Prof. dr hab. Paweł Valde Nowak UJ Kraków Jest lato 1985 roku. - TopicsExpress



          

Prof. dr hab. Paweł Valde Nowak UJ Kraków Jest lato 1985 roku. Z grupą studentów archeologii, konserwatorem przyrody, konserwatorem archeologicznym, zoologami przyjeżdżamy na teren rezerwatu przyrody "Przełom Białki pod Krempachami", który obejmuje jaskinię Obłazową i fragment rzeki. Już w pierwszym roku badań, kiedy jeszcze wykop jest niewielki, głębokości dwóch metrów, trafiamy na conajmniej trzy poziomy, wszystkie o cechach paleolitu i to nie schyłkowego, lecz górnego, a wiec jeszcze starszego. Tym samym metryka osadnictwa w polskich Karpatach ulega przesunięciu o około 20 tys. lat. Poza tym runął dogmat, że karpackie jaskinie nie mają namulisk, więc nie ma w nich czego badać. My dochodzimy do dwóch metrów, i ciągle mamy materiał, jest treść archeologiczna, paleozologiczna, geologiczna. Napotykamy na trudności: raz jest to burza, która zalewa nam namioty, innym razem złodzieje, którzy połakomili się na studencki ekwipunek. Prace posuwają się jednak naprzód... Początki badań Podjęcie się badań takiego obiektu wymaga dużej odpowiedzialności, wielu przygotowań i zmontowania zespołu interdysyplinarnego. Wśród nas byli więc archeolodzy, geolodzy, paelontolodzy. Choćbyśmy nie wiem jak dobrze badali stanowiska archeologiczne, jaskinie, zawsze je niszczymy, niestety bezpowrotnie. Dlatego dobrze jest zostawiać tzw. świadki profilowe - fragmenty nie badane, których nie dotykamy, a które zostawiamy dla przyszłych pokoleń. W Obłazowej takie świadki pozostawiliśmy. "Kieszenie historii" Jaskinie są bardzo szczególnymi stanowiskami archeologicznymi. Są takimi "kieszeniami historii", miejscami, w których zachowały się szczątki zwierząt, ślady człowieka i dokumentacja różnych zdarzeń geologicznych i paleoklimatycznych. Środowisko zmienia się i zapis tych zmian na przestrzeni wielu tysięcy lat można później odczytywać powolutku krok po kroku właśnie w jaskiniach. Musi to być jednak stanowisko wielowarstwowe z osadami. Jaskinia Obłazowa jest jedynym archeologicznym stanowiskiem jaskiniowym w polskich Karpatach, które ma zachowany układ warstw i jednym z niewielu, które ma namulisko. Dawniej uważano, że takich jaskiń praktycznie nie ma. Tu znaleziono najstarsze ślady człowieka w Karpatach. To tutaj zostały znalezione najstarsze kości ludzkie w Polsce. Dotychczas za najstarsze uważano te z jaskini Maszyckiej w Jurze Karkowsko - Częstochowskiej. (Datowano je na 15 - 14 tys. lat temu i wiązano z kulturą magdaleńską.) Kości ludzkie znalezione w Obłazowej są o jakieś 15 tys. lat starsze. Przesypać jaskinię przez sita Rozmawiając o Obłazowej warto podkreślić, że całe namulisko jaskini zostało przesiane przez sita. To jest jaskinia, która została poddana kompletnemu szlamowaniu osadu i drugiego takiego stanowiska w Polsce nie ma. Nawet w Europie jest ich niewiele. To była praca benedyktyńska, gigantyczna. Wiele ton osadów zostało najpierw pobranych, wyniesionych z jaskini, odpowiednio zametrykowanych, a następnie zaniesionych do miejsca szlamowania, które zorganizowaliśmy w odnodze Białki. Tam nieszczęśni studenci bądź inni uczestnicy ekspedycji niczym poszukiwacze złota na sitach (często naszej własnej roboty, gdyż o taki sprzęt w połowie lat 80-tych było trudno) płukali szlam. Przepłukiwali go na trzech sitach o różnych oczkach, najdrobniejsze z nich miały średnicę dziesiątych części milimetra. To bardzo ważne, gdyż pokazuje, jak dokładnie jaskinia została