O 40 oszczerstwach przeciw Janowi Kobylańskiemu – Jerzy Robert - TopicsExpress



          

O 40 oszczerstwach przeciw Janowi Kobylańskiemu – Jerzy Robert Nowak cz. II. Oszczerstwo 20: Daniel Passent zapytywał w jednym z najpodlejszych oszczerczych artykułów na temat J.Kobylańskiego („Polityka” z 7 kwietnia 2005 r.): „Dlaczego po wojnie trafił aż do Paragwaju, idąc śladem Adolfa Eichmanna i Józefa Mengele, choć dla takiego wielkiego patrioty bardziej naturalny byłby powrót do ojczyzny(…)”. Widzimy tu szczególnie perfidną metodę Passenta zastosowaną przez nikczemne zestawienie postaci J.Kobylańskiego z osobami tak zbrodniczymi jak Eichmann czy Mengele. Idzie to w parze z bardzo, trzeba przyznać udanym udawaniem głupiego przez Passenta. Wszyscy wiedzą jak kończył się w tamtych stalinowskich czasach powrót do ojczyzny, ciemiężonej pod sowieckim butem, dla polskich patriotów. Dość przypomnieć losy polskich oficerów, którzy przypłacili życiem za ten powrót do ojczyzny, jako ofiary sfabrykowanych procesów. I o tym rzekomo nie wie Daniel Passent, bratanek generała Jakuba Prawina, szefa szpiegowskiej przybudówki- tzw.Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie. Oszczerstwo 21: Wśród oszczerstw Lizuta przeciwko Kobylańskiemu znalazło się m. in, stwierdzenie jakoby: „Syn Kobylańskiego, który dziś jest już po sześćdziesiątce, też zerwał z ojcem wszelkie kontakty”. Była to totalna bzdura ze względu na fakt, że właśnie mieszkający w Hiszpanii biznesman Walter Kobylański wielokrotnie reprezentował i reprezentuje Jana Kobylańskiego na przeróżnych oficjalnych uroczystościach i spotkaniach. Nawet w organie oszczercy Lizuta -„Gazecie Wyborczej” z 26 kwietnia 2005 ( reedycja toruńska) pisano, że właśnie Walter Kobylański odebrał w Toruniu przyznany Janowi Kobylańskiemu medal „za wierny i jasny przykład Wiary, Nadziei i Miłości, za umiłowanie Polskości i Polaków, ziemi polskiej i kultury za słowa i czyny dla Narodu dokonane”. Nastąpiło to podczas zorganizowanego przez Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu IX Forum Polonijnego. Sam miałem możliwość właśnie wtedy poznania w Toruniu po raz pierwszy Waltera Kobylańskiego. Warto dodać, że Walter Kobylański uczestniczył w pół roku potem w XI Walnym Zjeździe USOPAŁ-u 25-27 listopada 2oo5 roku i’ był członkiem jednej z komisji zjazdowych. Dodajmy, że rzekomo nie utrzymujący kontaktów z ojcem Walter Kobylański uczestniczył również w szeregu innych walnych zebraniach kierowanego przez J. Kobylańskiego USOPAŁ-u,w tym m.in. w XII walnym zebraniu w 2006 r. i w XIII walnym zebraniu w 2007 r. Zdumiewa hucpa, z jaką Lizut wypisywał tak wierutne kłamstwa, bardzo łatwe do szybkiego zdemaskowania. Oszczerstwo 22: Oszczercy Kobylańskiego niejednokrotnie powoływali się przeciwko niemu na wytworzoną w 1994 r. fałszywkę, insynuującą mu utrzymywanie bliskich związków z zajadłym wrogiem Polaków – szowinistycznym politykiem rosyjskim Władimirem Żyrynowskim. Fałszywka, wyprodukowana z datą 3 stycznia 1994 r. i rzekomo podpisana przez prezesa J. Kobylańskiego, zawierała m.in. następujące stwierdzenie: Buenos Aires 03.01.1994 r. Jego Excelencja Władimir W. Żyrynowski Moskwa W imieniu Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej oraz własnym pragnę złożyć Jego Excelencji najserdeczniejsze gratulacje z powodu sukcesu, odniesionego w wyborach do Parlamentu Rosji. Jestem pewien, że w osobie Jego Excelencji Rosja znalazła wielkiego męża stanu, który już niedługo stanie na Jej czele. Dziś pragniemy zaoferować nasze poparcie i współpracę w Jego wielkim dziele, licząc, że w przyszłości będziemy razem, w Moskwie i w Warszawie, działać dla dobra wszystkich Słowian (…)”. Trudno powiedzieć, kto konkretnie stał za wyprodukowaniem tej fałszywki. W świetle znanych faktów nie podlega jednak wątpliwości, że to właśnie ambasador R. Schnepf przyczynił się do nagłośnienia treści fałszywki, wymierzonej w prezesa J. Kobylańskiego, pokazywał tę fałszywkę różnym działaczom polonijnym, robiąc to pomimo stanowczych zaprzeczeń prezesa J. Kobylańskiego i USOPAŁ. Posiadam m. in. kopię listu, skierowanego przez czołową działaczkę polonijną z Paragwaju Krystynę Pisera w dniu 10 sierpnia 1994 r. do prezesa J. Kobylańskiego. Był to list następującej treści: Szanowny Panie Prezesie, Uprzejmie informuję, iż w dniu dzisiejszym, w czasie rozmowy ze mną i towarzyszącym mi panem