Fajny tekst mojego kumpla ciekawe podejście i bardzo mi bliskie - TopicsExpress



          

Fajny tekst mojego kumpla ciekawe podejście i bardzo mi bliskie :)) Iść i padać, z padłych wstawać, przeszła wojna, wstaje trawa i tego trzymać się trzeba - E. Stachura. Chcesz przekroczyć siebie? Zmień wszystkie udogodnienia w Twoim życiu, którymi Twój organizm jest mamiony, którym ulegasz słuchając się Swojej fizjologii. To wszystko powstało w drodze ewolucji , każdy organizm dąży do homeostazy, a ona - homeostaza - nie służy zmianom. Wszystkie spektakularne rewolucje , skoki ewolucyjne itp. powstały w sytuacjach kryzysowych, takich których wyników nikt nie był w stanie przewidzieć. A przecież jest nad nami ktoś, kto czuwa nad porządkiem świata. Musi być… Bieganie to pokonywanie siebie, a nie możesz tego zrobić kiedy nie pokonujesz siebie w życiu codziennym. Bo przecież: kiedy jesteś głodny – jesz , kiedy chce Ci się spać – śpisz itp. Czy myślisz, że w ten sposób przekroczysz granice samego siebie? Wszystko zaczyna się w głowie. Nie jesteśmy przecież jak to pisał Miłosz tylko „gadającym mięsem”. Kiedy chce Ci się jeść – poczekaj, na spanie poświęć tylko dobowe minimum, kiedy jesteś zmęczony – biegnij dalej. Treningi przestały być dla mnie męczące, kiedy zacząłem więcej pracować (pełen etat 8h, w tym kilka godzin to stanie na nogach). Zauważyłem że im mniej sypiam, tym mniej chce mi się spać, tym mniej potrzebuję snu. Na studiach kiedy miałem dużo czasu spałem dużo i co może być absurdem wcale się nie wysypiałem. Pół roku temu wprowadziłem poranne rozruchy przed pracą. Pogoda-niepogoda 6,00 powstań i na rozruch. Udowodniłem sobie, że na przykład można jeść tylko pyłek pszczeli i pić wodę przez pięć dni i w tym czasie biegać ponad 40km dziennie (nie polecam, w czwartym dniu nogi robią się takie ciężkie, że w ciągu 2 godzin rozbiegania możesz zrozumieć co to znaczy prawdziwe cierpienie). W ciągu pól roku schudłem 12kg (z 76 na 64). Zwiększyłem liczbę kilometrów w tygodniu dwukrotnie. Uważasz że to czyste szaleństwo, które do niczego nie prowadzi. A jedynie do wyczerpania, anemii, braku szybkości itp. Spójrz na wyniki: na dychę dwie minuty postępu (28,57), na półtora tydzień temu trzy sekundy lepiej od życiówki z przed sześciu lat(3.47). Myślisz, że jak pojedziesz na obóz i będziesz miał wszystkiego po dostatkiem z fizjologicznego punktu widzenia, to zrobisz spektakularne postępy? Moim zdaniem nie! Organizm człowieka szybko się przyzwyczaja do wygody i nie chce „mu” się zmieniać tej sytuacji. Dopóki nie przeprowadzisz rewolucji w swoich wnętrznościach, nie będzie postępu. Pod pojęciem wnętrzności rozumiem ciało i duszę. Kiedyś widziałem doświadczenie na myszkach: były sobie dwie myszki od jednej matki, jak to się mówi bliźniaki. Jednej dawano wszystko co chciała do jedzenia, zawsze miała pełna miseczkę, spała kiedy jej się podobało. Nic nie musiała robić. Tylko przybierała w tłuszczyk. Drugą myszkę zaś głodzono, nigdy nie dawano jej najeść się do syta, budzono w nocy i ganiano w kółko na takiej karuzeli dla myszek. i co się stało? Chuda i cierpiąca katusze myszka żyła 2 razy dłużej. 2 razy!! Nie dwie godziny, ani dwa dni, tylko dwa razy dłużej, mimo że zestaw genów miały niemal identyczny. Co prawda nie można tego przełożyć bezpośrednio na ewolucyjną jakość jaką jest Człowiek przez wielkie CZ, ale zawsze to coś…. Ludzie którzy idą na tzw. bierną emeryturę dużo częściej umierają na zawały, udary itp. niż Ci, którzy pracują przez całe życie. Przykładów nie trzeba daleko szukać, ale też nie będę ich tu przytaczać, bo szkoda na nich słów. Ale to ich wybór, ich życie. „Nic nie jest skończone, dopóki się nie skończy” - mawiał Miś Yogi. Tak samo jest z bieganiem. Dopóki żyjemy, dopóki zdrowie na to pozwala ( a są wyjątki, że nie musi pozwalać a i tak biegamy) wszystko się może zdarzyć. Jak już nie żyjemy, to nigdy nas nie było i nigdy się nie dowiemy że nie istnieliśmy, więc nie ma czym się martwić. Nie trzeba zmienić treningu żeby biegać lepiej. Mika Kojonkoski powiedział kiedyś: ”Można trenować cały czas w górach, można trenować cały czas na nizinach, można trenować cały czas w hali, ale nie można trenować bez sensu.” Czego i tobie życzę nieznany kolego biegaczu lub koleżanko biegaczko. I mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś na jakimś biegowo- życiowym szlaku, miniemy się wtedy bez słów, pozdrowisz mnie tylko gestem jakim pozdrawiasz każdego kogo spotykasz na szlaku, ale będę wiedział, że Twoje serce pełne jest nadziei, która nie pozwoli nam zginąć bez śladu. I tu przypominają mi się sława piosenki: ”Nie zdechniemy tak szybko jak sobie roi śmierć, ziemia dla nas za płytka, fruniemy w górę gdzieś…”. I jeszcze głowie plącze się ten van Aaken…
Posted on: Sat, 23 Nov 2013 21:17:57 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015