przebadana. Właściwie nic nam nie mogło umknąć, może oprócz jakichś najdrobniejszych frakcji pyłowych. Pojawia się krąg Do czasu odkrycia Obłazowej uważaliśmy, że najstarsze ślady człowieka w Karpatach pochodzą z okresu paleolitu schyłkowego. Ciągle nie mogliśmy znaleźć starszych śladów. Tymczasem już w pierwszym sezonie badań w Obłazowej okazuje się, że w jaskini nie ma materiałów schyłkowych paleolitycznych tylko wszystkie są starsze. (Jedynie w warstwie najmłodszej znaleźliśmy materiały późnośredniowieczne). Rozpoczynamy eksplorację osadów i napotykamy na bardzo pięknie zachowane szczątki fauny, np. zęby nosorożca włochatego, kości lwa jaskiniowego, hieny jaskiniowej, poroże renifera - mamy wiec namacalny dowód życia reniferów na Podhalu. Oprócz tego trafiają do naszych rąk kosteczki bardzo drobnych zwierząt, gryzoni, ślimaków. Są one bardzo dobrym wyznacznikiem zmian klimatu. Odkrywamy kolejne poziomy i dochodzimy do warstwy nr VIII, która jest na pewno poziomem kulturowym, przesyconym cząstkami humusowymi. Początkowo uważamy to miejsce za obozowisko myśliwych górnego paleolitu. Uważałem, że jest tu ekwipunek myśliwego, który pozostawił go na przyszłość. Tak jak w chatkach traperskich północnej Kanady, gdzie zostawia się siekierę, konserwę, zapałki dla tego, kto kiedyś tu zabłądzi. Widziałem, że jest to znalezisko zupełnie nietypowe, nie ma tu odpadków, a są same ważne, wyselekcjonowane przedmioty. W 1987 roku "Nature" publikuje artykuł o polskim bumerangu. Była w nim mowa, że znalezisko w Obłazowej to depozyt myśliwski. Jednak kolejne odkrycia zweryfikują ten pogląd. W warstwie VIII trafiamy na bardzo ciekawą konstrukcję kamienną. Jest to układ potężnych głazów granitowych i kwarcytowych. Podkreślam tutaj rodzaj surowca dlatego, ponieważ całe namulisko jaskiniowe to glina i gruz wapienny. Nagle pojawia się granit i kwarcyt tatrzański, których nie powinno tu być. Oczywiście można przypuszczać, że zajrzała tu Pra-Białka i taki osad naniosła. Jednak jest to trudna do obronienia hipoteza – nawet w dzisiejszych czasach tak potężne otoczaki rzadko odnajdujemy w łożysku tej rzeki. Poza tym cały kontekst warstwy VIII temu przeczył: nie było tu osadów rzecznych, piasku, mułków, czy wysortowanego żwiru. Słynny bumerang Szybko się okazało, że nie tylko te głazy stanowią o znaczeniu Obłazowej. Znajdujemy tu przedmioty absolutnie wyjątkowe dla człowieka paleolitu górnego. Jest wśród nich drzazga ciosu mamuta, którą człowiek bardzo starannie obrobił, tzn. nadał jej płasko-wypukły kształt w przekroju przypominający skrzydło samolotu. Przedmiot ten ma około 70 cm długości, średnicę trochę ponad 5 cm, grubość do 1,5 cm. Trochę zdeformowany, odrobinę połamany, ale generalnie można powiedzieć, że jest kompletny. Na zewnętrznej jego stronie dostrzegamy różne rysy, które zwierzę mogło zrobić za życia. Natomiast wszystkie inne ślady musiał zrobić człowiek. Powierzchnia została przez człowieka wypolerowana, wyszlifowana. Kiedy się tak przyglądaliśmy temu znalezisku, ktoś powiedział, że znaleziony przedmiot przypomina bumerangi australijskie. I rzeczywiście, ta pierwsza interpretacja zaczęła się sprawdzać, wywołując różne kontrowersje, gdyż oczywiście nie wszyscy się z nią zgadzali. Według mnie dziś nie jest aż tak istotne rozstrzyganie, czy jest to bumerang czy nie. Przedmiot na pewno spełnia wszystkie parametry bumerangu typu Queensland, tego z rodzaju tych dużych nie załamanych, ale łukowych półksiężyców o płasko – wypukłym przekroju