po.net : Egzekucja odłożona - na czas odpowiedni. Jak - TopicsExpress



          

po.net : Egzekucja odłożona - na czas odpowiedni. Jak ćwierkają jaskółki wokół Jarosława Gowina skrzykuje się silna grupa polityków określających się jako liberalni konserwatyści. Wśród niezłych nazwisk jak - obok Gowina: Kowal, Wipler, Migalski, Żalek, Poncyliusz, Migalski, Godson, czy Dutkiewicz pojawia się Jan Rokita. J.Rokita po długoletniej kwarantannie, z dużym zasobem wiedzy o partii miłości rudego oszusta, pobity przez Niemców, nie kojarzony z aferami, ale z Niceą, albo śmiercią. Rokita z dużym potencjałem do przetrącenia słupków sondażowych platformy Rokita pojawił się i znika... za przyczyną rozgrzanego komornika? PO dwóch latach i pół roku od oddalenia przez SN kasacji złożonej przez Rokitę w sprawie Kornatowski v. Rokita? Partia Gowina miałaby odpowiedzieć na butne pytanie ferajny IIIRP : a z kim to Kaczor niby miałby wejść w koalicję po wygranych wyborach? Ciekawe, ciekawe mówię. Finał kontrowersyjnej sprawy z "raportu Rokity" Ka­to­wic­ki pion śled­czy IPN umo­rzył śledz­two w spra­wie śmier­ci Ta­de­usza Wą­do­łow­skie­go, który zmarł w 1986 r. na po­ste­run­ku mi­li­cji w Gdyni – do­wie­dział się ser­wis tvp.info. Śled­czy usta­li­li, że Wą­do­łow­ski nie zo­stał za­ka­to­wa­ny przez mi­li­cjan­tów, a ba­da­ją­cy spra­wę pro­ku­ra­to­rzy, w tym szef po­li­cji z cza­sów PiS Kon­rad Kor­na­tow­ski, nie tu­szo­wa­li spra­wy. In­for­ma­cja o do­mnie­ma­nym udzia­le Kor­na­tow­skie­go w tu­szo­wa­niu zbrod­ni ko­mu­ni­stycz­nej po­ja­wi­ła się w 1991 roku w tzw. "Ra­por­cie Ro­ki­ty". Do­ku­ment był wy­ni­kiem prac nad­zwy­czaj­nej ko­mi­sji sej­mo­wej do zba­da­nia an­ty­de­mo­kra­tycz­nej dzia­łal­no­ści MSW. O spra­wie zro­bi­ło się jed­nak gło­śno na po­cząt­ku 2007 roku, gdy Kor­na­tow­ski zo­stał ko­men­dan­tem głów­nym po­li­cji. Ów­cze­sny pre­mier Ja­ro­sław Ka­czyń­ski bro­nił wów­czas Kor­na­tow­skie­go, ale In­sty­tut Pa­mię­ci Na­ro­do­wej wsz­czął śledz­two w tej spra­wie. We­dług „Ra­por­tu Ro­ki­ty”, Kor­na­tow­ski w 1986 roku, jako młody pro­ku­ra­tor z Gdyni, miał brać udział w oglę­dzi­nach zwłok śmier­tel­nie po­bi­te­go na ko­mi­sa­ria­cie 32-let­nie­go Ta­de­usza Wą­do­łow­skie­go. Oglę­dzi­ny miały być do­ko­na­ne nie­rze­tel­nie, tak, by prze­for­so­wać wer­sję o na­tu­ral­nej przy­czy­nie zgonu ofia­ry. - Po­twier­dzam, że śledz­two w spra­wie śmier­ci Ta­de­usza Wą­do­łow­skie­go zo­sta­ło umo­rzo­ne. Nie po­twier­dzi­ło się za­rów­no nie­wła­ści­we po­stę­po­wa­nia mi­li­cjan­tów rze­ko­mo skut­ku­ją­ce zgo­nem Wą­do­łow­skie­go, jak i do­mnie­ma­ne nie­do­peł­nie­nie obo­wiąz­ków przez pro­ku­ra­to­rów – mówi ser­wi­so­wi tvp.info prok. Mi­chał Skwa­ra, pro­ku­ra­tor z IPN, który pro­wa­dził śledz­two w spra­wie Wą­do­łow­skie­go. We­dług Skwa­ry, klu­czo­wa oka­za­ła kom­plek­so­wa opi­nia bie­głych z Ka­te­dry i Za­kła­du Me­dy­cy­ny Są­do­wej i Tok­sy­ko­lo­gii Są­do­wo – Le­kar­skiej Ślą­skie­go Uni­wer­sy­te­tu Me­dycz­ne­go. Spe­cja­li­ści prze­ana­li­zo­wa­li dzie­więć tomów pro­ku­ra­tor­skich akt, zwłasz­cza wy­ni­ki sek­cji zwłok Wą­do­łow­skie­go. Zba­da­li także wy­cin­ki hi­sto­pa­to­lo­gicz­ne po­bra­ne z ciała męż­czy­zny w 1986 r., które za­cho­wa­ły się w Gdań­skiej Aka­de­mii Me­dycz­nej. Wy­ni­ki pracy bie­głych ze Ślą­ska nie budzą wąt­pli­wo­ści: przy­czy­ną śmier­ci Ta­de­usza Wą­do­łow­skie­go była „ostra nie­wy­dol­ność krą­że­nio­wo-od­de­cho­wa w związ­ku z za­wa­łem mię­śnia ser­co­we­go”. Zda­niem bie­głych, nie stwier­dzo­no