Wj 32,7–11.13–14 1 Tm 1,12–17 Łk 15,1–32 Trze­ba się - TopicsExpress



          

Wj 32,7–11.13–14 1 Tm 1,12–17 Łk 15,1–32 Trze­ba się weselić i cie­szyć z tego, że ten brat twój był umar­ły, a znów ożył; za­ginął, a odnalazł się (Łk 15,32). Ewangelia jest dobrą, radosną nowiną, jest słowem, które niesie życie. Przypowieść, popularnie zwana przypowieścią o „synu marnotrawnym”, którą trzeba nazwać przypowieścią o „miłosiernym ojcu”, jest czasem nazywana „ewangelią w Ewangelii”. Odsłania ona w formie opowiadania prawdę o Bogu, który jest miłosiernym Ojcem. Streszczenie całej Ewangelii zawiera się w zdaniu św. Jana: „Bóg jest miłością”. Z tej racji jest On bezgranicznie miłosierny. Nie chce śmierci człowieka, ale pragnie, by się nawrócił i żył (zob. Ez 18,23.32; 33,11). Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grze­sz­ni­ków… pokazał całą wielkoduszność jako przykład dla tych, którzy w Niego wierzyć będą dla życia wiecz­ne­go (1 Tm 1,15n). Jest to niesamowita i zarazem najważniejsza treść chrystusowego orędzia. Cała nasza wiara opiera się na tej prawdzie, że Bóg jest miłosierny. Nasz dramat polega jednak na tym, że nie potrafimy tego w pełni i konsekwentnie przyjąć. Po pierwsze nie potrafimy rozpoznać dobroci Boga, nawet na podstawie najbardziej oczywistych faktów: On dał nam życie, dał nam siebie samych (!), dał wspaniały świat, który możemy poznawać, dał nam świadomość, zdolność kochania, zachwytu nad pięknem… My jednak staliśmy się jakby głusi na to wszystko, uważając, że to się nam należy. Na tym polegał dramat syna marnotrawnego i podobnie jego starszego brata. Obaj nie potrafili dostrzec miłości ojca w zwykłym życiu rodzinnym, w rodzinnej bliskości. Dlatego młodszy syn pragnął szukać szczęścia w świecie na własną rękę. Dokładnie tak samo było z pierwszymi rodzicami. Oni także chcieli sami odnaleźć pełnię poznania na własną rękę wbrew zakazowi Boga. Dla syna marnotrawnego zakończyło się to tragicznie: utratą całego majątku i godności. Dopiero na dnie upadku naszła go refleksja i odkrył dobroć swojego ojca i tego, co posiadał w domu. Ten schemat, niestety, bardzo często się powtarza. Ale czy tak musi być? Czy potrzeba, abyśmy doświadczyli tragedii upadku, utraty wszystkiego, utraty własnej godności, byśmy zaczęli myśleć? Czy jednak takie doświadczenia, kiedy już do nich dojdzie, zawsze doprowadzą nas do refleksji? Nieco trudniejsza i bardziej skomplikowana jest sytuacja starszego syna, który był człowiekiem „porządnym”, zawsze posłusznym ojcu, pracowitym, on nigdy domu nie opuścił. Jednak nie mógł się pogodzić z ojcowskim przebaczeniem dla młodszego brata. Nie potrafił w pełni przyjąć prawdy, że Bóg jest miłosierny, i nie chciał uznać miłosierdzia względem grzesznika! „Ten twój syn” – sposób, w jaki odezwał się do swojego ojca, świadczy o głębokiej pretensji do niego. Ale przede wszystkim świadczy o wykluczeniu brata poza nawias więzi rodzinnej i poza nawias miłosierdzia. Boże miłosierdzie wobec niego samego – tak, ale wobec grzesznika – nie. Niestety, jest to częsta postawa nie tyle głoszona, ile bardzo mocno zakorzeniona w praktyce. Uzasadnia się ją często „sprawiedliwością”: to niesprawiedliwe, aby tacy także byli zbawieni podobnie jak „my, sprawiedliwi”. Pan Jezus często rozprawiał się z taką postawą na różne sposoby. Opowiedział między innymi przypowieści o robotnikach w winnicy i o dwóch dłużnikach. W omawianej przypowieści ojciec odpowiada starszemu synowi na jego pretensje: Moje dziecko, ty zawsze jes­teś przy mnie i wszy­s­tko moje do ciebie należy. A trze­ba się weselić i cie­szyć z tego, że ten brat twój był umar­ły, a znów ożył; za­ginął, a odnalazł się (Łk 15,31n). Miłosierdzie jest istotą życia Boga. On cieszy się i weseli, gdy ktoś odnajduje życie. Stąd wię­k­sza będzie radość z jednego grzesznika, któ­ry się na­wra­ca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu spra­wiedliwych, któ­rzy nie potrzebują nawrócenia (Łk 15,7). Czy to rozumiemy? Czy uznajemy, przyjmujemy i cieszymy się? Czy nie przyjmujemy raczej postawy starszego brata, który uważa siebie za sprawiedliwego i sądzi, że z tej racji wszystko mu się należy? I nawet uważa, że ojciec jest niesprawiedliwy względem niego. Niestety, takie postawy nazbyt często się powtarzają. Pomijając fakt, że nikt z nas nie jest w pełni sprawiedliwy i dlatego nic nam się nie należy, warto zauważyć, że w postawie pretensji następuje zamknięcie się na to, co najważniejsze: na Boże miłosierdzie. Sami w ten sposób odcinamy się od jedynego źródła naszej nadziei i życia. Może wydać się to paradoksalne, ale najtrudniejsze jest dla nas przyjęcie Bożego miłosierdzia. Wymaga bowiem ono w konsekwencji uznania swojego grzechu i wynikającego stąd braku godności do przyjęcia Bożego daru. Dlatego my sami potrzebujemy nawrócenia, nie tylko „oni – grzesznicy”. Boże miłosierdzie zrównuje nas wszystkich. Nikt nie jest lepszy lub gorszy. Nasze zbawienie i nasza największa godność są czystym darem Boga, na który nie zasługujemy. Jest to bardzo trudne do przyjęcia w całej konsekwencji, ale też dopiero wtedy, gdy to przyjmiemy w prostocie serca, stajemy się wolni i uzyskujemy udział w życiu Boga, stając się Jego dziećmi.
Posted on: Sun, 15 Sep 2013 10:56:52 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015