Jeśli chcesz kupić mieszkanie i czekasz na odpowiedni moment, lepiej nie licz, że ktoś ci go wskaże. Niestety, w większości największych aglomeracji, gdzie chętnych na mieszkania jest najwięcej, sytuacja wciąż nie jest klarowna. Np. ze średnich cen ofertowych (patrz tabele) można wywnioskować, że w ostatnich miesiącach ich spadek wyraźnie wyhamował. Jednak wciąż nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy mieszkania będą jeszcze tanieć, czy ten trend właśnie zaczął się odwracać. Tym bardziej że poszczególnych miast nie można traktować jednakową miarą, np. w Warszawie rynek jest zupełnie inny niż w Łodzi czy Katowicach. Ba, w każdym z miast są rejony mniej lub bardziej atrakcyjne z punktu widzenia potencjalnych nabywców. Dlatego całkiem prawdopodobny jest scenariusz, że w jednych dzielnicach ceny mogą zacząć powolutku rosnąć, a w innych utrzymywał się będzie trend spadkowy. O tym powinni pamiętać zwłaszcza ci, którzy upatrzyli już sobie lokum. Nasza rada: nie polegajcie wyłącznie na ogólnych prognozach rynkowych. Podpowiedzi szukajcie też m.in. w lokalnych mediach i serwisach nieruchomościowych. Miasto miastu nierówne. Największy spadek liczby ofert miał miejsce w Krakowie i Warszawie. Co ważne, najchętniej kupowane są właśnie gotowe mieszkania. Co to oznacza dla potencjalnych nabywców? Po pierwsze, muszą się liczyć z tym, że mogą trafić na dewelopera, który nie będzie już skłonny dać upustu. Ba, niektóre firmy pozwalają sobie nawet na niewielkie podwyżki cen ofertowych. Chodzi jednak raczej o wywołanie wrażenia, że taniej już nie będzie. Poza tym, jak wiadomo, są inwestycje, w których mieszkania sprzedają się jak ciepłe bułeczki nawet we wczesnym etapie budowy. Ale są też firmy, które walczą o przetrwanie, bo na ich mieszkania nie ma wielu chętnych, np. z powodu kiepskiej lokalizacji. A co, jeśli sprzątnięto ci sprzed nosa upatrzone mieszkanie? Nie powinieneś się tym zbytnio przejmować. Deweloperzy, zwłaszcza ci najwięksi, mają przygotowanych wiele inwestycji. Np. we Wrocławiu w ofercie deweloperów jest ok. 7,2 tys. mieszkań. Jednak w ciągu trzech lat są oni w stanie co najmniej podwoić ich liczbę. Podobnie jest w Warszawie. Optymizmem mogą napawać wrześniowe dane GUS - deweloperzy zaczęli budowę ok. 5,3 tys. mieszkań, czyli o przeszło jedną piątą więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem. Może się więc okazać, że twoje wymarzone mieszkanie dopiero pojawi się na rynku. Cóż, musisz po prostu śledzić ogłoszenia o nowych inwestycjach lub kolejnych etapach tych już realizowanych. Może się też okazać, że mieszkania w nich będą... tańsze. Deweloperzy muszą przecież dostosować swoją ofertę do możliwości potencjalnych nabywców, a te mogą się zmniejszyć. Planując kolejne inwestycje, deweloperzy muszą też liczyć się z tym, że tegoroczne ożywienie w sprzedaży mieszkań może być krótkotrwałe, jeśli w przyszłym roku nasza gospodarka wyraźnie nie przyspieszy. Utrzymujące się wciąż wysokie bezrobocie (13 proc.) i niepewność na rynku pracy nie zachęcają bowiem do zaciągania kredytów. Dodajmy, że Stanisław Kluza z Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej tłumaczy wzrost sprzedaży mieszkań m.in. efektem podepozytowym. Chodzi o to, że seria obniżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej spowodowała spadek oprocentowania depozytów w bankach. Część Polaków zabiera z nich swoje pieniądze. Niektórzy, bojąc się ryzyka inwestowania na giełdzie, kupują niewielkie mieszkania na wynajem. Katarzyna Kuniewicz z Reasa dodaje, że wśród kupujących jest też wielu takich, którzy sięgają po kredyt, nie mając żadnych oszczędności. Uwaga! Od przyszłego roku nie będzie to możliwe, bo wskutek zalecenia Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) banki będą wymagały od kredytobiorców co najmniej pięcioprocentowego wkładu własnego. W dodatku w kolejnych latach ta poprzeczka będzie podnoszona. Read more: wyborcza.biz/finanse/1,108340,14871190,I_jak_tu_kupic_mieszkanie_.html#BoxBizTxt#ixzz2jcMOvjZy
Posted on: Sun, 03 Nov 2013 20:50:43 +0000
Trending Topics
Recently Viewed Topics
© 2015