Recenzja... Zygmunt Jan Prusiński TO CO SŁUSZNE BĘDZIE - TopicsExpress



          

Recenzja... Zygmunt Jan Prusiński TO CO SŁUSZNE BĘDZIE ZAPAMIĘTANE Otrzymałem tomik wierszy „Dzień traszki” od autorki Elżbiety Tylendy z Darłowa. Znajdują się tam trzy rozdziały: „Podejście”, „Pomiędzy” i „Inna strefa”, zacznę od ostatniej części, to nie jest ważne gdzie się znajduje krytyk mając wgląd, a zresztą, lubię tak od kuchni. Poetka zaczyna wierszem „Teraz”. Oto co jest interesujące w wierszu... „połączeni adresem bez kodu bardziej martwi niż żywi jesteśmy kim jesteśmy zależne od okoliczności” Poetka tworzy nad wyraz poważnie. U niej nie ma biadolenia, wkracza z premedytacją w ten okręg granic w poezji, przeszła niejedne trudy wąskie w dużej przestrzeni, i nie da się oszukać na blef cywilizacji, to tak dla ogólnej jej spowiedzi w wierszach dojrzałych jak jej życie. I to akceptuję w literaturze artystycznej, umiejscawia te rzeczy co są dowodem jej życia i życia jej męża – bo właściwie jemu oddaje te strofy, jest przy nim blisko jak przystało na kobietę... „coraz bardziej pochyleni równocześnie przemawiamy do milczącego boga przez obraz silnie jarzący” Okazuje się że każdy z żyjących mam zryw niepodzielny. Dla niej ten jej bóg jest zbyt milczący w strefie metafizycznym. Opiera się o względy by móc minąć i nieszczęścia spowodowane chorobą mężczyzny którego kocha i jest mu nieodzowna w jego cierpieniu. To jest szlachetne, i wypowiedziane szczerze... „od tamtej pory mamy puste ręce przed nami cisza więc można wziąć rozbieg wabić paznokcie i rozerwać ją na strzępy wyszarpać krzyk albo zrobić cokolwiek zanim zetrzemy się na popiół” Nie mogę się nie przyznać że tego rodzaju wiersze wręcz mnie uświadamiają, iż poezja dramatyczna jest ważną częścią sztuki, a do tego jakże czysta i wiarygodna. Nie lubię (młócenia słowem) tylko dlatego żeby pisać. Ile jest niezliczonego bełkotu przez piszących, a tu proszę jaka jest wyrazistość – jakby wierne odbicie w lustrze. Poetka wie co robi, ma ona Dyplom Szlachetności w Poezji ! To jakby nadany przez samo życie. A że przy tym ma Elżbieta Tylenda rdzenny talent, to nikt o niej i o jej między innymi perełkach źle nie powie. W wierszu „Oko Horusa” autorka pisze... „mówimy głośniej dobitniej a inni – popatrz jak szybko cicho nie chcą przekroczyć magicznej linii” I zaraz w następnym wierszu „Wyjście” jest potwierdzenie... „oddzielone zasiekami źrenice wychwytują szczegóły z otoczenia które okaże się ostatnim” Tak ja wiem tak jak i poetka wie, co mamy na zewnątrz. Tylko opatrunki niewidoczne a rany nie chcą się goić. Społeczeństwo gdyby mogło to pomiędzy sobą mury by powstawały, jakby jeden drugiemu coś był winien. A to tylko ta przy nas związana polityka i rządy są dla nas obce i nieprzyjazne. Bo gdyby ludzie w tym kraju mogli decydować, ale nie, nie pozwolą bo ci wybrani zdawałoby się że są od nas mądrzejszymi. Poetka nie pisze politycznych wierszy, ale w wierszach to wynika, choćby i ten społeczny i socjologiczny aspekt. Właśnie w tym symbolu są te drzwi... „można popatrzeć w stronę drzwi – to ciekawe miejsce skłonne do wielu niespodzianek gdzie światło w szparach nie jest złudzeniem a delikatny powiew daje nadzieję na wyjście” Otoczenie prywatności, a jednak wyjście na zewnątrz jest nieodzowne. To tak jakbyśmy zamknęli naszą mowę. Człowiek jest potrzebny, by w swej bliskości odczuć potrzebę istnienia. Ustka. 1.9.2013 Niedziela 8:02 Elżbieta Tylenda OSTATNIA OSŁONA CIEMNIEJSZA STRONA NOCY mów do niej – mów ona słyszy powraca do dźwięku opuszczonych żaluzji wypłowiała czerwień lgnie do spoconych miejsc opina gładko pospiesznie dotykając stóp błysk światła na krótkim ostrzu przez chwilę z dala od sukienek dywanów i tła na którym rzeczy zawsze czerwienieją i to jest moment gdy można się unieść odlecieć jak najdalej Podążam za wierszami Elżbiety Tylendy w drugim rozdziale „Pomiędzy” z jej tomiku pt. „Dzień traszki”. Jak nadmieniłem lubię w poezji dramat. To tak jakby grano na scenie – ale nie w teatrze a przecież w życiu to rozgałęzienie pomiędzy, pomiędzy człowiekiem a człowiekiem, pomiędzy kobietą a mężczyzną, pomiędzy żywym a umarłym, pomiędzy zdrowym a chorym, i wreszcie, pomiędzy idącym do celu w naturze pojętej i niepojętej, i to co nas ogarnia i przeraża. Poetka przeszła te wszystkie etapy podróży. Tak. Życie to podróż nawet jeśli i nie wychodzimy z domu. Ale człowieka myśli wciąż podróżują... A z kalendarza zrywamy kartki dnia a i zaglądamy na zegarek, bo on wskazuje czas. A człowiek ma obliczony czas w sobie, tylko nie wie sam kiedy odejdzie (na stałe by zameldować się w tak zwanym, niebie). I proszę zgadza się, autorka w wierszu „Przystań”... „i gdyby nie te schody bieglibyśmy znowu po wilgotnym piasku do wielkiego kamienia pod którym cmentarzysko papierowych kulek przyjmuje kolejne pochówki” Ale za czym to nadejdzie poetka stara się żyć tym co jest ładne. To dar wyjść w odpowiednim czasie i dotknąć pieszczotliwie metafizyczny zachwyt. Tak jak w wierszu „Przemieszczamy się”... „w kierunku ciepłych prądów wszystko kruszeje bieli przez dotyk jak skrzydła gipsowych aniołów (…) śmieszne porzucone cienie umykają w szczeliny gdzieś niedaleko pachnie wata cukrowa (…) drewniane konie wirują wolno coraz wolniej” Bo natęża się i to marzenie – choć się nie ma lat podlotka, panienki z dobrych obyczajów. Często wkrada się i ta tęsknota, i jak ładnie to powiedziane w wierszu, bo tak zakańcza ów wiersz: „zostawisz ślady na mojej bluzce przez jakiś czas tu zostaniesz” Nieodzowna i prawdziwa, kobieta nie tylko w życiu ale i w wierszu pragnie być dotknięta, by o niej pamiętano, dlatego taka może i poetycka prośba do swojego męża. - Czy mamy dzisiaj czas na zaopiekowanie się miłością ? Ustka. 2.9.2013 Poniedziałek 14:46 _______________________________ https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn2/969550_486404241451838_1031950810_n.jpg
Posted on: Tue, 10 Sep 2013 03:12:51 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015