1.Co ja w ogóle tu robię? Minęły już 4 lata od tamtego - TopicsExpress



          

1.Co ja w ogóle tu robię? Minęły już 4 lata od tamtego wydarzenia.Ciągle nie umiem się z tym pogodzić,ale muszę iść dalej.Tylko problem w tym,że nie umiem. Siedzę skulona w koncie pokoju,za szafką.Przed sobą mam ten głupi list.Każdego dnia męczę się z tym czy go przeczytać,ale boję się, po prostu się boję.Już nie wytrzymuję, czuję jak coś od środka mnie rozrywa.Nerwowo otworzyłam szafkę,wyjęłam opakowanie tabletek i połknęłam ich sporą garść, następnie popiłam dużym łykiem alkoholu.Czułam jak wypala mi gardło ale miałam to gdzieś. Wścieka wbiegłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie.Na policzkach miałam czarne ślady słonych łez które rozmazały mascare z moich rzęs,oczy całe napuchnięte,poplątane włosy i obgryzione paznokcie z nerwów. Nie wytrzymałam.Zacisnęłam dłoń w pięść i z całej siły uderzyłam w luro, które pękło na małe kawałeczki i rozsypało się po całym pomieszczeniu.Spojrzałam na dłoń.Była poraniona i ciekła z niej krew.Usiadłam załamana i pomyślałam o ostatnich zdarzeniach. Tydzień temu zmarła moja mama.Ojciec się mną już nie interesował.Teraz to na prawdę zostałam sama. Od śmierci mamy obwiniałam się o to.Poczucie winy nie dawało mi spokoju. Zbyt rzadko okazywałam mamie miłość i wdzięczność za to że ze mną jest.Nie doceniałam jej i doigrałam się.Na własnej skórze przekonałam się jak bardzo życie jest kruche. Najpierw rozwód rodziców,potem strata przyjaciela a teraz śmierć mamy. Wzięłam kawałek szkła i mocno przejechałam po skórze robiąc czerwony ślad. Usłyszałam pukanie do drzwi.Nie przejmowałam się tym i dalej raniłam swój nadgarstek.Po chwili zaczęła cieknąć krew a po moich policzkach spłynęły łzy.Pukanie nie ustawało.Nie zamierzałam się stad ruszyć. Zrobiło mi się dziwnie lekko a przed oczami widziałam łąkę i motyle.Leżałam na niej wąchając kwiaty.Było tam jak w raju. Na skaju łąki było urwisko.Stanęłam na nim spojrzałam na krajobraz.W uszach szumiały mi dźwięki wodospadu.Spojrzałam się w dół.Byłam bardzo wysoko.W tym miejscu czułam się szczęśliwa i dziwnie ..bezpieczna.Nagle wszystko zaczęło się ściemniać.Niebo zrobiło się ponure,kwiaty zwiędły a wodospad zniknął.Znowu poczułam to ukłucie w serce.Nie mogła tego znieść i skoczyłam.Usłyszałam tylko głos mojej przerażonej przyjaciółki.Potem pustka. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.Ja w ogóle żyję? Poczułam silny ból głowy i reszty ciała.Skoro czuję to znaczy że żyję.Chyba. Powoli zaczęłam rozchylać powieki,ale po chwili je zamknęłam z powodu jasności panującej w pomieszczeniu w którym byłam. Postanowiłam spróbować jeszcze raz.Tym razem mi się udało. Nie wiedziałam gdzie się znajduję,to wszystko było takie obce,nieznane.Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zatrzymałam się na dobrze mi znanej postaci.To Rose ,moja przyjaciółka. Ale ona nie zauważyła że się obudziłam bo sama spała.Nagle poczułam się słabo i znowu odpłynęłam. Gdy się obudziłam zobaczyłam nad sobą zmartwioną twarz dziewczyny.Gdy zobaczyła że się wybudziłam na jej twarzy pojawił się wieli uśmiech. -Jezu..Nataly nawet nie wiesz jak się martwiłam.Wiesz jak się bałam?!Czemu to zrobiłaś?-o czym ona mówi? -Gdzie jesteśmy? -W szpitalu psychiatrycznym. -Ale czemu nie w normalnym szpitalu? -Stwierdzili że mas poważne problemy. -Co?!-to chyba przesada. -Spokojnie nie denerwuj się.-zaczęła mnie uspokajać. -Ile już tu jestem? -Dwa tygodnie.-powiedziała przygaszona.-nie dawali ci szans,walczyli o twoje życie i kilka dni temu mieli cie odłączyć.Nie pozwoliłam im. -Dziękuję.-po moim policzku spłynęła samotna łza. Po chwili ciszy dziewczyna zabrała znowu głos. -Dlaczego to zrobiłaś? -Rose.Przepraszam ale nie chce o tym rozmawiać. Nie wracajmy na razie do tego,okeey? -Dobrze ,skoro tego chcesz.-powiedziała i wstała. -Przepraszam ale muszę gdzieś wyjść.-opuściła sale. Wiem że źle postąpiłam,Rose jest moją przyjaciółką i martwi się o mnie.Gdyby nie ona już by mnie nie było. Odwróciłam głowę w stronę okna i wpatrywałam się w dal. Myślałam ciągle o tym wszystkimi,czułam nienawiść do wszystkiego.Ani trochę mi nie użyło po tym co zrobiłam. Do pomieszczenia weszła pielęgniarka.W ogóle nie zwróciła na mnie uwagi.Podeszła do radia,które stało na stoliku i włączyła je.Akurat leciała piosenka Be alright Justina... -Może pani wyłączyć to?-spytałam się grzecznie ale ona mnie olała. -Może pani to wyłączyć?-spytałam głośniej co sprawiło że kobieta spojrzała na mnie. -Czemu?-spytała z dziwnym wyrazem twarzy.-Przecierz to Jus...-nie dokończyła bo jej przerwałam.Nie chciałam słuchać tego gówna. -Po prostu niech pani wyłączy to jebane radio!-nie dałam za wygraną ,ale nie zdałam sobie sprawy jak głośno krzyknęłam. -Proszę się uspokoić!Siostro! -krzyknęła a po chwili na salę weszła jakaś kobieta. -Co jest?-spytała nie patrzą na mnie. -Pacjentka jest nadpobudliwa,proszę podać coś na uspokojenie. -Nie jestem nadpobudliwa tylko chcę żeby pani wyłączyła to gówno!-Jezu co za ludzie, oni mają coś z głową. -Szybko!-pośpieszała jedna drugą.Po chwili babka ze strzykawką podeszła do mnie i chciała podać mi lek dożylnie. -Niech mnie pani zostawi!Nie jestem nadpobudliwa tylko wkurzona!-one mnie w ogóle nie słuchają.Jedna z nich mnie przytrzymała a druga podała to świństwo. -Za kilka minut powinna się pani uspokoić.-powiedziała jedna z nich i obie wyszły. Ja pierdziele.Co za ludzie.Co ja w ogóle tu robię? Poczułam się spokojnie i zasnęłam.Ostatnie co mi nacisnęło się na myśl to "głupie suki". Co o tym myślicie? Jeśli chcecie czytać dalszy ciąg zapraszam na bloga believe-forever.bloblo.pl/ Piszcie w komentarzach czy się podoba ;D Pozdrawiam wszystkich, Miśki ♥♥
Posted on: Tue, 16 Jul 2013 13:06:01 +0000

Trending Topics




© 2015