poprzecznym. Takie bumerangi nie powracają do wyrzucającego. Bojowe bumerangi Aborygenów w większości przypadków nie wracają, wracają te, które są zabawkami. Rodzą się pytania Problem jest o tyle bardziej skomplikowany, że do tej pory nikt nie odkrył bumerangu w kontekście paleolitycznych zabytków. To potęgowało napięcie i rodziło pytania, na które dzisiaj zaczynamy powoli odpowiadać. Uprzedzając opowieść o innych przedmiotach znalezionych w Obłazowej można chyba przyjąć, że ten przedmiot jest zrobiony dla jakiejś bardzo ważnej sytuacji, szczególnej okoliczności. Jest przedmiotem o specjalnym znaczeniu. Praczłowiek wykonał go z ciosu mamuta – materiału bardzo cennego, rzadko stosowanego na co dzień. Oczywiście archeolodzy odnajdywali przedmioty robione z ciosów mamuta. Nigdy jednak nie znaleziono bumerangu. Bumerangi są znane z różnych depozytów mezolitycznych na terenie Europy, np. trzy bumerangi drewniane datowane na 7 tys. lat p.n.e. z torfowisk duńskich. Do czasu odkrycia w Obłazowej były to najstarsze bumerangi, które znała archeologia. A tutaj mamy bumerang i to wykonany z ciosu mamuta, czyli z surowca bardzo cennego dla ówczesnego człowieka. Z tego materiału wykonywane były różne ozdoby, statuetki, przedstawienia kobiet, groty oszczepów, a więc przedmioty o dużym znaczeniu dla ówczesnych ludzi. Być może jest gdzieś jeszcze taki przedmiot jak ten znaleziony w Obłazowej. W pewnością nie ma ich jednak wiele. Dlaczego go wykonano? Może był używany podczas jakiegoś obrzędu, niezwykle ważnego dla ówczesnej społeczności? Tym bardziej, że w warstwie VIII mamy krąg, któremu w pradziejach zawsze przypisywano znaczenie magiczne, oddzielał świat żywych od zmarłych, sacrum od profanum. Za symboliką życia i śmierci przemawia jeszcze jeden szczegół. Ślady ochry W Obłazowej znaleźliśmy ochrę, czerwony pigment. Jego ślady widać na różnych przedmiotach, które zostały tu odkryte. Ochra powstawała z tartego hematytu, który używano także do garbowania skór. Archeolog, który trafia na przedmiot ze śladem ochry, musi brać pod uwagę, że albo ma do czynienia z grobem, albo z depozytem wotywnym, obrzędowym. W grobach epoki kamienia spotykamy całe wypełniska grobów przesycone ochrą, całe szkielety posypane są tym barwnikiem. W Janisławicach, koło Skierniewic, odnaleziono grób mezolityczny. Zwłoki ułożono w pozycji siedzącej i obsypano właśnie sproszkowanym hematytem. Przyznam, że nie od razu wpadliśmy na to że mamy do czynienia z ochrą. Nie przyszło nam to na myśl, ponieważ Obłazową buduje bulasty czerwony wapień. Nie całą jaskinię, ale jedną z jej warstw. I te czerwone ślady traktowałem jako naturalne przebarwienia wapienne. Dopiero dokładniejsze badania potwierdziły, że materiał nie pochodzi z destrukcji tej skały. Poza tym taki pył znaleźliśmy jedynie w warstwie VIII. Tylko tutaj przedmioty oblepione są ochrą. To punkt zwrotny, który skierował interpretację odkrycia na zupełnie inne tory. Zupełnie inna warstwa Pod względem znalezionego tu surowca warstwa VIII kompletnie odbiega od innych poziomów kulturowych w Obłazowej. Można by się spodziewać, że człowiek przyszedł tutaj dla miejscowego radiolarytu, że wszystkie przedmioty tutaj znalezione będą wykonane właśnie z tej skały. Jest tak w przypadku inwentarzy znalezionych w innych poziomach Obłazowej. Tymczasem w warstwie VIII jest inaczej. Mamy tu trochę radiolarytu, ale bardzo mało i jeśli już, to w najlepszym wydaniu. Jest jeden smukły nóż z czerwonego radiolarytu pienińskiego, który bardzo dobrze