Jutro o 12.30 Uroczysta Msza Święta, z okazji Odpustu w Naszej - TopicsExpress



          

Jutro o 12.30 Uroczysta Msza Święta, z okazji Odpustu w Naszej Parafii... Mszy Świętej przewodniczyć będzie ojciec Lazar SOWAH... Poczytajcie wywiad z nim;) Wiedzieliście, że jest synem i bratem króla?? Nazywam się Lazare Sowah, jestem misjonarzem kombonianinem. Pochodzę z Togo, od dwóch lat jestem w Polsce. Wcześniej pracowałem w Ghanie, na Filipinach i w Chinach. W Polsce posługuję w animacji misyjnej i zajmuję się duszpasterstwem powołaniowym. Jaka była Ojca droga do kapłaństwa? Trudne pytanie. Odpowiedzią na nie jest całe moje życie, bo aż do dzisiaj moja praca, wszystkie moje doświadczenia pomagają mi być księdzem. Zaczęło się od pewnego spotkania z misjonarzem, który mówił o misjach i zaprosił mnie na spotkanie młodych. Na końcu powiedział, że ta droga misyjna może być moja. To słowo utkwiło mi w pamięci. Długo się nad tym zastanawiałem. Na początku nie byłem na 100% pewny, to był proces, który dokonywał się dzień po dniu. Łaska Boża była obecna codziennie i tak stałem się księdzem. Jak rodzina zareagowała na tę decyzję? Nie było łatwo. Mój ojciec już miał względem mnie plan. On był królem i postanowił, abym został jego następcą. Ale, dzięki Bogu, po kilku latach wszystko się poukładało i wstąpiłem do seminarium. Najpierw jednak trzeba było walczyć o to, aby rodzice mnie zrozumieli i nie sprzeciwiali się mojej decyzji. Zatem w Ojca żyłach płynie królewska krew? Można tak powiedzieć. Będzie mi to trudno wytłumaczyć, a wam trudno zrozumieć, bo pochodzę z innego kręgu kulturowego. Pochodzę z dużej katolickiej rodziny. Pewnie wyda się wam to dziwne, ale mój ojciec miał kilka żon. Togo składa się z takich jakby dzielnic i ojciec był królem jednej z nich. W jego królestwie istniało sześć plemion, a król to symbol pojednania, więc – aby pokazać tę jedność – musiał wybrać żonę z każdego plemienia. Ale i tak był do końca życia chrześcijaninem, chociaż zgodnie z zasadami Kościoła nie mógł przyjmować Komunii św. i sakramentów. Jak liczne ma Ojciec rodzeństwo? Czy często się widujecie, utrzymujecie kontakty? Razem jest nas dwudziestu trzech – braci i sióstr. Obecnie mój brat jest królem, bo ojciec umarł 20 lat temu. Utrzymuję z nim kontakt telefoniczny – dzwoni nieraz do mnie, a widzieliśmy się ostatnio dwa lata temu. Ojciec jest kombonianinem. Co to za zgromadzenie i dlaczego wybrał ojciec właśnie tę wspólnotę? Jest to zgromadzenie misyjne założone przez św. Daniela Komboniego, który był Włochem. Składa się ono z kapłanów, braci, sióstr i misjonarzy świeckich. Pracujemy szczególnie w pierwszej ewangelizacji, jesteśmy rozproszeni po całym świecie. Kombonianie mieli dom w moim rodzinnym mieście. Misjonarz, którego wcześniej wspominałem, także był kombonianinem. Zacząłem chodzić do nich, patrzeć, jak żyją, i obserwować, na czym polega ich praca. To mnie zafascynowało i postanowiłem zostać jednym z nich. Na terenie Ojca kraju obok siebie żyją katolicy, protestanci, animiści, islamiści. Czy istnieje współpraca między tymi religiami? Mała poprawka. Animista to ten, który nie zna Pana Boga, który jest podobny do ateisty. Nazwałbym to religią tradycyjną, bo oni nie znają Boga w ujęciu chrześcijańskim, ale też mają swojego boga, w którego wierzą i do którego się modlą. W moim kraju, każda religia szanuje drugą, nie ma między nimi konfliktów. W święta narodowe spotykają się przedstawiciele różnych religii i modlą się – każdy po swojemu. Pomimo różnych religii jesteśmy jednym narodem. Do tej pory nie było konfliktów religijnych. Kombonianie poświęcają się służbie misyjnej, wśród narodów i grup etnicznych, które jeszcze nie znają Dobrej Nowiny albo ewangelizowanych niedostatecznie. Czy Polska to kraj misyjny? Według mnie tam, gdzie są ludzie, tam jest misja. Ludzie żyją w Polsce, a więc dla mnie to kraj misyjny. Misja istnieje nie tylko wtedy, gdy dajemy jeść, budujemy szkoły, ale i tam, gdzie są określone potrzeby duchowe. Ja sądzę, że Polacy też odczuwają potrzebę świętości i bycia chrześcijanami, a to największe powołanie każdego z nas. Droga do świętości nie jest taka prosta i trzeba nad nią pracować dzień po dniu. Bardzo często potrzebujemy pomocy drugiego człowieka i w tej perspektywie misjonarze przyjeżdżają do Polski, by dzielić się swoją wiarą z Polakami i razem dążyć do świętości. Jezus kontynuuje swoją misję przez tych, którzy poświęcają mu swoje życie. To znak, że Afryka zaczyna dzielić się swoją wiarą z Europą, że ma coś Europie do zaproponowania. I dlatego jako misjonarz jestem tutaj. Jak ludzie wierzą i jak wyznają wiarę w Ojca rodzinnym kraju? U was Eucharystia nie jest odprawiana z zegarkiem w ręku? U nas liturgia jest bardzo aktywna od początku do końca. Zaczynamy procesję, śpiewamy i każdy – tańcząc – wchodzi do kościoła i zajmuje swoje miejsce. Nawet ksiądz z ministrantami, tańcząc, idzie do ołtarza. Ludzie biorą czynny udział w liturgii. Gdy śpiewamy na przykład „Chwała na wysokości Bogu”, każdy tańczy, pokazując – to moja wiara, chcę to wyznać, jestem chrześcijaninem i nie wstydzę się tego. Msza św. jest okazją, aby spotkać się nie tylko z Bogiem, ale i z tym drugim człowiekiem, który jest obok mnie. W moim kraju Msza św. wygląda jak spotkanie rodzinne. Nieraz żartujemy, że Europejczycy mają zegarek, a my mamy czas. U nas niedzielna Msza Święta trwa przynajmniej 2 godziny. Niedzielę poświęcamy na spotkanie z Bogiem. Eucharystia to uczta duchowa i wielu chce, aby ta chwila trwała wiecznie. Niecodziennie przecież mamy Eucharystię.
Posted on: Sat, 05 Oct 2013 07:51:38 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015