Słońce właśnie skrywało się za horyzontem. Ostatnimi, - TopicsExpress



          

Słońce właśnie skrywało się za horyzontem. Ostatnimi, złotymi promieniami muskało już korony drzew w Zakazanym Lesie. Pośród liści baraszkował porywisty wiatr, którą dął w szaty małej grupki uczniów, z wyczekiwaniem patrzących w stronę bram Hogwartu. Pomiędzy nimi stało dwóch, z pozoru niczym nie wyróżniających się chłopaków. Jeden z nich, wysoki, o rudych włosach nerwowo spacerował po warstwie śniegu, a każdy jego krok powodował skrzypienie białej pierzynki, której echo roznosiło się wysoko, aż ponad mury zamku. I właśnie wtedy wszyscy zgromadzeni dostrzegli zbliżającą się grupę uczniów, w czarnych szatach, z naszywkami każdego z domów. Jedną z tych postaci była Hermiona. Gdy tylko ujrzałam sylwetki swoich przyjaciół, rzuciła kufer na ziemię i rozradowana pobiegła w ich stronę. Rzuciła się Ronowi na szyje, a ten, lekko uniósł ją do góry i kilka raz obrócił się wokół własnej osi. Kiedy wreszcie postawił ją na ziemi, spojrzał w jej orzechowe oczy i wyszeptał, tak by tylko ona słyszała jego słowa… - Nawet nie wiesz, jak bardzo tęskniłem… - Mi też was brakowało… – dodała, witając się z Harrym… Tymczasem niejaki blondyn w czarnej szacie, z herbem, na którym widniał srebrny, wijący się wąż wpatrywał się w całą rozbawioną trójkę, która raźnym krokiem zmierzała w stronę zamku. Poczuł ukłucie zazdrości. Dlaczego po niego nikt nie wyszedł? Ruszył, wciąż z dumnie uniesioną głową. Z cichym skrzypnięciem otworzył drzwi swojego przestronnego dormitorium. - Nareszcie w domu. – powiedział cicho, rzucił kufer na podłogę i położył się na swoim łóżku. Właśnie w tym momencie, drzwi otworzyły się z łoskotem i do pomieszczenia wpadł Blasie Zabini. Jak zwykle nienagannie ubrany, z ciemnymi włosami misternie ułożonymi na żel. - Czego ode mnie chcesz?! – zapytał Dracon, z wyrzutem spoglądając na znajomego. - Stęskniłem się za tobą i przyszedłem zobaczyć starego kumpla. – rzucił z nutą ironii i usiadł na łóżku blondyna. – Czytałeś najnowsze ogłoszenie? - Jakie znowu ogłoszenie? – zapytał, nie kryjąc znudzenia. - O balu sylwestrowym. Dumbek się rzucił i w tym roku postanowił zorganizować niezłą imprezę. Tylko skądś trzeba wytrzasnąć dopalacze. No i oczywiście trzeba skombinować jakieś niezłe panienki. - Zabini – Dracon popatrzył na kolegę znad pasemek opadających na czoło włosów. – to najmniejszy problem. Jestem pewien, że po tym całym wyjeździe nawet szlama rzuciłaby się w moje ramiona i poleciała ze mną na ten bal. - Czyżby – Blaise uniósł jedną brew wyżej, jeszcze bardziej potęgując uczucie powątpiewania. – może się przekonamy? - Zabini, chyba nie chcesz mnie wysłać na bal sylwestrowy z jakąś… Dobra, niech będzie. Zakładamy się o butelkę Ognistej Whisky, co ty na to? – powiedział blondyn wyciągając prawą dłoń. – Niech będzie. – Zabini nie krył zadowolenia z takiego obrotu spraw. Wyciągnął prawą dłoń i złączył ją z dłonią kumpla. W ustach już czuł ten smak wybornego alkoholu… Tymczasem Hermiona i Ron siedzieli w pokoju wspólnym Domu Lwa. Byli zupełnie sami. Oni i otaczająca ich zewsząd cisza. Wiatr dął w okna i hulał między szparami, powodując uczucie nagłego chłodu. Chłopak objął dziewczynę ramieniem, delikatnie przysuwając do siebie. Nie protestowała. Uniósł dłonią jej podbródek. - Może opowiesz mi, jak było na wyjeździe? – z każdym wypowiedzianym słowem jego usta zbliżały się do lekko rozchylonych warg dziewczyny. - A co chciałbyś wiedzieć? – odparła szeptem. - Na przykład… Co z Malfoy’em? – odparł a jego usta już niemalże musnęły jej wargi. - Ron… Ja nie mogę. – odpowiedziała, odsuwając go od siebie. – Nie kocham cię, tak, jakbyś tego oczekiwał. Kocham cię jak przyjaciela, jak brata, którego nigdy nie miałam. Ale to wszystko. Wszystko i nic więcej. A z Malfoy’em… Nic takiego. – odpowiedziała pokrętnie. Uznała, że Ron nie jest najlepszą osobą, aby opowiadać o tych wszystkich wydarzeniach z udziałem chłopaka. Chłopaka, który to prawdopodobnie wkradł się do jej serca i nie chciał go opuścić… Chłopaka, który skrycie bardzo ją intrygował, a do czego sama nie chciała się przyznać… - Hermiono, powiedz. Nie ukrywaj przede mną niczego. Jesteśmy przyjaciółmi. - Ja już pójdę. To był długi dzień. Dobranoc. – powiedziała, wstała i odeszła zostawiając go zupełnie samego, jedynie ze swoimi myślami i tykaniem drewnianego zegara… Tymczasem Dracon siedział na łóżku w swoim pokoju. W ustach już czuł ten wyborny smak Ognistej, już cieszył się na myśl, że będzie triumfował. Był bardziej niż pewien, że uda mu się zaprosić Granger, że to właśnie z nią, ku zaskoczeniu wszystkich przekroczy próg Wielkiej Sali podczas Balu Sylwestrowego. Nie dość, że tak jak kocha, będzie w centrum uwagi, to na dodatek pokaże wszystkim, że to on jest Wielkim Panem Malfoy’em i jeśli tylko coś chce, to na pewno to osiągnie… W myślach już układał sobie spotkanie z Granger, kiedy to zada jej to magiczne pytanie, na które na pewno uzyska twierdzącą odpowied
Posted on: Mon, 01 Jul 2013 07:17:53 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015