Tata rozmawiał 5 minut, a potem wyszedł z werandy. - Powiedział, że... Właśnie sprzedał jakiegoś konia ujeżdżeniowego za 3 miliony euro i nie ma co zrobić z pieniędzmi... Da nam pieniądze i nie będziemy musieli mu oddawać. Zaczęłam skakać z radości! - Hurra! - krzyknęłam Mama stała a potem powiedziała: - Ale jak to? Ten mężczyzna co ma serce z kamienia dał ci pieniądze? - Powiedział, że daje je nie dla nas, ale tylko i wyłącznie dla konia. I mam mu dać dowód, że ta afera nie było fałszywa. - mruknął - Spoko - powiedziałam - idę do stajni i wraz z panem Piotrem nagramy konia. I już byłam w drodze do stajni. Biegłam tak szybko jak się da i wparowałam do stajni. Konie się wyraźnie mnie wystraszyły, ale już nie zwracałam na to uwagi. Zajrzałam w boks Pistacji, ale... Nie było jej tam!!! - CO?! Gdzie ona jest?! - krzyknęłam. Zapukałam do mieszkania Piotra, ale nikt mi nie otwierał. Szybko zeszłam na dół i wyszłam na dwór. Stała tam... Przyczepa. A w niej pistacja! Piotr gadał z jakimś facetem. - Panie Piotrze co tu się wyprawia?! - spytałam ostro. - No co?! - Ja... e... to jest... - Transport do Włoch - dokończył nie znany mężczyzna. - NIE!!! NIECH PAN TEGO NIE ROBI!!! - krzyknęłam tak głośno jak umiałam. - To jest najlepsze wyjście. Brak mi pieniędzy, koń zginie i tak i tak. A jak pojedzie na rzeź to przynajmniej dostanę pieniądze. - ALE PROSZĘ PANA!!! Ja rozmawiałam z rodzicami!!! I oni mi dadzą te 20 tysięcy na operację!!! Piotr spojrzał na mnie. - Jak to? Mówiłaś że nie masz tylu pieniędzy! - Bo nie mam - powiedziałam - Wiemy, że jesteśmy za to odpowiedzialni, więc pożyczyliśmy pieniądze od wuja, hodowcy koni. Jest bogaty. Piotr stał chwilę bez ruchu. - A idź pan - powiedział do tego mężczyzny po czym wziął uwiąz i wyciągnął Pistację z przyczepy - Nie oddam tego konia na rzeź - rzekł. Mężczyzna próbował coś powiedzieć, ale - Nie - powiedział Piotr - To moje ostatnie słowo. - Hurra! - krzyknęłam CDN. /Fryzowa
Posted on: Tue, 09 Jul 2013 09:45:27 +0000
Trending Topics
Recently Viewed Topics
© 2015