zaprzecza opiniom, jakoby tej skały nie można było obrabiać. Oprócz radiolarytu mamy krzemienie i kamienie przyniesione z bardzo daleka, np. krzemień święciechowski z Annopola nad Wisłą czy Święciechowa koło Sandomierza, oddalonego od Obłazowej o jakieś 300 km w linii prostej. Nad Białkę przyniesiono krzemienne bryły, z grubsza obrobione, odarte z balastu. Miały z nich powstać krzemienne przedmioty. Znaleźliśmy krzemień z Jury Krakowsko – Częstochowskiej (150 km od Obłazowej). Jest to starannie przygotowany rdzeń, służący do uzyskiwania wiórów, z których po dalszej obróbce powstawały noże, groty, drapacze i rylce. Jego kształt nie jest przypadkowy, lecz wyjątkowo regularny, podręcznikowy.). Trafiliśmy także na kryształ górski, występujący w Tatrach. Niezwykły depozyt warstwy VIII Po 10 latach, kiedy znaliśmy już mniej więcej całość depozytu warstwy VIII, zaczęliśmy odchodzić od pierwotnej koncepcji, że warstwa VIII to obozowisko myśliwych górnego paleolitu. Zadecydowała o tym niezwykłość znalezisk. Znaleźliśmy płytę z piaskowca, wygładzoną, lekko wklęsłą, tak jak w kamieniach żarnowych. Przypomina paletę do rozcierania czegoś, może pigmentu, chociaż nie znaleźliśmy na niej jego śladów. Ponadto są tu trzy zawieszki z kła pieśca czyli lisa polarnego. Takie amulety znajdowane są zwykle w grobach z tego okresu. Jest tu i przekłuwacz kościany, jest piękny paciorek z kości, wielkości jednego centymetra. Takie paciorki znamy z grobów ze starszej części paleolitu górnego. W Sungirze odkryto pochówki wojowników, z dzidami. Jeden z osobników miał na sobie kilka tysięcy takich paciorków. Archeolodzy doszli do wniosku, że musiały one być naszyte na bluzie zmarłego. Zostały zrobione identycznie, jak ten z Obłazowej: z przeciętej kości, przewiercone. Na terenie Polski nie znaleziono jak dotychczas innych tego typu ozdób. Liczbę naszych znalezisk powiększyły też dwie muszle. Praczłowiek wykopał je może w Dolinie Wagu. Jedną z nich naciął, zrobił w niej otworek. Jedna z interpretacji, którą na początku ignorowałem, ale którą coraz częściej biorę pod uwagę, jest taka, że to nie jest wcale amulet czy ozdoba, tylko świstawka, gwizdek, wabik na zwierzęta. A może instrument, na którym świszcze szaman. A może i zawieszka-amulet i gwizdek. W górnej części muszla jest wygładzona, można więc przypuszczać, że była przez kogoś długo używana. Są i ludzkie kości Są kliny rogowe, które są narzędziami górniczymi. Znamy takie przedmioty z wielu kopalń krzemienia, chociażby takich jak te w Krzemionkach Opatowskich koło Ostrowca Świetokrzyskiego. Kliny z Obłazowej ozdobione zostały przez paleolitycznego człowieka ornamentami łuczków. Są wiec zabytkami sztuki. Oprócz tego jest rozcieracz do barwnika, mocno starty i cały czerwony. No i wreszcie mamy narzędzia krzemienne, które stanowią podstawowy materiał archeologiczny z epoki kamienia. Jak wspomniałem wcześniej, myślałem o tym depozycie, jak o ekwipunku dla przyszłych myśliwych lub miejscu oprawiania skór. Spodziewałem się znaleźć tu ślady obróbki kamienia, w postaci krzemiennych odprysków. Tymczasem ten zestaw jest zupełnie inny. W ramach kręgu głazów znaleźliśmy też kości ludzkie, dwie – koniuszki palców, kciuka i małego. Stało się jasne, że depozyt warstwy VIII jest absolutnie wyjątkowy. Sanktuarium? Pani prof. Elżbieta Gleń-Haduch, antropolog z UJ, porównuje znalezione w Obłazowej szczątki ludzkie do żeńskiego szkieletu znalezionego na stanowisku archeologicznym w Predmosti. Naukowiec wysuwa hipotezę, że są