakim jest zmiana myślenia na temat odżywiania i odchudzania! Teraz jesteś na dobrej drodze i bardzo wierzę w to, że tym razem wszystko pójdzie po Twojej myśli!
Posted on: Sat, 30 Nov 2013 12:45:01 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015