Ludwikiem Włoskiem, pan ambasador Ryszard Schnepf pokazał nam fotokopie rzekomego listu pańskiego do p. Żyrynowskiego w Moskwie. Ponieważ w owym „piśmie” występuje Pan w imieniu USOPAŁ-u, jesteśmy wszyscy zainteresowani w wyjaśnieniu tej nieprzyjemnej sprawy. Z poważaniem Krystyna Pisera 29 lipca 1994 r. prezes USOPAŁ i konsul honorowy RP w Punta del Este Jan Kobylański skierował do ministra spraw zagranicznych Andrzeja Olechowskiego swoją odpowiedź na plugawą fałszywkę, skierowaną do ambasadora R. Schnepfa. W piśmie do tegoż ambasadora, datowanym również 29 lipca 1994 r. Czytamy tam m.in. następujące stwierdzenia: 29 lipca 1994 Pan Ambasador Rzeczpospolitej Polskiej Ryszard Schnepf Montevideo Szanowny Panie Ambasadorze, Tak, jak ustaliłem z Panem Ambasadorem w dzisiejszej rozmowie o g. 13.00 spotkaliśmy się osobiście po naszej telefonicznej rozmowie, w czasie, której poinformował mnie Pan, że jest w posiadaniu polecenia Pana Ministra S.Z. Andrzeja Olechowskiego postawienia mnie zapytań na temat nieprawdopodobnego oszczerstwa i fałszywej fotokopii, która powołuje się na USOPAŁ, Zarząd Związku Polaków w Argentynie i moją osobę. Na pańską propozycję spotkania się w Ambasadzie zaproponowałem, biorąc pod uwagę już istniejące różne fałszywe donosy i oszczerstwa w stosunku do Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej, byśmy naszą rozmowę i moje odpowiedzi nagrali na taśmie i uniknęli różnic interpretacji i omyłek. Następnie przesłalibyśmy taśmę do MSZ. Pan Ambasador nie wyraził na to swojej zgody. Biorąc pod uwagę ten stan rzeczy uzgodniliśmy, że ja na Pańskie pytania odpowiem na piśmie i kopię prześlę Panu Ministrowi Olechowskiemu. Na pańskie pytanie, czy napisałem tekst tej fałszywej fotokopii, odpowiedziałem z oburzeniem, że jest to 100% fałszerstwo, że ani USOPAŁ, ani Organizacje Polskie Ameryki Łacińskiej, ani Związek Polaków w Argentynie, ani ja osobiście nie znamy i nigdy nie pisaliśmy do tego A. Żirinowskiego w Moskwie; że jest to premedytacja na szkodę Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej i demokratycznego dzisiaj Państwa Polskiego. W drugim pytaniu, które uważam za tendencyjne, pyta Pan Ambasador w imieniu Pana Ministra, czy ja zajmuję się polityką z wrogami Państwa Polskiego, gdyż taką osobą jest ten pan z Moskwy. To pytanie otrzymałem może sześciokrotnie. Z oburzeniem odpowiedziałem, że nie jest ono na miejscu, biorąc pod uwagę, ze ja reprezentuję społeczeństwo polskie w Ameryce Łacińskiej, że jestem patriotą i konsulem honorowym w Punta del Este. Uważam, że na takie sześciokrotne, tendencyjne zapytania jakikolwiek uczciwy Polak i patriota jak ja spoliczkowałby Pana, gdyby nie działał w imieniu Pana Ministra i nie zajmował funkcji Ambasadora RP. Bardzo mi przykro, a społeczeństwo polskie jest zdziwione dziwnym i niezrozumiałym postępowaniem i działalnością. Analizując tę fałszywą fotokopię jest oczywistym, że jakikolwiek człowiek, który nie jest analfabetą, może sfałszować taki papier w ciągu kilku minut na zwykłej fotokopiarce. Czytając tekst tej fotokopii odnoszę wrażenie, że użyty język polski jest typowym dla ludzi, którzy teraz przyjechali z Polski. Na pewno wie już Pan Ambasador o wystąpieniu przeciwko temu fałszerstwu Pana Sekretarza Związku Polaków w Argentynie Jana Bielesia, jak również Prezesa Kombatantów, bohatera spod Monte Cassino, L. Biłozura. Myśmy już przed 15 dniami byli poinformowani z Warszawy o przesłaniu w pierwszych dniach lipca tego fałszerstwa z Buenos Aires do Warszawy. W związku z tą wiadomością wyszły faksy do wybitnych przedstawicieli Państwa Polskiego z prośbą o dochodzenie, kto kolportuje te fałszerstwa w Warszawie. Chcę też zwrócić uwagę Panu Ambasadorowi w Warszawie, ze ja, będąc przedstawicielem Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej i pracując honorowo złożyłem różne donacje dla Organizacji Polskich, wiele setek tysięcy dolarów. Bezpośrednio i przez Pana zwracam się do Pana Ministra Olechowskiego, którego reprezentantem Pan Ambasador podaje się i występuje w jego imieniu, gdyż uważam, że dla dobra sprawy polskiej, tak za granicą jak i w Polsce, powinien mnie poinformować, że ten list przyszedł z Buenos Aires. Prosiłbym, by Pan Minister wyraził zgodę i przekazał mnie fotokopię tej fałszywej fotokopii i jej kopertę, gdyż pragnę zwrócić się do Policji w Argentynie i Władz Bezpieczeństwa, by o ile możliwości