Empik. Jakiś czas temu (a zdarzyło się to w tym tygodniu - TopicsExpress



          

Empik. Jakiś czas temu (a zdarzyło się to w tym tygodniu (siedzę cały czas ze złamaną nogą w domu)) pomyślałem sobie, że czas się trochę ,,odchamić' i przeczytać coś mądrego, a bardzo tknęło mnie na literaturę polską. Nie jest sztuką ściągnąć coś z internetu w formacie pdf i przeczytać. Sztuką jest przeczytać słowo pisane z książki. W tym celu zostałem zawieziony do Portu Łódź, bo tam Empik najbliżej, no i przecież jest to poniekąd (tak do tej pory myślałem) ,,świątynia' literatury. Będąc już na miejscu podchodzę do tego młodego człowieka (zajętego pasjansem), który obsługuje klientów po tej drugiej stronie lady i nieśmiało pytam się go co poleciłby mi z twórczości Dołęgi - Mostowicza... Chwila konsternacji, szybkie luknięcie w monitor kompa, dwa kliki, głupi uśmieszek i odpowiedź, że niestety ale nic nie możemy panu zaproponować z twórczości wspomnianego autora :(. Kolo myślał, że się mnie pozbędzie, jednak tkwię i pytam dalej... Ok. W takim razie proszę mi coś zaproponować z dzieł Tuwima... I ponownie, może nie w tej kolejności: szybkie luknięcie w monitor kompa, dwa kliki, chwila konsternacji, głupkowaty uśmieszek pod nosem i odpowiedź, że niestety ale nic nie możemy panu zaproponować z twórczości wspomnianego autora... Tiaaak... Kurwa, myślę sobie mam dwie opcje: albo mu coś powiem, albo mu zaraz jebnę... Pohamowałem jednak w sobie brutalność i wybrałem opcję numer jeden... Ok. W takim razie skoro nie posiadają państwo żadnej pozycji z Dołęgi-Mostowicza, ani z Tuwima to poproszę mi powiedzieć gdzie mogę coś znaleźć z Gałczyńskiego... I znów historia się powtarza: szybkie luknięcie w monitor kompa (dwa razy stuknąłem nerwowo palcami w blat po tej stronie, co stoją ci zawracający dupę ciężko pracującym młodym ludziom), dwa-cztery kliki, chwila konsternacji, uśmieszek może już nie głupkowaty pod nosem, wzrok błądzący za inteligentną odpowiedzią i odpowiedź, że niestety ale nic nie możemy panu zaproponować z twórczości wspomnianego autora... Jak to??? Nic??? Tak to, nic. Pada odpowiedź... Popatrzyłem z politowaniem na tego człowieka, gdyż nagle zdałem sobie zdałem sprawę, że młody człowiek ,,odbębnia' swoje osiem godzin w kopalni i ma w dupie czy kupię coś nie związanego z komercją, odwróciłem się przez lewe ramię i wyszedłem zdołowany z Empiku... W drodze powrotnej do domu przypomniało mi się, że niecały kilometr ode mnie gdzie mieszkam jest antykwariat, w którym urzęduję bardzo miła pani, bez komputera przed nosem ale za to z zasobem wiedzy... U niej kupiłem Dołęgę-Mostowicza. Dziękuję Pani serdecznie. Robson. 29.09.2013.
Posted on: Sun, 29 Sep 2013 19:11:10 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015