Kraniec świata Dzieciaki pojechały ze stryjem oglądać ostatni - TopicsExpress



          

Kraniec świata Dzieciaki pojechały ze stryjem oglądać ostatni taki spęd koni w Wirginii, więc Jane i William jedli kolację sami. Jane powiedziała, że według niej w ich związku nie ma już ani odrobiny życia, że wszystko się kończy, przyznała się też, że już ze trzy razy chciała go zdradzić i że raz nawet to zrobiła, niby z nudów, ale tak naprawdę, bo miała powody. Godzinę później William odebrał telefon, o którym nie chciał rozmawiać, stwierdził tylko, że w ogóle odechciało mu się cokolwiek mówić. Po prostu zaczął się pakować a skoro świt wyjechał. Burknął tylko, że wezwali go zwierzchnicy, najwyżsi z najwyższych. Przy śniadaniu Jane włączyła telewizor i dowiedziała się, że ziemi grozi kosmiczny kataklizm w postaci meteorytu. Może to i dobrze, skoro wszystko wokół takie kulawe, niech się rozpierniczy, pomyślała. Chwilę potem obciągnęła listonoszowi, który akurat się napatoczył. Nie przyszedł z żadnym listem, tylko z ankietą ogólnego zadowolenia klientów i ogólnym pytaniem o przyszłość. Jak ją widzą. Jane nie chciała odpowiadać. Listonosz skomentował to wszystko zdaniem, że nigdy nie zrozumie kobiet i dodał, że ma nadzieję, że ta, którą NASA wytypowała do misji ratunkowej, wszystkiego nie schrzani, bo według niego powinni lecieć sami faceci. Najlepiej nieżonaci, skupieni tylko na jednym celu. W tym czasie William był już na miejscu i przechodził pobieżne testy, czy wszystko z jego zdrowiem okej, pobieżne, bo wszyscy śpieszyli się jak diabli. Równocześnie badania przechodziła Miriam i Jake, bo załogę skompletowano z trzech astronautów, tłumaczono im plan i uzbrajano w pośpiechu ich prom Athena, dotąd przygotowywany do zupełnie innej misji. Nikt nie chciał odpowiedzieć im skąd to zaskoczenie i histeria, bo przecież takie kosmiczne katastrofy nie biorą się znikąd. Naukowcy tylko przewracali oczami, nabierali wody w usta i wznosili ręce do nieba. Co za cyrk, słonie pouciekały, grawitacja przestała działać — skomentowała Miriam i miała rację. Cała nadzieja w Bogu i w twoim palcu — tak jeden z jajogłowych szepnął Williamowi do ucha. Wystartowali jeszcze tego samego dnia. Chwilę później Miriam zorientowała się, że Jake nie żyje. W jego kieszeni znalazła pusty flakon po jakichś pastylkach. Cholera, wziął słoniową dawkę, to były jej pierwsze słowa. Potem się posypała. Jake opowiadał jej o swoich problemach z toksycznym ojcem, ale kto w dzisiejszych czasach nie ma za sobą takiej popapranej historii. Zwierzał się, że czuje się coraz bardziej zagubiony, tak jakby stał pośrodku Sahary i chciał sięgnąć do kieszeni po kompas, a zamiast niego znalazł garść piachu. Kiedy zeszła na swój temat, zaczęła naprawdę płakać. Ona też wyobrażała sobie swoje życie inaczej. Właściwie nie wie jak, ale na pewno nie w ten sposób, żeby podczas obiadu z najbliższymi czuć się jak marionetka na sznurkach, potem siedzieć przed telewizorem jak jakaś klaszcząca pacynka, potem iść na zakupy i świrować na nich jak jakiś naćpany manekin sklepowy, a na koniec, w łóżku ze swoim facetem, dawać dupy jak dmuchana lala w najtańszej wersji, za trzydzieści dolarów. Akurat nawiązało z nimi kontakt Centrum Dowodzenia, więc uspokoiła się na chwilę i powiedziała chłopakom na dole, że wszystko idzie zgodnie z ustalonym scenariuszem. Nie byłam im w stanie powiedzieć o Jake’u, to by mnie zdmuchnęło, jak trzaśnięcie drzwiami domek z kart. Wtedy William ją pocałował. Zrzucili z siebie te pieprzone skafandry. Czuję się w nim jak słonica. Położyła się naga przed Williamem, a on wyszeptał, jesteś śliczna jak zgrabna łania. Wtedy w Athenę uderzył kosmiczny śmieć. Wydawało się, że to nic groźnego, a jednak uszkodzenia okazały się znaczące. Centrum Dowodzenia już po chwili miało jasność. System wystrzeliwania pocisków nie działa a na jego naprawę brakuje czasu, kilkunastu godzin. Potem Centrum zamilkło na dłuższą chwilę. Kiedy z powrotem nawiązali połączenie, do astronautów zwrócił się prezydent. Wyjaśnił, że dla Ziemi jest już tylko jeden ratunek. Ponieważ nie mogą wystrzelić rakiet w kierunku meteorytu, jedyne, co mogą zrobić, to uderzyć w niego Atheną. Wie, że to co mówi jest straszne, ale prosi ich o to największe poświęcenie w imieniu całej przerażonej ludzkości. Jasne, powiedziała Miriam. Prezydent podkreślił, że jeszcze nikt od czasów Prometeusza nie stanął przed takim zadaniem. Że poświęcają życie dla uratowania całej ludzkiej cywilizacji, że każda ludzka istota modli się w tej chwili za ich dusze i że dłużej już nie może mówić, bo ma łzy w oczach. Jasne, rozłączyła się Miriam. Przez następne godziny kochali się z Williamem jak szaleni. Nie mam nikogo, tylko ciebie, powiedział. Chcę o wszystkim zapomnieć, szepnęła. William zasiadł za aparaturą. Jaki kurs? Zapytał, jeszcze niepewny czy dobrze się zrozumieli. Jak najdalej stąd, odpowiedziała spokojnie. Athena była przygotowywana na długą misję dla dużej załogi. Mieli tlenu, wody i pożywienia na ładnych parę lat. Minęli meteor pędzący w sporej odległości od nich. Potem oglądali katastrofę. Planeta Ziemia rozpadła się na miliardy kawałków. Nie ubieraj się, Miriam złapała Williama za ramię. Nie zakładaj tego, chcę, żebyśmy byli jak Adam i Ewa. Tylko my i ta próżnia [...]
Posted on: Tue, 09 Jul 2013 18:54:09 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015