przeprowadziły dochodzenia, kto jest autorem tego fałszerstwa (…)”. W sierpniu 1994 r. kierownictwo USOPAŁ ogłosiło: „Obserwacje odnośnie sfałszowanej fotokopii Związku Polaków w Argentynie „Sprawa Żirinowski”. Pisano tam, co następuje: Linia fotokopii nie jest równoległa do linii tekstu i wygląda, jakby była zrobiona ręcznie, ponieważ linii brakuje ciągłości. Jest rzeczą widoczną, że są to dwie różne części fotokopii. Napisy „Prezydencia” i „Buenos Aires” nie są równoległe do linii czerwonej. Odległość między liniami czerwonymi i tekstem w dolnej części pisma oryginalnego jest większa, aniżeli na sfałszowanej fotokopii. Dla celów porównawczych załączmy fotokopie oryginalnego papieru. My nie używamy maszyn z czcionkami polskimi. Wyrażenia użyte nie odpowiadają Polakom, którzy żyją za granicą. Kompozycja zdań jest charakterystyczna osobie, która przez wiele ostatnich lat żyła w Polsce. Pismo zostało zrobione w imieniu USOPAŁ, ale na papierze oryginalnym Związku Polaków w Argentynie. USOPAŁ dysponuje swoim własnym papierem, zupełnie odmiennym, a w fotokopii użyto części papieru oryginalnego z Argentyny. Załączamy fotokopię „Nowego Dziennika”, gdzie obserwuje się, że tego rodzaju fałszerstwa są na porządku dziennym, w brudnej pracy politycznej, gdzie fałszywe informacje mają na celu skłócenie stowarzyszeń polskich. Powodem są zapewne przyszła Konstytucja i wybory Prezydenta. Niemiłą niespodzianką na III Zebraniu Plenarnym Rady Naczelnej USOPAŁ, przy uczestnictwie delegatów z wielu krajów, było oświadczenie Pani Krystyny Pisera Balmaceda i Pana Ludwika Włoska, Delegatów z Paragwaju, że dnia poprzedniego, w Montevideo, Pan Ambasador Schnepf pokazał im, jak również innym osobom, kalumnie przeciwko USOPAŁ, nie nadmieniając, że otrzymał on te kłamstwa z Ministerstwa Spraw Zagranicznych w formie poufnej i że Prezes USOPAŁ-u wyjaśnił tę sprawę definitywnie i na piśmie, jak widać z załącznika – fotokopii listu, wysłanego do Pana Ambasadora Schnepfa. Komentując skandal z fałszywką, kierownictwo USOPAŁ (jego Zarząd) akcentowało: „To jest wielki afront, odnośnie rozporządzeń Ministerstwa i akt zbrodniczy, którym jest rozpowszechnianie fałszywych kalumnii przeciwko Organizacjom Polskim. Z powyższego wynika, że wymienione fałszerstwo zostało zrobione w sposób dziecinny, z przeznaczeniem dla osób źle nastawionych i wrogich sprawom Polski i Polaków poza granicami. Prosimy Rząd Polski, by zarządził gruntowne zbadanie tych aktów kryminalnych i oszczerstw. Warto podkreślić, że wymierzoną w USOPAŁ i prezesa Kobylańskiego fałszywkę w sprawie rzekomych kontaktów z W. Żyrynowskim wielokrotnie potępiał człowiek najbardziej kompetentny w sprawach polonijnych – prezes „Wspólnoty Polskiej” prof. Andrzej Stelmachowski. Jeszcze w 9 lat po wyprodukowaniu fałszywki – w oświadczeniu „O właściwy stosunek do Polonii amerykańskiej” z marca 2005 roku, prezes Stelmachowski pisał m.in.: „Jest ot już trzecia fala ataków na prezesa Kobylańskiego, a zarzuty w znacznej mierze się powtarzały. Zaczęło się ok. 10 lat temu od akcji fałszywek. Pojawiła się wiadomość, że prezes Kobylański odmówił przyjęcia odznaczenia państwowego, uważając je za zbyt niskiej rangi(co było nieprawdą). Pojawiła się druga wiadomość, jakoby prezes Kobylański zapraszał do siebie Żyrynowskiego z Rosji(co mu nawet do głowy nie przychodziło). Prezes Kobylański podejrzewał, że owe fałszywki pochodziły od ambasad polskich w Buenos Aires i Montevideo, co trudno było sprawdzić, gdyż były one anonimowe”. Dodajmy, ze jedno z najplugawszych oszczerstw, nagłaśnianych przez ambasadora R. Schnepfa (sprawa rzekomych kontaktów prezesa Kobylańskiego z W. Żyrynowskim) mimo licznych sprostowań i ostrego potępienia tej fałszywki przez prezesa „Wspólnoty Polskiej” prof. Andrzeja Stelmachowskiego, przetrwało dalej aż do początków naszego wieku. Rzecz znamienna, wspomniane oszczerstwo zostało ponownie nagłośnione w „Gazecie Wyborczej” akurat przez żoną R. Schnepfa, dziennikarkę Dorotę Wysocką-Schnepf. (Por. D. Wysocka: Poker z generałami, „Gazeta Wyborcza” z 26 marca 2005 r.). Fałszerstwo błyskawicznie podjął za Wysocką-Schnepf stary postkomunistyczny fałszerz, b. ambasador w Chile, dziennikarz „Polityki” Daniel Passent. (Por. D. Passent: Upadek Don Juana, „Polityka” z 2 kwietnia 2005 r.). Oszczerstwo 23: Dorota Wysocka- Schnepf pisała w „Rzeczypospolitej” z 26 marca 2005 