Kochani, wiem, że ostatnio strasznie Was zaniedbuję, ale to - TopicsExpress



          

Kochani, wiem, że ostatnio strasznie Was zaniedbuję, ale to wszystko przez NFZ. Nie mam nawet czasu się po przysłowiowej dupie podrapać, na całe szczęście na jedzenie też nie mam czasu więc właściwie problem rozwiązał się sam… no bo dupy też już nie mam. Enyłej, muszę Wam powiedzieć, że 2gb internetów w abonamencie, to naprawdę osom sprawa. Jak człowiek stoi 4 godziny w kolejce w skarbówce tylko po to, żeby się dowiedzieć, że niczego się nie dowie, to może się różnych rzeczy dowiedzieć, np. że: w Zakliczynie dobiegło końca Święto Fasoli, miodobranie w Woli Rzędzińskiej przyciągnęło tłumy, a przede wszystkim, że rozpoczęła się peregrynacja obrazu Jezusa Miłosiernego. No kochani, czy może być coś ciekawszego od miodobrania? Przekaz równie atrakcyjny co reklama środka na hemoroidy. Ale prawdziwa zabawa zaczyna się dopiero po zejściu ze szczebla lokalnego, przy czytaniu wiadomości krajowych. Nie od dziś wiadomo, że najczęściej obracam się w środowiskach faszyzujących (kobiety bez penisów itp.), czasem zdarza mi się jednak sięgnąć po Wybiórczą. Informacje wyselekcjonowane staranniej niż cejlońskie liście herbatki Liptona, a faktów tyle co mięsa w tatarze od Sokołowa. Czasem w człowieku tli się jeszcze nadzieja, że więcej faktów będzie w faktach po faktach, ale potem okazuje się, że to nie takie proste i to po prostu żar z unijnego peta wypadł na dywan… i to nie nadzieja się tli, tylko najszlachetniejszy chiński poliester. Tak czy inaczej, Głos Michnika znowu opublikował list od studenta. Oni tak lubią listy od studentów, że jak mnie z tej uczelni z hukiem nie wypieprzą, to chyba sama jakiś napiszę. No w każdym razie, studentowi podczas obrony pracy dyplomowej, faszystowskie, naukowotytułowane, reakcyjne karły kazały odpowiadać na pytania. Czaicie to? Ja rozumiem, że na polibudach nawet dziewczyny mają wąsy i uprawnienia na wózki widłowe, ale na Boga… zadawać pytania? Nawet u mnie, na PODKARPACIU, wszystkie egzaminy odbywają się pod czujnym okiem psychologów, a pod budynkiem uczelni czeka karetka, jakby egzaminowany z nerwów zaczął hiperwentylować. Jak ktoś jest wyjątkowo wrażliwy, to może napisać podanie do dziekana, żeby ten przyszedł i potrzymał go za rękę. Jak się komuś dłonie pocą – nie szkodzi, może też potrzymać za kolano, ewentualnie za głowę. A że głowy najczęściej puste, to po raz kolejny problem sam się rozwiązuje. Kiedyś nawet dziekan, w ramach unijnego programu „Studiuj bezstresowo” rozdawał przed zajęciami cukierki, ale potem wyszła afera z Fritzlem czy innym takim i od tej pory sam je wpieprza jak nikt nie widzi. Na obronę swojej pracy licencjackiej też mam już plan – przebiorę się za murzyna, a jak zaczną zadawać pytania, to oskarżę ich o rasizm. Na pohybel skurwysynom! A najlepiej przebiorę się za murzyna-geja i wtedy dojdzie jeszcze zarzut homofobii. Kochani, już sama nazwa – OBRONA – wskazuje na to, że będziemy atakowani. No i jesteśmy… pod ostrzałem debilizmów. Wysyłamy sześciolatki do szkół, żeby jakiekolwiek przejawy samodzielnego myślenia stłumić już w zarodku. Niech się uczą o bezpłciowym rozmnażaniu pierwotniaków, dobry wstęp do gender studies. Potem do gimnazjum i liceum przez sześć lat podstawiać do wzoru, ważniejszych rzeczy nie ma, więcej nie trzeba – PIT-y i tak rozliczy księgowa. Umie, bo maturę robiła przed reformami systemu edukacji. Podstawówka, gimnazjum, liceum – łącznie 13 lat czytania pierdół, o których zdecydowało ministerstwo. 13 lat w pizdu, bo jak inaczej skoro epopei narodowej czytać nie trzeba. Pechowa 13 polskiego systemu oświaty, a potem wyślą tych bezstresowo wychowanych na Tolkienie na studia… I będą się dziwić, że kretyn jeden z drugim nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie, a mało tego ma o to pretensje, bo mu jakaś stara wariatka przyszłość rujnuje pytając o to, co podobno sam napisał. Przecież praca dyplomowa to formalność, obrona też formalność, ogólnie, całe studia to formalność. W końcu w tym kraju można się co najwyżej wrzodów, sraczki albo depresji klinicznej dorobić, to i studiować też nie trzeba. Ministerstwo masowo produkuje debili, media ich karmią, a popyt na idiotów ciągle rośnie. Niemożliwe? No niemożliwe, bo przecież jesteśmy tak doskonale wykształconym narodem. Zajebiście jesteśmy wykształceni, właśnie dlatego przeciętny Marian ostatnio liczył w pamięci jak zastanawiał się czy litr na troje wystarczy.
Posted on: Mon, 16 Sep 2013 16:20:57 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015