II miejsce - warsztaty fotograficzne Agnieszka Czerwony Kiedy - TopicsExpress



          

II miejsce - warsztaty fotograficzne Agnieszka Czerwony Kiedy przeczytałam maila dotyczącego konkursu „Spełniamy Marzenia Mamy” rozpłakałam się ze wzruszenia. Kiedy na świat przychodzi dziecko nasza hierarchia wartości ulega znacznemu przeszeregowaniu. Ale kiedy okazuje się, że ta długo wyczekiwana pociecha jest niepełnosprawna ze swojego życia większość z nas, również i ja, wymazałam słowo kobieta i zastąpiłam je słowem matka. Opieka i wychowywanie mojego Dawidka pochłonęła mnie tak bardzo, że nie było czasu na zastanawianie się czy w ogóle mam jakieś marzenia. Często wszystko sprowadzało się do potrzeb wśród których jedna górowała najbardziej – wyspać się. Mimo, że Dawcio ma obecnie 13 lat noce przespane do białego rana mogłabym policzyć na palcach. Kiedy po raz drugi zostałam mamą, miałam wrażenie, że moja doba skurczyła się do 12 godzin. Mimo wielkich planów, że urodzi się zdrowa dziewczynka, Ktoś u góry zesłał nam Dominika. Pięknego czterokilogramowego chłopczyka o wielkim, ale bardzo chorym serduszku. Ciągła bieganina między lekarzami, pobyty na OIOMach i ciągła opieka nad chłopcami powodowała, że wówczas nie liczyło się nic innego. Był tyko Dawid i Dominik. Jakiekolwiek myślenie o czymś dla siebie, jeśli w ogóle się pojawiło, kończyło się wyrzutami typu nie powinnam, nie mam do tego prawa, nie stać nas na to. Marzeniem matki niepełnosprawnego dziecka, moim marzeniem, jest mieć zdrowe dziecko. To również brak konieczności wiecznego włóczenia się po oddziałach szpitalnych różnych specjalizacji. Chciałabym także nie musieć walczyć o podstawowe rzeczy niezbędne dla mojego syna. Wszystko to jednak marzenie ściętej głowy. To po prostu rzeczywistość do której był czas przywyknąć. Moje pierwsze marzenia dotyczące tylko i wyłącznie mnie pojawiły się w bardzo trudnych dla mnie okolicznościach. Kiedy 2,5 roku temu opuścił nas Niki. Jego dzielne serduszko walczyło przez 5 tygodni po operacji, która miała uratować jego życie. Niestety po raz kolejny Pan Bóg miał względem naszej rodziny inne plany. Zabrał do siebie naszą iskierkę. Nie ma dnia żeby Dawid nie pytał „Mamo, a czy braciszek mnie kocha”, „A dlaczego Dominiś nie może wrócić”. Wciąż tęskni za bratem i ciężko mu pojąć czemu tak się stało. Człowiek nie rodzi się po to żeby odprowadzić własne dziecko w „ostatnią podróż”. Jest to coś tak nienaturalnego, że ciężko ogarnąć to umysłem, ciałem i każdą najmniejszą komórką własnego organizmu. Konieczność poradzenia sobie z tym faktem spowodowała, że musiałam zapukać do drzwi z napisem psycholog. To dopiero ona - Pani psycholog- uświadomiła mi, że mam jakieś marzenia, że to żaden grzech je mieć i że aby przetrwać wszystko to co zafundowało mi życie powinnam je mieć i pielęgnować. Wówczas przypomniałam sobie czasy mojego dzieciństwa, kiedy przesiadywałam w fotograficznej ciemni ze starszym o 9 lat bratem i wpatrywaliśmy się jak w kuwecie z wywoływaczem pojawiały się cienie, kształty, osoby. Od tego czasu fotografia, jak wiele innych dziedzin życia, zrobiła znaczące postępy. W dobie cyfrowej fotografii ciemnia to prawie archaiczny wymysł. Jednak radość z robienia zdjęć jest wciąż taka sama. Zmobilizowana wytycznymi specjalisty pomyślałam sobie, że warto było by mieć jakieś hobby, coś co pozwoliłoby mi choć na chwilę odetchnąć, zapomnieć o troskach i zmartwieniach. Kilka wieczorów spędzonych przed internetem i dokonałam wyboru MOJEGO NIKONA. Nie do końca był to wybór moich marzeń lecz przekalkulowany zakup na raty, który zbyt mocno nie obciążył wówczas domowego budżetu. Ale kiedy teraz zamykam oczy i myślę sobie, że w tzw. wolnej chwil mogę nacisnąć spust migawki mam wrażenie, że unoszę się nad ziemią. Kiedy te chwile mogę urealanić czuję się taka lekka, szczęśliwa i spełniona. Możliwość uchwycenia pięknego widoku, czy zatrzymania chwil w klatce obiektywu powoduje, że moje życie staje się piękniejsze. To pozwala mi naładować moje życiowe baterie. Moim marzeniem jest mieć dobry sprzęt i do tego odpowiednią optykę. Oczami wyobraźni widzę w swoich rękach obiektyw do portretów i śliczną uśmiechniętą dziecięca buźkę mojego Dadzia kiedy cykam mu fotki. Innym razem jestem na samotnej wyprawie w lesie a mój makro sprzęt zbliża się do malutkich robaczków, żuczków i innych cudów natury, abym potem mogła w komputerze podziwiać efekty powiększone kilkanaście razy. Moje marzenia sięgają też dalej – do widoku pięknego zdjęcia architektury zrobionego w perspektywie szerokokątnej. Rozmarzyłam się…. Sprzęt, sprzętem, ale jako zupełny amator chciałabym mieć możliwość nauczenia się od profesjonalisty jak zrobić dobre zdjęcie. Marzeniem ściętej głowy jest wpaść w ręce osoby, która pokarze mi co z czym się je. …ach gdyby tak trafić w ręce fotograficznej Magdy Gessler
Posted on: Wed, 10 Jul 2013 11:04:48 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015