Wspomnienia kaszubskich Sybiraków Autor: Aleksandra - TopicsExpress



          

Wspomnienia kaszubskich Sybiraków Autor: Aleksandra Kreft 27.12.2006. Zmieniony 18.04.2008. Książka jest żywym świadectwem gehenny Kaszubów zesłanych na Sybir. Składają się nań dwadzieścia przejmujących wspomnień ludzi, którzy doświadczyli okrucieństw, których młode pokolenie nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić. To są prawdziwi bohaterowie kaszubscy obecnych czasów. Powstawaniu dzieła towarzyszyło ogromne zainteresowanie IPN-u, mediów, także Urzędu Marszałkowskiego, który przeznaczył na jego powstanie specjalne stypendium. Oto fragment Niebawem okazało się, że zesłania na Sybir były kolejnym tragicznym fragmentem historii Kaszubów. Dotknęły - wbrew temu co się powszechnie sądzi -bardzo dużo rodzin. Dla przykładu z samej wioski Skrzeszewo pod Żukowem wywieziono aż szesnaście młodziutkich dziewcząt. Paradoksalnie można rzec, że miały one szczęście, bo się nawzajem wspierały. Dzięki temu zmarła tylko jedna z nich. Pozostałe powróciły po około trzech latach nieludzkiego traktowania i ciężkich prac. Takiego szczęścia nie miały urodziwe siostry Baumgart z Kartuz, czy zesłańcy - koledzy Władysława Wickiego. Z samej parafii Borowy Młyn wywieziono 36 osób, z czego 13 zmarło w łagrach, a aż 20 zamordowali bolszewicy po wkroczeniu do wsi, w tym wiele kobiet w następstwie gwałtów. Z tej części Kaszub jest też Alfons Kiedrowski, który sam obszernie opisał swoje przeżycia, a oficyna Czec z Gdańska wydała je w formie książkowej (Gdańsk 2003). Wcześniej temat ten podejmowali redaktorzy Stanisław Janke i Edmund Szczesiak w książce Kolce syberyjskiej róży (Gdańsk 1990). W innych nowych książkach i publikacjach prasowych coraz częściej poruszany jest ten temat, na przykład w świeżo wydanej pracy ks. dra Leszka Jażdżewskiego otytule Historia wsi Korne, czytamy między innymi: Gehenny mieszkańców Kornego nie przerwało wyzwolenie wsi przez wojska radzieckie w dniu 8 marca 1945 roku. Nastąpiło to w wyniku ofensywy styczniowej wojsk z Frontu Białoruskiego pod dowództwem marszałka Konstantego Rokossowskiego. Wojska tegoż frontu w dwóch operacjach wschodniopruskiej oraz pomorskiej wyzwoliły w okresie odstycznia do maja 1945r. większość ziem wchodzących w skład Reichsgau Danzig - Westpreussen. Dzięki tej operacji mogły powrócić z Potulic już w styczniu 1945r. wysiedlone przez Niemców rodziny. Obóz w Potulicach został rozwiązany w styczniu 1945 roku wraz ze zbliżaniem się frontu. W wyniku tego wysiedlone rodziny oraz te, które były we wsi, przez całą okupację przeżyły dramat związany z wkroczeniem wojsk radzieckich. Z chwilą wkroczenia Armii Czerwonej żołnierze radzieccy dopuszczali się bezprawnych rewizji, napadów i gwałtów. Nikt dotąd nie obliczył, jak wielkie straty wskutek rabunkowej polityki Rosjan poniesiono na terenie Pomorza Gdańskiego. Po zajęciu Kornego część żołnierzy pozostała we wsi, aby pilnować lotniska, z którego startowały radzieckie samoloty bombardujące Gdańsk. Nastąpiło aresztowanie osób, które jeszcze pozostały we wsi. Osoby te zostały wywiezione do ZSRR. Niektóre z nich zmarły w drodze. Józef Burandt zmarł w obozie w Grudziądzu w maju 1945r. dokąd został wywieziony przez wojska radzieckie. Alfons Rezmer młynarz zmarł w Białoresku na Uralu pod koniec listopada 1945r. Józef Pollak, został wywieziony do obozu koło Moskwy, gdzie zmarł. Natomiast los wywiezionych do ZSRR Franciszka Jereczka i Waleriana Cyry jest nieznany. Mimo tej wiedzy - jak stwierdza Piotr Szubarczyk z Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku - pełen obraz tej martyrologii pozostaje wciąż białą plamą w historii Kaszub. Jednak sami Kaszubi, zwłaszcza najstarsze pokolenie, wciąż ma w pamięci bezeceństwa, których dokonywali sowieccy żołdacy. Dla nich - nawiązując do słów z cytowanego na początku artykułu - nie było to tajemnicą. W domach często opowiadano o wyzwoleniu. W języku kaszubskim przyjęło się określać koniec wojny terminem pò ruskach, co podkreśla, jak bardzo Kaszubi odczuli wkroczenie wojsk sowieckich. Temat ten bardzo często wracał przy okazji spotkań z sąsiadami, zaś podczas niemal każdej z domowych uroczystości śpiewano przepiękną - bardzo melodyjną - pieśń. Jej kaszubską wersję pozwolę sobie zacytować w całości: Ach Sybir nen Ju miesądz wszedł i zeza blón Szôł nocnëch dëchów nëkô gón Od nordë wiater ostri żgô Do boru soból chowie sa A wszadze sniég jak sygô zdrok I górë z lodu cawny rok. Na taczi straszny wëszedł gruńt Opiarti o jachtarsczi flint Młodëchny bëniel z polsczich bróm Wëgnóny do sybirsczich strón I tësznym oka wzérô w dôl, Dze leżi jego polsczi krôj. Szczeslëwi ojc - ce smierc wza ju I mie nick gorzi nie je tu. Le të mój mulku, z cebie céń Të w płaczkach toniesz w noc i w dzéń. Z twich oczu płom wëgasłi je Teskniączka za mną serce rwie. W cerpienim tim go chwôcył mróz I z bëna żôl mu scësnął głos, Ostatnô z oczu wëszła łza Do nieba prosto dësza szła. Ach Sybir nen, przesniti krôj, W nim nigdë nie zakwitnie môj. W rodzinnej pamięci jej autorstwo przypisywano Kaszubie, który powrócił z Sybiru w jeszcze dawniejszych czasach, zapewne po powstaniu styczniowym. Wówczas również Kaszubi byli zsyłani na Syberię, z tą różnicą, że nie podróżowali w bydlęcych wagonach, tylko przez większość drogi szli pieszo.
Posted on: Sun, 20 Oct 2013 18:37:17 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015