Czysta epickość, moc i destrukcja, czyli " Ample Destruction" - TopicsExpress



          

Czysta epickość, moc i destrukcja, czyli " Ample Destruction" kultowej hordy Jag Panzer. Ta płyta powstała w roku 1984. To jest fakt niezwykle istotny. Powstała przed "Metal Church" Metal Church, powstała przed wieloma innymi monumentami amerykańskiego heavy power metalu. A mimo to Jag Panzer w tym czasie nie odniósł sukcesu i pozostał jednym z wielu zespołów z Colorado, który młody, uzdolniony gitarzysta Joey Taffola, pozyskany w drodze niezliczonych przesłuchań, opuścił, nie widząc w nim dla siebie perspektyw na przyszłość. Opuścił go także i The Tyrant Conklin, który mimo to pozostał gdzieś w cenionym, ale jednak tylko undergroundowym graniu metalu. Tak naprawdę ta płyta została odkryta znacznie później, gdy nieoczekiwanie doczekała się licznych wydań, w większości o charakterze bootlegów i na przełomie lat 80-tych i 90-tych okazało się, że nie Helstar i nie Metal Church i nie Liege Lord tylko Jag Panzer jako pierwszy w pełnym i dojrzałym graniu położył trwały fundament pod US Heavy Power. Co można powiedzieć o tej muzyce? To, co zostało zbyte milczeniem w momencie, gdy się pojawiło stało się wzorcem i kultem. Ta płyta to huragan metalowego, melodyjnego, mocnego grania, niemal idealny przykład, jak taka muzyka musi brzmieć i jak być skonstruowana. Zostały zgrane na najwyższym poziomie trzy czynniki. Wokal Conklina, gitarowa maestria Tafolli i jakość samych kompozycji. The Tyrant tyranizuje głosem stworzonym do heavy power. W każdym miejscu i każdym momencie tyranizuje, bez fałszów, bez pozowania i bez brutalności. A przecież tyle w tym siły i dumnej true agresji. Tafolla jest gitarzystą wyśmienitym, jest wirtuozem, mimo że tu jest jeszcze człowiekiem młodym, u progu kariery. Sola z tego albumu to esencja i klasyka heavy metalu. Każde. Wszystkie. Kompozycje są wspaniałe pod względem melodii, co więcej, melodie główne niczym nie ustępują tym z refrenów, tu nie ma czekania na refren wśród powodzi wstępnych gitarowych zagrywek w zwrotkach. Pęd, moc, energia i finezja przy zachowaniu pozornej prostoty i przejrzystości. Z całą pewnością muzykę z tego albumu można odnieść do stylistyki Judas Priest z lat 1982-1984, jest to jednak granie i mocniejsze i surowsze i bardziej rycerskie. Killer za killerem od "Licensed to Kill" po "Cardiac Arrest" z małym uspokojeniem w "The Watching". Może tylko "The Crucifix", złożony kilku części, może budzić pewne wątpliwości jako próba grania epickiego i tworzenia klimatu, który nie do końca przystaje do obrazu całej płyty. Warto jednak przypomnieć, że ta kompozycja pierwotnie miała się znaleźć na mini LP "Jag Panzer" (znanej też pod tytułem "Tyrant"), ale wówczas Briody zapomniał gitary akustycznej, której też nie miał skąd pożyczyć i ostatecznie tej kompozycji nie zarejestrowano. Przedstawiona powyżej tracklista to ta pierwsza, oryginalna, bez dodatków i bonusów, jakie pojawiły się na wydaniach późniejszych. Pierwsza, oryginalna tracklista pierwszej, w pełni dojrzałej i oryginalnej płyty z US heavy power metalem, znajomość której jest po prostu niezbędna dla zrozumienia idei tego rodzaju muzyki.Magister youtube/watch?v=G0I42MkJ9tY
Posted on: Sun, 08 Sep 2013 07:52:59 +0000

Trending Topics



Wednesdays Line-up on Fnoob Techno Radio... 12pm - Compression
Republicans accuse Democratic candidate for governor David Ige of
div>

Recently Viewed Topics




© 2015