r. o rzekomym „piętnie współpracy z reżimem Stroessnera”, ciążącym na Kobylańskim. Nie było żadnej współpracy Kobylańskiego z reżimem Stroessnera jak zmyśla D.Wysocka- Schnepf. Kobylański odczuwał trwałą niechęć do Stroessnera, ponieważ w czasie kierowanego przez Stroessnera przewrotu jego ludzie zabili głównego protektora Kobylańskiego w Paragwaju i jego bliskiego przyjaciela dr Roberta Petita, który sprowadził Kobylańskiego do Paragwaju. W momencie zabójstwa dr Petit był szefem policji u prezydenta Chaveza. Mecenas A. Lew- Mirski napisał w swym akcie oskarżenia O D.Wysockiej-Schnepf: „W dalszych oskarżeniach autorka mówi o „piętnie współpracy z reżimem Stroessnera”, tak jakby sprzedaż sprzętu AGD i drukowanie znaczków było działalnością zasługująca na szczególne potępienie”. Oszczerstwo 24: W tekście w „Dużym Formacie „ (dodatku do „Gazety Wyborczej” z 28 czerwca 2004 r.) M. Lizut nakłamał , cytując stwierdzenie , jakoby Kobylański „zaprzyjaźnił się z samym dyktatorem” i miał „ogromny wpływ” na prezydenta Stroessnera. W rzeczywistości Kobylański nie tylko, że nie miał żadnego wpływu na prezydenta Stroessnera, ale się nawet nigdy z nim nie spotkał. Było to wynikiem niechęci Kobylańskiego do Stroessnera za zamordowanie przez jego ludzi głównego paragwajskiego protektora i przyjaciela Kobylańskiego- dr.R.Petita. Jak pogodzić kłamliwe stwierdzenie Lizuta o rzekomym „ogromnym wpływie” Kobylańskiego na S troessenra z innym kłamstwem Lizuta, jakoby za czasów rządów Stroessnera Kobylańskiego dwukrotnie aresztowano. Oszczerstwo 25: M.Lizut kłamie w cytowanym wyżej artykule, jakoby Kobylański załatwił sobie w 1964 roku nominację na konsula na Wyspach Kanaryjskich między innymi dlatego, że „losy Stroessnera były coraz bardziej niepewne – ze względu na działalność lewicowej partyzantki”. Przypomnijmy więc wbrew ocenom domorosłego historyka M. Lizuta, że losy dyktatora Stroessnera wcale „nie były coraz bardziej niepewne” w 1964 r. – porządzil Paragwajem aż do 1989 roku! Oszczerstwo 26: Lizut kłamie w swym artykule, że Kobylański musiał potajemnie opuścić Paragwaj w 1967 roku, gdyż najwyraźniej palił mu się grunt pod nogami i nawet nazwano go w jakimś dzienniku paragwajskim „dobrze znanym międzynarodowym bandytą”. Zapytajmy więc jak mógł w takiej sytuacji po swojej rzekomej ucieczce nadal pozostawać honorowym konsulem Paragwaju, i to aż przez 22 lata ? Oszczerstwo 27: Lizut twierdzi, jakoby: „Prasa paragwajska pisała, że Kobylański współpracował z tajna policją reżimu, która tropiła lewicowych działaczy wśród emigrantów z Europy Wschodniej”. Nie podaje, jakie organy prasy paragwajskiej publikowały rzekomo taki zarzut przeciw Kobylańskiemu, gdzie i kiedy? Oszczerstwo Lizuta jest skrajnie sprzeczne z innym oszczerstwem wysuwanym przeciw Kobylańskiemu, jakoby ten był tajnym agentem sowieckim. Wśród zarzutów przeciw Kobylańskiemu brak tylko oskarżeń, że był Kubą Rozpruwaczem, czy potworem z LochNess/ Oszczerstwo 28: Stare powiedzenie mówi: „Kłamca musi mieć dobra pamięć”.Wyraźnie nie odnosi się to do Lizuta, który kłamiąc raz po raz podaje sprzeczne ze sobą informacje. Na przykład przytacza w jednym miejscu swego tekstu rzekomą wypowiedź Biłozura, iż Kobylański „ nie był … przez nikogo kochany”. Wcześniej – wg. Lizuta- ten sam Biłozur miał twierdzić, że rzekomo Kobylański „uwiódł żonę byłego esesmana”, która tylko dla niego rozwiodła się z mężem. Jeśli ją „uwiódł”, to musiała go kochać. A wszystko razem to są typowe plotki z magla rodem. Oszczerstwo 29: Lizut twierdził w cytowanym wyżej paszkwilu, jakoby Kobylański: „Publicznie szkalował kolejnych szefów polskich rządów, ministrów spraw zagranicznych (…)” Jest to gołosłowne kłamstwo, nie poparte żadnym dowodem. Oszczerstwo 30: R.Schnepf oskarżał Kobylańskiego w audycji Radia Zet z 23 marca 2005 r. o „szkalowanie prezydentów”. Jest to gołosłowne kłamstwo, nie poparte żadnym dowodem. Oszczerstwo 31: J.Gugała twierdził w rozmowie radiowej z 23 marca 2005 r., jakoby „Kobylański stanowił dla polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych poważny problem, od wielu ,wielu lat”. Zapytajmy więc, jak w tej sytuacji wytłumaczyć cytowane przeze mnie wcześniej (vide: Oszczerstwo 5 ) niezwykle serdeczne gratulacje B.Geremka dla J. Kobylanskiego w oficjalnym liście z 17 lipca 1998 r.) Oszczerstwo 32: R.Schnepf twierdził w audycji w Radiu Zet 23 marca 