Leżę sobie na łóżku. Zjadłem dobry obiad, w pokoju jeden - TopicsExpress



          

Leżę sobie na łóżku. Zjadłem dobry obiad, w pokoju jeden wielki burdel. Wszędzie leżą teczki, papiery i jeszcze raz teczki i jeszcze raz papiery, bo okazuje się, że przy rekrutacji na magisterkę potrzebne są jakieś dziwne dane odnośnie matury, którą zdałem już dobrych kilka lat temu, ale to w sumie mało ważne jest. Myślę o tym gdzie poprowadzić bohatera mojej powieści, którą piszę już od roku. Za oknem pada, z tandetnych laptopowych głośników sączy się nostalgiczna pieśń, jednym słowem ujmując – nastrój ocierający się o metafizyczne obcowanie z codziennością. Nagle dzwoni telefon. Numer nieznany. Odbieram. Na początku standardowa gadka telemarketera, że rozmowa będzie nagrywana, że jest pan naszym najzajebistszym klientem, bo prawie zawsze płaci pan abonament z miesięcznym opóźnieniem i tak dalej. Głos niewiasty słyszę niewyraźnie, w tle dobrze znany szum tych wszystkich mrówczanych obozów pracy, gdzie biedne studenciaki ze słuchawkami na uszach próbują nakłonić jeszcze biedniejszych obywateli do wydawania pieniędzy, których nie mają. - No niech pan sobie pomyśli. Takie ubezpieczenie, tylko 60 groszy dziennie, dwie dyszki do rachunku, jak się panu coś stanie, to 1200 miesięcznie przez 5 lat, albo jednorazowo 70 kawałków w gotówce. Myślę, myślę, próbuję jakoś przekonać mojego interlokutora, że szanuje jego pracę, no, ale mimo wszystko wolę sobie za te dwie dyszki kupić dodatkowo dwie paczki fajek. Ale nie, nie da rady. - No ale wie Pan, chodniki w zimie są śliskie, może się pan też potknąć o dywan, umrzeć, trwałe inwalidztwo, pieniądze dla bliskich zawsze się przydadzą. - NIE. - No, ale pan umrze. - Jak wszyscy. - Ale jak się pan ubezpieczy, to będą pieniądze. A jak pan nie umrze, złamie obie ręce, nogę, to skąd pan weźmie fundusze na leczenie? - Sprzedam swoją kobietę arabskiemu szejkowi. No i Pani się rozłączyła. SO SAD.
Posted on: Wed, 11 Sep 2013 12:42:21 +0000

Recently Viewed Topics




© 2015