to szczątki kobiecych dłoni. Depozyt z warstwy VIII stanowią przedmioty należące do ludzi kultury pavlowskiej, których najbliższe osiedla znajdują się na Morawach, w południowej części Czech. Dolni Věstonice, Pavlov, Predmosti – to wielkie osady tej kultury. Istniały tu ustabilizowane wioski. Z Polski materiałów tej kultury właściwie nie znamy. Jedynie w Wójcicach, pow. Grodków, znaleziono zabytki krzemieniarskie. Poza tym nic. Co oznaczają ślady kultury pavlowskiej w Obłazowej? W promieniu kilkuset kilometrów nie ma materiałów tej kultury. Można zbudować hipotezę, że ludzie kultury pavlowskiej w pewnym momencie ruszają na wędrówkę, zakładają dziwny skarbczyk, Musi to być wędrówka niezwykle ważna dla tej społeczności. Może jest to wyprawa inicjacyjna młodych wojowników? Może w Obłazowej mieszka szaman, którego ludzie kultury pavlowskiej odwiedzają przed ważnymi wydarzeniami, np. przed wielkimi łowami? W każdym razie dzieje się tu coś, co nie jest codziennością. Być może w tym malowniczym miejscu pradawny człowiek miał swe sanktuarium. Jeśli popatrzymy na przekrój warstw w jaskini Obłazowej, na ich nie zaburzony układ, to zauważymy inną ciekawą rzecz. Warstwy w pewnym momencie urywają się. Człowiek musiał je obciąć albo dla udrożnienia wejścia, albo po to, aby wyeksponować to miejsce. Powstała platforma, jakby ambona. Wydaje mi się, że uprzątnął osady, aby wyeksponować depozyt w magicznym kręgu. To nie koniec historii… W 1910 roku dwóch badaczy francuskich odkrywa ponad 200 malowideł. Do odkrycia dochodzi w jednej z jaskiń pirenejskich w Gargas. Odkryte malowidła są przedstawieniami dłoni, 120 z nich nie ma palców. Wizerunki powstawały w ten sposób, że człowiek albo zamaczał rękę w pyle hematytowym, albo przykładał dłoń do skały nabierał pył w usta i dmuchał przez rurkę. Są różne hipotezy co do przyczyn powstania tych rysunków. Najprostsza – że palce amputowano w celach rytualnych. Inna – amputowano je z przyczyn medycznych (jest plejstocen, a więc zimno, palce odmarzały i trzeba było je odcinać). Ktoś zasugerował, że palce nie są odcięte, lecz schowane. Że może to być taki język migowy, sposób porozumiewania się, system liczenia… W Gargas i innych miejscach: Pech-Merle, Chauvet, Cosquer (Francja) a także w Maltravieso (Hiszpania), znaleziono jedynie rysunki, nie znaleziono paliczków. Jednym z argumentów przeciwników amputacji było to, że w jaskiniach przy malowidłach nigdy nie odkryto palców. W Murzak Koba na Krymie podczas badań w 1940 roku znaleziono pod płytą kamienną dwa szkielety – mężczyzny i kobiety – z późnego paleolitu. U szkieletu żeńskiego brakuje dwóch palców. Kobieta straciła je jako dziecko a potem żyła okaleczona. Badacze malowideł francuskich i hiszpańskich nie skojarzyli tego faktu z przedstawieniami okaleczonych dłoni. W 1985 roku pojawia się Obłazowa, w której nie ma przedstawień na ścianach, nie ma szkieletu, ale są palce. Co tu się odbyło? Może w Obłazowej nikt nikomu nie odcina palców, tylko szaman ma ze sobą dwie kości człowieka i nimi czaruje. W każdym razie ta jaskinia jest jak skarbczyk, do którego wrzucono same precjoza, najcenniejsze dla człowieka rzeczy… W następnym numerze „W Górach” prof. Paweł Valde – Nowak opowie m.in. o niżej odkrytych poziomach osadniczych Obłazowej oraz o epizodzie "oryniackim". Opracowanie: Justyna Kowalczuk Czycz © Wszelkie prawa zastrzezone INTERAKTYWNA POLSKA Webmaster: PROMEDIA
Posted on: Sat, 22 Jun 2013 20:48:37 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015