2005 jakoby : „Od początku w 1992 roku w Polsce, w instytucjach rządowych , w parlamencie , istnieje szeroka wiedza nt. zastrzeżeń w stosunku do Jana Kobyłańskiego”. Ewidentne kłamstwo. Jeśliby istniała taka rzekoma „szeroka wiedza”, to czym wytłumaczyć honorowanie Kobylańskiego najwyższymi polskimi odznaczeniami (poza Orderem Orła Białego), wizyty delegacji polskich bardzo wysokich szczebli u Kobylańskiego w USOPAŁ ,etc.? Oszczerstwo 33: Jerzy Morawski w artykule w „Rzeczypospolitej” z 19 marca 2005 r. zacytowal oszczerstwo Gugały, jakoby na zjazdach USOPAŁ „ w obecności parlamentarzystów z kraju Kobylański wygłasza haniebne uwagi godzące w polską rację stanu”. Ewidentne oszczerstwo. Wszystkie wystąpienia Kobylańskiego są publikowane w materiałach ze zjazdów USOPAŁ. Nigdy nie było tam nic godzącego w polską rację stanu, wręcz przeciwnie. Oszczerstwo 34: W artykule w „Gazecie Wyborczej” z 26 marca 2005 Gugała zarzucał J.Kobylańskiemu, jakoby ten „kwestionował legalność polskich władz i podstawy porządku demokratycznego w naszym kraju”.Ewidentne łgarstwo Gugały, nie podparte żadnymi dowodami faktograficznymi. Oszczerstwo 35: W wyjątkowo nikczemnym paszkwilu J.Gugały: „Utuczyliśmy tę bestię” („Gazeta Wyborcza” z 26 marca 2005 r. Gugała chwali się : Mówiłem każdemu kto przyjeżdżał do Kobylańskiego, że uczestniczy w pompatycznej farsie, za którą kryją się jedynie chore ambicje Kobylańskiego i kilku mniej lub bardziej przypadkowych ludzi”. Przypomnijmy, że USOPAŁ, to nie żadna farsa, lecz reprezentacja setek organizacji polonijnych z Ameryki łacińskiej, w która wchodzą m.in. tacy nieprzypadkowi ludzie jak: najwybitniejszy polski naukowiec w Ameryce Łacińskiej – profesor Zygmunt Haduch, prezes Stowarzyszenia Kombatantów w Argentynie Jerzy Skoryna, weteran walk armii Andersa major Leopold Biłozur. Jedyną osobą bardzo przypadkową, na nieszczęście dla interesów Polski, był sam Gugała na stanowisku ambasadora RP. Jak ocenić tego byłego dyplomatę od siedmiu boleści, który ma czelność się chwalić systematycznym szkalowaniem postaci i dokonań czołowego przywódcy Polonii w Ameryce Południowej? Oszczerstwo 36: J.Gugała w wypowiedzi dla Radia Zet z 23 marca 2005 r. insynuował, iż Kobylański „zorientował się, że związki polonijne w Argentynie, Urugwaju, Paragwaju, to są starzy ludzie, bardzo często już nie potrafiący utrzymać już to wszystko, więc łatwo wejść w takie związki, przejąć ich majątek i zarządzać nim(…)”. W ten sposób Gugała sugerował, że przyczyną działalności polonijnej Kobylańskiego były niskie pobudki materialne, chęć przejęcia majątku starych ludzi z Polonii. W rzeczywistości było i jest akurat odwrotnie, to nie Kobylański dorabiał się na Polonii, lecz ciągle do niej dopłacał i dopłaca (ok. 1 miliona dolarów rocznie). Przypomnijmy, że prezes „Wspólnoty Polskiej” A. Stelmachowski akcentował w liście do naczelnego redaktora „Wprost” M.Króla z dnia 3 sierpnia 1997r., że Kobylański sfinansował „ z własnych środkow” pierwszy Kongres USOPAŁ, a drugi poważnie wspomógł. Tak wielką rolę Kobylańskiego w ratowaniu finansów Polonii przyznawał nawet jego zajadły wróg i oszczerca Daniel Passent, pisząc w „Polityce” z 2 kwietnia 2005 r. o Kobylańskim: „Upadek Don Juana stanowi koniec, ale i początek problemów Polonii na kontynencie latynoskim. Polonia ta, aczkolwiek stosunkowo liczna, w większości państw kontynentu (poza Argentyną i Brazylią) jest słaba. Kiedy Kobylański zamknął kasę- powstała wyrwa trudna do wypełnienia”. Oszczerstwo 37 : Do najobrzydliwszych oszczerstw należą różne insynuacje na temat rzekomych podejrzanych związków Kobylańskiego z Niemcami. Pierwszy wystąpił z tego typu pomówieniami arcyłgarz M. Lizut, powołując się na rzekome stwierdzenie Biłozura, że Kobylański „miał też przyjaciół wśród Niemców w Paragwaju. Grał z nimi w pokera”. To już rzeczywiście wielka zbrodnia Kobylańskiego! Niemcy grywali z nim w pokera, to już niewątpliwie musieli być jacyś krwawi naziści. Trudno tu znów nie zgodzić się z opinią adwokata Andrzeja Lwa-Mirskiego, gdy pisze: „Autor nie dopuszcza oczywiście takiej możliwości, by w Paragwaju żyli również Niemcy, którym ideologia hitlerowska była bądź zupełnie obojętna, bądź nawet wroga. Wydaje się nadto, że regularna gra w karty wcale nie stanowi koniecznego świadectwa umiłowania ideologii III Rzeszy.” Wydawany przez Niemców (koncern Springera !) tygodnik „Newsweek” znany jest ze swego kosmopolityzmu vel internacjonalizmu. Tym bardziej znamienne jest w tym właśnie, wydawanym przez Niemców tygodniku, eksponowanie, jako czegoś podejrzanego, domniemanego niemieckiego pochodzenia. A tak właśnie zrobił w stylu godnym Leszka Bubla J. Gugała w publikowanym w „Newsweek”-u z 28 marca 2005 tekście „Dr Jekyll 2005”, pisząc o Kobylańskim: „Jego życiorys jest pełen niejasności. Szczególnie podejrzane są wątki, dotyczące kontaktów z Niemcami. Być może sam Kobylański jest pół-Niemcem. Jego rodzice pochodzą z Równego na Wołyniu, gdzie mieszkała spora kolonia niemiecka. Matka Kobylańskiego miała na imię Klothilde, co mogłoby wskazywać na niemieckie korzenie. Czy także w czasie okupacji związki rodziny Kobylańskich z Niemcami były bliskie?”. Oszczerstwo 38: Zawistni oszczercy nie mogą znieść tego, że Kobylański w swoim czasie wiele zarabiał na druku znaczków pocztowych. Z jakąż żółcią pisał na ten temat Lizut w cytowanym już tyle razy paszkwilu :”(…) zawarł kontrakt życia na druk paragwajskich znaczków pocztowych. Interes rozszerzył na inne kraje w Ameryce i Europie”. Z kolei Jerzy Morawski ,atakując „niecne interesy” Kobylańskiego w „Rzeczypospolitej” z 19 marca 2005 r. pisał jednym tchem w podrozdziałku pt.”Miliony na znaczkach” : „Otrzymał kontrakt na druk paragwajskich znaczków pocztowych i rozprowadzał je wśród kolekcjonerów całego świata. Utrzymywał przyjacielskie stosunki z dyktatorem, generałem Alfredo A. Stroessnerem”. To ostatnie zdanie jest wierutnym kłamstwem, bo Kobylańskim jak już wcześniej pisałem , miał uzasadnioną niechęc do Stroessnera z powodu zamordowania R. Petita i nigdy w życiu nawet nie spotkał się z dyktatorem . Morawski woli insynuować, że Kobylański robił milionowe interesy na znaczkach dzięki swej rzekomej zażyłości z dyktatorem niż napisać prostą prawdę, iż Kobylański okazał wyjątkowy talent i wyśmienity gust przy produkcji kolejnych serii znaczków pocztowych. Oddajmy w tej sprawie głos bezstronnemu obserwatorowi całej kampanii przeciw Kobylańskiemu –J.Korwinowi –Mikke, przypominając jego tekst z „Dziennika Polskiego” z 24 marca 2005 r. Czytamy tam m.in. : „(…) pan Morawski zajmuje się życiem p. Kobylańskiego w Ameryce Południowej – pisząc, że zrobił fortunę w Paragwaju, w jakichś mętnych interesach na znaczkach pocztowych. Otóż tak się składa, że w tamtych czasach miałem kilka czy kilkanaście lat, zbierałem znaczki pocztowe i doskonale pamiętam, że znaczki Paragwaju były rarytasem – z uwagi na wspaniałą (jak na owe czasy) formę graficzną, reprodukcje obrazów i krajobrazów osiągały wysokie ceny. Jeśli to był pomysł p. Kobylańskiego, to z całą pewnością Paragwaj zarobił na tych znaczkach grube parędziesiąt albo sto parędziesiąt milionów dolarów – i zapewne parę milionów dolarów zarobił na tym ten, co ten interes rozkręcił. Nie widzę w tym nic „podejrzanego”. P. Morawski uprawia „szczucie na spekulanta” według metody, doskonale mi znanej z czasów stalinowskich. Autor, i p. Gauden, który to-to zamieścił, powinni się głęboko wstydzić. (Podkr-JRN). Oszczerstwo 39: W czasie rozprawy sądowej wytoczonej przez J.Kobylańskiego 19 dzioennikarzom oskarżonym o oszczerstwa Daniel Passent nakłamał w sprawach szczegółowych odnoszących się do sytuacji Polonii w Chile. Powiedział, jakoby powstanie afiljowanej przy USOPAŁ organizacji Zjednoczenia Polskiego im. I.Domeyki uderzyło w dotychczasową polonijną organizację Koło Polaków im. Jana Pawła II. Passent określił to jako wyraz działań USOPAŁ zmierzających podziału Polonii chilijskiej. Powyższe kłamstwo Passenta wywołało zdecydowany protest prezesa Zjednoczenia Polskiego w Chile Inż. Andrzeja Zabłockiego w liście z dnia 18 maja 2009 r. Prezes Zabłocki przypomniał, że „ jednym z inspiratorów reaktywacji” Zjednoczenia Polskiego w Chile im. I. Domeyki „ była wówczas sama ambasada RP w Chile ( czyżby w MSZ już wtedy zależało na rozbiijaniu Polonii?)”