ob­ra­żeń, które mo­gły­by do­pro­wa­dzić do śmier­ci. In­ny­mi słowy Ta­de­usz Wą­do­łow­ski zmarł na­tu­ral­nie. Spra­wę ta­jem­ni­czej smugi krwi, która ota­cza­ła ciało Wą­do­łow­skie­go, można tłu­ma­czyć np. uszko­dze­niem nosa po tym, jak w cza­sie za­wa­łu serca upadł on na pod­ło­gę. 21 paź­dzier­ni­ka 1986 r. 32-let­ni Ta­de­usz Wą­do­łow­ski zo­stał za­trzy­ma­ny przez mi­li­cjan­tów w związ­ku z kra­dzie­żą kilku kur. W dro­dze na ko­mi­sa­riat męż­czy­zna miał być kil­ku­krot­nie ude­rzo­ny pałką. Po po­łu­dniu na ko­mi­sa­riat we­zwa­no po­go­to­wie. Wą­do­łow­ski leżał w celi w ka­łu­ży krwi. Mi­li­cjan­ci twier­dzi­li, że usły­sze­li huk i zna­leź­li aresz­tan­ta we krwi. Oglę­dzi­ny zwłok prze­pro­wa­dził ase­sor gdyń­skiej pro­ku­ra­tu­ry Kon­rad Kor­na­tow­ski, który nie do­pa­trzył się śla­dów bicia i ru­ty­no­wo zle­cił prze­wie­zie­nie ciała na sek­cję zwłok. Póź­niej śledz­two prze­ję­ła prok. Bar­ba­ra Go­dlew­ska. Sek­cja zwłok Wą­do­łow­skie­go wy­ka­za­ła, że przy­czy­ną śmier­ci był zawał serca. W do­ku­men­ta­cji od­no­to­wa­no jed­nak ta­jem­ni­cze si­nia­ki na ciele męż­czy­zny. Ro­dzi­na Wą­do­łow­skie­go prze­ko­ny­wa­ła, że były to ślady bru­tal­ne­go bicia. Pierw­sze po­stę­po­wa­nie w spra­wie pro­ku­ra­to­rów Go­dlew­skiej i Kor­na­tow­skie­go, wsz­czę­te po usta­le­niach ko­mi­sji Ro­ki­ty, zo­sta­ło umo­rzo­ne w 1992 r. W kwiet­niu 2009 r. war­szaw­ski sad ape­la­cyj­ny uznał, że Jan Ro­ki­ta ma prze­pro­sić Kon­ra­da Kor­na­tow­skie­go za za­rzu­ce­nie mu, ja­ko­by w la­tach 80. brał udział w tu­szo­wa­niu za­bój­stwa. Kor­na­tow­ski pod­kre­ślał, że jego zwią­zek ze spra­wą Wą­do­łow­skie­go ogra­ni­czył się do oglę­dzin zwłok i spo­rzą­dze­nia no­tat­ki. - Nie wy­ko­ny­wa­łem żad­nych czyn­no­ści pro­ce­so­wych, ani nie po­dej­mo­wa­łem żad­nych de­cy­zji. Nie pro­wa­dzi­łem tego śledz­twa – mówił Kor­na­tow­ski (4 lut. 2010 m.onet.pl ) 29.10.2010 B. poseł PO Jan Rokita ma przeprosić b. szefa policji Konrada Kornatowskiego za nazwanie go "nikczemnym prokuratorem" - orzekł dziś Sąd Najwyższy. Na mocy ostatecznego wyroku Rokita ma przeprosić Kornatowskiego w kilku mediach. W 2007 r. Rokita nazwał go "wyjątkowo nikczemnym prokuratorem, który hańbi polską policję". Rokita zarzucił mu wtedy m.in. fabrykowanie dowodów, które miałyby świadczyć, że śmierć gdańskiego opozycjonisty Tadeusza Wądołowskiego w latach 80. nie była dziełem milicji. Wądołowskiego zatrzymano za kradzież kury, po czym zmarł w komisariacie. Jego rodzina oskarżyła milicję o brutalne pobicie i tuszowanie sprawy. Adwokat Rokity mec. Maciej Ślusarek złożył kasację do SN, wnosząc o uchylenie obu wyroków i umorzenie sprawy z powodu nieuchylenia immunitetu jego klientowi. Argumentował przed SN, że Rokita wykonywał mandat posła, odpowiadając na pytania mediów co do wątpliwości wobec przeszłości Kornatowskiego, dopiero co powołanego na szefa policji (w czasie rządów PiS). Dlatego - zdaniem adwokata - na potrzeby tego procesu Sejm musiałby uchylić immunitet Rokity, a tak się nie stało. SN oddalił kasację, uznając, że Rokita w inkryminowanej wypowiedzi wyszedł poza ustalenia swej komisji i przedstawiał opinie, na których poparcie "nie ma żadnego dowodu". Jak mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia SN Marek Sychowicz, ochrona immunitetu przysługuje, gdy wykonując mandat poselski, informuje opinię publiczną o swej pracy parlamentarzysty lub o pracy organu Izby, w którym zasiada. tiny.pl zwiń
Posted on: Wed, 12 Jun 2013 20:29:02 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015