. Prezes Zabłocki dodał, że Zjednoczenie Polskie w Chile powstało na półtora roku przed powstaniem USOPAŁ. Jak z tego widać kłamstwo D. Passenta miało bardzo krótkie nogi. Prezes Zabłocki przypomniał również, że prawie wszyscy Polacy w Santiago, i również i ci należący do koła Jana Pawła II zapisali się do nowopowstałego Zjednoczenia Polskiego. Dodał również, że od „wielu lat zebrania obu tych organizacji odbywają się wspólnie w tej samej siedzibie przy polskim kościele. Wspólnie też liderzy obu tych organizacji jeździli na Kongresy USOPAŁ-u”. Oszczerstwo 40: 22 marca 2oo5 r. w publicznej telewizji w „Wiadomościach” TVP 1 nagłośniono przeciwko prezesowi J. Kobylańskiemu oszczercze oskarżenia o rzekome szpiegostwo na rzecz wywiadu sowieckiego. Według tych informacji istnieje rzekomo dokument, w którym Prokurator Generalny Austrii ostrzegał w 1953 roku władze Paragwaju przed Janem Kobylańskim, który wówczas przebywał na terenie Paragwaju, jako szpiegiem, oszustem i handlarzem bronią. Dzień później 23 marca 2005 r. oszczercze oskarżenia podjęła „Gazeta Wyborcza” w tekście : „Rewelacje o Kobylańskim. Sowiecki szpieg?”,sygnowanym podpisem KNYSZ. Autor tekstu cytował znajdujące się we wspomnianym „dokumencie” jakoby stwierdzenia prokuratora generalnego Austrii :”Traktując jako niebezpiecznego agenta, prowokatora i niemieckiego szpiega oraz uznając niebezpieczeństwo, jakie ten osobnik stanowi dla wspólnego interesu Zachodu, pozwalamy sobie przesłać niektóre informacje na jego temat” .Następnie prokurator wyliczał jakoby odnoszące się do Kobylańskiego oskarżenia o handel materiałami strategicznymi ze Związkiem Sowieckim, handel środkami odurzającymi, bronią i fałszywymi paszportami. Już w parę dni potem – 25 marca 2005 r. z nagłośnieniem powyższego oskarżenia występuje w rozmowie z Mikołajem Lizutem, publikowanym w „Gazecie Wyborczej” były ambasador Polski w Urugwaju Jarosław Gugała. Tytuł rozmowy brzmi:„Czy Kobylański był radzieckim szpiegiem ?”. Przytaczam najważniejsze fragmenty tej rozmowy : - M. Lizut: „W mediach pojawia się sugestia, że Jan Kobylański mógł był radzieckim szpiegiem. Gzy uważa Pan, że to poważna hipoteza ?” -Jarosław Gugała: „Choć nie jest to wykluczone, takie oskarżenie bardzo trudno udowodnić. Są dwie poszlaki, ale nie stanowią żadnego dowodu. Pierwsza to dokument, o którym mówiły telewizyjne „Wiadomości”. Wynika z niego, że w latach 50. Austriacy ostrzegali władze Paragwaju, iż Kobylański może być agentem pracującym dla Moskwy. Druga poszlaka, to tajemnicze zamknięcie śledztwa prowadzonego przeciwko Kobylańskiemu przez warszawską prokuraturę na przełomie lat 40 i 50. Choć zarzut był tak poważny – udział w ludobójstwie – w niewyjaśnionych okolicznościach giną akta, a prokurator z dnia na dzień kończy śledztwo i odwołuje list gończy. Może komuś zależało na wyciszeniu tej sprawy?”. M. Lizut: Zna Pan dokument paragwajski przytaczany przez TVP ? J. Gugała: „Tak, To jest notatka sporządzona przez urzędnika paragwajskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, która odnosi się do jakiegoś nieznanego listu wysłanego przez władze austriackie. W tym dokumencie Kobylański jest podejrzewany nie tylko o szpiegostwo, ale też o handel bronią, narkotykami i inne przestępstwa. Wiarygodność tej notatki nie jest chyba zbyt wysoka. Jest napisana bardzo prymitywnym językiem i w mojej ocenie nie spełnia standardów poważnego urzędowego pisma. O to jednak trzeba pytać kogoś, kto lepiej zna standardy paragwajskie. Pytanie o współpracę Kobylańskiego z radzieckim wywiadem jest w sumie marginalne. Dla mnie wstrząsające jest to, że według dokumentów IPN ten człowiek wydawał za pieniądze ludzi na śmierć. Taki zbrodniarz jest zdolny do każdej podłości, więc jego ewentualne szpiegostwo nie powinno robić wrażenia”. Jak z tego widać J. Gugała powołuje się na poszlaki, które „nie stanowią żadnego dowodu” Po drugie sam przyznaje w odniesieniu do rzekomego dokumentu paragwajskiego, że: „Wiarygodność tej notatki nie jest chyba zbyt wysoka. Jest napisana bardzo prymitywnym językiem i w mojej ocenie nie spełnia standardów poważnego urzędowego pisma”. Po trzecie, Gugała twierdzi jak gdyby to było rzekomo całkowicie udowodnione: „według dokumentów IPN ten człowiek (J. Kobylański – JRN) wydawał za pieniądze ludzi na śmierć”. Jak wiemy, IPN stanowczo zaprzeczył, żeby istniały jakiekolwiek dowody winy Kobylańskiego Tym bardziej nikczemne jest, więc nagłośnione zaraz potem przez Gugałę oszczercze pomówienie na temat J. Kobylańskiego „Taki zbrodniarz jest zdolny do każdej podłości”. Istnieją, aż nadto mocne podstawy do przypuszczeń, że rzekoma notatka paragwajskiego ministerstwa spraw wewnętrznych w ogóle nigdy nie istniała, i została wykoncypowana przez polskich wrogów Kobylańskiego, a przypuszczalnie J. Gugałę. Co bowiem konkretnie obserwowaliśmy w całej sprawie. Otóż już 3 marca 2005 r. poseł Antoni Macierewicz zwrócił się do zastępcy dyrektora TVP 1 Doroty Warakomskiej o udostępnienie mu kopii wspomnianego dokumentu. Macierewicz podkreślił, że pragnie zweryfikować rzucone przeciw J.Kobylańskiemu oskarżenia o powiązanie ze służbami specjalnymi. Konieczne jest to ze względu na znaczącą rangę prezesa USOPAŁ w sprawach polonijnych. Prośba posła Macierewicza spotkała się z dość szokującą odmową. Pani red. D. Warakomska w piśmie z 1 kwietnia 2005 r. pisała, że „zespół „Wiadomości „ nie jest uprawniony do udostępniania kopii czy treści dokumentu świadczącego o związku J. Kobylańskiego z sowieckimi służbami specjalnymi”. Warakomska sugerowała, by poseł Macierewicz „zwrócił się w tej sprawie bezpośrednio do archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie znajduje się ten dokument”. Poseł A. Macierewicz zwrócił się więc o okazanie dokumentu lub jego kopii do Ministra Spraw Zagranicznych Adama Daniela Rotfelda pismem z dnia 7 kwietnia 2005. Jeszcze tego samego dnia otrzymał od ministra Rotfelda pismo informujące, że ten minister poleci Dyrektorowi Archiwum w MSZ Markowi Sądkowi udostępnienie wszelkich materiałów, którymi dysponuje MSZ na temat związków J. Kobylańskiego z sowieckimi służbami. Już 29 kwietnia 2005 minister spraw zagranicznych A. D. Rotfeld skierował do posła Macierewicza kolejne pismo, którego zawartość wręcz szokowała w świetle oskarżeń przeciw Kobylańskiemu, tak donośnie rzucanych przedtem w telewizyjnym eterze ( redakcja publicznych „Wiadomości” TYP 1 ) i w ”Gazecie Wyborczej”. Minister A. D. Rotfeld wyjaśniał bowiem jednoznacznie, że w MSZ nie ma żadnego dokumentu na temat rzekomych związków J. Kobylańskiego ze służbami specjalnymi, stwierdzając co następuje:„Nawiązując do mojego pisma z 7 bm. w sprawie udostępnienia dokumentacji, mającej potwierdzać związki pana Jana Kobylańskiego ze służbami sowieckimi, pragnę uprzejmie poinformować, że kwerenda przeprowadzona w Archiwum MSZ oraz we właściwym merytorycznie Departamencie Konsularnym Polonii,nie wykazała istnienia takich dokumentów. Wzmiankę sugerującą kontakty pana Kobylańskiego z instytucjami dawnego ZSRR znaleziono tylko w depeszy J. Gugały Ambasadora RP w Montevideo z grudnia 2000 roku, przy czym podstawą takiej sugestii miała być treść otrzymanego przez Ambasadę RP w Montevideo odpisu dokumentu z roku 1953, Samego odpisu w Archiwum MSZ nie znaleziono, nie znamy także okoliczności otrzymania go przez placówkę”. (podkr. – JRN) I w ten sposób zamyka się koło! W oparciu o rzekomy dokument MSZ-u padły nagłośnione maksymalnie w telewizji i w „Gazecie Wyborczej” oskarżenia przeciwko cieszącemu się zasłużonym szacunkiem wśród Polonii najbardziej dziś znanemu w świecie przywódcy polonijnemu prezesowi Janowi Kobylańskiemu. I oto okazuje się, że podczas kwerendy w MSZ-cie, zleconej na polecenie samego szefa resortu A. D. Rotfelda,w całym ministerstwie nie znaleziono żadnego dokumentu potwierdzającego oskarżenia tak mocno próbujące podważyć wiarygodność przywódcy polonijnego. Jedyną wzmiankę na temat tych oskarżeń znaleziono w depeszy Ambasadora RP w Montevideo z grudnia 2000 r., a więc J. Gugały – JRN ). Chodziło więc o depeszę ambasadora znanego z niebywałej wrogości do prezesa J. Kobylańskiego, głównego sprawcę pozbawienia go stanowiska konsula honorowego RP. Minister spraw zagranicznych przyznaje przy tym, że MSZ, które nie posiada odpisu wspomnianego dokumentu, nie zna nawet okoliczności otrzymania go przez placówkę. Jak można więc w tej sytuacji uznawać taki dokument za wiarygodny, i powoływać się na rzekome posiadanie go przez MSZ? Czy nie jest więc szczególnie uzasadniona teza postawiona przez adwokata p. J. Kobylańskiego – Andrzeja Lwa- Mirskiego w jego akcie oskarżenia, wysuniętym przeciwko J. Gugale 1 października 2005 roku: „pełniejszego kolorytu sprawie /(tj. rzekomego dokumentu paragwajskiego MSW z lat 50-tych – JRN) nadaje natomiast fakt, że jakoby przez przypadek, ambasadorem RP w Urugwaju był w roku 2000 nie kto inny, jak Jarosław Gugała. Jest to niezwykle ważny dowód w niniejszej sprawie, bowiem przynosi on uzasadnione podejrzenie, iż Jarosław Gugała jest źródłem tego publicznie powtarzanego, pochodzącego z 2000 roku ,fałszywego oskarżenia”. Jerzy Robert Nowak
Posted on: Tue, 27 Aug 2013 14:48:57 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015